Uczłowieczanie koni, dobrostan koni - dyskusje

Wątek od jakiegoś czasu i dobrze nie rozgrywa się  w temacie suplementacji diety tylko  w uczłowieczaniu koni . A jak komuś brakuję argumentacji to modą rev wyjeżdża  z błędami ortograficznymi ,  kompleksami  i zazdrością .  Niesobia jako człowiek nie  skomplikowany  nie posiada kompleksów . Posiada zazdrość  , lecz nie zazdrość  egzaltowanym babeczką , ani  snobom  bo to nie jego klimaty .
.
maluda, jak widać jednak część revolty lubi zaglądać innym w portfele i boli ich strasznie wydawanie nie ich pieniędzy na nie ich konie. To się jakoś w języku polskim nazywa... hihi :P
Maluda, o czym Ty mowisz, przeciez dbanie o wit D to fanaberia xD


To od dziś stworzę nowy ruch - D jak fanaberia.
Myślisz, że chwytliwa nazwa?  😁

lusia722 no patrz, nie pomyślałam... Uratowałaś witaminę D mojego konia!  🤣

A już całkiem serio, bo w końcu trzeba, podrzucę Wam coś:

Przestańcie kochać konie!

Zaskoczeni? No cóż, zdaję sobie sprawę, że to dziwne stwierdzenie, szczególnie dla tych , którzy mnie znają. To nie jest prowokacja!
Naszła mnie taka myśl ,gdy wracałam ze szkolenia Manolo Mendeza. Samo szkolenie – inne. Brak programu, stopni wtajemniczenia, działów czy zadań do przepracowania. Były konie, każdy inny, ale każdy z jakimś problemem, ułomnością, niedoskonałością. Jak to w życiu – jednostki doskonałe w przyrodzie nie występują, a przynajmniej nie są powszechne. Trzy dni przyglądałam się pracy Manolo, przyznam, że w niektórych momentach zahaczającej o świat nierzeczywisty, nieco magiczny
i nieokreślony. Zaskoczyło mnie, z jaką łatwością diagnozował on
„ co w koniu piszczy” , jak szybko oceniał miejsce i rodzaj niedomagania. Ze zdziwieniem przyjęłam jego oświadczenie ,
że w pracy kieruje się głównie intuicją. Jakże to inne od definicji, badań naukowych , szczegółowych analiz. Myśląc o tym ,
co widziałam na własne oczy , doszłam do wniosku, że podstawą tego ,co robił Manolo, był głębokim szacunek do koni.
Nie miłość, ale właśnie szacunek.
Miłość , to uczucie złożone, ma różne oblicza, ewaluuje, bywa trudna. To stan, który nie występuje wśród koni! One nie znają emocji związanych z miłością. Motyle w brzuchu, euforia, zazdrość – to coś, czego nie rozumieją, nie znają. Nie znoszą huśtawki uczuciowej. Doceniają spokój, poczucie bezpieczeństwa
i przewidywalność.
Szacunek zaś kieruje życiem w stadzie. Konie okazują go sobie, lub jego brak, oczywiście, na każdym kroku. Osobnik niżej
w hierarchii szanuje przestrzeń osobnika stojącego wyżej, ustępuje mu miejsca, grzecznie czeka na swoją kolej do jedzenia czy picia. Szacunek konie znają i rozumieją , kierują się nim żyjąc w grupie.
Do tej pory uczono mnie w jaki sposób wymagać od konia szacunku dla mojej osoby – nie dać się popychać, pilnować swojej przestrzeni. Bardzo ważny element szkolenia ludzi zajmujących się końmi – moim zdaniem. Taka wiedza daje bezpieczeństwo i pozwala stworzyć z koniem układ stadny. Dla nas ludzi – umiejętności wcale nie takie łatwe. Jak zrezygnować z miłego ocierania się
i dotykania pyszczkiem , z karmienia z ręki, z przytulania? Jak ciągle pilnować , by koń nie próbował wtargnąć w moją osobistą przestrzeń? Dużo pracy nad sobą musiałam wykonać, by w relacji
z moimi końmi wymagać końskiego szacunku. Ale , ale …... Wymagać to jedno, a zasłużyć na ten szacunek -to zupełnie inna sprawa. A jeszcze inna to umieć go odwzajemnić : ty szanuj mnie jako człowieka, a ja będę szanowała ciebie – jako konia. To właśnie zobaczyłam u Manolo – szacunek do konia, do jego samopoczucia, możliwości, do jego końskiej natury. A zatem od dzisiaj :
pilnuję mojej przestrzeni ale szanuję też przestrzeń konia
nie pozwalam, by koń zrobił mi krzywdę, ale i ja jej mu nie wyrządzam
pilnuję prawidłowości treningu
dbam o dopasowanie sprzętu
dbam o zdrowie i kondycję mojego wierzchowca, leczę, gdy coś mu dolega
nigdy nie wymagam czegoś, co przekracza jego możliwości
jestem spokojna i przewidywalna, sprawiedliwa i konsekwentna
postępuję tak, by koń w każdej chwili wiedział, czego się może spodziewać, był pewien , że nie sprawię mu bólu i go nie zawiodę, że zawsze może liczyć na moją delikatność
i zrozumienie.
Tak postępuję zawsze, każdego dnia, na każdym treningu i w czasie odpoczynku- też!!!!

Szkolenie z Manolo było ujeżdżeniowe , ale ja wyniosłam z niego jeszcze coś innego – przekonanie, że gwarancją sukcesów i radości w pracy i w byciu z koniem jest nie miłość do niego, ale obustronny szacunek. Podkreślę – obustronny. Jestem przekonana ,
że wzajemność tej relacji daje dużo większe możliwości i dużo większe zadowolenie.


Jestem ciekawa Waszego zdania na ten temat!

smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 12:37
maluda, biere w ciemno, nazwa sztos!
A co do cytatu - dla mnie miłość do zwierzęcia nie wyklucza szacunku czy czego tam jeszcze.
Można sobie kochać swoje zwierzęta miłością szczerą (ot ludzka natura zakochiwac sie w innych istotach) a jednocześnie zajmowac sie nimi i sie dogadywac zgodnie z ich naturalnymi zachowaniami i pojmowaniem swiata i relacji.
Także tekst z pompą o... nie wiem czym o_O
Myślę, że zbyt ogólnie autorka tekstu ujęła pojęcie miłości i nie do końca wytłumaczyła własną myśl. Skupiła się zaś na szacunku, a jak wiemy to ważny element życia nie tylko w stosunku do zwierząt, ale i do nas samych. Podejrzewam, że gdyby zechciała trochę głębiej to przeanalizować to jej wypowiedź wyszłaby w podobnym tonie, ale bardziej treściwa. Wydaje mi się, iż jej zamysłem nie było odtrącenie miłości do zwierzęcia, bo nie ukrywajmy i my mamy swoje sympatię, ale o specyficzny jej rodzaj. Matczyny/ojcowski? Jest taki typ człowieka, który niebezpiecznie wiąże więzi na bazie "dziecko - rodzic", co wielokrotnie ma przykre konsekwencje. Nie tylko u koni, np. u psów jest to skrajnie nieodpowiedzialne, kiedy napotykamy kobietę z czworonogiem, ten zachowuje się co najmniej agresywnie, a zbywane jest to tekstem: "O, jaki ty dzisiaj niegrzeczny. Pimpusiu, ależ tak nie wolno."
Tekst jak tekst nic  jak dlamnie odkrywczego . ot wiedza od dawna znana koniarzom , ale rzeczywiście może nie wszystkim . Brakuję mi w tym tekście jednak tego ,że człowiek to nie koń i od konia człowiek ma prawo wymagać  więcej  niż wymaga to jego kolega ze stada .
Smartini  ludzka miłość często i gęsto zaburza  bezpieczną przestrzeń koniowi . Koń godzinami miziany , podawany różnym zabiegom pielęgnacyjnym , ma właśnie przez człowieka tą przestrzeń zaburzoną , on nie potrzebuję godzinek czułości , bo te zabierają mu jego prywatny czas  i jego prywatną przestrzeń i o tym miedzy innymi też piszę / Widziałem konie które godzinami wisiały rozpięte na dwóch  u wiązach w korytarzu stajni , a ich nie nienasycone właścicielki  wcierały w nie coraz to nowe  mazidła .  Wiec jak widzisz nie o kasę chodzi , tylko o zrozumienie .  Sam się już zaczynam podziwiać za wytrwałość  . nosz  moderator powoli to się ,,Siłaczka " robię  😵
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 13:13
maluda, ale to nie jest problem miłości samej w sobie a nieodpowiedzialności, zaslepienia czy braku rozumowania. I jest szkodliwe tak w stosunku do zwierzat jak i do ludzi. Ot, powszechny problem ludzkiej natury.
Tytułowy apel powinien więc brzmieć nie topmy mózgów w miłości a nie nie kochajmy zwierząt 😉 to podstawowa roznica.
Niestety, jak Jak się pisze Takie teksty to trzeba trochę ruszyć głową i napisać jest sensem a nie żeby czytający musiał się domyślać o co autorce chodziło 😉 if you know what i mean
"Jak to w życiu – jednostki doskonałe w przyrodzie nie występują, a przynajmniej nie są powszechne"
To jest istotą sprawy. Jest to błędne przekonanie, występowanie nie doskonałych osobników w przyrodzie jest tylko krótkotrwałym incydentem. Przyroda nie toleruje niedoskonałości. Owszem powstają, ale tylko dlatego, żeby gyć alternatywnym rozwiązaniem na wypadek gdyby owa "przyroda" a właściwie środowisko zmieniło reguły gry. A nuż niedoskonałość stanie się przystosowaniem. Jednak w rozumieniu tu i teraz niedoskonałe jest dostarczycielem pokarmu dla drapieżników. Domiemywan, że wspomniana niedoskonałość odnosi się do naszych ludzkich oczekiwań.Tu jednak spotykamy demony naszych pragnień, instynktów ,każdy ma swoje.... Znajduje to obraz u naszych koni: łyja, tka, do przyczepy nie wchodzi, wody się boi weta się boi , copd, roa, zgnite strzałki. Środowisko przy całej swej podłości wynikającej ze zmiany zasad gry, robi to jednak wolno i nie przejmuje się wysoką śmiertelnością, a człowiek zmienia zasady gry z dnia na dzień i domaga się najlepiej 100% przeżywalności.
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 13:14
niesobia, ale to co opisujesz to nie jest miłość do zwierzęcia tylko spełnianie własnych potrzeb nie mylmy więc pojęć 😉
maluda, ale to nie jest problem miłości samej w sobie a nieodpowiedzialności, zaslepienia czy braku rozumowania. I jest szkodliwe tak w stosunku do zwierzat jak i do ludzi. Ot, powszechny problem ludzkiej natury.
Tytułowy apel powinien więc brzmieć nie topmy mózgów w miłości a nie nie kochajmy zwierząt 😉 to podstawowa roznica.
Niestety, jak Jak się pisze Takie teksty to trzeba trochę ruszyć głową i napisać jest sensem a nie żeby czytający musiał się domyślać o co autorce chodziło 😉 if you know what i mean

A ja bym jednak podpięła to pod miłość, bo jak wiemy ma ona różne formy, a co za tym idzie każdy inaczej ją okazuje. Niektórzy mają trudności z przecięciem pępowiny, paradoksalnie kochają dziecko, ale coś ich blokuje i mimo wszystko jest tu miejsca na uczucie, ale z jakieś przyczyny stało się ono kłopotliwe. Ja właśnie na to tak patrzę, w ten sposób. Miłość z przesadą. Niekoniecznie problem dostrzega osoba, której to dotyczy, bo jak wiadomo nie do każdego od razu dociera, ale w swoim przeświadczeniu przecież robi dobrze.

Oczywiście tekst powinien być jasny, aby jego interpretacja była oczywista. Przekaz powinien być jednoznaczny i z tym się zgodzę.

I miłości też nie można mylić z selekcją naturalną. W środowisku hodowli to tak nie działa, przyroda by zabiła prędzej czy później, a człowiek jedynie sprzeda dalej. Druga sprawa to pojęcie ideału, bo jeden szuka w budowie, a drugi w głowie, przy czym ja zakładam, że i tak 100% się nie znajdzie. Ot, rzeczywistość.
Melechowicz  natura krętymi ścieżkami chadza , jednak dzisiaj naturalnym środowiskiem konia jest  człowiek,  więc  do człowieka natura konie dostosowuję , a że natura działa krętymi ścieżkami  to konie przystosowuję rękami człowieka    😀
Smartini widzę ,że jednak cień szansy na zrozumienie drugiej strony jest    ❓
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 13:38
niesobia, u mnie zawsze.
maluda, ale to nadal nie milosc sama w sobie jest problematyczna a to, jak ludzie sobie z nia radzą i jak ją godzą z rozumem.
Dlatego ja zostaję przy wersji Kochajcie swoje konie bo to super uczucie ale róbcie to z głową 😉
Smartini  pod ostatnim twoim postem to i ja się podpisze . 😀 Tylko to trochę  banał  jest  😀iabeł: ,  Schody zaczynają się  tam gdzie  trzeba sprecyzować  co ma znaczyć to ,, z głową " .  I tu  pewnie znowu rozgorzeje dyskusja .   🏇 , Ale w sumie to nawet dobrze  .  🥂 Dyskusje jednak zawsze coś wnoszą   😀
Niesobia, a co to znaczy,że natura,krętymi ścieżkami chadza?
Obawiam się że udomowienie z "dzikością" porównać się nie da . Inne zasady gry patrz mój poprzedni post.
Melechowicz  , ale ja nie wiem w co gra natura  , a mało tego powiem  Ci, że ostatnio mam wrażenie ,że kantuje .  😀iabeł:
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 13:51
niesobia, oczywiscie ze pojawiają się schody. Miłość jest trudna, zycie trudne. Nie ma letko 😉
A banały często są zapominane i przykrywane ogromem ideologii (patrz natural).
Bo rownie ciezko jest z glowa kochac drugiego czlowieka, budoowac rodzine i godzic karierę z przyjemnością. To dosc ogolny, bardzo zyciowy problem. A definicje kazdy ma w jakkims stopniu swoje i nic z tym nie zrobisz.

Dla mnie podstawa jest przyznanie się przed samym sobą co z koniem robie dla siebie a co dla niego.
niesobia, u mnie zawsze.
maluda, ale to nadal nie milosc sama w sobie jest problematyczna a to, jak ludzie sobie z nia radzą i jak ją godzą z rozumem.
Dlatego ja zostaję przy wersji Kochajcie swoje konie bo to super uczucie ale róbcie to z głową 😉

Znaczy wiesz, ja nie mówię, że kochać ich nie należy, bo ja nie potrafię się nie przywiązać i nie oddać części serducha swoim pupilom, ale twierdzę, że jej nadmiar jest szkodliwy. Na dodatek, często ludzie mają klapki na oczach, gdy w brzuchu motylki. No ale, ostatecznie to się zgadzamy. Po prostu ja troszkę inaczej na to patrzę i Ty również, jednakże wniosek podobny jak nie taki sam.

niesobia skoro zaczynasz z pojęciem "z głową" to napisz jak wg Ciebie to wygląda.  😉
lusia722   poskramiacz dzikich mustangów i jednorożców
24 września 2016 14:07
Muchozol czytanie ze zrozumieniem to elementarna umiejętność... podobno.
Można przeczytać całość Twoje wypowiedzi stronę wcześniej, a podkreślenia po prostu zwracają uwagę na meritum.
Nie napisałam nigdzie, że o nią nie dbasz.
Więc proszę skończ z tym TOZem, bo nie wiem czemu to ma służyć.

maluda Nazwa chwytliwa 😀
Toksyczna miłość nigdy nie jest dobra.

W tekście mało konkretów i w zasadzie to nie powinna być żadna "Ameryka", ale jak widać chyba jednak nie jest to powszechna postawa.
Teoria jest często znana, ale zastosowaniem w praktyce bywa gorzej. Ludzie nie rzadko swoje potrzeby przypisują zwierzęciu, personifikują je.
Posiadamy konie dla własnej przyjemności, satysfakcji, radości, dla możliwości spełnienia marzeń czy ambicji.
Gdyby było inaczej trzymalibyśmy je w rezerwatach, a nie w stajniach, wiatach czy na pastwiskach.
Jest tak wiele czynników decydujących o potrzebach koni, że ciężko je wszystkie wymienić, dostrzec czy odczytać.
Podstawowe są te same, ale konie różnią się od siebie, różni się też sposób użytkowania.
Co z kolei skłania do modyfikacji i wymaga czasem większego wysiłku, żebyśmy w miarę naszych ograniczonych możliwości
mogli te potrzeby próbować zaspokoić. Choć trochę im ten nasz egoizm rekompensując.
Tylko czasami ludzie mają to gdzieś. Traktują konia jak rower. Wpadną od czasu do czasu wezmą, pojeżdżą i odstawią. I to też nie jest dobre, chociaż
nie odbierają tym koniom czasu osobistego w dużej mierze.
I świetnie jeśli trzymają je chociaż w jakimś w miarę przyjaznym otoczeniu, gdzie ktoś dogląda zwierzaka.



Maluda  ja w sumie  w większości o tym piszę  , a ile razy można  pisać to samo  ❓ Wiesz, jest taka opcja  , że jak wejdziesz na mój profil to możesz przeczytać  wszystkie moje posty  we wszystkich tematach , więc jak interesuję Cię moje zdanie to może zacznij od tego . A  jak nasuną Ci się jakieś pytania  to chętnie odpowiem  na PW  .  😀
.
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
24 września 2016 15:27
Mnie się ten tekst średnio podoba, zbyt ogólnikowy i taki jakiś... nie wiem sama
Rany.... Weszłam tu bo myślałam że temat ,,uczłowieczenia koni,, będzie miał troszkę inny kontekst. Dla mnie tytuł tematu to przypisywanie koniom cech ludzkich. I tu wiele czasu tematowi poświęciłam.
Pada deszcz- jest burza. Większości koniom to kompletnie nie przeszkadza a ja panikuję bo mój koń panikuję i oboje biegniemy do bramy aby ,,chować,, pod dach. Żle czy dobrze ? Zle bo całe stado gna razem z ,,szefem,, i zamykać trzeba wszystkie. Kwestia przyzwyczajenia albo charakteru konia? Myslę ,że przyzwyczajenia.Uczłowieczenia bo człowiek schował by się pod dach. Tylko nie mojego bo koń myślę ,że dobre 5 lat spędził w boxie i na hali treningowej na przemian.
Taki los konia szykowanego do sportu. Akurat ten miał taką przeszłość. Zaakceptowałam jego charakter.

Wiele osób mówi ,że konie mają u mnie sielskie życie. Raj na ziemi ale będą i tacy co przypiszą mojej stajni zupełnie odmienne opinie. Już się z tym spotkałam, że koń miał u mnie źle bo stał na łące , dostawał zielone jak trawkę wyjadł. Regularnie odrobaczane itd itd ale miał ze sobą tylko jednego konia bo był ,,problemowy,, .Dwa konie to już stado. No cóż -skończyło się oburzeniem i opinią ,że Bogu dzięki koń zabrany bo by zwariował. Zamiana łąki na padok piaszczysty w gronie kilku koni i ani grama trawy tylko siano bo łąk brak.
Zwyczajnie.
Nie dogodzisz ludziom. Choćbyś wypruwał flaki nie udowadniaj drugiemu że robisz dobrze bo to nic nie zmieni.
Moje konie nie uciekają ,pasą się całymi dniami i są totalnie bezproblemowe. Część kaleka a część po przejściach.
Bez owsa
Bez drogich pasz
Śrutowane zboże
Wysłodki i witaminy.
Czy nie jeżdząc tylko hodując sobie konie robię im krzywdę ? Czy to że całymi dniami się pasą a ja tylko na nie patrzę -nie dbam o nie ?
Rzecz gustu i potrzeb
Nie kłóćcie się do cholery
Każdy dba jak umie -nie piszę tu o skrajnych przypadkach koni z metrowymi kopytami bo nawet w parkach rozrywki gdzie tysiące ludzi dziennie przebywa -mają zaniedbane zwierzęta. I nikt tego nie widzi.




Angela  ja właśnie o tym piszę , ,że można  inaczej , że można mieć inne potrzeby i wymagania do koni , i że można te konie mieć szczęśliwe  , a nawet bardziej szczęśliwe  niż te z topowych  stajni , i nie  trzeba mieć od razu milimów na koncie . No ale takie podejście wzbudziło tak wiele  kontrowersji  zarzuty o zazdrość i kompleksy . I kto tu ma kompleksy się pytam .
Ja zaczęłam komentować, w moim mniemaniu, nadopiekuńczość/szukanie problemów na siłę czy jak kto zwał, po tym jak zostałam zjechana, bo bez ochraniaczy w teren jeżdżę, o zgrozo ... I co to za problem kupić. Nie problem, bo nawet mam. Po prostu nie widzę potrzeby. Jeszcze wcześniej wmawiano mi, że mój koń to strasznie chory jest (czyt. ma wrzody), bo łyka ... Trzech wetów twierdzi, że nic jej nie dolega. Koń również nie wykazuje żadnych objawów dyskomfortu. Ale re-volta wie lepiej. Do tego jeszcze jeździłam w niemarkowym siodle. A teraz mam niby markowe, ale naprawdę bardzo stare. Na tyle mnie było stać, przymierzyłam kilkanaście i tylko to leży "w miarę". Nie mam kilku tysięcy, żeby zrobić ideał na miarę ... Ale gdyby trzeba było leczyć pewnie kilkanaście by się znalazło. Kwestia hierarchii potrzeb.

Nie mam powalających nadwyżek na koncie (raczej kredyty) i tak się zastanawiałam co zrobiłabym w razie bardzo poważnego wypadku ... Nie wiem na pewno, ale podejrzewam, że brak szybkiej i regularnej opieki wetów (mieszkam w lesie, wszędzie mam daleko) plus duże koszty zmusiłyby mnie do uśpienia konia ... Moim zdaniem czasem taka decyzja jest bardziej odpowiedzialna niż ciągnięcie czegoś na siłę, pomimo braku możliwości.
Wkurza mnie, że wielu twierdzi, że mając konia/konie trzeba mieć jakieś niewyobrażalne (w moim odczuciu) możliwości finansowe. Teraz mam stabilną i dość pewną sytuację, ale to się zawsze może zmienić. W związku z tym prawie nikt nie powinien mieć zwierząt (dzieci pewnie też).

edit: dea, bez złośliwości pytam. Jak możliwe jest stworzenie suplementu dedykowanego, na podstawie badania siana sprzed kilku lat? Chyba, że ja czegoś nie zrozumiałam w Twoim poście.
rzadko tu coś pisze, ale bardzo często czytam to forum. I bardzo lubię Wasze wypowiedzi, zwłaszcza smartini i Muchozol... i wydaje mi się że obie macie fajne podejście do zwierząt, każdej z Was chodzi o to samo.... Budyń nagle mial wypadek więc od razu opieka, klinika, leczenie... wiadomo... i bez gwarancji powodzenia (teraz wiem że jest ok, ale 3 miesiące temu wiadomo było czy będzie chodził?) Ty Muchozol zmagasz się z innym problemem.... bo musisz patrzeć jak Twój koń ma się coraz gorzej i nie bardzo możesz coś z tym zrobić bo to serducho... mnie się wydaje że wszyscy którzy trzymają konie mimo pojawiających się problemów zdrowotnych zasługują na medal, i to nie z kartofla... sama drżę na myśl o tym że mój koń mógłby potrzebować pobytu w klinice - nie wiem wtedy co robić.... kredyt? sprzedać coś ? Ale nie konia... i każda z Was stanęła przed trudną decyzją - co dalej... i to mi się wydaje najlepszym miernikiem dbania o dobrostan konia - nie jeden by po prostu sprzedał na mięso... więc dajcie sobie po medalu i po sprawie😉 jak dla mnie obie jesteście fajne babki 😉
Angela  ja właśnie o tym piszę , ,że można  inaczej , że można mieć inne potrzeby i wymagania do koni , i że można te konie mieć szczęśliwe  , a nawet bardziej szczęśliwe  niż te z topowych  stajni , i nie  trzeba mieć od razu milimów na koncie . No ale takie podejście wzbudziło tak wiele  kontrowersji  zarzuty o zazdrość i kompleksy . I kto tu ma kompleksy się pytam .



Bo koń to jest koń a człowiek to człowiek. I koń ma akurat wywalone na to, czy ma owijki w kropeczki i coś tam z kryształkami Svarowskiego, ale nie ma wywalone na to, że stoi rozpięty jak Batman na korytarzu a koledzy właśnie dostali siano i zaczynają je wcinać z dużym apetytem.

To trochę tak jak z psami. Ludzie uczłowieczają psy a potem zatrudniają psiego psychologa bo nie mogą sobie poradzić z pupilem, który sam przejął przewodnictwo i w dodatku jest z tego powodu nieszczęśliwy.

No niestety zdrowego rozsądku nic nie zastąpi.
Mi uczłowieczanie koni kojarzy się głównie z pewnym irytującym zjawiskiem, z którym pewnie zetknął się tu każdy.

Jest sobie młode, niefrasobliwe dziewczę zakochane w konisiach, wprawdzie nie ma za dużo wiedzy i doświadczenia ale zapragnęło mieć swojego, a akurat tak się składa, że może. To kupuje. Ale koniecznie jak najmłodszego, może być źrebak, bo przecież jak od małego wychowa to będzie jak własne dziecko, czyż nie?
I oczywiście sama musi wszystko przy nim robić, sama go wychowa, ujeździ, a innym rączki poutrąca, jak będą próbować "wtrącić się" do konisia. Co z tego, że nie bardzo wie, jak to zrobić - przecież Synuś od małego z nią, w wielkiej miłości chowany, to i wszystko przecież zrobi z tej miłości.
A konisiowi się rośnie, przestaje być potulny, zaczyna ogarniać, że z "mamusią" można sobie pozwalać na wiele, bo przecież nie ofuknie ani nie przywoła do porządku, gdzie tam z przemocą do Synusia ukochanego...
No i wiadomo, rośnie koń-terrorysta. Dalszego ciągu tłumaczyć nie trzeba.

Zdumiewa mnie naiwność takich osób i to, jak uczłowieczają konie. Że to coś jak większy pies. Podobnie jak większości naturalsów, przekonanych, że koń z wielkiej miłości to zrobi wszystko, w ogień skoczy. Niektórzy naoglądali się za dużo "Flicki".
Zdumiewa mnie naiwność takich osób i to, jak uczłowieczają konie. Że to coś jak większy pies. Podobnie jak większości naturalsów, przekonanych, że koń z wielkiej miłości to zrobi wszystko, w ogień skoczy. Niektórzy naoglądali się za dużo "Flicki".


Bo ludzie nie rozumieją, że z koń to 500 kg zwierzę o mentalności trzylatka. Ciągle jeszcze mają nadzieję, że jak trochę nad nim popracują, to będą mogli z nim porozmawiać o roli drzewa w poezji średniowiecznej  🤣
smartini   fb & insta: dokłaczone
24 września 2016 22:11
[quote author=kutykula link=topic=91296.msg2597911#msg2597911 date=1474751141]
Zdumiewa mnie naiwność takich osób i to, jak uczłowieczają konie. Że to coś jak większy pies. Podobnie jak większości naturalsów, przekonanych, że koń z wielkiej miłości to zrobi wszystko, w ogień skoczy. Niektórzy naoglądali się za dużo "Flicki".


Bo ludzie nie rozumieją, że z koń to 500 kg zwierzę o mentalności trzylatka. Ciągle jeszcze mają nadzieję, że jak trochę nad nim popracują, to będą mogli z nim porozmawiać o roli drzewa w poezji średniowiecznej  🤣
[/quote]

Made my day! <3
Najlepiej, żeby jeszcze kapcie przynosił  😂

Takie postrzeganie świata jeszcze uchodzi, gdy ma się dwanaście lat. Gorzej, że czasem prezentują je dorośli ludzie, uważający się za poważnych.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się