Jak zabezpieczyć przyszłość konia?

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 13:08
obarczanie rodziny ciężarem w postaci konia i jeszcze liczenie na to że rodzina ciężąr ten będzie dźwigać choćby nie wiem co do końca  dni konia jest moim zdaniem egoistyczną mrzonką.

duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
06 lipca 2013 13:47
Mój Koń ma w swoim paszporcie dokument spisany przy notariuszu. W razie mojej śmierci czy niezdolności do opieki nad koniem przechodzi na własność mojego przyszłego Męża (na szczęście, który jest "koński" i ma również swojego konia) i do końca życia mojego konia zobowiązany jest do opieki nad nim i utrzymywania go i nie ma prawa go sprzedać, oddać, wydzierżawić. Dokument spisany za zgodą przyszłego Męża oczywiście. Uważam, że to jest bardzo fair wobec konia, takie zabezpieczenie go.


a wobec przyszłego męża? nigdy nie zgodziłabym się na coś takiego, no chyba ze byłabym jasnowidzem i milionerem

wszystko moze sie stac, nie wiadomo czy mężem będzie, nie wiadomo czy bedziecie zawsze razem... a co gdy np zginiecie razem jednego dnia np w wypadku samochodowym?

"jesli chcesz rozbawic Boga-to opowiedz Mu o swoich planach"

nie rozumiem ubierania komuś na garba konia i to jeszcze umowami notarialnymi  😲

ja np mam:konia 5 kóz, 30 kur i 13 owiec, 3 koty i psa...jest polisa ale nie wiadomo czy zadziała  🙄 pozostaje miec nadzieję ze nie zawiodą ludzie którzy nas otaczają

no i zawsze mozna miec np opłacony pensjonat na pół roku do przodu  😉 zawsze jest to cas kiedy juz sie ochłonie i mozna zaczac działac racjonalnie w kierunku znalezienia wyjscia
ja bym wolała zeby po mojej nagłej mój koń trafił w dobre odpowiedzialne rece, zeby ktos sie nim cieszył i jeździł na nim,ale bede na to miała mały wpływ z zaświatów raczej, co najwyzej moge straszyć  😉
ElaPe, dokładnie. Gdybym miała wymagać od mojego faceta, że będzie się zajmował moimi końmi, to skazałabym go na spędzanie w stajni 4-5 godzin codziennie, a biorąc pod uwagę, że mam też młode konie, to kto wie, czy przed nim nie byłoby z czy nie ćwierć wieku takiej zabawy.
Jeśli by się udało znaleźć takie miejsce, gdzie konie miały by odpowiednie warunki i ktoś zaufany mógłby z nimi pracować, to by pewnie zostały. Jeśli nie, trafiły by na sprzedaż. Sprzedaż konia to nie musi być wcale żadna dla niego trauma. Mój siwy Rot trafił w fantastyczne ręce, miewa się świetnie, nie sądzę, żeby tęsknił, ba szczerze mówiąc, to raczej w ogóle mnie nie pamięta 😉

Mój Koń ma w swoim paszporcie dokument spisany przy notariuszu. W razie mojej śmierci czy niezdolności do opieki nad koniem przechodzi na własność mojego przyszłego Męża (na szczęście, który jest "koński" i ma również swojego konia) i do końca życia mojego konia zobowiązany jest do opieki nad nim i utrzymywania go i nie ma prawa go sprzedać, oddać, wydzierżawić.

A to mnie mocno zdziwiło. Do własnego męża nie mieć na tyle zaufania, żeby dokument o zakazie sprzedaży musiał powstawać u notariusza? Czyli jakbyście się na to umówili ustnie, to facet by Ci konia opchnął? A tak wisi nad nim papier i grozi? Dziwne.
Poza tym IMO mało wiążący zapis. A jeśli facet zachoruje ciężko i przewlekle i nie będzie w stanie kontynuować opieki nad koniem? Co wtedy? Jaki masz rygor niewywiązania się z umowy? Koń pozwie męża do sądu?
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 14:14
Jaki masz rygor niewywiązania się z umowy? Koń pozwie męża do sądu?

no właśnie 😀
  Ja tylko piszę o możliwościach. Czy to jest słuszne czy nie - każdy sam sobie decyduję. Ja bym rodziny nie obarczyła opieką.  Kiedyś gdy sporo jeździłam zawsze mówiłam, że jeśli zginę konia oddać do schroniska skąd może wyjść tylko czterema do góry. Teraz światopogląd się zmienia. Nie miałabym nic przeciwko by po mojej śmierci konia sprzedać  i z kasy zrobić stypo popijawę  🙂 Tak samo jak nie miałabym nic przeciwko oddania swoich zwłok na farmutil celem zmniejszenia kosztów pochówku i uniknięcia rodziny odwiedzającej nagrobek z habźiami... Niestety nie jest to możliwe🙁
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 16:05
że jeśli zginę konia oddać do schroniska skąd może wyjść tylko czterema do góry

a jakież to schroniska przyjmują ot tak konie z ulicy ???

To po pierwsze.

Po drugie: jeśli nawet to jakim prawem ludzie mają ci utrzymywać twojego konia.
elape- jak pewnie doczytałaś... Były to pragnienia sprzed wielu lat. Kiedy to człowiek gówniarskimi uczuciami żył i pragnął by świat był piękny i idealny. Teraz mogliby i konia sprzedać i skonsumować na stypie mojej. Zależy co tańsze i mniejszym problemem było...
A co do schroniska, które konia przyjmie... Otóż są. Małe, rodzinne, nie medialne i pro bono.
p.s."Po drugie: jeśli nawet to jakim prawem ludzie mają ci utrzymywać twojego konia" -- Jeśli mówimy o śmierci (bo chyba tak mi się wydawało) to zasadniczo koń nie jest już mój bo mnie w zasadzie już nie ma i stan ten na utrzymanie konia nie pozwala. . A o  utrzymaniu "MI-ci" konia  nie możemy pisać, bo ja sobie gnije i pożytku z konia mieć nie będę🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 16:45
A co do schroniska, które konia przyjmie... Otóż są. Małe, rodzinne, nie medialne i pro bono.

taa, a potem się słyszy (też tu na forum) co się z takimi końmi dzieje 🙄

Po co takie bajki rozprzestrzeniać.

Nikt nic nikomu nie daje za darmo i nikt nie będzie twojego konia utrzymywał za friko nie robiąc przy tym żadnych "medialnych" akcji ratowania konisiów i zbiórek kasy
Elape - nie wiesz, nie pisz. Są fundację o których na rv nie było słowa. Robią swoje i robią to dobrze.Mają kilka koni i do śmierci je trzymają. Pisząc to obrażasz wszystkich. Napisz do jakich fundacji uderzasz to inne odetchną 🙂
Obrażasz też wiele osób które bez medialnych akcji konie ratują. I utrzymują nic z tego nie mając do końca ich dni. 
jakby chłopak uległ wypadkowi, był niezdolny do pracy, miałby kilka stów ryntki i wylądował pod mostem to musiałby zrezygnować z jedzenia, byleby konia utrzymać? łał. strasznie perspektywiczne patrzenie...

sądzę, że nasz koń po mojej śmierci zostałby sprzedany. chyba, że ktoś z końskich znajomych zobowiązałby się go przygarnąć, a najpewniej pomogliby w poszukiwaniach odpowiedzialnego domu, który o zwierzaka zadba. choć na ten moment mam kilka zaufanych osób, które mogłyby potencjalnie być zainteresowane przygarnięciem szkapiny.

rodzina dobrze wie, że oddanie zupełnie obcej osobie konia za darmo to najgorszy możliwy pomysł, bo najpewniej trafi do nawiedzonej nastolatki, której się marzy koniś za darmochę. więc albo oddanie zaprzyjaźnionemu koniarzowi, albo sprzedaż, bo bardziej dba się o "coś" za co się zapłaci, bo ciężej przyszło, i gwarantuje choć w minimalnym stopniu lepsze zabezpieczenie dla zwierza, jeśli musiałby trafić do obcych.

czesio w jakiej czasoprzestrzeni Ty żyjesz? spokojnie starczy mi palców u rąk, żeby zliczyć prywatne osoby, które znam, utrzymujące niepracujące konie tylko dla paczania. bo jakaś fundacja o której-nikt-nic-nie-wie to kiepawy pomysł na takie pełne zaufanie. jakieś adresy tych schronisk, dane?

oddać konia do fundacji wcale nie jest tak łatwo. szukałam domu dla chorego konia, dopiero prywatna osoba się zainteresowała sprawą i znalazła dla niego miejsce. tłumu chętnych do przygarniania niesprawnych/starych szkap nie ma. a jeśli są to dzielą się na:
2% uczciwych, chętnych pomóc ludzi
49% koniarki, które liczą, że mimo, że kulawy to na pewno jeszcze da się dupę usadzić i ją usadzą
49% handlarze, którzy widzą super zysk, sprzedając albo na hak, albo naiwniakom jako "zdrowe".

szansa na trafienie na pierwszą grupę jest, no cóż, mizerna.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 17:04
no proszę - a jednak cuda się zdarzają.

dobre duszyczki cudze konie przyjmują i je sobie utrzymują, pielęgnują, leczą do końca ich dni - wyłącznie za swoje pieniądze, nie wyciągając rąk po datki od społeczeństwa.

szansa na trafienie na pierwszą grupę jest, no cóż, mizerna.

Mizerna - chyba że jest się Czesiem która wie, to czego nikt inny nie wie bo to ściśle tajne/poufne jest bo te dobre duszyczki rozgłosu nie chcą 👀
Elape - tak się składa, że Stacyjka Maltusia przyjęła w tym roku wykupionego przeze mnie strażnika miejskiego. Pieniądze na wykup konia, transport i badanie wyłożyłam sama. Show medialnego nie było. Nie był to pierwszy koń uratowany z własnych pieniędzy. O Maćku było już trochę na rv. Też nie wzięłam od nikogo złotówki. Płaciłam za jego godną starość do końca. A koni uratowanych o których nie wspomnę na rv też się przewinęło.  Przykro mi, że na swojej drodze nie spotkałaś miłośnika koni. Prawdziwego. To fajne uczucie pomagać koniom.
p.s. a ponieważ zaraz mederator nas pogoni ucinam temat. Oczywiście masz rację. Wszyscy pomagający są be! Jeśli się z tym dobrze czujesz to nawet stwierdzę... Ja też jestem świnia 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 18:20
Stacyjka Maltusia jak najbardziej zbiera kasę. Czyli utrzymanie konia w tej fundacji spada na barki społeczeństwa, a nie jak wcześniej twierdziłaś że sami, z własnej kasy utrzymują konisia do końca jego dni.

Co ma do rzeczy fakt że ty wykupujesz konie to nie wiem. Twoja wola twoja kasa.



Katija - możesz mnie i na miesiąc uciszyć ale muszę...
elape - czytanie czy pisanie ze zrozumieniem jest problemem?
piszesz "Po co takie bajki rozprzestrzeniać.
Nikt nic nikomu nie daje za darmo i nikt nie będzie twojego konia utrzymywał za friko nie robiąc przy tym żadnych "medialnych" akcji ratowania konisiów i zbiórek kasy". Wiedziałaś o wykupie strażnika? Nie! Była akcja medialna? Nie! Zapewne gdybym nie napisała nazwy fundacji nie miałabyś zielonego pojęcia o jej istnieniu. Twój pogląd na fundację opiera się na dwóch największych? Mylę się?
Pisząc "nikt nic nikomu nie daje za darmo" odnosisz się nie tylko do fundacji ale ktosiów czyli ludzi. Czyli np. mnie. Pisząc poniżej "Co ma do rzeczy fakt że ty wykupujesz konie to nie wiem. Twoja wola twoja kasa." No właśnie... Tyle, że w każdym niemal poście siejesz nienawiścią do takich świń jak my.  Taki trochę syndrom Macierewicza.
Teraz Katija mnie rozstrzelaj!! bang bang 😉
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 19:09
kobieto nie chodzi mi o twoje akcje wykupywania konisiów. Twoja wola twoja kasa. I naprawdę mało mnie to interesuje.

Chodzi mi o bajki tego typu które rozsiewasz że są fundacje które konie im przekazane:

I utrzymują nic z tego nie mając do końca ich dni.

No i po co takie wierutne kłamstwa rozsiewać to nie wiem. Przecież wzmiankowana Stacyjka jak najbardziej żyje z datków społecznych, jest organizacją OPP 1%.

Czyli jak jakiś koń do nich trafia to będzie z tych datków społecznych  utrzymywany a nie że biorą konisia i sami na własny koszt go utrzymują.
I nie mogło się obyć bez sarkastycznego"konisie"... Dawno nie widziałam tak przykrego zgorzknienia. No i wciąż ten sam problem...Ostatniego słowa... Jak nie wiem co napiszę, to rzucę cokolwiek...  Z ciekawości w jakim wieku człowiek robi się tak zgorzkniały? Bo zastanawiam się kiedy wyskoczyć  z mostu... Napisz teraz "papa" - to zakończymy dyskusję na twoim ostatnim słowie 🙂
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
06 lipca 2013 19:27
taaa, jak ktoś prostuje wierutne brednie  to musi jak nic być zgorzkniały 🤔
zakładając, że jest to super organizacja(nie wiem, nie oceniam, nie znam), która nie ma nic na sumieniu i na pewno koń będzie tam bezpieczny. są w stanie przyjąć 200, 300 koni?  ludzie umierają. często dość. a ileż taka stacyjka tych koników weźmie? czyli takie do chrzanu trochę zabezpieczenie...

nawet jeśli jakaś organizacja jest w porządku, to nie ma gwarancji, czy akurat będą mogli sobie pozwolić na dodatkową gębę (chwała im za to, jak odmówią przyjęcia zamiast głodzić czy nierealnie ocenić możliwości) , jak nam się zachce umierać. i co wtedy? plan bierze w łeb.
Macierewicz sądzi podobnie 🙂
Czesio dobrowolnie poddał się karze😉)
Miłego wieczoru 🙂
nikogo nie rozstrzelam ani nie ucisze.
a teraz uprzejmie prosze o powrot to tematu watku.
Ja rodzinę również mam nie końską, ale jestem na 100% pewna, że rodzina i przyjaciele podjęliby wspólną opiekę nad moimi zwierzętami gdyż wiedzą, że każde z osobna to cząstka mnie... Ba nawet zachowują się jak ja;-)
jeszcze tak wtrącę. moja rodzina zna kulisy opieki nad koniem, bo mamy je pod domem. ale do speców to im daleko. zostawię konia spokojnie z moim chłopem i wiem, że jak wrócę to będzie w jednym kawałku. ale nie wiem czy na lata byłby dość "oświecony", żeby się nimi zajmować.

opieka nad koniem, nawet jak jest w pensjonacie - niełatwa rzecz. więc nie wiem czy zostawianie zwierzaka niekońskim krewnym to taki rewelacyjny pomysł... bo i skąd mają wiedzieć, czy opieka odpowiednia, co robić jak koń chudnie itp. poza tym większość nie ma świadomości jakie kwoty wchodzą w grę "jakby co". wyjazd do kliniki to przecież kilka tysięcy. (wiem jaki szok wywołała zapłata kilku stów za przyjazd weta, bo "przecież u weterynarza z psem to się dużo mniej zostawia!"😉 a skąd mają to wiedzieć ludzie, którzy nigdy nie mieli do czynienia z końmi? a później może być płacz, że tych kilku tysięcy nie ma, bo i kto mógł wiedzieć...
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
07 lipca 2013 09:40
no cóż, rozważania tu mamy zaiste funeralne  😉 ostatnio widziałam takiego demota o tym jak facet został na zawsze ze swoimi psami, które bardzo kochał, poświecił ich i swoje zwłoki dla nauki, zostali rqazem na zawsze w muzeum w charakterze szkieletów
ech  😉
ale jak zgrać terminy?  😉
Właśnie ja nie mam na celu obliczania nikogo przymusową opieką nad moim koniem. Nie uważam też żeby jego sprzedaż była strasznym dramatem. Jest mnóstwo osób które zaopiekują się nim tak samo dobrze jak ja. A może i lepiej. Chodzi mi tylko o to żeby do takiej osoby trafił.

Jestem już po rozmowie z rodzicami. Powiedzieli że by go sprzedali. I ze jeśli wyznacze osobę, której chciałabym go oddać to tak zrobią. Sami powiedzieli, że to najlepsze rozwiazanie.

Pozostaje znaleźć kogoś kto go zechce 🙂
Poprawną formułą byłoby zapewnienie środków na egzystencję zwierza po śmierci właściciela i ustanowienie osoby odpowiedzialnej za wykonanie testamentu - i najlepiej odpłatnie. Kolejną rzeczą byłoby prawne zabezpieczenie gwarancji wykonania - a to już nie jest banalne. Koń w rozumieniu k.c. jest rzeczą - nie da się ustanowić czy wymusić obowiązku alimentacyjnego. Nie ma też prawnej formuły przymuszenia kogokolwiek do obowiązku opieki nad koniem.
Szczególnie, że zmarły właściciel nie posiada skutecznego narzędzia prawnego, by wyegzekwować zobowiązanie - a zobowiązujący się może nie mieć środków - więc można liczyć tylko na jego dobrą wolę.

Tia...
Hipotetycznie.
Mam męża, dziecko, + konia. Mąż zarabia 3tys, ja zarabiam 2 tys.
Razem 5 tys. Nie mamy kredytu ( powiedzmy szczesciarze!!)
Mieszkanie, czynsze, prądy, auto, paliwo, jedzenie, chemia, zycie = 2500 zł,
Koń, powiedzmy srednia stajnia po taniosci bez szału = 600 zł. Koń młody, ma z 5 lat.
Dopinamy budżet, jest ok, mamy na wakacje raz w roku. Cos tam odkładamy.
Nagle wychodzę z domu i mnie pierdzielnie autem pijak sąsiad. Na trupa.

Zostaje mąż, dziecko, koń.
Nagle zostaje 3 tys oraz renta po mnie, pewnie z 500 zł.
Opłaty te same...
+ ten nieszczęsny koń...

I sorry KOSZTEM kogoś życia, kogoś komfortu zostawiać mu na łbie zwierzę?? Które pożyje z 15 lat jeszcze??
To nie pies, co zje resztki ze stołu jak nie ma kasy, albo karmy za 100zl na miesiac.
500 zł x 12 mies = 6000 zł x 15 lat utrzymywania konia = 90 000 zł....
Ładować kasę w jakąś idee fix?
lepiej to 500 zł co miesiac przez 15 lat odkładać na mieszkanie dla dziecka...

I co kultywowac 15 lat pamięć końisia - bo mamusia kochała tego konisia...
Bądźmy realistami.

Bliskich należy uczulic i przeszkolić co powinni zrobić ewentualnie, gdzie konia oddać sprzedać, kogo sie poradzić, na kim polegać.
A nie dawać problem na łeb.


Dodofon, ja jestem dokładne tego samego zdania co Ty.

W sumie póki co rozwiązaniem idealnym wydaje się określenie osoby decyzyjnej w razie czego. Osoby, która konia weźmie, a jeśli nie będzie jej samej stać to konia sprzeda. Tylko sprzeda nie byle komu, a postara się znaleźć mu dobry dom. Potem pozostaje już tylko zaufanie, że rzeczywiście tak się stanie.
Każdy chyba posiadacz konia o tym myślał.Ja mam konia starego,brzydkiego,którego oprócz mnie nikt by nie chciał.
Gdyby mnie się coś stało rodzice bedą go utrzymywać dopóki nie zdechnie.Wiedzą też,że na moim pogrzebie ma on być.
Zmarł mi kolega 30 lat na raka w zeszłym tygodniu.Nie da sie o takich rzeczach nie myśleć.
aleqsandra   Kreujemy swój świat tym w co wierzymy
18 lipca 2013 09:42
koń na pogrzebie?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się