Kobitki... (antykoncepcja)

a slyszalyscie o metodzie naturalnej sensiplan? tez pochodzi z niemiec. jakies doswiadczenia/komentarze?
akurat takie szkolenie moglabym zrobic tu gdzie mieszkam, ale wole sprawdzic z ekspertkami czy warto  :kwiatek:
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
24 czerwca 2014 16:52
dea, takie gadki o magicznym cyklu, ktory zawsze moze zdzialac cuda, to jak gadanie o wielokrotnych owulacjach  🥂 albo o gromadce dzieci, bo wkoncu to watykanska ruletka :P

a wskazowki o mydlach, majtkach czy papierze toaletowym ze strony co podalam to akurat nie nalezy wielce brac do siebie. ja uczylam sie innej metody i tam nie bylo mowy po szarym papierze 😉 poprostu to sa wskazowki, jak nie idzie inaczej.

odnosnie badan przez wypisaniem hormonow, to robi sie wlasnie proby watrobowe, czy krzepliwosc. Ja nie wiem co kobiety mysla, jak mowia ze niedobrane tabletki im wypisal lekarz bo badan hormonow nie zrobil...po wynikach to wam moze powiedziec czy w menopauzie jest baba a nie czy bedziecie miala dalej szczuply tylek po Harmonecie, a po Cerazette to utyje 5,6 kg plus spadnie jej libido.
Branie hormonow bedzie zawsze obciazone ryzykiem i nalezy z tym zyc. Dopoki jest to tylko utrata libido to jeszcze nie jest zle.
A jak to w zyciu...jedna kobieta zniesie tabsy dobrze, jedna fatalnie, trzecia sobie wmowi ze jej dobrze 😉

ekwan, jestem wlasnie w czasie kursu na nauczyciela metody niemieckiej, czyli Sensiplan 🙂
Hermes   Może i mam podły charakter, ale za to dobre serce.
24 czerwca 2014 20:55
A ja oczywiście sie tak cieszyłam, ze tabletki super, ale mam problem. 😵 pierwszy raz biorę tabletki i na samym początku ten pierwszy rząd wzięłam odwrotnie, jakby od tylu, ale potem juz dwa rzędy normalnie według strzałek. Czy w takim wypadku moze byc cos nie halo/zmniejszone bezpieczeństwo? Biorę naraya plus.
Hermes, jeżeli masz napisane w ulotce ze wszystkie tabletki zawierają taki sam poziom hormonów to nie ma znaczenia od kiedy bierzesz i która będzie pierwsza. Sa tabletki, które maja placebo i wtedy trzeba uważać na kolejność.
Hermes, jeżeli te pierwsze tabletki były różowe to skuteczność jest zachowana (wszystkie różowe są takie same), jeżeli białe to musisz się dodatkowo zabezpieczyć.
Polecam czytanie ulotek 😉
dea, Teodora, nie mylę obserwacji z kalendarzykiem. Pisałam - na 100% znać datę przyszłej miesiączki, czyli - wiedzieć, że już wystąpiło jajeczkowanie (i kiedy dokładnie). Okres po jajeczkowaniu (z "karencją"😉 jest bezpłodny i już. Ale to circa 10 dni w miesiącu. W toku życia dzietnej rodziny - ze dwa, trzy akty seksualne?
Wskaźnik prezerwatyw jest jaki jest. Zresztą - jaki jest faktycznie przy stosowaniu "gumek" wyłącznie(!) w okresie płodnym, macie dane?
Nie trzeba być wielkim uczonym, żeby zauważyć, że kobiety różnią się poziomem płodności. Natura.
Z obserwacji wielu rodzin wyszło mi, że metody obserwacyjne sprawdzają się dobrze, dopóki... nie ma jeszcze na świecie dziecka 🙂. Potem dzieją się "dziwne rzeczy", bo potrzeba bliskości wespół z ograniczeniami czasowymi i ilością, nieprzewidywalnością stresu + bardzo "niewdzięczny" okres laktacji - "naciągają" świadomość małżonków (i wpływają na czytelność cyklu). Przykład: współżycie nie powinno zaowocować zapłodnieniem po całodziennej obserwacji. Ale... dzieci akurat budzą się wieczorem, a o 18 akurat padły. Następny "dobry czas" będzie za 10 dni (prawdopodobnie, bo jeszcze nie wiadomo) 🤔
Pole obserwacji zdarzeń mam spore, bo pochodzę z ultra-katolickiej rodziny 🙂 Wszyscy świadomi, wykształceni, także lekarze. Nikt nigdy nie "polegał na kalendarzyku". Nikomu się nic nie myliło. Oprócz "zaburzeń koniecznej rezerwy" pod wpływem dobrego czasu na intymną bliskość. Każda rodzina ma co najmniej jednego potomka "w wybranym przez tego potomka czasie" 🙂, niekoniecznie zgodnym z planami rodzinnymi 🙂.
Najtrudniej jest w okresie laktacji, bo mit, że wyłączne karmienie piersią hamuje płodność - jest tylko mitem.
Niestety, jak dotychczas, jedyną 100% metodą uniknięcia poczęcia jest "szklanka zimnej wody zamiast"  🙁 No i okres bezpłodności po jajeczkowaniu (o ile nie nastąpiła pomyłka w ocenie sytuacji).
Osobiście bardzo chwaliłam sobie samoobserwację do narodzin drugiego dziecka. Potem, w dość dramatycznych okolicznościach, okazało się, że nie mogę się już nią dłużej kierować 🙁 Z powodów fizjologicznych, o których nie będę publicznie pisać, a o których próżno szukać info we wszelkich instrukcjach. W każdym razie, gdybym miała polegać na samoobserwacji, wychodziłoby mi, że... jestem płodna bez przerwy  🙄
Czyli - gdy zainteresowana kobieta JEST w stanie ustalić okresy bezpłodności - super sprawa. Informuję tylko uprzejmie, ze nie zawsze JEST w stanie. Przy wszelkiej pilności w temacie. Czytelność cyklu nieródki jest jednak bez porównania bardziej oczywista niż matki małych dzieci.
dea   primum non nocere
25 czerwca 2014 12:28
Teraz brzmi bardziej racjonalnie i trudniej z tym polemizować. Jednak to nie wyklucza, że warto spróbować poobserwować się, jeśli ktoś i tak używa gumek (pisałam, że wg mnie to nie alternatywa do tabsów - a na pewno nie dla każdego) - bo może się okazać, że cykl będzie czytelny i można będzie po prostu z nich czasem zrezygnować, naprawdę przy tym nie schizując totalnie bez sensu (bo jak sama napisałaś, ustalona faza wyższych temperatur jest bezwzględnie bezpłodna, więc bezpieczeństwo jest 100%). Plus obserwacja celem stwierdzenia, czy warto lecieć po test czy moze na tle cyklu jest to kompletnie "z czapy". Czasem czytam jakieś wypowiedzi i brzmią mi one jak "aaa ratunku, bo może dziś grawitacja zadziała do góry i porwą mnie kosmici".

Na pewno nie zawsze, na pewno nie dla wszystkich i w każdych okolicznościach, na pewno nie jako alternatywa dla "wyłączania cyklu" hormonalnie - ale jako uzupełnienie dla "lateksiarzy" (którzy przecież istnieją w naturze) - moim zdaniem warto. I po to, żeby poznać, poczuć lepiej swój organizm. Dlatego myslę, ze nie ma co ludzi zniechęcać do spróbowania (samej obserwacji, niekoniecznie z pełnym oparciem na niej - to przyjdzie albo nie, ze zrozumieniem i z poznaniem czytelności swojego cyklu) - bo co się traci? Chwilę czasu, a zyskuje się mimo wszystko coś wartościowego. Na przykład spokój (bo nie zawsze stres jak coś się "wydarzy" ma sens - po co np. ładować sobie postinor jeśli "wpadka" była na 100% w fazie lutealnej?), czasem uwolnienie od gumek. Albo, tak jak wcześniej pisałam, można w obserwacjach zobaczyć jakieś drobne odchylenia, które zasugerują, że coś można naprawić. Mnie się do tego przydały.
dzieki Gienia zatem szukam kursu. wlasnie odstawilam tabsy i rzucamy sie na gleboka wode. mimo ze specjalnie nie narzekalam na Mercilon to jednak bez tabsow lepiej sie czuje. Nawet z tego nie zdawalam sobie sprawy. Zaleta bezprzeczna tabsow jest latwosc stosowania i psychiczny komfort, ze nic sie nie wdarzy.
powiem szczerze, ze koscielno-kalendarzykowe skojarzenia skutecznie mnie zniechecaly do zdobywania wiedzy o naturalnym planowaniu/unikaniu poczecia. a przeciez kazdej kobiecie wiedza na temat cyklu i ja go przechodzi na pewno jest przydatna.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
25 czerwca 2014 14:41
Ekwan, a skad jestes? ja zima musze szkolic trzy kobiety w ramach praktyk, wiec zapraszam za friko  😉

w metodzie sensiplan prowadzi sie raczej kobiety indywidualnie przez trzy cykle.
masz pw.
dea   primum non nocere
25 czerwca 2014 16:02
powiem szczerze, ze koscielno-kalendarzykowe skojarzenia skutecznie mnie zniechecaly do zdobywania wiedzy o naturalnym planowaniu/unikaniu poczecia. a przeciez kazdej kobiecie wiedza na temat cyklu i ja go przechodzi na pewno jest przydatna.


No i właśnie o to chodzi, żeby te skojarzenia bezsensowne rozplątać. Ta metoda nie ma nic wspólnego z kalendarzykiem, a to ile ma wspólnego z Kościołem lata mi, dynda i powiewa - nie jest to moją motywacją zdecydowanie. Ta wiedza o cyklu powinna być naprawdę powszechna i uważam, że miejsce na kursy podstaw NPR (przecież bez obowiązku korzystania!), pozbawione religijnej otoczki, jest w normalnych SZKOŁACH w ramach lekcji biologii człowieka, a nie w salkach przykościelnych na naukach przedmałżeńskich  🙄 w grubym światopoglądowym sosie. Jak ktoś chce tego sosu, to niech sobie na talerzu zaleje  😎
dea, racja, racja (poprzedni post). Jakoś NIE pomyślałam, że ktokolwiek może NIC o swojej płodności nie wiedzieć 😁 A przecież mitów i schiz nadal pełno.
Pisałam o Wyjątkach, przy dużej samoświadomości bezpośrednio zainteresowanej, jakby... dla was, nie dla <słowo niepochlebne>
Żeby trochę ostrzec, że do czasu może być super, a jest taki dżinks, że metody polegają na rutynie/doświadczeniu/nabywaniu pewności - wprawy, które bywają zgubne 🙁.
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
26 czerwca 2014 06:59
halo, ty poruszylas calkiem inny temat, o ktorym moglabym referat napisac...
do tego tyle razy widzialam, jak orto npr rozwalal malzenstwa, ze brak slow. Ale to sie dotyczy innych ludzi, niz tu na forum.

ja zawsze zachecam do samoobserwacji, ale nigdy nie polece npru jako swietnego sposobu odkladania poczecia w czasie np. laktacji. Tu na forum chodzi o alternatywe dla gum, albo tylko o zabawe przy wlasnym cyklu. A uwierz, teraz wiekszosc kobiet nie ma zielonego pojecia o cyklu i plodnosci. ZERO! O wlasnej budowie nawet!
tez bym poszla na taki kurs 🙂 co prawda nie zamierzam poki co rezygnowac z hormonow, ale tak wlasnie dla doksztalcenia sie  😉
dea   primum non nocere
26 czerwca 2014 13:02
dea, racja, racja (poprzedni post). Jakoś NIE pomyślałam, że ktokolwiek może NIC o swojej płodności nie wiedzieć 😁


No właśnie niestety takich jest raczej więcej niż mniej. Ty, będąc od niejako "zawsze" po "drugiej stronie" (tak wnioskuję z tamtego długiego postu) możesz tego nie czuć - szczególnie jeśli nie śledzisz wypowiedzi w temacie na intrenetach (mnie się zdarza, i uwierz - włos się jeży  :ke🙂

Mam podobne zdanie w tym temacie jak Gienia-Pigwa. Orto NPR jest Zuy  😀iabeł: ale świadomość swojego ciała i fizjologii, a raczej tej świadomości brak w społeczeństwie, jest zwyczajnie przerażający. Chciałabym tylko odczarowania zwykłej Wiedzy.

Nav  - na hormonach o tyle może to mieć słaby sens, że w ogóle nie sprawdzisz sobie nic w praktyce (owulacja jest zablokowana, więc nie zaobserwujesz u siebie ani zmian temperatury, ani zmian w śluzie związanych z owulacją). Będzie to jak lekcje języka obcego - jeśli nie pobędziesz w kraju, w którym się nim mówi, łatwo potem zapomnieć. Albo jak cykl życiowy szkarłupni - kto to zapamiętał? 😉
Najlepiej się zapamiętuje na przykładach (idealnie - własnym). Dlatego naprawdę myślę, że czas na te kursy, pozbawione ideologicznej otoczki, jest w szkołach - żeby utrafić pomiędzy dojrzewanie a inicjację seksualną i zblokowanie hormonami (da się jeszcze przy dzisiejszej młodzieży?  :hihi🙂. Tym bardziej, że akurat u młodych, zdrowych dziewczyn, niedzieciatych, cykl może być całkiem ładnie czytelny i NPR się może pięknie sprawdzać.
dea, po raz kolejny okazuje się, że powstaje jakiś spór, gdy poglądy są Bardzo zbliżone 🙂
W pełni przyznaję wam rację. Najpierw trzeba Wiedzieć - potem decydować czy to dla mnie i w jakich okolicznościach.
"Za panieńskich czasów" miałam cykle od... 18 dni do... 43. Fajnie wyglądałby "kalendarzyk", nie? 🤣 A nigdy mi to snu z powiek nie spędzało, wszystko było fizjologią. zawsze wiedziałam kiedy następna(!) miesiączka będzie (dobra, w granicach 1/2 dnia). A jakie wygodne przy planowaniu wyjazdów, zawodów i innych takich! Owszem, manewrować się nie da, jak da się krwawieniem z odstawienia na tabsach, ale wiesz co cię czeka i kiedy.

Miło też jest wiedzieć, którego dokładnie dnia poczęliście dziecko.
Np. mój syn urodził się "w granicach normy obliczeniowej - o czasie". Natomiast ja wiedziałam, że urodził się 3 tyg. za wcześnie. Dlatego np. nie zdziwiło mnie, że rodząc się ważył 2900, a szybko okazało się, że jest pow. 95 centyla. Córa urodziła się tylko klikanaście godzin później niż ustalony przeze mnie termin - i jak była poniżej 5 centyla - tak pozostała.
dea   primum non nocere
27 czerwca 2014 11:52
halo - z mojego punktu widzenia to nie spór, tylko dążenie do wyjaśnienia. Dobrze, jak jest wszystko przedstawione jasno bez niedomówień, które ludzie naprawdę mogą zupełnie na opak odczytać. Cieszę się, że się udało  :kwiatek:

Z mojej strony jeszcze raz, dla wahających się czy warto w ogóle się tematem zainteresować:
- na hormonach moim zdaniem nie warto
- przy "nieregularnym trybie życia","stresach", "cyklach o różnej długości" - już jak najbardziej... duża część obserwujących się ma część z tych czynników w życiu, jeśli nie wszystkie - to się nazywa "życie".
Jeśli nawet nie do zastosowania praktycznego, to dla poznania siebie. Inwestuje się niewiele, tyle co w nieco dokładniejszy termometr i chwilę czasu. Większość dzieje się "w tle". W sieci są dostępne fajne programy ułatwiające notowanie, więc nawet zeszytu nie trzeba 😉
🙂
ovca   Per aspera donikąd
27 czerwca 2014 16:43
[quote author=Gienia-Pigwa link=topic=93.msg2127085#msg2127085 date=1403762399]
A uwierz, teraz wiekszosc kobiet nie ma zielonego pojecia o cyklu i plodnosci. ZERO! O wlasnej budowie nawet!
[/quote]

to jest przerażające. Mam znajomą, panią adwokat, która cały czas wierzy, że jak ma okres co 28 dni, to owulacja wypada 14 dnia cyklu i w pozostałe dni może się kochać bez ograniczeń.
Laskiii, co byscie zrobily w takiej sytuacji: wzielam pierwsza tabletke w piatek i zgubilam blister, a dopiero jutro bede mjec recepte na kolejne, wiec mam 2 dni przerwy. Jest w ogole sens lyknac jutro czy nie?

Chyba jeżeli wezmę od dzisiaj prawidłowo i przez tydzień bede się zabezpieczać to będzie ok? Czy przez całe opakowanie? Nie chc przerywać bo potem mam jazdy
ochrona jest zawsze po 7 tabletkach dzień po dniu więc myślę że przez tydzień wystarczy  😉


edit.
Cytat z ulotki
Konieczne jest ciagłe przyjmowanie tabletek przez 7 dni, aby wystąpiło odpowiednie zahamowanie osi podwzgórze-przysadka mózgowa-jajniki.
Hermes ja dziś biorę 3 tabletkę Naraya Plus i póki co nie narzekam, ale pożyjemy to zobaczymy 😉
Tak jak pisano - jeśli zjadłaś różowe tabletki to spokojnie, bo wszystkie różowe mają ten sam skład, ale jeśli białe to zabezpieczaj się jakbyś nie brała.
Ja ogólnie bardzo dobrze znoszę wszelkie leki itp, fizycznie zawsze ok, ale psychika czasem siada.
Któraś pisała o Sylvie 20 - ja też po niej miałam super włosy i cerę, ale w 2 opakowaniu libido wpadło do baaaardzo głebokiej studni a do mnie samej bez kija nie można było podejść, bo piekielnie drażliwa byłam..
Nie ma żadnego badania - tabletki dobiera się metodą prób i błędów niestety 😉
Gillian   four letter word
01 lipca 2014 14:43
jest sens robić przerwę od tabsów na 3 miesiące? mało się będziemy widzieć przez ten czas, może to wykorzystać?
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
01 lipca 2014 14:48
ja bym raczej nie robila, jezeli chcesz dalej je brac.
pytanie pewnie się tu już przewijało, ale nie pamiętam odpoweidzi... Co jeśli w czasie 4dniowej rpzerwy między opakowaniami krwawienie się nie pojawia, a ciąża wykluczona?
Gillian   four letter word
03 lipca 2014 09:46
Rul, Nic. Po prostu się nie pojawia. Jest szansa, że dopadnie Cię znienacka w inne dni - przynajmniej u mnie tak bywało. Albo dopiero w kolejnej przerwie się pojawi.

:kwiatek:
Od jakichś pięciu miesięcy obserwuje u siebie przesunięcie owulacji bez zmian w długości cyklu. Zawsze miałam regularne cykle i objawy owulacji w połowie cyklu- trzynastego dnia. Od pewnego czasu zauważyłam, że objawy owulacji występują 9-10 dnia cyklu, a cykl nadal 27-28 dni. To normalne? W ciągu tych miesięcy zawsze było to przesunięcie, wcześniej tak się nie działo. Wydaje mi się, że owulacja zawsze powinna występować w środku, więc jeśli wystąpi wcześniej to i cykl powinien się skrócić. Czy ja jakaś niedoinformowana jestem czy co?
Gienia-Pigwa   Vice-Ambasador KAV w Dojczlandii, dawniej pigwa :P
10 lipca 2014 07:39
po pierwsze co dla ciebie jest oznaka owulacji? reszte omowimy pozniej  😉
U mnie objawy owulacji to ból- kłucie w lewym jajniku, przejrzysty śluz, specyficzne samopoczucie, zwiększone libido. Temperatury nie mierzę. Zakładałam zawsze, że jak się pojawia ból, a kilka godzin później śluz to mam do czynienia z owulacją, a że zawsze było książkowo i jak w zegarku to się nad tym nie rozwodziłam, a teraz te zmiany mnie zastanawiają.
Fokusowa - Ja właśnie też biorę Sylvie 20, może komuś przyda się moja obserwacja. W sumie biorę już prawie rok.
Ogólnie rzecz biorąc pierwszy miesiąc w ogóle nie czułam różnicy. Drugie opakowanie rozpoczął koszmar, miałam humorki - skrajne wręcz, bo ogólnie jestem osobą szybko się denerwującą i impulsywną, nie dało się ze mną wytrzymać. Potem zaczęły się migreny - to przeżyłam najgorzej, bo nigdy nie bolała mnie głowa. Słabe włosy z tego co pamiętam też się pojawiły. Ogólnie źle wspominam 2/3 opakowanie. Właściwie chciałam spróbować kolejnych, ale powiedziałam sobie naiwnie, że spróbuję jeszcze trochę wytrzymać. I opłacało się, mój organizm nagle zaakceptował te hormony. Migreny zniknęły, normalny stan emocjonalny wrócił, poprawiła mi się cera, włosy, paznokcie (zawsze miałam z tym problem).
I pewnie kogoś to zainteresuje: na libido nie narzekam, wręcz odwrotnie; również waga mi się nie zmieniła, wszystko jak wcześniej.

Więc ogólnie z mojego przykładu polecam czasami poczekać na organizm, dać mu trochę czasu - chyba, że ma się skrajne "problemy".
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się