Kącik Rekreanta cz. VII (2014)

kujka   new better life mode: on
21 stycznia 2014 17:02
emptyline, ja tez moge robic za swiadka 😉 ciesze sie, ze sie zdecydowalas komus oddac Calka na dluzej, to byla najlepsza decyzja jaka moglas podjac (bo sprzedaz wykluczam oczywiscie 😉 ).
.
a ja znalazłam zdjęcie Derego z młodości

😂

a tak wyrosłem
Muchozol, ja Początkowo nie potrafiłam chwalić swojego konia. Większość jazd kończyła się frustracją moją i konia. Zazdrościłam innym jak chwalili swoje konie, a swojego nie doceniałam. Ale zmieniłam nastawienie, zaczęłam chwalić konia i cieszyć się z najmniejszych drobiazgów, które nam wyszły. I nagle się okazało, że koń się rozluźnił i zaczyna się odwdzięczać. Trzeba było dać mu szansę i zaufać 😉 Do dzisiaj mamy problemy, ale o wiele przyjemniej nam się współpracuje.
I wywożący, wyjeżdżający galopem z hali, taranujący Pamir, pokazał, że potrafi być skupionym, ładnie pracującym koniem. Odważyłam się nawet na jazdę na cordeo latem, tak dla rozluźnienia i się okazało, że koń zamiast wywozić, całkiem fajnie się słucha 🙂
Zgadzam się z każdym słowem napisanym przez Faith , bo doświadczyłam tego na własnej skórze, ile potrafi pomóc zmiana nastawienia i wrzucenie na luz.
Tu takie wakacyjne wspomnienia 🙂
KR czytam od jakiegoś czasu i postanawiam się dołączyć. Nie wiem czy do końca się zaliczam (nie mam własnego konia), jeżdżę na koniach szkółkowych raz w tygodniu. Na zdjęciu jestem ja i mój ulubiony koń - Rapsodia. 😉
.
Muchozol uda się uda!  😉
Mąka hahaha uwielbiam takie porównania 😀 szkoda że nie mam żadnych zdjęć B z młodości🙁

Ja właśnie patrze na pogode za oknem i zastanawiam się, czy jutro konia odmrażaczem do zamków nie będę czyścić..  😵
Sesja nie sprzyja pisaniu na forum, ale czytam Was regularnie 🙂 Oglądanie Waszych zdjęc wspiera w tych ciężkich czasach  😀iabeł:

Muchozol będzie dobrze, musi być 😉

Szczerze to chciałam trochę zimy, ale nie żeby przyszla w ten sposób - iść drogą i obrywac szpilkami w twarz bo deszcz pada, ale zanim doleci to zamarza  😤 tragedia...

Na szczęście pod moją nieobecność koniki coś tam pracują delikatnie na lonży by jakąś kondycje mieć 🙂
Młoda do jeźdźca już przyzwyczajona, powoli uczy się reagować na pomoce inne niż głos i ładnie jej to wychodzi, byle tak dalej i by pogoda pozwoliła na dalszą pracę 😉

Przy okazji wbije się z filmikiem jeszcze Kenii z czasów ładnej pogody i lonżowanka/bieganka ("lonżowanie" w taki a nie inny sposób, bo niestety mam dostępną tylko jedną rękę do użytku).


No i dwa dni temu minął mi rok z koniurami po przeprowadzce do nowej stajni 🙂 najlepsza decyzja w moim życiu jeśli chodzi o konie i stajnie 🙂 konie zadowolone, ja też, czego więcej trzeba 🙂

i jak tak wszyscy dodają zdjęcia z cieplejszego czasu, to ja też coś malutkiego z Ekwadorkiem i wracam do nauki 😀
Tu mnie jeszcze nie było, ale że staram się śledzić ten wątek systematycznie, to i tym razem pozwolę sobie wrzucić swoje 3 grosze.

Kiedy zobaczyłam swojego konia pierwszy raz-7lat temu nie zachwycił mnie niczym. Wręcz przeciwnie, był mały, tłusty, jakiś taki zupełnie nie w moim typie. Tyle widziałam. Potem okazało się, że przy okazji ma jeszcze paskudniejszy "charakter" niż eksterier  😁. Omijałam go na początku w sumie łukiem. Eee, wszyscy go omijali łukiem. W stajni było mnóstwo wspaniałych koni, więc po co się szarpać z oszołomem? Później robiłam kurs hipo i musiałam się na czymś wyjezdzić na oklep. No a na czym lepiej, jak nie na okrągłym,tłuściutkim pączusiu? Więc padło na niego. Ciężka to była jazda, bo koń średnio reagował na wodze, czy łydki. A dosiad? Tego to on nawet z opowieści nie znał...I jakoś tak się stało, że zaczęłam na tym wariacie jezdzić-tak już normalnie na co dziń. Nie miałam nic poza zawziętością i mnóstwem, ale to mnóstwem cierpliwości. Ja nie zakładałam, że będą super postępy, po prostu robiłam swoje i miałam nadzieję, że cokolwiek się poprawi. A poprawiać się mogło wszystko... Jazda bywała niebezpieczna, szczególnie w terenie, koń zadzierał łeb lub machał nim jak opętany próbując wyrwać wodze, blokował wędzidło,czarował jakimiś magicznymi zwrotami ciągnąc mnie tam,gdzie on właśnie ma ochotę iść. A kowal...Pamiętam, jak przyjechał do nas pan M.Mach. Będę do końca swoich dni wspominać, że zrobił mamutowi kopytka i nikt przy tym nie zginął. Mój konik wspinał się i celował w niego kopytami, przygniatał do ścian(stał na 2uwiązach) i robił naprawdę różne dziwne rzeczy, których nigdzie indziej wcześniej i później na szczęście nie widziałam...Pan Marcin wspominał po 2 latach jakoś kucynka jako tego wstrętnego, choć mojego konia juz dawno w tej stajni nie było. Zapadł w pamięć tym,co zaprezentował. Nie dziwi mnie to zresztą...
Mniej więcej w tym czasie go kupiłam. Nie mając żadnych możliwości finansowych na konia i żadnych umiejętności tak naprawdę, aby coś z tym koniem zrobić... W grudniu minęło 5 lat od dnia w którym za niego zapłaciłam i oficjalnie stał się mój. Wszyscy jak jeden wybijali mi tego prymitywa z łba-okazało się,że pączek to syn Piafa i Ożanki,więc hucuł pełną gębą 😁, a ja z uporem maniaka go kupiłam. I miałam wielką radochę ze wszystkiego z tego, że mój koń ładnie zjadł marcheweczkę, że ślicznie wygląda w różowym czapraczku i tym podobne abstrakcyjne powody. Zawsze doszukiwanie winy zaczynam od siebie, bo wiem,jak niewiele potrafię i to w końcu zaprocentowało. Oberek nie jest łatwym koniem, jest cholernym cwaniakiem, któremu nie można rozkazywać. To taki typ mamuta, którego nie powstrzymuje przymus. Nauczyliśmy się przez te lata wykorzystywać(w sensie pożytecznie wykorzystywać) swoje słabości. Tak, dokładnie tak, każde wie, co ta druga strona lubi najbardziej, daliśmy sobie zaufanie na kredyt i dziś mamy rezultaty. Nie ma koni idealnych, ale mój koń dziś jest cudowny. I co z tego,że mały,że prymitywny, że stary(ostatnio się dowiedziałam,że rocznik 99 to już stary :hihi🙂? Ten koń w pewnym momencie wybaczył mi tyle, że  dopóki będzie mnie stać na jego utrzymanie, to ze mna będzie. I nie mają tu znaczenia aspiracje jezdzieckie, korzystam z tego, co w nim najlepsze i jeżdżę pod tym kątem. Za każdym razem, gdy jest mi dane pracować z jakimiś końmi, jak cos jest nie tak, powtarzam sobie jakiego mam cudownego kucynka. Grunt to docenić co się ma i potrafić to wykorzystać. Nie zawsze jest łatwo, ale bardzo wiele da się wypracować, nawet jeśli odbywa się to momentami przez łzy. Gdy sobie wspominam  jadąc na moim kucynku w teren bez wędzidła, na pełnym luzie, że kiedyś nie byłam w stanie tego konia kontrolować w żaden sposób i z wędzidłem, to mi się paszcza cieszy, gdy robie mu kopyta i myślę, jak było kiedyś, to mam ochotę wcisnąć mu worek marchewki w te wystrugane kopytko w nagrodę. To są kwestie niezauważalne przez przeciętnego jeźdźca/właściciela, ale gdy miało się z tym problem i go wypracowało, to naprawdę na twarzy maluje się uśmiech. I wreszcie, czy jest coś fajniejszego, niż te uczucie, że koń idzie do Ciebie, po jednym zawołaniu? Że podchodzi do Ciebie, gdy go puszczasz gdzieś w lesie, a nie lezie gdziekolwiek indziej?Że staje i czeka aż przez bramkę przejdziesz najpierw Ty...itd.
Dla mnie najważniejsza jest więź z koniem, to coś, co powoduje, że chcę swojego konia choćby miał być na raz "ślepy i kulawy na cztery". To już nie tylko koń, to prawdziwy przyjaciel, który naprawdę potrafi zrozumieć bez słów...
Wybaczcie elaborat 😵





Obiś, jaki śliczny koń! i super fajna historia 🙂
obiś super historia i gratuluje wytrwałości :-)
Obiś świetna historia 😉
a rocznik 99 to w sile wieku 😀 i jeszcze nas zaskoczy 😀
.
Jak przeczytałam historię napisaną przez Obiś, to mi się nasunęła taka refleksja. Ważne by cieszyć się z małych sukcesów, nawet choćby to były maluśkie sukcesiki. Ja mam czasem problem, jak patrzę na postępy innych koni w wieku mojego, to sie czasem złapię za głowę, bo w porównaniu do niektórych (nawet tutaj w tym wątku), to mój prawie nic nie umie. I co gorsza, winię za to siebie, bo wiem, że on pod kimś innym pokazał by co potrafi, a że ja nie zawsze wiem, jak z niego wydobyć pełnię, to nie wyglądamy tak reprezentatywnie. Ale później sobie myślę, że nie po to go kupiłam, by komuś dorównywać. Widocznie potrzebuję więcej czasu, by mój koń chodził lepiej. I zawsze w takich chwilach oglądam zdjęcia czy przypominam sobie z czym kiedyś mieliśmy problem i widzę jak dużo osiągnęliśmy. To pomaga 🙂

Muchozol śliczna kobyła z tej twojej Muchy 🙂 A jaka fajnie zbudowana 🙂
emptyline   Big Milk Straciatella
22 stycznia 2014 08:34
Obiś, super elaborat!
.
obiś bardzo pozytywna energia przebija się przez Waszą historię!
Mnie również koński świat się zmienił, jak zaczęłam do Luny podchodzić z odpowiednim nastawieniem.
Tylko tyle i aż tyle.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
22 stycznia 2014 09:55
Obiś bardzo fajna historia !!!! I fajniutkiego masz zwierza  😀
Mąka paskud był straszny  🙂 taki wypłoch hahaha

a mój koń się leni, żarcie zmniejszone do minimum  😉 a i tak wali mu w dekiel z nudów, w ramach jakiejkolwiek pracy ma karuzelę i lonżę  😉 ale jak widać to za mało . Ostatnio pokazali mi derkę jego kolegi z padoku  😉 .. no zjadł ją prawie w całości - czeka mnie szycie  😁
Amabilis   Two of us against the world
22 stycznia 2014 11:29
Obis potrafisz motywowac do pracy! Ja czesto mam wahania czy dobrze zrobilam kupujac nie zajezdzonego konia z uwagi na moje dosc male doswiadczenie szczegolnie z mlodymi konmi. Ale tak jak mowisz ogladajac zdjecia/filmiki widze zmiany i to napewno motywuje do dalszej pracy. A co najwazniejsze to kupilam ja z mysla ze dam rade 🙂 i tak malymi kroczkami cos robimy. Duzo wspanialaych chwil z kucykiem zycze !
maison   Wiara i wytrwałość to klucz do spełnienia marzeń!
22 stycznia 2014 17:28
Mąka ładnie wydoroślał konik 😉

a ja bez zbędnych ceregieli opowiem szybko co się działo wczoraj 🙂

W końcu odwiedziłam Grandi, dostała na wejściu jabłuszko i nie mogłam się opędzić od niej... strasznie rozpieszczona! przez 10 min jak tam stałąm to nie dawała mi spokoju a normalnie odwraca się i nie chce gadać... 😉
Do innych koni jest tylko złośliwa, chociaż czy ja wiem, czy złośliwa, po prostu nie za bardzo je lubi. Do boksu obok weszła kobyłka i Grandi tak jakby chciała ją odgrodzić ode mnie, zeszczurzyła się i wróciła od razu z pyskiem do mnie.
Potem miała trening skokowy zpod trenerką ujeżdżeniową i w sumie wygląda całkiem w porządku 🙂 Pierwszy raz widziałam, jak ktoś skakał na niej. Widać, że fajnie się już prowadzi i sadzi taaakie skoki.
Rozmawiałam potem z trenerem skokowym na temat różnic i podsumowałam to tak, że jedynym problemem Grandi jest jeździec. Ale potem rozmawiałam o tym z trenerką ujeżdżenia i powiedziała, że absolutnie się nie zgadza, bo koń jest dość trudny i ciężko się ją prowadzi. Chyba jestem zadowolona, w sobotę jadą parkury a w przyszłym tygodniu może już zacznę wsiadać  😀
tu filmik z wczorajszych skoków
Burza, julka 177,emptyline,zduśka, Dzięki dziewczyny.  🙂
Piaffallo Dokładnie, też tak uważam i niejednokrotnie się o tym przekonuje.  🏇
Pamirowa Otóż to. Konia powinno się mieć dla siebie, a nie po to,żeby komuś coś udowadniać, dorównywać...Fajnie jest mieć ambicje, cele i do nich dążyć, ale dla siebie. We własnym i konia tempie, ciesząc się z tego,co wychodzi, a nie załamywać tym, co akurat nie wyszło.  Grunt to trochę wiary i pozytywne nastawienie.
Thymos No właśnie,zmiana nastawienia, zdawałoby się,że to "tylko tyle", a jednak to "aż tyle".
Amabilis Ja dawno temu też zastanawiałam się, ile mój koń mógłby nauczyć się, gdyby kupił go dobry jeździec. Odpowiedź prosta:więcej niż przy mnie. Np.skoro ja-nielot skakałam na nim metrówki(on sam ma 142cm)i zawsze,ale to zawsze przenosił mnie na drugą stronę przeszkody, nawet chwilę się nie wahając, to ile mógłby pokazać pod kimś dobrze skaczącym?... I dałam sobie z tym myśleniem spokój. Mógłby trafić na kogoś, kto nauczyłby go dużo więcej, ale mógłby też trafić do kogoś, kto chciałby go zatyrać w rekreacji, kogoś,kto by sobie z nim nie radził i oddał za worek owsa pierwszemu lepszemu handlarzowi itd. To  nie był kiedyś poczciwy kucynek, a wstrętny mamut, nad którym dobremu jeźdźcowi nie chciałoby się zapewne rozwodzić, bo to był koń wielka niewiadoma... Trafił do mnie i choć swojego maksimum możliwości przy mnie nie pokaże, to po tych latach jestem pewna, że miałam olbrzymi wpływ na jego psychikę. Gdybać można zawsze, ale czasami warto skupić się na tym, ile swojemu koniowi dajemy na co dzień. Na tym,że się dla niego staramy i jesteśmy (zazwyczaj,gdy się coś dzieje na każde skinienie jego kopytka :hihi🙂. Zapewnienie dobrych-końskich warunków naszym futrzakom to maksimum ich potrzeb, więc, jeśli to im zapewniamy, to bez względu na stopień ich wyszkolenia, chyba możemy spać spokojnie- z myślą,że mamy szczęśliwe konie  🙂
Mam foto-relację z niedzielnego szaleństwa futrzaków. Taką zimę to ja lubię  🙂




Koniczyna, ale śniegu, super! I pełna impreza widzę 🙂
Lov   all my life is changin' every day.
22 stycznia 2014 22:00
Koniczyna, ile śniegu, jakie tereny, wow! Wygląda cudownie 😍

A ja uwielbiam, jak przesławetny pan G.H. ma u nas konsultacje, i po ich zakończeniu o 20 jest na hali połowa koni z czterech stajni 😵 
Duszek pozdrawia z końskiego raju! 😍

amnestria, gdzie? wygląda jak ta stajnia Mąki, wierzbowe ranczo/gaj?
Burza, nie nie - Dunio już nie jest warszawiakiem 😉
Nie wiem czy mogę pisać gdzie jest (bo to nie pensjonat), ale trafił do wspaniałej re-voltowiczki 💘
Super 🙂
Lov   all my life is changin' every day.
22 stycznia 2014 22:27
amnestria, to on już emerytem na dobre? Bo w sumie nigdy chyba nie napisałaś, co z nim albo przeoczyłam..
Lov, nie wiadomo 😉 A ja się już na nic nie nastawiam. Serce mi rośnie jak patrzę na jego aktualny dom i opiekunów, jestem mega spokojna i jeśli tak zostanie to ok. Weci dają nam duże szanse, bo poprawa jest olbrzymia, ale nie wiadomo jak będzie pod siodłem :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się