Dzieci jeżdżące konno

Rolą instruktora jest wytłumaczyć rodzicom ,a potem zachęcić dzieci. Jazda konna na kucach to nie może być tylko rzeźbienie w gównie bo to dobre dla dorosłego. Dzieci to dzieci i muszą mieć zabawę i przyjemnośc inaczej szybko się nudzą . Poxza tym dzieci lubią rywalizację . Zrobisz im pseudosportową grupę ,trochę pony games ,trochę ujeżdżenia troszkę skoków i dzieciaki zapalą jak malina. Najgorzej jak wszyscy tylko spinają pośladki i chcą od razu zrobić małego jeźdźca , którego zanudzą nudnymi ćwiczeniami .. zieci najszybciej i najchętniej uczą się poprzez zabawę , czego niestety większość naszych szkolenio( f )ców nie rozumie. 😉

P.S Rynej kest olbrzymi z niesamowitym potencjałem , tylko wszyscy się go boją . 🤣
Smok10 Wszystko prawda, ale to nie jest takie proste. Żeby dziecko grało chociażby w pony games musi mieć już dobrą równowagę i obycie z koniem. Druga sprawa, że dzieciom często w takich konkurencjach odpala adrenalina i zaczynają kopać i szarpać konie nawet jeśli nie były tego uczone, a wręcz uczulane by tego nie robić. Nawet w konkurencjach w stępie. Dobrze, żeby pomocników było co najmniej tyle, ile jest koni, a same konie muszą być ostojami spokoju.

Proponuję, smoku, przeprowadzić pony games z choćby dwójką 6 - latków, a potem psioczyć na polskich profesjonalistów 🙂

I druga sprawa - nie rozumiesz tego strachu? Masz pod opieką czyjeś dziecko w pakiecie z 450 kg płochliwym zwierzęciem. Nie no, luz blues.
W naszym regionie taki rynek (jazdy konnej na kucach) nie istnieje. Kiedy kupowałam kuckę znajomi koniarze pukali się w głowę i mówili po co Ci ten szkodnik, będziesz miała z tym same problemy. Byli zdania że dzieci powinny się uczyć jazdy konnej na dużych koniach. No bo kuce są wredne i to takie beczkowate tuptusie. A już kupienie surowego kuca odbierali jako czyste szaleństwo z mojej strony. A ja jakoś nie wyobrażałam sobie żeby 5-6 scio letnie dziecko posadzić na nawet najspokojniejszego dużego konia. Przyznam że czasami w chwilach kiedy kucka wybitnie ćwiczyła moją cierpliwość byłam skłonna przyznać im rację, ale nie daliśmy za wygraną i z czasem współpraca przyniosła efekty.  🙂 Dużo mnie nauczyła, szczególnie w kwestii panowania nad emocjami.  😉
strzemionko   w poszukiwaniu szczęścia przemierzamy cały LAS ;)
29 października 2014 15:13
Nie rozumiem cie strzeniączko. Człowiek który ma 28 lat jest już na tyle stateczny , że czerpie nie tylko fun z jazdy konnej ale też i z całej otoczki. Chce mieć ładny strój, kupowqać sobie fajne rzeczy  i z przyjemnością wydawać swoje ciężko zarobione pieniądze .  Nie każdy chce jeździć z garnkiem na głowie. 😉

A co do dzieci i kucyków ,to jest taki głód że szok. W sumie to się dziwię , bo jest to nisza na której brak konkurencji .Najfajniej zarabia się pieniądze jak masz monopol.  🤣


ja Ciebie też nie rozumiem smoczuńsiu  🙄
Żeby na pierwszą jazdę kupować kask, spodnie i pytać się o buty i żeby to był priorytet nauki jazdy konnej. No od d... strony chciał zacząć. Chciał bo po 3 jeździe mu przeszło  😁
Rudzik   wolę brzydkiego konia, niż piękną sukienkę
29 października 2014 15:15
julie, ja Cię rozumiem. Ja też lubię tylko swoje dzieci. Nie każdy ma dryg do pracy z dziećmi, ale te dzieci gdzieś się muszą nauczyć a moim skromnym zdaniem dziecko łatwiej się rozluźnia i szybciej przestaje obijać koński grzbiet niż początkujący dorosły.
brzezinka Twoją galerię znam już na pamięć. Zaplecze kucykowe w Polsce jest i stajnie powoli zaczynają rozumieć, że to pomaga rozwijać biznes. Teraz trzeba szkoleniowców, którzy takie kucyki porządnie wyszkolą oraz instruktorów, którzy poświęcą swój czas na korygowanie błędów.
U Nas, na kucu jeździła wyłącznie moja córka przez krótki czas i zaczął się regres. Szybko to na szczęście wyłapaliśmy i wystarczyło, że raz w tygodniu na godzinkę wsiadła doświadczona osoba. Kuc nie do poznania.
Smok10 Wszystko prawda, ale to nie jest takie proste. Żeby dziecko grało chociażby w pony games musi mieć już dobrą równowagę i obycie z koniem. Druga sprawa, że dzieciom często w takich konkurencjach odpala adrenalina i zaczynają kopać i szarpać konie nawet jeśli nie były tego uczone, a wręcz uczulane by tego nie robić. Nawet w konkurencjach w stępie. Dobrze, żeby pomocników było co najmniej tyle, ile jest koni, a same konie muszą być ostojami spokoju.

Proponuję, smoku, przeprowadzić pony games z choćby dwójką 6 - latków, a potem psioczyć na polskich profesjonalistów 🙂

I druga sprawa - nie rozumiesz tego strachu? Masz pod opieką czyjeś dziecko w pakiecie z 450 kg płochliwym zwierzęciem. Nie no, luz blues.


Miałem własne i dzieki bogu dałem radę . Poza tym , najlepiej  jakby koło każdego dziecka biegł jeden animals z przodu i dwóch naturalsów po bokach ,a nad całością czuwała Isabel Werh

P.S Nie wiem co wy bierzecie ,ale wywalcie to śwństwo.
10 lat temu ,takich szkółek było mnóstwo i żyły jak pączki w maśle .
No i jeśli chodzi o szkolenie i równowagę to największy problem z dorosłymi ,dzieci to mają we krwi  🤣 🤣 🤣

A to jeśli chodzi o oazę spokoju kucy do Pony Games


Potem właśnie z tego rosną mali profesionaliści . 🤣 2012 rok jako dziecko na kucyku

i Jako profesjonalistka pracująca z młodym koniem w 2014rok
Smok10, nie rozumiesz mnie.
nnpiasalm, z eiewiem jak w innych rejonach. ale u nas mikro % dzieci jezdzi regularnie - czyli raz w tygodniu czy raz na miesiac... dzieciaki są wysylane na obozy - na letnie, 1/któraś tez na zimowe.
to dizeciaki i takie ktore jedza w czasie roku (czyli ze 2xmax...albo te mikro co czesciej) a tak sa perwszy raz albo tylko raz w roku.
i jakbyś się  nie starał, to nawet utalentowaego, chętnego (a tych jest znów tylko jakiś %) nie nauczysz w 5 dni(obóz tydzien - 1 dzien przyjazd, ostatni jakies pokazy, jazda raz, 2x dizennie). czasem (pojedyncze) sa na obozach kilku. sporo sie pyta, chce regularnie - i na pytaiu czy 1 pzyjedzie (gdziekolwiek) się konczy.
a dla rodziców - wyslac dziecko raz czy co tydzie - to to samo. tak czy siak mozna się pochwalić, ze dziecko jeżdzi - tylko, że raz na rok jest taniej ;] moze to kwestia odleglosci (brak w miescie stajni "pod nosem"..no jedna - z konmi i prowadzącymi..hym... i 2 troche dalej (i w tej jednej są kuce, podobno porzadne, a drogo straszliwie). reszta to juz kilkadziesiat km od centrum i to raczej po 1 stronie, a miasto ma tez kilkadziesiąt rozpietosci. pewnie dzieci koniarzy to co innego - ale tacy do nas nie trafiają....bo po co wydawac jak ma się swojego.
ja się przykladam - bo lubie. dzieciaki mają i te zabawy i pony games jak ogarniają i chca itd. ucza się nie tylko jazdy, ale i opieki itd.
ale ... na taka grupe 10 os, przynajmniej 2-3 wsiadają na max 5 minut - bo wiecej nie chcą i gnają do innych zabaw (i saszczesliwe), ze2-3 chce ale jest uposledzona ruchowo - dla takich trzeba duuuzo cwczen i czasu (ogarniaja czasem po latach takich przyjazdów raz w roku), z 1max 2 ogarnia itd - ale i z niego ANKY w 5 dni..., reszta ma w nosie...jezdzi bo jedzi albo w ogole nie jezdzi. a no i jeszcze te co "juz wsztsko umieja " tylko koń jest zły (bo trzeba mu dawac sygnaly, bo na kopa nie idzie. a! i jeszcze rodzice potrafia zadzwonic z pyskiem, czemu nie wolno dziecku koNia kopac i bic jesli dziecko ma OCHOTĘ.
jesli mam dzieciaka, ktory jest regularnie i wiem ze bedize regularnie - ma dla niego program dostosowany do mozliwosci, checi , czasu....  ale tak - to można tylko, zeby się i one i rodzice z efektów cieszyli, (bo i potrafią i na dzieci krzyczec, czemu nie jada galopem po 2 dniach czy robią cwczenia jak X juz samo jezdzi... (taaa...) ) i zeby dzieci przeżyły. i zeby nie mialy złych nawyków...zeby się prostowaly i zlapaly koordynacje... - czyli baze na ktorej dopiero coś można...
ale jak wspomniałam - wiekszosc rodziców chce efektow widocznych dla laika, a nie porzadych umiejetności...i chca zeby dizecko jezdzilo ... malo tych z rozumem.
i owszem! na koniec (czy obozu czy jazdy w czasie roku) zachwycone dzieci, rodzice -"super! bedzie martynka teraz jezdzic regularnie! -przyjedziemy za rok!"
;]
Smok10 No błagam Cię, i co, to ma mnie zachęcić? Ryzykowanie zdrowia i życia dzieciaków? Poza tym coś daleko dzieciakom z filmiku do 6 latków, więc kompletnie nieadekwatny przykład. Ja jak najbardziej uczę dzieciaki poprzez zabawę i jak największy kontakt z końmi, ale staram się minimalizować ryzyko. 10 - 12 latki dobrze jeżdżące  mają "trudniejsze" zabawy. Z prowadzeniem koniem w ręku gier nie przeprowadzam, szkoda mi małych stópek i pysków moich koni 🙂

Nie wiem za bardzo z kim ty walczysz teraz, czy ktoś powiedział, że dzieci nie mają jeździć? Poszanowanie ich zdrowia i dbanie o bezpieczeństwo to obowiązek instruktora. Jeśli komuś nie odpowiada system "mojej" szkółki, zawsze może ją zmienić. Tylko jakoś rodzice doceniają nasze wysiłki, by było zabawnie, edukacyjnie i bezpieczenie.
wlasnie...bo dzieciaki poza tym, ze maja sie czegos nauczyć to mają się głównie dobrze bawić (i tym uczyć -niekonieczie tylko techniki) i PRZEŻYĆ ...
[quote author=horse_art link=topic=96325.msg2211963#msg2211963 date=1414599067]
wlasnie...bo dzieciaki poza tym, ze maja sie czegos nauczyć to mają się głównie dobrze bawić (i tym uczyć -niekonieczie tylko techniki) i PRZEŻYĆ ...
[/quote]

Dokładnie o to mi chodzi .  🤣 🤣 🤣 Może lepiej wam to wytłimaczy nasza koleżanka ,jak się z wyrka zwlecze , bo u niej chyba środek nocy  😎
Julie- chodzi Ci o tą kobyłę, na której córka galopuje?
Tam jest wytok, podogonie. A czy ma siodło na łopatce- takie Twoje zdanie, ja wiem, że nie ma. Może złudzenie, bo ta kobyła jest bardzo gruba i krótka.
A co do techniki nauczania- będzie mniej klepać tyłkiem w siodło jak będzie na lonży?  Koń na tyle sobie po ścieżce galopuje, że ona może sie skupić na sobie, uczyć się dosiadu i kontaktu.
Zresztą , jak wspomniałam, ona uczyć się nie chce. Jeździ dwa razy do roku. O.
a to już jest zupełnie odmienny problem-mało jest dzieciaków (i rodziców) które mają zapał do sustematycznej, długotrwałej pracy. A jednak jeździectwo to jest taki sport specyficzny, że trzeba dużo czasu (i kasy!) włożyć zanim się coś uzyska (w sensie wyniku sportowego a nie frajdy z jazdy)
I niestety jest tak, że sporo fajnych dzieciaków odchodzi z różnych powodów i tego się nie przeskoczy..
Ja mam na myśli dzieci jeżdżące stale, uczące się i mające jakies ambicje a nie obozy 5 dni w ciągu roku bo to jest nieporozumienie w sensie sportowym (co nie zmienia faktu że można taki obóz zrobić tak, żeby dzieci miały radochę i czegoś tam sie nauczyły) Cudów nie ma, to nie bieganie, gdzie jak się trafi utalentowane dziecko to praktycznie bez treningu można zabrać na zawody!
Problem jest w tym że rodzi ce alvo są bardzo zapracowani bo muszą spłacać gigantyczne kredyty we Frankach , albo bardzo wygodni. I wtedy najczęściej kupują dziecku komputr i gry i mają święty spokuj. Tylko że dopiero potem zaczynają się schody. Otyłość ,nerwica , skolioza i wzrok. W przypadku jeździectwa takiego negatywnego wyniku nie da się uzyskać. Ale fakt , wyszkolenie dziecka od 5 latka do Seniora sportowca do poziomu I kl ( 21  lat ) kosztuje miliony i wymaga mega zaangażowania i poświęcenia się rodziców. 😉
U mnie jeździ sporo maluchów (5-9 lat, 10 latek to już zazwyczaj normalny człowiek którego można normalnie uczyć), ale większość to wieczne lonże, zabawy, ćwiczenia w stępie i kłusie, słusznie ktoś swierdził że uczenie małych dzieci "powodowania" koniem jest zazwyczaj skazane na porażkę. Samodzielnie jeźdżą z moich bodajże 4 sztuki w tym wieku ale to są wyjątki - to raz, i zawsze się o nie trochę boję - to dwa. Mam świetnego, wyrozumiałego kucyka 120 cm i szukam właśnie drugiego takiego bo jak się spotkają dwie z tych czterech na tę samą godzinę to jest mordobicie o kucyka. Bo ogólnie uważam, że dzieci powinny jeździć na kucykach (oczywiście wbrew temu co się niektórym wydaje "kucyk" i "szetland" to nie to samo 😉)
Z innej beczki - moje własne dziecko ma 1,5 roku i wszystko przy koniach ("iha"😉 robi 🙂 Karmi ze mną, sprząta, garnie się do czyszczenia - ale tylko kucyka (to zresztą jedyny z moich koni którego rozpoznaje po imieniu). Do większych koni ma respekt. Czasem go oprowadzę kółko na kucyku ale jakoś szału nie ma (ani on ani ja nie mamy parcia w tę stronę, chodzi raczej o interkację ze zwierzęciem i uczestniczenie w tym co robi mama).
Dzieci nie można namawiac , a już w większości dzieci mieszkające w stajni jeżdżą dokąd zmuszają ich rodzice , potem konie omijają szerokim łukiem. 😉 Do końca to ma być frajda a nie wyronictwo . 😉
Problem jest w tym że rodzi ce alvo są bardzo zapracowani bo muszą spłacać gigantyczne kredyty we Frankach , albo bardzo wygodni. I wtedy najczęściej kupują dziecku komputr i gry i mają święty spokuj. Tylko że dopiero potem zaczynają się schody. Otyłość ,nerwica , skolioza i wzrok. W przypadku jeździectwa takiego negatywnego wyniku nie da się uzyskać. Ale fakt , wyszkolenie dziecka od 5 latka do Seniora sportowca do poziomu I kl ( 21  lat ) kosztuje miliony i wymaga mega zaangażowania i poświęcenia się rodziców. 😉

o wlasnie... i jak tu zrobic program i cos osiagnac? przynajmiej po tych paru dnia sie dzici prostują i pokazuje rodzicom ile ta jazda daje - ze garb 5-cio stopniowy jest teraz 2 stopniowy... no i oni to widza, mowia, ze super,  bedzie jezdzic, cwizyc... i kupuja ten komputer i dzieciak jak dobrze pojdzie przyjedza za rok... ze skolioza i zaburzeniami wzroku i sluchu do kompletu.... ;]
ale..przynajmniej maja troche radosci i odpoczynku od nauki (tak...teraz to 6-7 latki juz maja pelo zajec edukacyjych...)
dlatego trzeba oddzielić dziecko, które może mieć szanse na sport (nawet bardzo malutki :-) i taką "głęboką rekreację" i inaczej podchodzić do jazdy
dlatego trzeba oddzielić dziecko, które może mieć szanse na sport (nawet bardzo malutki :-) i taką "głęboką rekreację" i inaczej podchodzić do jazdy


Najpierw musisz oprofilowac rodziców . Do takiego podziału potrzebny ci będzie wywiad gospodarczy  😉
Magda Pawlowicz,  tylko jak? 😉
jak przyjezdzaja juz czesciej - to samo sie rozdziela, bo i na obozie ma inny poziom.
ale z deklarazji.... polowa deklaruje ten sport 😉 a zostaje 1% ... (mniej niz 1...)
[quote author=horse_art link=topic=96325.msg2212201#msg2212201 date=1414618256]
Magda Pawlowicz,  tylko jak? 😉
jak przyjezdzaja juz czesciej - to samo sie rozdziela, bo i na obozie ma inny poziom.
ale z deklarazji.... polowa deklaruje ten sport 😉 a zostaje 1% ... (mniej niz 1...)
[/quote]

Dlatego mamy , może z 50 zawodników 1 klasy w skokach i może ze 30 w ujeżdżeniu , na 40 milionowy kraj i 300 000 ludzi jeżdżących konno. 😉 To nie za bogato . Potem się wszyscy dziwią że w jeździectwie nie mamy nikogo w czołówce rankingów.
Sport profesjonalnie uprawiany , nawet na wczesnym etapie kosztuje krocie . Nawet na zawoodnika startującego w kucach trzeba mieć grubo powyżej 10 000 zł na miesiąc ( często 2 czy 3 razy tyle ) . 😉
ale 200 000 uważa, ze sa tak dobrzy (oni albo ich dzieci), ze juz zadnych treningów - korekty nie potrzebują 😉
Młody:




Pierwsza w życiu dekoracja (Pony Games, nalatać się trzeba było z konikiem):

W czasie rundy honorowej młody zaliczył pierwsze w życiu galopy (kucka próbowała nadążyć za dużymi końmi, bo takie też były). Wykazał się pełną kompetencją, przechodził do kłusa (miało być kłusem), ale jasne - galop się bardzo podobał. Pytamy: Skąd wiedziałeś co robić? Phi, mało to się na was napatrzę, to starałem się tak samo 😀
Wszystko to robi się po to, po TEN uśmiech po udanym parkurze/czworoboku/krosie:

Też dziecko 😀 Zaczynała mając 7 lat, czas w miarę ok. Starszy brat młodego zaczął jako 6-latek - i to było za wcześnie 🙁

Chodzi o to, że młodsze dzieci mają nieustaloną lateralizację (stronność ciała) i mózg nie ogarnia prawo/lewo i paru innych rzeczy. Tempa rozwoju układu nerwowego nie da się przeskoczyć. Jasne, są jednostki o szybko dojrzewającej percepcji i koordynacji, ale to wyjątki. Pomiędzy 7/8 rokiem życia już do większości dzieci można "gadać bezstratnie", już wiele wynoszą z instruktażu. Wcześniej (oprócz wspomnianych wyjątków) - przelewanie morza wiaderkiem. Wcześniej to tylko zabawy/bytowanie przy kucach.

A tak naprawdę to najmłodsi adepci powinni się uczyć woltyżerki. Podpatrując wiele od starszych kolegów/koleżanek (bo grupa woltyżerska zawsze zróżnicowana wiekiem), uprawiając gimnastykę, ucząc się niemożebnej dbałości o konia i współpracy całego zespołu, nabywając świetnego wyczucia, doskonaląc refleks. A zajęcia woltyżerki są relatywnie tanie. W każdej gminie mogłaby być drużyna.
w iemczech - przynajmniej w moje okolicy woltyzerka popularna. i dzieciaki wlasnie nie jezdza (nawte takie wieksze) ale cwiczą. przyjezdaja do mnie na obozy i sie ucza jezdzic, a jak pokazują cwiczenia to zawalu dostaje:P i dobrze z tą nauką sobie radzą.
a i tam na tą woltyżerke sa dotacje z gminy - dzieciaki nei placa (czy tam tylko część) - a i zajecia tansze, bo stadko dizeci jednoczesie, 1 opiekun (czy ew2), 1 koń, 1 czas...
marysia550, dla mnie w tej sytuacji sprawa jest prosta: uczyć się nie chce to nie będzie galopować jeśli to ma w ten sposób wyglądać za każdym razem jak wsiada raz na pół roku. Ja jestem strasznie przewrażliwiona jeśli chodzi o kręgosłup (sama chwilami ledwo chodzę z bólu) i jak patrzę na to jak ona skacze po tym koniu to aż mnie boli, o kobyłce nie wspomnę.

W temacie mogę powiedzieć tyle: wcześniej patrzyłam na jeżdżące dzieci, w te wakacje byłam wychowawcą na obozie w dużym ośrodku gdzie najmłodsze dzieci miały ok 7 lat i niestety ale uważam to za porażkę (wiele rzeczy na tym obozie uważam za porażkę ale temat nie jest o tym). Konie trudno byłoby dopasować nawet gdyby ktoś się o to postarał, ze sprzętem to samo, kucyki najmniejsze robiły z dzieciakami co chciały bo nikt dobrze jeżdżący ich nie ogarniał, różnice wielkości koni w grupie działały masakrycznie, dzieciaki latały po tych koniach, szarpały i tym podobne...
Jak dla mnie to małe dzieciaki tylko na indywidualne zajęcia, oprowadzanki, lonże z minimalną ilością kłusa i dużą ilością zabaw. Prawdziwa nauka dopiero od jakichś 10 lat w górę.
Chess, nie przesadzaj w drugą stronę. 10 latek może już startować, to jeszcze wypadałoby, żeby się nauczył wcześniej. 8 lat to dobry wiek na początki, ew. 7 dla bardziej ogarniętych. W każdym razie - po pierwszej klasie. I wtedy, gdy już dziecko jest samodzielne "samoobsługą". Jak umie się wykąpać, zrobić kanapkę, dobrać ubranie do pogody itd. to i porządnej jazdy konnej może się uczyć. Wcześniej to jest ubieranie instruktorów/wychowawców w niańki 🙁
"Sprawy techniczne": dobór kuców, sprzęt, jakość instruktażu - da się przeskoczyć (rzadkość, ale się da). Tempa rozwoju dziecka - nie da się.
Osobiscie znam maluchy, ktore maja znacznie lepsza rownowage i koordynacje niz dorosli 😉 Pogladowo wstawiam zdjecia mojej 6-latki (przepraszam za jakosc). Na fotkach sa proste dla niej akrobacje, ktore robi bez specjalnej rozgrzewki, a umie duuuzo wiecej. Wiekszosc elementow gimnastycznych (moze z wyjatkiem zupelnie samodzielnego flikflaka i stania na rekach) robila juz w zeszlym roku. Mozliwe, ze jest wlasnie tym wyjatkiem potwierdzajacym regule, bo na koniu naprawde daje rade. Dlatego uwazam, ze nauke warto zaczynac wtedy, gdy dziecko ma juz calkiem niezla swiadomosc swojego ciala. Dla jednego bedzie to 6, a dla drugiego 9 lat. Nie sadze, zeby istniala jakas konkretna granica wieku.

Majorowa, konkretnej nie ma, jest statystyczna. 90% dzieci ogarnia stronność i władanie ciałem, specjalizację półkul mózgowych w 8 roku życia. 5% wcześniej, 5% później.
Chińskie młodziutkie gimnastyczki tez potrafią niejedno, ale z ilu wybrane. Masz wybitnie utalentowaną ruchowo córkę. W żadnym razie nie jest to norma. A w którym centylu jest wagowo/wzrostowo? Bo wydaje się ogólnie bardzo rozwinięta. No i właśnie jestem ciekawa: jest zdecydowanie praworęczna/leworęczna? Czy oburęczna? Zgodnie ze słuchem/wzrokiem/wiodącą nogą? I jeszcze pytanie kontrolne: czy w niemowlęctwie rozwijała się "książkowo"? (przypuszczam, że tak, a to bezcenne ale dość rzadkie).
halo, wzrostowo jest ok, wagowo w dolnej granicy normy. Bedzie raczej niewysoka, tak jak ja i moj maz. Pisze prawa reka, ale wszystkie figury gimnastyczne wykonuje bez problemu na obie strony. Bardzo dlugo poslugiwala sie na przemian prawa i lewa reka.
Co do rozwoju, to z tego co pamietam, rzeczywiscie wiekszosc rzeczy robila dosyc wczesnie lub w dziwnej kolejnosci. Na przyklad jako niemowle przekrecala sie z plecow na brzuch, a nie odwrotnie, jak jej rowiesnicy. Ale jakos nigdy specjalnie nie zwracalam na to uwagi. Jedynie mowic zaczela pozno, ale to pewnie dlatego, ze w domu rozmawiamy w dwoch jezykach.

Talent gimnastyczny ujawnil sie u niej dosyc wczesnie, bo gietkosc oraz sile dostala w genach. Poczatkowo fikala sama, nasladujac mnie. Zaczelam ja uczyc cwiczen wolnych, bo bardzo chciala. Teraz juz trenuje na powaznie w klubie.
Chess, nie przesadzaj w drugą stronę. 10 latek może już startować, to jeszcze wypadałoby, żeby się nauczył wcześniej. 8 lat to dobry wiek na początki, ew. 7 dla bardziej ogarniętych.


Czyli jasne , 5 do 7 to najpierw  oprowadzanki , potem zabawa i delikatna próba nauki , 7 do 9 to nauka , a potem od 9 roku w zalezności od dziecka ,zapału , chęci i możliwości rodziców , jazda rekreacyjna lub sportowa. 😉 + - lekkie widełki , rok w tą czy w tamtą stronę  😉
A w sporcie to już sztywne ramy !
9 - 11 Młodzicy
12- 15 Juniorzy młodsi
16 -18 Juniorzy
19-21 Młodzieżowcy
Smoku, obserwując moją córkę to mniej więcej  tak to wyglądało jak piszesz.
Mając 5 lat, zaczeła wsiadać na oprowadzanki z lekką konsternacją. 😉


A teraz ma 9 i ma z tego radochę.  😀


Co będzie dalej nie wiem... Czy będzie to jazda sportowa czy rekreacyjna. Ale wiem jedno, że cokolwiek wybierze będę ją w tym wspierać.  🙂
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się