Dwulatek - problem z diagnozą, kto doradzi ?

Karla - dzięki, orientujesz się czy w spisach na rv jest jej numer, bo nie kojarzę ale sobie sprawdzę.

Faza - ja nie pytam o rzeczy oczywiste, jak zresztą napisałam, nie chcę diagnozy, bo nie od tego tutaj jesteśmy, czytaj proszę ze zrozumieniem,  a nie wynoś się ponad wszystko i wszystkich. Ja nie pytam co ty byś zrobiła, tylko czy ktoś ma pomysł na sprowadzenie właściwego weta, który podwinie rękawy a nie pokręci głową i powie, że nie wie. A jeżeli męczą Cię i irytują pytania, to po co to ogłaszać wszem i wobec? Skoro nie masz ochoty podzielić się spostrzeżeniami, to tego nie rób, a nie zaśmiecaj "dobrymi radami". Czyli co, do każdego lekkiego morzyska bierzesz weta? nie próbujesz sama coś zaradzić? I tak sama to wiedziałaś czy ktoś ci pokazał, doradził, hmmm ? Poza tym, powiedz mi czy od razu wszystko na każdy temat dotyczący koni wiedziałaś? Tak, ot hop i już? Gwarantuję Ci, że w swoim czasie ludzie więcej wiedzący od Ciebie również kiwali głową nad Twoją ignorancją lub "głupimi" pytaniami. Poza tym, nie ten błądzi kto pyta, lecz ten co nie pyta... i uważa, że wie wszystko.

tajnaa - zadzwonię i dowiem się co i jak, thnx za info

smarcik - proszę o to samo, o czytanie ze zrozumieniem, NIE CHCĘ DIAGNOZY, poszukuję pomysłów co wziąć pod uwagę a czego nie brać, bo co, mam mu tuv robić, bo tak zadecyduje wet? no chore, chore... a jak ktoś nie chce, to chyba nie musi w tym konkretnym wątku uczestniczyć, może przeskoczyć do jakiegoś bardziej superhiperduperekstra profeszional wątku, gdzie wszyscy wszystko wiedzą i są mistrzami wszechświata we wszystkim i nie mają żadnych wątpliwości ...najlepiej od urodzenia.

Tania - już prostuję, bo może faktycznie nie poskładałam tego do kupy. Biegał latał, poślizgnął się , noga spuchła w stawie skokowym, od razu p.zapalne dostał, wcierki i po tygodniu zlazło ładnie, w tym samym czasie zaczął pokręconym inochodem łazić, coraz gorzej, dupa swoje reszta swoje -  rtg, usg  - nogi w porządku, lekkie uszkodzenie okostnej w jednym miejscu ale stare, miednica, lędźwie ok....  dostał sterydy, poprawiło się odrobinę i już tak zostało, bo co jeden to lepszy - jeden radził ograniczenie maksymalne ruchu, inny natomiast ruszać coraz więcej ( a nawet lonżować kazał, przymknęłam oko i spacery uprawiamy, ale to od początku było, odkąd się urodził).
😉nie ja nadal uważam ,ze o koniach wiem mało ,bardzo malo. Ale wlasnie dlatego nawet do lekkiego morzyska wzywam weterynarzy. Owszem sama podam neospe i leki przeciwbólowe do czasu jego przyjazdu. Wlasnie dlatego ,że malo wiem to sciagam fachowcow i to tych poleconych lub tych do ktorych sama mam zaufanie
Nie orientuje się w Polskich klinikach, więc się nie odniosę😀
Ale mocno sugeruję kontakt z końskim osteopatą, profesjonalnym. Moja kobyła miała problem - przewracała się w galopie z niewiadomych przyczyn, ot coś jak porażenie nerwowe, wet jak wet, wiadomo - nic nie wie. Po dwóch sesjach osteopaty koń przestał mieć taki problem. Prawopodobnie przesunięte kręgi przy niektórych ruchach powodowały ucisk na nerw.
Może i u Twojego w wyniku specyficznego dość upadku doszło do przemieszczenia jakiś kręgów (zablokowania) co sprawia mu ból i trudności w chodzeniu, może w dodatku wystąpiła częsta przypadłość jaką jest zablokowanie nerwu kulszowego?
Poszukaj osteopaty, odrazu dodam - w Pl nie ma nic sensownego, sugeruje Niemcy 🙂
Faza, no ale skoro Jalouse już wetów wzywała i nic z tego nie wynikło więcej, to dlaczego nie może tutaj zapytać o jakieś sugestie czy informacje jakiego lekarza najlepiej wezwać?  🤔
ja nie oczekuję diagnozy, pytam o pomysły dotyczące odpowiedzialnego weta


nie zdziwłoby mnie pytanie kogo polecacie , do kogo mam się udac niz diagnozowanie konia na odległośc.


a w szkołach męczą i męczą to "czytanie ze zrozumieniem"... ciężką sprawa, jak widać ;]
Nie jestem wetem, ale chciałabym przypomnieć, że to, że koniowi noga spuchła, że koń utyka wcale nie musi znaczyć, że problem tkwi w samej nodze. Winą mogą być plecy, miednica, łopatki, szyja... jakakolwiek inna część ciała. Lekka nierówność, lekki ból pleców, lekka sztywność łopatki - i koń nie daje rady iść "na czysto", jedna noga jest obciążana dużo bardziej niż druga i przez to, że jest nadużywana/używana nieprawidłowo - puchnie.

Ja bym oprócz weta dzwoniła do dobrego fizjoterapeuty/osteopaty. Nie jakiejś studentki, tylko specjalisty, który współpracuje z wetem i zdecydowanie wie, co robi.
Nie rozumiem potępiania w czambuł pytań w necie. Pod warunkiem, że opieka wet jest zapewniona - z tego płynie dobro. To specjalnie robi się burze mózgów i stosuje różne techniki zbiorowej kreatywności w najtrudniejszych problemach, a wrzucić problemu na forum nie wolno??? Przecież nikt nie każe realizować pierwszego z brzegu pomysłu! Takie pytanie to apel do "zbiorowej mądrości". I pojawiło się tu wiele ważnych rzeczy:
a) "pytająca" chyba niepotrzebnie "fuka" (fukała?) na propozycje wezwania specjalisty od kręgosłupa, niekoniecznie weta.
b) nie zaszkodzi sprawdzić termowizją, może coś pomoże wykryć?
c) diagnoza w klinice jest bardziej opłacalna niż wiele diagnoz w terenie
d) uraz objawiający się w partii zadniej może mieć źródło w początkowych kręgach - trzeba sprawdzić CAŁY kręgosłup
f) gdyby uraz był typu neurologicznego - dziś istnieją leki, które mogą pomóc
Gdyby nie pytanie, wiadomo byłoby tylko "wieź do kliniki".
Ogromnie cenię sobie lekarzy i GPS. Jednak nie zdarzyło mi się, żeby dobry lekarz miał coś przeciwko luźnym wskazówkom: może to a może to, bo to a to było tak a tak, a jeszcze coś takiego mi się nasuwa. Bo lekarz też człowiek i rozważna a delikatna sugestia może MU pomóc. Wychodzi mi, że im zainteresowany ma pełniejszy obraz sytuacji, różnych wariantów i opcji - tym lepiej dla wszystkich. Jeszcze taka uwaga, że na rozmowę z lekarzem musi być właściwy czas (żeby nie truć d* w czasie działań).
Halo, jesteś mistrz  👍
trudno o lepsze podsumowanie, mam nadzieję, że jeśli kiedyś będę mieć problem i mętlik w głowie zawitasz do mojego wątku 🙂
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
03 grudnia 2014 19:55
Jalouse to chyba jednak Ty masz problemy z czytaniem ze zrozumieniem, bo skoro sama piszesz, że pytałaś o POLECENIE  a ja Ci POLECIŁAM, ŻEBY POCZEKAĆ NA AGNIESZKĘ (aż zacytuję samą siebie poniżej) to wypada podziękować i skorzystać albo nie skorzystać a nie jechać po mnie. Powodzenia w rozwiązywaniu problemu.

Agnieszka nadal jest na urlopie? Ona naprawdę często ma dobre pomysły i wkłada dużo inicjatywy w swoje działania. Do Kusego natomiast zgłosiłabym się po opis do zdjęć, bo skoro już są zrobione, to nie ma sensu powtarzać.
Oczywiście, że pierdu pierdu. Pierwsza wizyta po tygodniu od urazu.
To se diagnozujcie na odległość.
Oczywiście, że pierdu pierdu. Pierwsza wizyta po tygodniu od urazu.
To se diagnozujcie na odległość.

No tak.
I takie rady żeby jechać z Lublina do Berlina, wstrzykiwać komórki macierzyste nie wiadomo gdzie lub jechać do kliniki. Z zaznaczeniem autorki, że z kasą cienko.
Niewiele warte takie rady. Widać, że to lekarze hipiatrzy mają tam problem diagnostyczny mogąc konia zbadać. Jakim cudem pomoże tu net ?
Tania, przepraszam, ale kto polecam berlińską klinikę?
Ja napisałam, że w takim przypadku pojechałabym do niemieckiej kiniki. Nie znałam wówczas lokalizacji konia, a ze Szczecina do Demmin (skąd ten Berlin? :ke🙂 mam 80 km, czyli najbliżej i napisałam co ja bym zrobiła, nei co powinna zrobić założycielka wątku...

Masz lepszy pomysł, niż diagnostyka w klinice? Nie koniecznie niemieckiej - skoro nie Lublin, to może Gliwice?
Lub konsultacje z kolejnym lekwetem specjalizującym się w ortopedii, oraz z lekwetem specjalizującym się w neurologii...
Wiadomo że my nie zdiagnozujemy via net, a sprawa wydaje się poważna niestety 🙁
Nie mam lepszego pomysłu. Odniosłam się do fragmentu rozmowy czy takie porady są coś warte.
I czasem są a czasem nie są. Opisane problemy mogą mieć np. tło neurologiczne i wcale nie wiązać się z urazem.
Tylko lekarz na miejscu może to ocenić i poradzić. A takie dyskusje zwykle podważają jego postępowanie i mnożą wątpliwości.
Czyli jedyne, co można doradzić to dalsza diagnostyka niestety
Nie jest to ani łatwe ani tanie 🙁
Lekarze hipiatrzy (w sumie nie tylko) często myślą szablonowo i stosują szablonowe metody. Dlatego dużo lepsze w takim trudnym do zdiagnozowania przypadku są kliniki skupiające wielu specjalistów z różnych dziedzin  :kwiatek: Pod warunkiem, że szef kliniki nie zarazi swoim myśleniem reszty ekipy (właśnie dlatego odradzam klinikę w Gliwicach)
Miałam kiedyś problem z diagnozą jednego z naszych koni. Miejscowi weci nie potrafili nic znaleźć, padła sugestia zawiezienia go do Gliwic. Zamiast tego skontaktowałam się mailowo z dr Przewoźnym, który podesłał mi znajomą weterynarz. Na podstawie mojego opisu zlecił jej konkretne badania diagnostyczne i już przy pierwszym podejściu została postawiona trafna diagnoza. Koń ma się dobrze, nawet bardzo dobrze. Gdyby trafił do Gliwic przeszedłby kolejną artroskopię , bo przecież zawsze "coś" się znajdzie i zapewne byłby obecnie kosiarką. ostatecznie był leczony polem magnetycznym, po urazie nie ma śladu.
(...) Czyli co, do każdego lekkiego morzyska bierzesz weta? nie próbujesz sama coś zaradzić? (...)

Tu jest pies pogrzebany. I w terminach. Koń się wywrócił, spuchła noga i był leczony samodzielnie. Tydzień uciekł.
Z opisu wynika, że ma jakąś niezborność ruchów a jest puszczany na wybieg, gdzie bryka. Opinie dwu lekarzy są podważone a ich leczenie kwestionowane. Wizyty są odbierane jako niemal próby wyłudzania pieniędzy. Przy takich założeniach nic nie wyjdzie.
Tylko współpraca i zaufanie pomiędzy lekarzem a właścicielem konia może coś pomóc. No i w przypadku szczegółowej diagnostyki- gruby portfel.
moze byłam niegrzeczna jesli tak to przepraszam. Jednak kazdy po prostu ocenia druga osobę wg siebie. Ja osobiście nie szukałabym zadnej rady w internecie a wiozłabym konia do kliniki. Nie wahałabym się i nie zastanawiała. To jest i tak tańsze rozwiazanie niz ciaganie kolejnych wetów do siebie.
Gdy mój Hultaj nie wiadomo dlaczego z dnia na dzien okulał ba ciagnal za soba bezwładna noge to kurcze 5 minut sie nie wahałam , zadzwoniłam po transport i na Służewiec. Brak pieniędzy? No cóz po pierwsze w klinice na Służewcu nie płaci się za nic "z góry" po drugie można pożyczyć pieniądze lub prosić klinike o rozłozenie na raty.
Czasem weterynarze zostawiają nas w sytuacji patowej. czasem brakuje im pomysłu. Czasem nie potrafią spojrzeć na konia jako całość a zajmują się jedynie wycinkiem, co niejednokrotnie prowadzi do błędnej diagnozy.

Jako przykład przytoczę historię mojej przyjaciółki i jej wtedy 19 letniej klaczy pół ślązaczki.

Pewnego dnia koń wraca z pastwiska kulawy. Właścicielka przejęta sprawą wzywa weterynarza (ceniona pani weterynarz ze światka ortopedycznego).  Koń kłusuje na kole i po kolei idą znieczulenia od stawu pęcinowego w górę, nic konkretnego na znieczuleniu nie wyszło, koń kulał raz mocniej raz lżej, zostało zrobione RTG. Diagnoza: zwyrodnienie stawu pęcinowego. Weterynarz zaleca czekać bo wg niej kulawizna może być chwilowa. Zwyrodnienie stawu u 19 letniego konia (wykupionego w wieku 11 lat z rekreacji) to nic takiego dziwnego, takie zwyrodnienia zdarzają się często.

Po 3 tygodniach koń kulawy nadal. Właścicielka wzywa kolejnego weterynarza (również znane nazwisko). Przyjeżdża, bierze to RTG sprzed 3 tyg i zaleca podanie kwasu HA + steryd do stawu, ajko zniwelowanie bólu idącego od zwyrodnienia.
Po zabiegu koń kilka dni stoi w stajni i wychodzi tylko na spacery ale jest tak samo kulawy jak był.

Właścicielka kontaktuje się w międzyczasie z weterynarzem i relacjonuje, ze koń  nadal kuleje. Znów wzywa weterynarza. Zostaje zrobione USG i okazuje się, ze koń ma lekko naderwany mięsień międzykostny (w drugiej nodze od odciążania tej pierwszej). Koń dostaje PRP po czym stoi w stajni 4 miesiące, wychodząc tylko na spacerki.

Po już ponad pól roku ceregieli koń jest kulawy nadal. Właścicielka na swoją obecną sytuacje jaką miała (praca w DE) i po 3 diagnozach uznała, ze w takim razie skoro nic nie pomogło a koń i tak ma już 20 lat to w takim razie emerytura (koń cały czas stoi w tym samym pensjonacie z wielkimi łąkami a konia i tak nikt nie użytkuje).

Po powrocie na stałe do Polski właścicielka za moją namową kontaktuje się z jeszcze jednym weterynarzem. Pokazuje całą dokumentację i tłumaczy że koń najprawdopodobniej się przewrócił i doznał urazu nogi ale każda diagnoza była tylko szczątkowa, każda w tej nodze była ale to nie z tych powodów koń kulał. Zostaje zrobiona seria dokładnych RTG i okazuje się ze koń ma odpryski w stawie i one pływają sobie i robią bałagan.

Koń obecnie ma 21 lat i przedwczoraj został zoperowany w klinice na Służewcu.

Czasem burza mózgów się przydaje. Czasem upierdliwy właściciel (lub jego znajomi również) 😉

Czasem warto zapytać w internecie jeśli wszystkie dotychczasowe diagnozy weterynarzy okazały się nietrafione.
własnie dlatego Tuch uważam ,że gdy jest problem z diagnozą, konia nalezy zawiesc do kliniki. I tam, nie od razu stwierdzą co i jak, czasem zwierzę wymaga nie tylko badan ale i obserwacji. W klinice potrzebny sprzęt jest na miejscu itp itd.
Co prawda Hultaja trzymali w klinice , chyba ze 2 tygodnie i koń cudownie ozdrowiał sam. Do dzis nie wiadomo co to było. A było to ze 3 -4 lata temu i do dzis (odpukąc) się nie powtórzyło.
A tak z ciekawości:
- która klinka dla koni w Polsce ma możliwość zrobienia MR czy tomografii?
- jak się tam "jedzie" ? W sensie takim czy się dzwoni i pyta czy trzeba mieć jakieś skierowanie/wskazanie?
Oczywiście, że klinika jest najlepszym rozwiązaniem, bo po diagnozie trzeba coś z nią zrobić. Czyli na przykład wykonać zabieg i po nim rehabilitację.
nie wiem Taniu która klinika ma MR i Tomograf dla koni, Służewiec niestety nie ma.
Ale ufam lekarzom tam pracującym (Samsel , Landsberg, Posłuszny) , choc i ja tzn nie ja a mój koń Lunar mamy "kłopo". Otóz Lunar ma nakostniaka w fatalnym miejscu i koń wyraznie oszczędza nogę. Zawiozłam go do kliniki a Samsel stwierdził ,że zdrowych koni nie operuje. Nakazali areszt boksowy, masci itp itd. Kurcze to już trwa pól roku, nakostniak tzn miejsce wokól nakostniaka nie grzeje ale kon nadal nogę oszczędza a nakostniak nadal jest spory.
Co do kliniki, jak moja Sonia miała kolke to nie pytałam się o miejscw klinice czy ja przyjma itp tylko wiozłam konia jak na ostry dyżur. W przypadku Hultaja termin przyjęcia konia uzgadniałam telefonicznie.
Tomograf ma Wrocław
Nie wiem co to MR... 🙁
Edit.
Do Demmin trzeba się zameldować telefonicznie. Sprawy nagłe załatwia sieod ręki (nawet w Święta), diagnostykei zabiegi planowe się konkretnie umawia.
Gillian   four letter word
04 grudnia 2014 09:51
Faza, to miałaś szczęście. Ja chciałam kolkę wieźć do Gniezna to miejsca nie było i by mnie nie przyjęli 🙂

Gaga - MR to rezonans magnetyczny.
Tylko też trzeba liczyć się z tym, że nie każdego stać na pełny komplet badań całego konia w poszukiwaniu nie wiadomo czego i pensjonatu na Służewcu (40zł/dzień). Jeśli jest okrojony budżet to lepiej chociaż wiedzieć od czego zacząć szukać.
tylko czy ktoś ma pomysł na sprowadzenie właściwego weta, który podwinie rękawy a nie pokręci głową i powie, że nie wie.


Była już tu chyba polecana Olga Kulesza, również polecam. Doceniam wetów, którzy przyznają się, że nie wiedzą co jest! I pokierują dalej do innego weta/kliniki lub chociaż konsultują z innymi specjalistami.
tuch tylko nawet w kontekscie Twojej przyjaciołki- czy te wizyty kilku weterynarzy wyniosły ją mniej niż kosztowałaby klinika? Zakładając ze dwaj poprzedni i tak nic nie wnieśli do sprawy.

Przepraszam ze w kazdym wątku to wtrącam, ale chce aby ktoś miał możliwosc nauczyc sie na moich błędach. W tym roku jak i mój kon mieliśmy niełatwą historię. Koń po ostrej bieganinie wrocił z padoku na wlasnych nogach po czym, cały wieczór stał na trzech. Od razu wet. Przypuszczenie skręcenia (wszystko an to wskazywało). 5 dni w boksie. Nietrafione. Początki szpata- suplementy i 3 dni w boksie. Dalsze znieczulenia. W miedzyczasie kon normalnie chodził, bardzo lekko znacząc. Pojechałam na stępa (po odczekanym postoju) i kon wrocił normalnie, za godzine na trzech nogach. Inny wet. Kolejne zdjecia, usg, zginania, znieczulenia. Nic. Kolejny wet, kolano, trafione- steryd w staw, postój, zalecenie stania ileś tam, pozniej iles tam stęp w reku, step pod siodlem. Po którym stępie koń na trzech nogach. 4 MIESIACE i byliśmy w punkcie wyjscia. Trener prawie że mnie wykopał do tej kliniki i chawła mu za to. Tez nie słuchałam re-voltowoczów którzy to wczesniej radzili. Ale może fakty:
Diagnozy i badania lekarzy terenowych: 2-2,5 tys zł
Diagnoza w klinice: 400 zł (przedstawiłam swoje zdjecia RTG) ale dodatkowe badania zostały zrobione na miejscu.
Później było drożej bo koń wymagał operacji.
Teraz z nogą nie jest tak jakbym chciala ale nawet po jakich wyskokach (zdarzało sie niestety podczas rekonwalescencji  🙄 ) nigdy juz nie stał na trzech nogach. Jutro kontrola wiec moze sie okazac ze operacja byla na nic i moje mądrowanie tez jest na nic. A moze sie okazac ze jest dobrze.
Popatrzcie jak to wygląda w ludzkiej medycynie, ile jest czasami nietrafnych diagnoz zanim lekarze wpadną o co chodzi (oglądaliście House'a ? 😉) a pamiętajcie, że to co dla hipiatry często jest największym problemem, ludzkiemu lekarzowi zajmuję naście sekund.
Jeśli chodzi o CT i MRI to nigdzie na świecie (chyba) nie bada się w ten sposób kręgosłupa u dorosłego konia

edit: widziałem konie diagnozowane w 3-4 klinice w Niemczech, po drodze czasem CT, czasem scyntygrafia, zawsze stos RTG, widziałem takie, którym nawet ta 4 nie stawiała 100% trafnej diagnozy
Rezonans magnetyczny chyba w Olsztynie robia. Tak kojarze, ze amnestria tam Ducha wiozla.
uczelnia w Olsztynie wykonuje rezonans
(...)
Jeśli chodzi o CT i MRI to nigdzie na świecie (chyba) nie bada się w ten sposób kręgosłupa u dorosłego konia
(...)

No właśnie o to chciałam spytać, bo nie ogarniałam jak to można zrobić.
A mielografię można?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się