Mieszkanie samemu

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 czerwca 2011 14:29
Dodofon, nie myślałaś o zostaniu prywatnym detektywem? 😀
dodofon - mistrzu 👍
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
02 czerwca 2011 17:26
Dodo skoro mieszka sama to wcale nie taka biedna 😉
Ja mieszkam jeszcze z rodzicami, więc to trochę inna bajka, ale generalnie mogę powiedzieć, że najlepiej się mieszka z osobą, z którą chce się mieszkać. No chyba, że chce się samemu  😎
Moi znajomi zaobserwowali, że jak chwilowo mieszkam u chłopaka, to robię się spokojniejsza, niż gdy mieszkam u siebie w domu z rodziną  😎
On za to ma uciążliwego współlokatora (mieszkanie należy do jego rodziców). Chłopak podpala na mieszkaniu, chociaż ma to zabronione; pije kilka flaszek piwa dziennie i potem je zostawia koło drzwi i nigdy nie wywala; syfi i nie sprząta, wywala resztki jedzenia do zlewu 🙇 poza tymi wadami współlokator jest naprawdę fajny, ale dobrze, że niedługo się wyprowadza  😎
Maddie   Hucykowa demolka na wakacjach
02 czerwca 2011 18:04
W moim przypadku, najlepsze jest mieszkanie albo samemu, albo z kimś, z kim się chce na prawdę mieszkać.
Po prostu mimo tego, że siedzę w domu tylko z babcią, to mam ochotę uciec z tego domu i rozstawić w jakimś polu namiot, żeby tylko być samej. Dodatkowo wyłączyłabym telefon, żeby w końcu mieć ten święty spokój. Lubię przebywać ze znajomymi, ale jednak jestem takim typem człowieka, który musi czasami pobyć absolutnie sam.
Ja nie wierzę, że ktoś na dłuższą metę szczerze lubi mieszkać samotnie.
Zawsze miło jest zjeść z kimś kolację czy śniadanie w weekend, pogadać, czy po prostu mieć się do kogo w nocy przytulić.

Jednak mówię tutaj o mieszkaniu z partnerem, bo z przyjaciółką, z koleżanką lub obcą osobą, gdyby nie było takiej konieczności, chyba bym się nie zdecydowała  😉

Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 czerwca 2011 19:02
remendada, to uwierz. Niektórzy lubią jeść samemu śniadanie i obiad i kolację. A jak chcą zjeść z kimś, to wychodzą na miasto. Bo to, że mieszka się samemu, nie znaczy, że ucieka się jak widzi się ludzi. Że człowiek traci umiejętność rozmawiania i spędzania czasu z innymi. Ale niektórzy lubią swobodę jaką daje mieszkanie samemu. I cenią sobie prywatność. Chyba nic w tym złego.
Remandada, ale mieszkanie z partnerem, do ktorego , jak piszesz, mozesz sie przytulic, itd a dzielenie mieszkania z jakas kolezanka/kolega to dwie baaardzo oddzielne bajki, a taka wlasnie mozliwosc rozstrzasamy w tym watku  😎
Strzyga, rozumiem w momencie, gdy np. ktoś powie "mieszkałam/ mieszkałem z partnerem" WYPROWADZIŁAM/ EM SIĘ od niego, bo wolę mieszkać sama/sam.

Szczerze?Nie znam takiego przypadku.Może Ty znasz?

Tj. pewnością zdarzają się jednostki(jak ze wszystkim), ale jestem pewna, że nie jest to 100 proc osób, które tutaj się zdeklarowało.
Szczególnie, że zauważyłaś jaki był wszystkich główny argument?
Taki, że mogą mieć bałagan, kiedy im się podoba  😂

sanna, ale ja to od początku zaznaczyłam, że mówię o związku.
Poza tym nikt nie określił rodzaju samotności, a że ja mieszkam z chłopakiem, od razu mi się to nasuwa, jako pierwsze  😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 czerwca 2011 19:53
remendada,  nie nie znam, ale to nie zależy chyba tylko od tego czy się lubi czy nie lubi z kimś mieszkać. liczy się też kasiorka i inne rzeczy. To nie są proste sprawy.

Argument o bałaganie jest kiepski, ale jest wiele, wiele fajnych rzeczy w mieszkaniu samemu =)
Strzyga, oczywiście, że nie są, ja na mieszkanie w pojedynkę na pewno nie mogłabym sobie pozwolić, a wolalabym zostac z rodzicami, niż wyprowadzić się i dzielić mieszkanie z koleżanką.
U mnie jedynie partner wchodzi w grę, bo z nikim innym bym nie wytrzymała  😁

Mieszkanie samemu może być milą odmianą na tydzień, dwa lub miesiąc, ale na dłuższą metę smutno tak  🙁  😉
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 czerwca 2011 20:08
remendada, widzisz, może Tobie smutno, ale inne osoby nie czują tego jako smutek, ani nudę. Wystarczy dobrze się czuć w swoim towarzystwie, a jak powiedział kiedyś mądry pan " inteligentni ludzie się nie nudzą"  =)
remendada, jestem jedną z tych osób więc się wypowiem😉 otóż u mnie sprawa jest prosta, bo facet mieszka w innym mieście więc widujemy się w weekendy a na codzień mieszkamy osobno (ja mieszkam sama w Krakowie). Gdybyśmy mieszkali w jednym mieście możliwe że zamieszkalibyśmy razem i pewnie też bym się jakoś odnalazła (nie miałabym wyjścia). Ale póki co jestem wniebowzięta że nie ma tematu wspólnego mieszkania w tygodniu, bo najnormalniej w świecie dobrze mi samej. I nie tylko dlatego, że mogę mieć bałagan (to jest raczej metafora całej reszty), ale mogę też sama decydować co, kiedy jem, kiedy oglądam tv, kiedy chcę mieć ciszę, nikt mi się nie wtrążala w moje rzeczy, obcych ludzi (znajomych itp.) mam wtedy kiedy ja chcę ich mieć, nie muszę po nikim sprzątać (tylko po sobie), a jak sobie wymyślę ćwiczenie jogi itp. to mogę się skupić i wyciszyć nie martwiąc się że zaraz wparuje facet, albo koleżanka itp. Po prostu to jest mój azyl i bardzo mi się to podoba! A mówię z perspektywy osoby która mieszkała rok z facetem - dostosowałam się, było ok, nie narzekałam, ale... samej mi lepiej🙂
" inteligentni ludzie się nie nudzą"  =)

bzdura. zależy jaki kto ma charakter. nie sprawia mi przyjemności robienie nawet najfajniejszej rzeczy w pojedynkę 🙂 musze sie z kims dzielic emocjami
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
02 czerwca 2011 21:16
Olga, dlaczego założyłaś, że to bzdura, a nie... 😀
bo uważam sie za bardzo  inteligientną  osobe od zawsze  😀iabeł:
Wiesz, bez urazy, ale są tacy co uważają się za Napoleona Bonaparte - od zawsze  😎
Więc kiepski argument  🤣
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
03 czerwca 2011 08:29
Ciągłe przebywanie w towarzystwie też potrafi być męczące 😉 Jak mieszkałam sama to codziennie albo ja leciałam do przyjaciółek, albo one do mnie i o dziwi ciężko było wygospodarować trochę czasu tylko dla siebie  😁 Mieszkanie samemu wcale nie oznacza braku towarzystwa i nudę 😉
liczne sukcesy na polu naukowym utwierdzily mnie w przekonaniu  🤣  dobra, wiem ze nauka tu nie ma niby nic do rzeczy , chociaz to tez ciekawy temat do rozważań
Hm. Mogłabym mieszkać sama pod warunkiem, że miałabym kogoś, komu mogłabym zrelacjonować cały swój dzień 😁
Przychodzę do domu i, jeśli coś mi się udało, zazwyczaj wołam od progu, a później opowiadam zdarzenie z dokładnymi szczegółami.... po czym zamykam się w pokoju, zajmuję się czymś sama i nie wychodzę do wieczora. I nie cierpię kiedy ktoś mi przestawia rzeczy. Nawet jeśli jest to góra kartonów zastanawiająca przejście, góra brudnych naczyń zagracających zlew czy rozwalone kosmetyki w łazience. Pod tym względem nie cierpię dzielić z kimkolwiek jakiejkolwiek przestrzeni mieszkaniowej.

Olga, Utwierdziły Cię w przekonaniu, że...? :>
Gillian   four letter word
05 czerwca 2011 11:33
ja mieszkam obecnie sama i bardzo się z tego cieszę 🙂 pełna swoboda 🙂
Ja jak teraz poszłam na studia do Wrocławia  to też mieszkam sama. Myślałam że pełna swoboda itp. mnie usatysfakcjonuje i bedę się dobrze z tym czuć , ale niestety to nie to.. jednak miło jets jak jest jeszcze ktoś w mieszkaniu.Bezpieczniej, no i jest do kogo 'gębę otworzyć'. Dlatego właśnie szukam wspłlokatora  🤣
Ja rok temu wyprowadziłam się od rodziców i zamieszkałam z chłopakiem. I z mojego punktu widzenia taki układ jest najlepszy. Nie wyobrażam sobie raczej mieszkania ze współlokatorami (nie dlatego, że ogólnie uważam to za złe, raczej jest to mój prywatny problem, jakoś mnie obcy w domu na stałe przerażają 😉 ). Tak zupełnie samej chyba też bym nie chciała. Po pierwsze pewnie bym wieczorami przymierała ze strachu czasem 😉 Po drugie zawsze fajnie mieć z kim obejrzeć film, zjeść itp. No i oczywiście, dochodzą też kwestie finansowe.
Ja mam też taki komfort, że facet dość często późno wraca z pracy, więc jak mam ochotę to mogę sobie w mieszkaniu pobyć sama ze sobą 😉
Mieszkam sama od ponad pol roku i szczerze mowiac uwielbiam to😉
spokoj, cisza, moge lezec brzuchem do gory w samych gaciach i nic nikomu do tego 😀
a tak serio: samemu najlpeiej odpoczywam🙂
Pomieszkalam dwa tygodnie sama w domu normalnie 5-6 osobowym... I powiem wam, że tylko psów mi brakowalo 😉
Dodofon, padlam ze smiechu 😀
Wracajac do tej wyceny szkod na 100tys zl, to jakis kosmos, u mnie w miescie przecietnie dwupokojowe mieszkanie kosztuje 130-160tys 😉 Nie wyobrazam sobie, ze bez wyburzenia polowy, mozna w takim mieszkaniu narobic szkod za 100 tysiakow 😀
A mieszkania z kolezanka, przyjaciolka, czy jakakolwiek wspollokatorka/wspollokatorem sobie absolutnie nie wyobrazam.
A jest tu ktoś kto zamieszkał sa od razu po ukońćzeniu 18 lat?
W znaczeniu wyprowadził się od rodziców jeszcze się ucząc?


Ja🙂 Mieszkam sama juz okolo 5ciu lat, odkad przeprowadzilam sie do PL.
Wspolokatorke mialam przez jeden semestr na 2gim roku i myslalam ze sobie nie poradze (no bo jak czlowiek mieszka sam to niby jednak sie zmienia), ale wcale nie zdziczalam, i nawet nie przeszkadzalo mi jakos 🙂 Bylo milo, ale nie odczulam jakies wiekszej roznicy.
Zato z rodzicami moge teraz mieszkac najdluzej 1-2 tygodnie, potem jest massakra.  😀iabeł:
Tak ze mysle spokojnie sie delektuj cisza w domie, zawsze wolna lazienka itd 🙂 a jak cos sie odmieni to sobie poprostu kogos wezmiesz.

Odkopię wątek. 😉  Powiedzcie, mieszka któraś z Was sama na wsi?? Od maja TŻ prawdopodobnie wyjedzie na delegacje na powiedzmy rok- w domu na weekendy. Samotności się nie boje- dobrze mi ze sobą 😉. Chodzi mi o bezpieczeństwo- boje się włamań, napadów itd  🤔wirek:  Myślę nad jakimiś alarmami, ostrym psem do domu  🤔wirek:. Okolica spokojna, chociaż kiedyś do znajomej dobijali się do domu jacyś naćpani chłopcy z nożami- była sama z 2 dzieci, policja przyjechała o 7 rano, po 4 godzinach od zgłoszenia 😵.  Help!!!
nie mieszkam na wsi, zawsze o tym marzylam, ale wlasnie tego bym sie bala najbardziej - zostac sama nawet na pare dni. Jaka to wies jest? Jak daleko od siebie masz inne domy? Masz plot? Mysle ze pies to dobry pomysl, na pewno bedziesz czula sie bezpieczniej, no i tez fajne towarzystwo. Alarm tez jak najbardziej. Wiecej nie powiem bo nie jestem w sytuacji, ale mysle ze mialabym sfore psow na podworku 😀
Sąsiadów niby mam dość blisko, płot jest- siatka, mamy już 2 psy- ale niezbyt obronne, poszczekają i tyle. Zaczęłam marzyć o jakimś kaukazie czy rott.  😁 Mogłabym w tygodniu mieszkać u mamy w mieście- ale komplikacje ogromne- wstawić nasze 2 konie do znajomych, poszukać kogoś kto przyjmie na rok nasze 2 wiejskie kundle 😉, no i moje 4 koty- których nikomu nie oddam 😍.  Lub kogoś kto by przychodził karmić itd. Praktycznie mało realne, ale jestem przerażona wizją samotnych nocy i nasłuchiwania czy czasem ktoś gdzieś.  Ktoś tak mieszka i mnie pocieszy że jest ok? :kwiatek:
Problem drugi mam taki, że zmieniam kierunek studiów (teraz siedze w domu i się uczę żeby trochę poprawić wynik matury z chemii) i od października chce zacząć takie, które wymagają duużo czasu i nauki. Plan: 5-6 rano- karmienie, wypuszczanie, na uczelnie 20km do miasta, powrót powiedzmy 16- 17, karmienie, ścielenie, napalić w piecu 😉, pieski. kurki, kotki nakarmić, sprowadzić konie, uczyć się do 24|.  🥂  🥂 Boje się że nie dam rady.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się