naturalna pielęgnacja kopyt

s.   happiness is easy
10 czerwca 2011 13:39
mój po dwóch miesiącach zachwytu pogardził marstallem vito, a dwa tygodnie później happy hoofem  😵

za to za marchewkę da się pokroić.
Oj chyba się jednak nie zrozumiemy dla mnie "chemia" to chemia, a każdy preparat ma swoje bonusy 😉

Dea to jeśli kontaktujesz się z w.w Panem może zachęcisz go do upublicznienia tych certyfikatów tak żeby każdy odwiedzający jego stronę miał do nich dostęp?
I o tyle o ile mogę nie daję preparatów komercyjnych. Zrezygnowałam z witamin, z musli i meszu całkowicie.
dea   primum non nocere
10 czerwca 2011 14:34
Chemia jest wszędzie dokoła nas - zrobiłam badanie siana i dostałam zawartość pierwiastków - UWAGA - chemicznych 😉 więc też nie przesadzajmy. Na pewno trzeba mieć świadomość, co się podaje, ale to nie jest tak, że każda chemia jest zła (tak samo jak z definicji modyfikacje genetyczne nie są złe, ale nie dałabym koniowi modyfikowanej genetycznie soi/kukurydzy w jakiejś znaczącej ilości... wiedząc JAKA to modyfikacja).

Chociaż fakt, lepiej dawać dobre siano, czysty owies (w rozsądnej ilości) i marchewki (w rozsądnej ilości 😉) niż przeginać z wszelkimi dostępnymi na rynku witaminkami na wszystko, dodając je do barwionej, konserwowanej i klejonej melasą paszy z rozpulchnionych ziarenek.
zoyabea, ja tylko z fakturami kombinowałam, z samą kobyłką nic 😁
Chcesz drugą, półokrągłą końcówkę do werkowania podeszwy? Też o tym myślałam, ale w końcu doszłam do wniosku, że nie będzie to aż tak stabilne ani wygodne, jak taborecik + własne udo 😉


:kwiatek:
Ava jeżeli poprosisz  p.Podkowę o certyfikaty produktów na pewno Ci wyśle. Nie robił z tym nigdy problemu.

Chciałabym móc podawać mojemu kopytnemu tylko naturalne produkty i dostarczyć mu wszystkiego co potrzeba. Niestety nie jest lekko. Gdyby miał zdrowe kopyta, nie przejmowałbym się wciskaniem mu jakiś suplementów. Nie kupuje gotowych pasz, nie kupuje gotowych mieszanek witaminkowych bo nie chcę płacić za cukier i tym bardziej tego cukru mu dawać. Efekt podawania suplementu jest jeden i jak dla mnie oznacza,że jednak był potrzebny - mój koń przestał objadać się jak głupi bez umiaru sianem i trawą. Zresztą nie wysilałam się tak bardzo aby jego smak ukryć tylko zaczęłam od bardzo malutkich porcji.

Orzeszkowa dosmaczam lukrecją (malutka łyżeczka) i anyżem które i tak podaję z powodu kaszlu. Daję suplement w meszu lub z drobno posiekaną marchwią. Meszu mój koń dostaje dwie garści suchego i w tej chwili zjada z tym porcję suplementu bez problemu. Ale zaczynałam stopniowo - od malutkiej łyżeczki przez 5-6 dni i zwiększając stopniowo o pół łyzeczki.
Ja tym preparatom od pana P. nie ufam i u swoich koni na pewno ich nie zastosuję. Nie dziwi Was to, że tego jeść nie chcą?


Moje nie dość, że chcą to jeszcze poprawiły się gnijące strzałki 'konia kontrolnego'... - czyli takiego, któremu NIC więcej niż zawsze nie jest robione, poza dawaniem suplemnetu letniego od pana P.

dopisane: mam sześć koni pod opieką - zatem eksperymentuję....
A mój koń nie chce jeść owsa, chociaż wszystkie w stajni go jedzą, to on woli paszę. A tej samej paszy nie chce jeść koń koleżanki, chociaż to bardzo popularna pasza i większość z nas nią karmi konie i nie narzeka 😉 I nie, nie dziwi nas to. Żeby nie było OT, to pasza niskocukrowa i wprowadzona ze względu na kopyta (i u mnie i u koleżanki).

A ja to już w ogóle dziwna jestem, bo ja lubię niezdrową żywność. I wcale ale to wcale mnie to nie dziwi. Ja uwielbiam niezdrowe!

Czy ktoś chciałby mi wytłumaczyć pokrótce o co chodzi z tą histerią z modyfikowanym genetycznie jedzeniem? Co jest nie tak w modyfikowanych genetycznie uprawach? Toż modyfikacje takie też same występują w naturze i nikt wtedy nie panikuje... serio, nie wiem, nie dygam się, uwielbiam genetykę 😉
Widziałam fotkę-efekty manipulacji przy genach -wyhodowano  ucho na grzbiecie myszy (tzn urosło sobie tam). To teraz pomyśl: masz genetyczną marchewkę, zaczynasz ją kroić dla konia -a ona ma nóżki i spiernicza do sąsiada...Wszystko zdarzyć się może z tymi modyfikowanymi 😁
Rozleciała mi się raszpla -tzn pękła na pół. Kerckhaerta, bardzo dobra. Kiedyś upadła na beton -ale z niskiej wysokości. I nie wiem -czy to wada produkcji -czy one są takie kruche? 🙁
No też widziałam tą fotkę i po prostu uwielbiam ten temat i byłam zachwycona tym uchem. Pomijając fakt, że uważam to za mało etyczne, męczenie myszy, etc.

Nie wierzę w marchewki z nogami 😉 Nie przemówiłaś do mnie! Bo czy ta mysz słyszała tym uchem? Myślę, że marchewka tych nóg by nie użyła, z prostego powodu, że nie miała by czym nimi zarządzać. Ot, ucięłabym przy... korzeniu  😀iabeł: i po krzyku! Bo marchewki nie mają czym krzyczeć 😉
A z naszym kowalem jest coraz gorzej 😕 Przybił koniowi podkowiaki już od  godziny 10 i 14, jeden podkowiak odleciał i koń zerwał sobie kawał pazura, tak, że stał z przodu na podeszwie a pazur był 1cm nad ziemią 😵 Dziura w linii białej (na pazurku) tak wielka, że wszedłby tam palec a kopyto wygląda jak po ochwacie (od góry może 1cm zrostu), koń po ostruganiu przeze mnie ledwo chodzi po betonie, po trawie lekko sztywno ale po kilku krokach lepiej (w sumie przed ostruganiem nie chodził lepiej). Ogólna katastrofa! jest mi go tak żal, a nie mam pojęcia jak mu pomóc, bo to koń bez właściciela (dzierżawią go 2osoby a koń jest na sprzedaż) i na pewno nikt nie kupi mu butów. Jak tylko kopyta odrosną na tyle, że będzie do czego przybić podkowę (a rosną bardzo powoli), to tak się stanie.... A z kucia na kucie jest coraz gorzej, ruch się pogarsza, koń coraz bardziej sztywny, stoi mocno podsiebnie tyłami i przodami, tyły mu już popuchły.... Gdyby ktoś słyszał o butkach (małe arabie kopytka) za małe pieniążki 🙇....

edit:
zweryfikowałam dane.... ten koń nie zerwał podkowy, znajomy go rozkuwał  😲 i niestety potwierdził moje obawy, że jego prawe przednie kopyto wygląda na ochwacone... powiedział, że miał dziwny ubytek na pazurze, którego nie było widać gdy była przybita podkowa.... i dotarło do mnie, że to nie ubytek  w pazurze a podeszwa został zepchnięta poniżej rantu podkowy, nie wiem jak to możliwe ale nie widzę innego wytłumaczenia, tym bardziej, że brzeg rogu na pazurze był równy.... i co ja mam z nim zrobić?? On nawet kąty wsporowe ma nierówne, jeden ściachany po skosie i nijak nie mogę go wyrównać, bo mi go braknie jak przejadę tarnikiem....

pójdę tam z aparatem.... bo może wymyślicie jakieś rozwiązanie na bezbolesną rehabilitację. Najgorsze jest to, że on musi chodzić
hej słuchajcie jak to jest z rozkuciem konia? bo wczoraj rozkułam swojego, dzisiaj trochę ma przypuchnięte nad stawami pęcinowymi i oczywiście maca tyi nóżkami... długo trwa taka sytuacja?  zakładać glinkę na te miejsca przypuchnięte czy to rozchodzi? zabepieczyć te kopyta np watą i bandażem od spodu od razu czy dać mu czas żeby się przyzwyczaił a jak tak to ile? dzięki za porady!
Wiwiana   szaman fanatyk
11 czerwca 2011 09:57
prib, ile - to zależy od konia i od tego, jaki jest ogólny stan kopyt po rozkuciu. Macanie i puchnięcie się może zdarzyć. Grunt to swobodny ruch - kopyto musi mieć możliwość wypompowania zalegającej krwi i "przyzwyczajenia się" do zwiększonego krążenia. Czyli padok i jeszcze raz padok, bez zmuszania do ruchu, koń sam zdecyduje na ile jest w stanie łazić i jak szybko. Póki co, do roboty bym go nie brała.

Ale rozkułaś go tylko i zostawiłaś, czy ostrugany został od razu po zdjęciu podków?

Waty i bandaża raczej bym nie stosowała, bo długo nie wytrzymają, ale dobrze dobrane buty to mogłoby być całkiem niezłe rozwiązanie.

kasik, ale że kto decyduje o tym koniu? Dziwna jakaś ta sytuacja... koń niby czyjś, a niczyj...


Koń lekko był ostrugany, ale podeszwy miał wycięte bardzo mało tak żeby ewentualnie mu przybić podkowy w razie czego. O robocie nie ma mowy, bo i tak jesteśmy po kontuzji. A nakładać glinke na tę opuchlizne? Po jakim czasie powinna ona zniknąć, żebym wiedziała kiedy ewentualnie dzwonić do weta/kowala. Można zakładać taką zwykłe glinke chłodzącą na podeszwy np. na noc? Kopyto może grzać? Co wtedy chlłodzic intensywnie czy zostawić? Ile sie może utrzymywać taka nadwrażliwość?
Wiwiana   szaman fanatyk
11 czerwca 2011 10:20
IMHO podeszwa u świeżo rozkutego konia powinna być pozostawiona w absolutnym spokoju.
Istnieje możliwość, że ew. macanie i/lub puchnięcie może wynikać właśnie z wycięcia podeszwy - koń rozkuty potrzebuje każdej ochrony kości kopytowej, a wystruganie podeszwy, nawet niewielkie, może go tej ochrony pozbawić na tyle, by zaczął macać i puchnąć.
Jeśli kopyto grzeje, chłodziłabym wodą. Glinka na podeszwy zetrze się w minutę.

Po jakim czasie schodzi nadwrażliwość i opuchlizna? - to zależy, jak napisałam wyżej. Tego nikt nie jest w stanie przewidzieć.

EDIT: prib - artykuł o postępowaniu z końmi rozkutymi, zapraszam.
dea   primum non nocere
11 czerwca 2011 10:21
orangebay - ja bardzo chętnie wytłumaczę, co może być nie tak z GMO 🙂 Bo jam po biotechnologii i genów się nie bojam 😉 nie należę do tych, co to myślą, że jak zjedzą ogórka to zzielenieją   😜 Problem oczywiście w tym, JAKA to modyfikacja - bo przeciez to nie sztuka dla sztuki, robi się ją w jakims celu. Są rózne. Na przykład nasze ukochane trawy pastwiskowe 🙂 Nie pęsetą, ale modyfikowane genetycznie od wieków (metodą doboru odpornych m.in. na przymrozki) - mają więcej cukru w tkankach. Ot, taki efekt uboczny (woda z cukrem nie zamarznie tak łatwo). Ale to jeszcze nic. Gorsza jest własnie soja i kukurydza. One są modyfikowane pod takim o kątem, żeby były odporne na roundupa. To jest taki pestycyd, jakby ktoś nie wiedział. No więc wprowadzamy gen oporności (geny oporności to najczęstsze modyfikacje, łatwo się selekcjonuje pod ich kątem) na ROUNDUP. Siejemy soję. A potem możemy... lać... i lać... i lać... i tego roundupa na pewno w tkankach roślin nie ma, prawda?  😀iabeł:

Jest inna modyfikacja, AFAIK w pomidorach zastosowana. Białko bakterii, używanej do "biologicznych oprysków" przeciwko owadom, podczepiono do genu aktywowanego w sytuacji stresowej (czyli wtedy, kiedy roslinę zaczyna coś podgryzać, uruchamia ona produkcję białka bakteryjnego, całkowicie nietoksycznego dla ludzi i zwierząt wyższych, za to śmiertelnego dla owadów) - takiego pomidorka poproszę na kanapkę, z nim jest wszystko w porzadku 😉 bo:
- jesli nie ma inwazji owadów, to gen się nie aktywuje
- jesli jest inwazja, to siła ekspresji genu zależy od tego jak mocno podgryzane są roślinki
- nawet jeśli jest ekspresja i tego białka trochę w roślinie mamy, to jest ono nieszkodliwe

Nie mam tez nic przeciwko zmianom np. promującym wyższe plonowanie (no, jeszcze zależy jakie są skutki uboczne)

A roundupu nie chcę jeść i nie chce tym koni karmić... 🙂

prib - jesli lekko ostrugany, żeby można było w razie co podkuć, to może też ściany ma za dużo. Ta ściana, nie stabilizowana podkową, odrywa się, to boli, więc koń maca, a może nawet boli przy prostej postawie i koń staje krzywo (czy stoi prosto i luźno?) i dlatego popuchł - wysiłek i nienaturalna pozycja? JAK jest ostrugany koń po rozkuciu to bardzo ważne i decydujące o tym, czy rozkucie będzie problemowe czy bezproblemowe... Ja bym wyrzuciła na miękkie podłoże, ewenatualnie z możliwościa wlezienia w błotko, jesli będzie chciał (padok piaszczysty typu ujeżdżalnia i zrobić mu kałużę w rogu)
Wiwiana- sytuacja tego konia jest bardzo trudna, bo formalnie jego właścicielką jest pewna młoda dziewczyna, konia utrzymywali jej rodzice ale sytuacja finansowa zmusiła ich do sprzedaży ale, że na pensjonacie gdzie stał znaleźli się chętni na dzierżawę, to taka sytuacja w zawieszeniu trwa od jesieni. Jeden z dzierżawców chciał go nawet kupić, ale na RTG wyszły początki szpata i wszystko runęło....  więc koń niby czyjś,ale niczyj.... nikt nie ma ochoty pakować kasy w nie swojego konia tym bardziej, że nie wiadomo kiedy szpat da o sobie znać.... dzierżawcy chcą jeździć a niekoniecznie tylko leczyć... właścicielka nie ma kasy żeby inwestować np  w buty 🙁 Za kucie płacili dzierżawcy.... ale kucie to sporo mniejsza kwota niż ta potrzebna na buty.... no i teraz wygląda to na ochwat... fajnie by było potwierdzić RTG, tylko kto za to zapłaci??  Od jednego  z dzierżawców wiem, że koń jest kulawy i nie dziwi mnie to....starałam się zrobić go jak najlepiej ale nie dało się inaczej, te kopyta to strzępy....Znajomy, który go rozkuwał powiedział, że on by się nawet ostrugania go nie podjął 😕 tak mi go szkoda.... to koń od tego samego kowala co nasz Bor.... z resztą kiedś wstawiałam zdjęcia jego kopyt i troche pisałam na jego temat, bo był plan rozkucia zaraz po zimie, którą z reszta koń przechodził w wysokich hacelach nie zdejmowanych chyba przez 3-4mies 🙁 ale ja się przestraszyłam, ostrugałam tylko trochę i kowal go okuł.... teraz nawet nie ma do czego podkowy przybić.....
dea on teraz sobie łazi po padoku trawiasto-piaszczystym, ale błotko chyba mu zrobię chociaż podejrzewam że bedzie wolał stać w trawie... on był kuty przez ostatnie 5 lat non stop więc może dlatego ta opuchlizna...
Dzięki dea  :kwiatek:

Znaczy dzięki, że potrafisz wyjaśnić, że nie każde modyfikacje to samo zło 😉 Bo ja to wiem, tyle że aż tak w tym temacie nie siedzę i nie wytłumaczę... a jakoś wybitnie mnie śmieszy jak ktoś się odżegnuje od modyfikacji na amen i broń boże nie ruszy, broń boże straszne minerały, na pewno chemiczne, o boże! 😉

Są modyfikacje i modyfikacje, jak można się czegoś bać i od razu uciekać, skoro modyfikacje genetyczne w zasadzie są naturalne 😉

Żeby nie było OT, jest jakiś sposób, żeby sprawdzić czy składniki są modyfikowane (ale w ten zły szkodliwy sposób) i są w tym czym karmię konia? Jakieś certyfikaty, obowiązek umieszczania oznaczenia na worku paszy, obowiązek informowania kupującego / spożywającego o szkodliwości czy chociaż o modyfikacji? UE to jakoś reguluje?

Dalej jest OT... Hmmm... Bo ja chcę zdrowe kopytka i dlatego się martwię tym co koń je i czy to zdrowe 😉

Edit: Tfu! - bzdury napisałam. Modyfikacje nie są naturalne, to mutacje... Czy to akurat to samo? Kurcze, drobny błąd chyba mi się w myślenie wkradł, zawsze o modyfikacjach myślałam jak o mutacjach... dea help! No ale mutacje też nie koniecznie są zawsze pozytywne i z grubsza mechanizm chyba jest ten sam, nie? Tylko do modyfikacji przyczynił się człowiek, a do mutacji... natura? ręka boska? 😉 Ech... bredzę teraz ja?
Rany boskie, zostawialam kopyta na 5 tyg i katastrofa  😵
Zaczelo sie od pekniecia poziomego, brzydkie, myslalam, ale bylam pewna, ze zrosnie. Zrastalo, a teraz patrze... oderwalo sie razem z polowa kopyta. Kopyto przerosniete (bez przesady, naprawde robilam je w miare regularnie, a teraz uroslo bardzo). Co ja mam z tym zrobic? Do ktorego momentu obciac to co zostalo? Bylabym wdzieczna za jakies kreski w paincie. I czy moge na niego wsiadac przynajmniej na spacerki, czy ma stac dopoki to nie zrosnie? Nie kuleje, to co zywe wydaje mi sie nie dotyka podloza. Wystaje mu wogole cos zywego? Zalamalam sie. Prosze o jakies szybkie rady, bo jestem tu tylko do jutra 🙁
zdjecia sa tutaj:
https://picasaweb.google.com/MarysiaSko/Kopyto?authkey=Gv1sRgCLOT_sW09diiUw#
Niestety zdjęcia są dalekie od ideału ale pstrykałam je na pastwisku 😡

Myślałam początkowo, że koń zerwał sobie pazur i dlatego podeszwa jest niżej niż róg, okazało się jednak, że podkowy zdjęto... wychodzi więc na to, że podeszwa musiała zostać zepchnięta poniżej podkowy, bo znajomy po rozkuciu zauważył "dziwną dziurę, której nie było widać jak był podkowa".





Co o tym myślicie?? Co z tym zrobić?? Podeszwa jak skała nie chce puścić więc bardziej nie mogę obniżyć kątów, pazur moge mocniej zebrać ale on i tak jest w górze..... 😵
Ja ostanio przed strugamiem moczę kopyta w wodize z octem jabłkowym. Lepiej mi się wykrusza to co amrtwe, abrdziej widać to co żywe. mozę też spróbuj, może w dobrze namoczonym kopycie więcje zobaczysz.
a rivanol?? moczyć to kopyto??? bo w sumie ocet jabłkowy tez powinien zadziałać przeciwzapalnie.... jejku.....to jakiś koszmar, jeszcze wczoraj byłam  z tym koniem na łące na galopach a dzisiaj ledwo stoi 😕
kasik,  ja bym w niczym nie namaczała, niech będzie jak skała bo niedaj bóg zbierzesz coś czego nie jesteś świadoma że koń potrzebuje. Jak będzie chciała to zrzuci a jak nie to niech ma tyle podeszwy ile dusza zapragnie, czekaj i rób swoje i nawet kopystką nie skrob. Ja byłam taka inteligentna że jak było mokro to wyskrobałam wszystko co było do wyskrobania ( co mnie podkusiło ) i nigdy więcej. Jak tylko wyskrobałam tak koń macał 🙁 a przykleić sie nie da 🙁. Teraz nie tykam wogóle ( bo mnie za bardzo korci ). Ściany to podeszwy a co ma sie wykruszyć to nawet u mnie na trawie i piasku sie wykrusza, tylko trzeba sprawdzać regularnie.

Mam nadzieję że nie zamotałam 🙂

Fredee Tak sie zastanawiałam od dawna jak tam twoje pęknięcie, ale widzę że teraz masz większy problem 🙁

Na moje to ono nie urosło tak dużo tylko wykruszyło sie akurat jak Ciebie nie było, stąd tyle wystającej ściany. Miałam to samo z moją kobyłą. Bajka ma bardzo mały przyrost rogu ( albo tak ściera ) w każdym razie jak robie  ją co 2 tyg to mam  trzy pociągnięcia raszplem ( a czasami nawet wcale ) i zaokrąglenie pazura. Jak na złość przekładałam ostatnio jej kobyła bo miałam zawsze "COŚ" no i ostatnio tam zaglądam i ........... MASAKRA. Z pięknego małego okrągłego kopyta zrobiło sie wielkie oderwanie ogromana flara i ściana na 1 cm. I tak mam teraz u większości kopytnych.

Freddie - ogólnie Ci to kopyta strasznie przerosło. U mnie też kopyta strasznie zaczęły rosnąć i muszę regularnie pilnować (akurat się cieszę, bo jestem u swojej dość regularnie i jest jeszcze co poprawiać, stąd mam trochę większe pole manewru). Czy reszcie też kopyta zaczęły ostatnio szybciej rosnąć? Zimą to raz an 4 tygodnie miałam kilka pociągnięć tarnikiem (tak jak pisze gacek) a teraz - musiałam się nieźle napocić. Ale jutro pstryknę fotki bo ogólnie to co się na lato dzieje z naszymi kopytkami mi się całkiem a całkiem podoba z jednym ale:

przekrwiona linia biała na pazurze prawego przodu. Co najśmieszniejsze, chodzi tu o nasze lepsze kopyta (bez asymetrii). Jeśli tylko jedno kopyta to raczej nie żywieniowe ale mechaniczne? Dobrze rozumuje? Z przodu doszło też małe pęknięcie (poziome) ... obstawiam więc to, że jednak pozwoliłam pazurowi za dużo urosnąć (choć tak naprawdę, ściana wystawałam tylko 1-2 mm nad podeszwę i miała jakieś 0,5 cm na grubość.

EDIT: znalazłam ciekawostkę na stronie anglojęzycznej jako "źródło" przekrwionej linii białej na które wcześniej nie wpadłam, i nawet może się zgadzać. Od uderzenia w drąg przy skokach - siniaczenie a czasami pęknięcie poprzeczne "Horses going over jumps will hit the hairline on the rail and this bruise will grow down with the foot sometimes it is redness in the whiteline sometimes it is a horizontal crack that grows down."
Rany boskie, zostawialam kopyta na 5 tyg i katastrofa  😵


Freddie, naprawdę zastanawiasz się, czy wsiadać na takie kopyto..?


Zaraz wypowiedzą się guru, ale na początek chyba trzeba odciążyć pazur i te części ściany, które za chwilę mogą się dołączyć do tej części, która radośnie odłączyła się od kopyta.
Freddie Czy ta biała linia tak się rozciągła podczas tych 5 tyg.? Pazur masakryczne długi, skróciłabym do co najmniej do białej linii. Kopyto wygląda tak jakby chciało się skrócić do samej podeszwy.
kasik Ja bym poczekała na razie aż ściana zrośnie na pazurze, raczej bym już tam nic nie grzebała.
chciałabym przedstawić wam problemy kopytowe moje konia i jednocześnie prosić o radę co z tym robić wg was robić?.
koń ma w zasadzie 5 lat, kopyta miał słabe w zasadzie od zawsze tzn często się obłamywały. Kuty był po raz pierwszy gdy miał 2,5 roku (teraz wiem że był to błąd) dlatego że było mi go żal gdy bardzo macał twarde podłoże. Od mniej więcej lutego-marca zeszłego roku zaczęły nam notorycznie odpadać podkowy w raz ze sporymi kawałkami kopyt co owocowało oczywiście utykaniem. W czerwcu zeszłego roku rozkułam go kompletnie zrobiłam RTG wszystkich nóg (wyszły ok) i puściłam na pastwiska. Przez pierwsze trzy miesiące koń chodził tak strasznie macając że z daleka przypominał chód koni po ochwacie. Później był etap dopasowywania butów. Efekt jest taki że od kwietnia tego roku koń wrócił do treningu. Chodzi na jazdy jak i na pastwisko w butach a kopyta łamią się i rozdwajają w niemiłosiernym tempie ale tylko przody, tyły są w zasadzie ok. Wstawiam zdjęcia zaznaczając że koń był rozczyszczany dokładnie 4 tyg temu. Od roku jest robiony przez tego samego kowala...
przód przód od prawej strony
prawy przód od spodu
pp od przodu
lewy przód od zew str

w czwartek przyjeżdża do nas kowal naturals w sumie chyba już nic nie mamy do stracenia gorzej być nie może... ale że ja nie mam zbytniego pojęcia o tej metodzie więc bardzo bym prosiła żebyście się wypowiedzieli jak by należało tego konie "pociachać" tak bym miała jakieś porównanie.
Ach i zapomniał dodać że koń nie kulej co w zasadzie mnie osobiście również bardzo dziwi...

Wiwiana   szaman fanatyk
12 czerwca 2011 18:48
Misek, Twój koń ma problem nie ze słabymi kopytami, bo róg kopytowy wygląda jakościowo zupełnie przyzwoicie, tylko z wysokimi piętkami i zbyt długimi, wyrośniętymi nad podeszwę ścianami. W tej sytuacji pękanie i obłamywanie się jest normalnym mechanizmem prowadzącym do pozbycia się nadmiaru rogu. Przypuszczalnie linię białą również macie ruszoną, a zatem ściana tym bardziej nie trzyma się reszty kopyta.
Przy odp. struganiu da się to naprawić, ale kształt kopyta musi się zmienić, żeby to było możliwe.

Zapraszam również na mojego bloga

BTW kto to jest "kowal naturals"? 😉


BTW kto to jest "kowal naturals"? 😉


tak mi się jakoś niechlujnie powiedziało, powinno być raczej "strugacz naturals" czytaj: osoba zajmująca się rozczyszczaniem kopyt wg metody dr Strasser

a co do piętek to on miał właśnie zawsze strasznie niskie i dlatego doradzili mi go kuć by je podnieść, co miało zniwelować delikatną podeszwę, która miała by mieć mniejszy kontakt z podłożem.
[quote author=Mój_Misek link=topic=1384.msg1039438#msg1039438 date=1307901535]

a co do piętek to on miał właśnie zawsze strasznie niskie i dlatego doradzili mi go kuć by je podnieść, co miało zniwelować delikatną podeszwę, która miała by mieć mniejszy kontakt z podłożem.
[/quote]

ło matko, ło matko... to tak jakby na bół palców u nogi doradzać chodzenie w szpilkach  😤
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się