Stajnie w Lublinie

Problem leży po obu stronach, IMHO. Brak jest podstaw do komunikacji, bo przeciętny właściciel myśli, że od kopyt to jest kowal i to jego brocha tak zrobić, żeby wszystko działało, zaś przeciętny kowal myśli, że o czym on ma z tym właścicielem gadać, skoro ten nie dość, że nie wie za wiele o kopytach, to jeszcze przy robocie często-gęsto nie jest obecny.


Daleko mi jeszcze do dialogu na poziomie z kowalem, ale mimo wszystko zawsze staram się być przy robieniu mojego konia, bo chcę widzieć za co płacę, a pewien czas B. był kuty, także mało nie płaciłam i coś to chyba dało, bo zaobserwowałam, że mój koń zwykle kręcący się przy robieniu, Panu Łukaszowi stał bardzo grzecznie, czyli z tego wniosek, że jego poprzednicy i ich stwierdzenie "ten koń już tak ma" nie do końca mięli racę...
Wiwiana   szaman fanatyk
25 lipca 2011 12:26
Chwali się, chwali 🙂
Kowal, czy strugacz, widząc konia w najlepszym razie co 4 tygodnie, nie wie, co w tym czasie działo się z koniem i jak był użytkowany, czy były jakieś kontuzje, nieregularności, ogólnie pojęte niezwykłe dla danego konia zachowania i tak dalej.
I nie będzie o tym wiedział, chyba że mu właściciel powie. A każdy taki szczegół może mieć kluczowe znaczenie dla odpowiedniego wykonania roboty.

BTW kocham ten tekst "on tak ma".  😂
Ha! Bo Łukasz ma na konie wpływ zbawienny :P, miałam kiedyś takiego trzylatka, co miał "ogromny problem z dawaniem tyłów"... fakt, że nie miał równowagi, ale przy tym też nieźle histeryzował :P. Łukasz spokojnie acz stanowczo (bez żadnej przemocy) po 2-3 wizytach nauczył go ładnie stać 🙂. Z resztą jest to kowal, z którym współpracuję od 4 czy 5 już lat i nigdy nie miałam zastrzeżeń... jako ciekawostkę mogę dodać, że w stajni, w której poprzednio stałam - jak się przeprowadziłam robił tylko mojego konia, teraz robi wszystkie lub prawie wszystkie 🙂
.
Chwali się, chwali 🙂
Kowal, czy strugacz, widząc konia w najlepszym razie co 4 tygodnie, nie wie, co w tym czasie działo się z koniem i jak był użytkowany, czy były jakieś kontuzje, nieregularności, ogólnie pojęte niezwykłe dla danego konia zachowania i tak dalej.
I nie będzie o tym wiedział, chyba że mu właściciel powie. A każdy taki szczegół może mieć kluczowe znaczenie dla odpowiedniego wykonania roboty.


Właściciel nie powie, bo jak to mówią weci na klinikach "właścicielom się nie wierzy, bo kłamią" 🙂 Kiedyś próbowałam ratować honor właścicieli i powiedziałam, że wcale nie prawda, że ja zrelacjonowałam ze szczegółami wypadek mojego konia, na co usłyszałam tylko "ale wyjątek potwierdza regułę, nie?"

Muchozol żeby tylko na rozczyszczanie... niektórym szkoda czasu dla płukanego lub operowanego konia w klinice  🙄 albo przyjeżdżają po fakcie z awanturą na całą stajnię, bo lekarz prowadzący śmiał pojechać do domu po 12h dyżurze, nawet raz oberwałam za to ja  🙄

Kornelia pewnie, że ma  😅
.
To zastanawiam się po co tacy ludzie mają konie? Wiadomo, zdarza się, że ktoś nie może bo coś się wydarzy, ale cały czas? Tego nie rozumiem.


Nie mam pojęcia, ale im dłużej tam stoimy tym bardziej nie mogę wyjść z szoku, momentami... O.o Stacjonujemy na klinikach od początku kwietnia, żeby ktoś odwiedzał swojego konia, poza mną, widziałam aż raz i to w niedzielę, na szybko... Fakt, że akurat żaden koń poza moim nie stacjonuje tam miesiącami tylko góra 2-3 tyg. no ale mimo wszystko...  🙄
.
Jak tam po zawodach w Kraśniku?
Kto z Was startował?
Jak wrażenia?

breakawayy Masz więcej zdjęć mojej Daisy i Krysi?
czy mógłby mi ktoś polecić jakąś stajnię , stajenkę , wiatę chętnie kameralną z pastwiskami na co najmniej 9 h dziennie ? 

Potrzebuję dla rekonwalescentki z potrzebą codziennego ruchu  😉
Odezwij się do Wiwiany może jeszcze ma miejsce 😉 no chyba że możesz zrezygnować z pastwisk puki co i koń nie ma klaustrofobii to zapraszam do mnie na niewielki wybieg z kucykami za to tanio 😉
Muchozol, Arroch, a nie przyszło wam do głowy, że niektórzy właściciele pracują w tym czasie na tego kowala czy weterynarza? Nie każdy ma pracę, gdzie może mieć co 5-6 tyg dzień wolny. Ja bym w takim razie życzyła sobie, żeby kowal/strugacz/ weterynarz odwiedzał mnie po 18 albo w niedzielę.
Oczywiście staram się być zawsze, ale nie zawsze jest to możliwe. Zwłaszcza w dużych stajniach, gdzie kowal przyjeżdża do wielu koni i trzeba się dostosować.
bera7 mój koń był gipsowany o godzinie 21 w niedzielę, przez 2 wetów i dla żadnego godzina, ani dzień tygodnia nie był problemem.
Arroch, ale co innego klinika i ratowanie życia. Ciekawe czy równie chętnie weterynarz przyjechałby szczepić? Zapytaj kowala, czy zamiast w tygodniu nie wolałby wpaść w niedzielę po obiedzie? Wiadomo, że jak coś się dzieje to i człowiek dzień na żądanie w pracy weźmie. Ale kowal też człowiek i woli pracować w tygodniu w godzinach 8-18. Czyli wtedy gdy wielu właścicieli również pracuje.
Po prostu wkurza mnie obsmarowywanie właścicieli, gdy nie znamy powodów ich nieobecności. Chyba, że masz konkretną osobę na myśli i wiesz, że gdy koń ma robione kopyta ona siedzi u fryzjera.
bera7 gipsowany nie był w klinice, dr.Karcz przyjechał do nas specjalnie po zawodach swoich dzieci, żeby zrobić zdjęcia i zagipsować mi konia, dr.Pomorska przyjechała na to gipsowanie "dla towarzystwa" bez wcześniejszego dzwonienia do niej itd. (prowadzi mojego konia od wypadku), a umierający to on już wtedy nie był, bo stał z usztywnioną nogą w łupce, a leki które miał dostać, dostawał na bieżąco, potem jeszcze 2 tyg. w pensjonacie przestał w gipsie i miał ściągany ten że gips też w niedzielę od godziny 9 do 13 co najmniej, a do kliniki pojechał 2 dni później.
Miałam na myśli konkretne osoby oczywiście, które albo nie są obecne, albo są w tym momencie w stajni ale mają lepsze zajęcia typu - rozmowa z innym pensjonariuszem w zupełnie innym miejscu.
Arroch, dokąd zabrałaś Badzia?

Ja rzadko bywam przy kowalu, bo prawie zawsze przyjeżdża do nas na tygodniu, a ja muszę wtedy siedzieć w szkole. Mnie tam bardziej denerwuje jak właściciel przyjedzie po struganiu i nawet nie zapyta się co tam kowal mówił. O nieoglądaniu kopyt nie wspomnę.
Jasnowata, cały czas w klinice stoi 🙂 ale pierwszy gips miał w Bonanzie zakładany jeszcze 😉
.
Ja studiuję i pracuję, i też mi nie zawsze pasuje, ale jakoś mogę to pogodzić i być na prawie każdej wizycie kowala. Czasem kowal przyjeżdżał wieczorem, a czasem w sobotę. Mi też nie każdy termin pasował, ale jest bardzo prosty sposób, aby się w miarę szybko dogadać na konkretny termin, który u mnie zawsze się sprawdza: dzwonię i mówię co chcę i w jakich terminach mi pasuje, jeśli żaden kowalowi nie odpowiada to wtedy dyskutujemy na jakie ustępstwa może pójść on a na jakie ja. Bo nie wymagam od niego, żeby się tylko on dostosowywał do mnie, bo to też człowiek. Ja także mogę się dostosować do niego.
Co do odwiedzania po 18 to wystarczy się zazwyczaj dogadać - różni kowale mi konia robili i jakoś nie miałam z tym problemu.
A co do Vetów to jak była nagła potrzeba to dr Roland i w niedzielę przyjeżdżał.


Wetów i NAGŁE potrzeby pomijam. Taki mają zawód. Ale... zazdroszczę kowali w regionie. Trzymając konie w W-wie był duży problem z terminami. Zwykle kowal nie chciał przyjechać do 2 koni. Najlepiej było, jak się zebrało kilku chętnych. Kowal mógł być pn-pt. Ja pracowałam po kilkanaście godzin, po 3-4 dni w delegacjach. Nie było możliwości bym była za każdym razem. Choć oczywiście bywałam, jeśli mogłam sobie na to pozwolić.
Arroch Twój koń stoi na Klinikach. A konkretnie gdzie? Na chirurgii na Głębokiej?
To może się rozminęliśmy. Ja spędziłam ze swoja kobyłką w sumie 45 dni w Klinice i powiem,że byłam u niej praktycznie codziennie. I spacerowałyśmy po ternie Kliniki. Pierwszy raz w styczniu, teraz 2 w maju. Niektórzy patrzyli na mnie jak na wariata jak o godz 7 rano w niedzielę, stajenny otwierał mi stajnię ,karmiłam wszystkie kobyłki i wychodziłam ze swoją. Dzień jak co dzień min. godzina łażenia, nie licząc czyszczenia i przytulania biduli. Pytano mnie czy nie mam innych zajęć. A i owszem, praca, kucyk w domu i inne zajęcia. Ale to były prawie 2 miesiące wyjęte z życiorysu.
.
Arroch Twój koń stoi na Klinikach. A konkretnie gdzie? Na chirurgii na Głębokiej?
To może się rozminęliśmy. Ja spędziłam ze swoja kobyłką w sumie 45 dni w Klinice i powiem,że byłam u niej praktycznie codziennie. I spacerowałyśmy po ternie Kliniki. Pierwszy raz w styczniu, teraz 2 w maju. Niektórzy patrzyli na mnie jak na wariata jak o godz 7 rano w niedzielę, stajenny otwierał mi stajnię ,karmiłam wszystkie kobyłki i wychodziłam ze swoją. Dzień jak co dzień min. godzina łażenia, nie licząc czyszczenia i przytulania biduli. Pytano mnie czy nie mam innych zajęć. A i owszem, praca, kucyk w domu i inne zajęcia. Ale to były prawie 2 miesiące wyjęte z życiorysu.


Na klinikach na Głębokiej na internie, u dr. Pomorskiej, ale nikogo chodzącego z koniem na klinikach poza stajennymi z położnictwa nie widziałam.
Właśnie staliśmy na położnictwie. Jak zapytasz dr Gołyńskiego , albo dr Banach to będą wiedzieć Z dr Pomorską też  rozmawiałam na placu, więc tez powinna pamiętać. Arabka (gniada) po cesarce i ciąży bliźniaczej, oraz operacji na przepuklinę. Stajenni też mogą pamiętać nawet ci z interny. Że o panach z położnictwa nie wspomnę
Mam pytanie, co do interny. Może wiesz co się dzieje z zimnokrwistą kobyłą ze źrebakiem. Ochwaconą, nie mogła się podnieść. To było w maju.Należała do jakiegoś handlarza. Było z nią cienko. Pamiętam koszmarne kopyta. Malucha poili mlekiem stajenni. Stała zaraz przy wejściu,po prawej stronie. Leczyła ją dr Banach. A jak się miewa Estron? Mimo braku klejnotów mieli się z moja ku sobie 😜
Muchozol, mieszkam/łam pod W-wą. Teraz jestem w trakcie przeprowadzki, też w na mazowsze, ale bliżej mi do Lublina niż do W-wy. A tam jest - jak jest.
Z strugacza też korzystam z lubelskiego  :kwiatek:. I nie sądzę by chciała do mnie przyjechać w porach poza pracą 😉. Na szczęście teraz mam bardziej elastyczną pracę i mogę się dopasować. Ale nie wykluczam, że gdyby przyjeżdżała do większej ilości koni, a ja byłabym w tym czasie w innej części świata, to poprosiłabym kogoś zaufanego o asystę i przekazanie mi uwag.
Po prostu staję w obronie tych, co nie tyle nie chcą, co czasem nie mogą poświęcić tyle czasu dla konia ile by chcieli. Był czas, że konia widziałam raz w tygodniu- taki life.
Zmieniając temat. Czy w lubelskim nie czujecie potrzeby kursu kopytkowego? 
Właśnie staliśmy na położnictwie. Jak zapytasz dr Gołyńskiego , albo dr Banach to będą wiedzieć Z dr Pomorską też   rozmawiałam na placu, więc tez powinna pamiętać. Arabka (gniada) po cesarce i ciąży bliźniaczej, oraz operacji na przepuklinę. Stajenni też mogą pamiętać nawet ci z interny. Że o panach z położnictwa nie wspomnę
Mam pytanie, co do interny. Może wiesz co się dzieje z zimnokrwistą kobyłą ze źrebakiem. Ochwaconą, nie mogła się podnieść. To było w maju.Należała do jakiegoś handlarza. Było z nią cienko. Pamiętam koszmarne kopyta. Malucha poili mlekiem stajenni. Stała zaraz przy wejściu,po prawej stronie. Leczyła ją dr Banach. A jak się miewa Estron? Mimo braku klejnotów mieli się z moja ku sobie 😜


Ta kobyła leżała zaraz koło mojego konia, taki ciemno gniady w gipsie, Bazyl 😉 A więc co do handlarza, straszczę Ci na PW całą historię ok? 😉 bo sytuacja nie ciekawie się skończyła...
Estro jak to Estro, gada z moim koniem, kaszle, bawi się wiadrem, rży do mnie jak przychodzę i zawsze dostaje marcheweczkę ode mnie 😉
na co usłyszałam tylko "ale wyjątek potwierdza regułę, nie? No to, możesz im powiedzieć,że znasz taki drugi ,,wyjątek", a 2 to już seria  😁
Muszę się wypowiedzieć o kowalu R.Mojsymie ! STANOWCZE NIE dla tego kowala, który tak robił mi konia, że jedno z kopyt dosłownie mu sie rozpadło w efekcie czego rok, R O K kulawizny ! ale mój koń to nie jest jedyny przypadek, inny koń również z tej samej stajni, w której stacjonuję ja ze swoim koniem przez rozczyszczanie przez RM nabawił sie nakostniaka co skończyło sie operacją ! jest jeszcze kilka koni, które miały naprawdę istnie fatalne kopyta po owym kowalu... Polecam za to Pana Krzyśka Strąka i Jana Ciołka ! A od P.Mojsyma radzę trzymać sie z daleka, musze to po prostu powiedzieć JEST FATALNY I BARDZO NISZCZY KONIE !!!!!
.
Wiwiana   szaman fanatyk
02 sierpnia 2011 19:37
Zaniedługo trzeba będzie zmienić tytuł wątku na "Który kowal w Lublinie robi dobrze/źle i dlaczego"  😂
Wiwiana, bo tytuł tego wątku juz dawno powinien zostać zmieniony na "Lubelski offtopic" 😉 Zawody, kowale, pralnie, raz na ruski rok ktoś coś napisze o stajni.  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się