naturalna pielęgnacja kopyt

dea   primum non nocere
09 września 2011 13:35
w żargonie wyścigowym 4 latek to tzw "stary koń"  😁


Mam folbluta, który skończył 3 lata w tym roku i traktuję go jak konia - czyli jeszcze nie zajeżdżam - bo za młody moim zdaniem  😎

Nie będziesz konia męczyć, jesli mu zafundujesz rehabilitację. Będzie mu lepiej, jak będzie wygodnie podróżował na swoich przeszczepach. Na pewno w jakimś stopniu się może poprawić - może i w 100%.
Dodam jeszcze, że lepiej "pomęczyć" się przez rok z rehabilitacją a potem przez 15 lat cieszyć się zdrowiem konia niż cieszyć się przez rok a potem konia w odstawkę.
kotbury - widziałam takie coś przy ochwacie/złażącej podeszwie. Lepiej tego nie ciąć, bo i tak odrośnie. Z czasem się obluzuje i odpadnie. Na pewno mówi o nadmiernym nacisku kości na podeszwę (słabe listewki albo zbyt krótko wycięte ściany a najczściej jedno z drugim...)


... no i by się zgadzało. Oczywiście moja teoria pt. "mój koń miał/ma ochwat' jest przez większość ludzi u mnie w stajni kwitowana, że właśnie sobie powinnam psychoanalityka znaleźć bo ja temu koniowi ciągle coś wynajduje, a on przecież po prostu tak ma, że chodzić nie umie.

Perlica- aktualnie mam teorie (ale nobla za nią nie dostanę więc się nie przywiązuj do niej), że nie ma schorzeń (przewlekłych) aparatu ruchu, które w jakiś sposób z kopytami nie są sprzężone. chodzi mi o to, że nawet jak koń sobie łopatkę kontuzjuje to nieleczona prędzej czy później poprzez wpływa na ruch wpłynie na kopyta. Czasem to dobrze - kopyto się musi przebudować aby dopasować sie do nowego zorca ruchu. Okute nie da rady.
I na odwrót - prawidłową rehabilitacją kopyt można wspomagać rehabilitacje kontuzje/ zwyrodnienień (wpisz co uważasz za stosowne) innych partii układu ruchu. jednak wtedy rehabilitacja kopyt nie może być jedyna. Trzeba też rehabilitować "resztę" konia także.


dea   primum non nocere
09 września 2011 17:46
A ja mam taką teorię (też nie startuję o nobla 😉), że kopyto się do kulawizny "wyżej" przebudowuje (podąża za zmienionym wzorcem ruchu), a czasem potem nie daje rady wrócić do poprzedniego stanu, co utrzymuje/odnawia kulawiznę (nieprawidłowy, "kulejący" wzorzec ruchu). Dlatego na początku pozwalam kopytu być "krzywym", a potem delikatnie wpraszam je na dawne miejsce i zwykle to działa - zostawienie niezbalansowanego kopyta przy takiej ilości ruchu jaką mają nasze konie najczęściej prowadzi do pogłębienia niezbalansowania. A z tym już koniowi wygodnie nie jest. No i znowu - trzeba na czuja kombinowac, czy już próbować wracać z kopytem do "normalności", czy jeszcze zostawić krzywe.
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
09 września 2011 18:44
Dzięki dziewczyny za rady 🙂
Myślę, że to LGL - kobyła ostatni tydzień praktycznie nie chodziła pod siodłem, a na padoku głównie stoi. Dołączyłam do tego marchewki i mam, co chciałam 🙁 Teraz to poprawimy.
Dzisiaj na trawie chodziła czyściutko, na grząskim piachu ruszać się nie chciała i lekko znaczyła, po przejściu na trawę odżyła.
Ja z naszych krzywizn - niska i wysoka piętka w przodach i odkrecony plaskatek z niską piętką do wewnątrz - na siłę nie prostowałam i nie prostuję. Morwa z tego co widziałam, też na siłę nic nie robiła.
U nas było dziwnie, bo po rozkuciu kopyta wybujały strasznie. Podeszwy grube i wypłaszczyły sie jeszcze bardziej. Kąty - zewnętrzny głównie w plaskaczu - bujały jak się da bo w końcu nikt nie wycinał. No to rosło i rosło, szczególnie po zewnętrznej.. i krzywiło noge jeszcze bardziej.  Pozwolić? Ciąć? Pozwoliłyśmy.. no i na chwilę obecną, po jakimś pół roku zastoju i jedynie nadbudowywania w zaczęło sie ruszać, a przerośnięty zewnętrzny kąt zdecydowanie bardziej sam prosi o obniżenie. Podeszwa po wewnętrznej stronie jest jak beton niemal - po zewnętrznej się wyskrobuje i niemal każdorazowo jest ciutkę do zebrania. Może to placebo, może nie.. ale ja mam wrażenie, że jednak się odkręca nam nóżka 😉
I jestem skłonna twierdzić, że robiąc zachowawczo na tyle ile mamy do podeszwy, kopyta na siłę nie wyprostujemy. Tyle ile nam ono samo pozwoli zadziałać tak, reszta zostanie wedle życzenia konia.


Kowale "uspakajający" konia do kucia.
Mało nie umarłam jak to zobaczyłam. Ja myślałam, że w Polsce źle traktują zwierzęta!.
Matko!!! Oni go wykończyli to chyba w meksyku jest.
Matko... okropne to jest...
UWAGA bardzo głupie pytanie 🤦

Ile to jest 20 ml na oko, bo nie wiem jak odmierzyć ten armex 🤔
Gillian   four letter word
10 września 2011 14:03
Perlica, jest sobota, apteki są czynne - a strzykawka 20 ml kosztuje około 50 groszy 🙂
Perlica,

W szkole ciągle wbijali mi, że nie ma głupich pytań.
Prawdopodobnie tak jest. Ty masz wyjątkową zdolność do zadawania pytań bezczelnie łatwych do samoodpowiedzenia, przy absolutnie minimalnym wkładzie własnym.
W moim odczuciu ten 'minimalny wkład własny' jest niezwykle istotny...

20ml najlepiej odmierzyć podprowadzoną siostrzeńcom strzykawką (moi zawsze mają jakieś do zabawy, choć trzeba dobrze poszukać). Można ją też zakupić w każdej aptece, również nie rusząjąc się z domu.
Jeśli wszystko zawiedzie, możesz odmierzyć zawartość płynu domowym sposobem - potrzebne Ci będą: łyżka stołowa i łyżeczka. Jeśli i tych brak polecam książkę kucharską, zawiera pojemności innych typowych pojemników, które zazwyczaj można znaleźć w większości kuchni.

Odmierzając na oko miej na uwadze, że przy większych stężeniach Armeks może być dla konia nieprzyjemny lub żrący (jeśli masz oko przeskalowane).
japasja-Nie sugerowałabym się pojemnościami łyżki stołowej i łyżeczki.  😉  Kiedyś łyżki były głębsze. Jakiś czas temu specjalnie mierzyłam strzykawką. Do łyżeczki weszło mi 3 ml, a do stołowej chyba z 10. Pozostają strzykawki. (A jak ktoś ma małe dziecko to na pewno ma miarki do syropów.)
mozna rowniez skorzystac z pojemnika na mocz (100 ml)
Kupował ktoś ostatnio pilnik i nóż DICK , ostatnio sobie chwaliłam ,teraz mam nowe od miesiąca nóz , pilnik i mi zardzewiały.

Ja to mam pecha jak mi pilnik nie pęknie to teraz zardzewiały ,wszystko leży razem i stare noże są ok a te co kupiłam ostatnio to do du...  😵 
nie pamiętam kto pisał o koniu, który kuleje po napchaniu piachu/ziemi w kopyta..... Makrejsza?? W każdym razie zanim się będzie podejrzewać LGL (nie walnęłam literówki?? :icon_redface🙂 to najlepiej wykluczyć podbicie 😉
Mój koń tak ma: jest czysty dopóki nie nabije sobie czegoś w rowki.... a podbicia jestem pewna na 1000%, bo osobiście wydłubywałam mu 2 razy kamień wbity w rowek przystrzałkowy.... na Smyku jechało wtedy ciele..... które dopiero w chwili gdy koń leciał na pysk oznajmiło, że coś jest nie tak..... po pierwszym wydłubaniu okropnie wbitego kamora (po samo dno naszego 1,5cm rowka przystrzałkowego) koń był czysty boso..... drugiemu już nie podołał i kulał przez jakiś czas nawet w butach 😵..... na szczęście "rozchodził"krwiaka i galopem (w butach) wróciliśmy do domu.Ależ ja głupia jestem!! zamiast butować konia jak ktoś inny na koniu jedzie, to zostawiłam boso....i mam: podbicie pod albo przy ścianie wsporowej.... i konia kulawego na l.p boso a czystego w butach.... 🤦
Dzięki za odpowiedzi 🙇- nie wpadłabym na tą strzykawkę 😂 bez pomocy revolty,a żadnych leków nie mam w domu żeby od syropu miarkę ( na to wpadłam)  😉
Więc przypomniałam sobie w stajni o miarce z biotyny i już r-r gotowy, konik jutro do moczenia.

Mój koń oczywiście nie był kulawy dziś, szła czysta jak łania-w ręku, na boso, po stajni, ze mną w siodle, w butach i bez butów 🤔 Wiedziałam że tak będzie oczywiście na przyjazd weta.
Rtg -wszystko prawidłowe mega.
Wet zaleca jazdę w butkach lub okucie na podkowy aluminiowe. Bardzo chwalił robotę Branki 👍

Wtorek wieczór termografia.Jak tam nic nie wyjdzie zostaje scyntygrafia.

Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
10 września 2011 21:50
Kasik, tak to ja pisałam o kulawiźnie z napchanymi rowkami. I powiem szczerze, że sama już nie wiem, co to jest.  Mam konia piętkującego, dopóki nie ma piachu w rowkach. Żeby było zabawniej,to wzięłam ją dzisiaj na stępo - kłusa w teren (z uprzedzeniem współtowarzyszki, że jak mój koń coś zacznie pokazywać, to zsiadam i wracam na piechotę) i chodziła czysto i na trawie i na szutrze, IMHO od piętki lub na płasko. Unika grubszych kamieni. Plan mam taki, że skoro piach jest niefajny, to po nim nie chodzimy - będziemy jeździć na trawiastym placu lub w tereny...
Hmm. Trochę to dziwne. Skąd koń mógłby okuleć z piachem w rowkach? Kamienie da się zrozumieć, ale piach?

Perlica, To chyba taka ogólna, końska tendencja: przyjeżdża wet, więc koń przestaje kuleć. 😉 Ale... skoro nie kuleje... to znaczy, że jest postęp. Więcej cierpliwości. 🙂
lacuna   Stąpamy we dwoje po niepewnym gruncie..
11 września 2011 09:19
Czujecie z siodła czy koń piętkuje?
Makrejsza - mój miewa podobnie, tylko nie przeszkadza błoto/piasek w rowkach, a przed strzałką.
I nie, to nie musi być podbicie. Przynajmniej nie takie typowe (np. od kamienia), tylko ból podeszwy po prostu.
Sankaritarina piasek może przeszkadzać w chodzeniu, jak boli strzałka lub podeszwa.

falabana - zrób nowe zdjęcia i wklej - ja nie mówię, że w ogóle nic Ci nie doradzę, ale bez zdjęć na pewno nie dam rady 😉 Te objawy które opisywałam, to były po roku nie zauważania bardziej subtelnych znaków :/ Nie czekaj tyle. Teraz, jak widzę ukątowanie kopyta z tamtego czasu, to mnie zęby bolą (ot, "learning curve"  :icon_rolleyes🙂. Inaczej strugam zady teraz, często zostawiam odrobinkę ściany na kątach jak tylko mam wątpliwość czy obniżać. Nie doprowadzam do poziomej koronki jak kowal 😉 ale też się staram nie przegiąć z tym obniżaniem tyłu kopyta w zadach, bo można, nie jest to trudne żeby przegiąć piłując do podeszwy, naprawdę.


Napisane kilka dni temu ale dopiero teraz ogarnęłam fotki tyłów. W międzyczasie zapuściłam trochę te kąty wsporowe - nie wydaje mi się, by piętki były aż takie niskie (zwłaszcza porównując stan wyjściowy z przed półtora roku) ale może się mylę. Lewe niższe, prawe wyższe i tam też większa flara. Pozwalając piętką wstać zrezygnowałam też z mocniejszego piłowania tyłu kopyta na grubość, może źle, bo na zdjęciach widać tam ewidentną flarę. W prawym (tam gdzie ściana wsporowa nie jest prosta  - była przeprawa z ropniem. Kawałek kąta wsporowego się odłamał i od tamtego czasu baaardzo oszczędzałam tamtą cześć kopyta. Różne dziwne rzeczy pojawiały się od spodu - ściana wsporową dopiero ostatnio nieco utemperowałam. Była wyłożona na powierzchni całego kąta, ale uznałam, że tak ma być bo produkuje podeszwę którą trzeba było uzupełnić po ropniu). Jakieś dwa tygodnie temu wzięłam się za flary bo trochę mnie przerosły, czytaj ściana na grubość i mustang roll do najszerszego miejsca, ale to od wtedy zaczęły się problemy z ruchem, niechęć do zagalopowania.) Postawa podsiebna 🙁 .  Resztę pozostawię wam do skomentowania.



Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
11 września 2011 14:15
Sankarnitana, myślę, że diabeł tkwi w szczegółach, których nie podałam - ten piasek był taki grząski, gliniasty - tworzyły się nieomalże koturny, tak się wgniatał w kopyto, teraz jest sucho i jest lepiej. Na trawiastym placu Darka jest luźniutka, chętnie idzie do przodu.
edit: EKornik, czyli,co w takiej sytuacji robić? Czym to jest spowodowane? Podeszwę ma nieruszaną od roku - tzn. zeskrobuję to, co się proszkuje i nic więcej...
lacuna- ja jadąc kłusem widziałam przody kiedy się wychylałam.
I jeśli koń ewidentnie walił z piętki, to naprawdę super było to widać. Natomiast kiedy stawiał kopyto tak palcem w dół, to wtedy nie wiadomo, czy faktycznie lądowało palcem, czy też w ostatniej chwili się odginało i lądowało płasko, czy może nawet z piętki.

Ale kiedy leciał wyciągniętem, szybkim kłusem i podrzucał mnie grzbietem w taki specyficzny sposób, to nawet nie patrząc na te przody mogłam być na 100 % pewna, że idzie od piętki.

Na pewno kiedy kłus był drobiony na hali ( piachu) kiedy to coś tam od konia chciałam- jakiegoś ustawienia, podstawienia, zganaszowania (zwał jak zwał) - to wtedy zbierał się w sobie, spinał w jakiś tam sposób i zawsze walił z palca.

W ogóle najładniej mój koń stawia nogi, kiedy go nie stresuję wymuszając na nim cokolwiek, ale wtedy kiedy pozwalałam lecieeeć do przodu przez las energicznym kłusem z szyją przed siebie, nie zwracając uwagi na grzbiet, zad, szyję. Wtedy największe były szanse, że pójdzie z piętki.
Kasik, tak to ja pisałam o kulawiźnie z napchanymi rowkami. I powiem szczerze, że sama już nie wiem, co to jest.  Mam konia piętkującego, dopóki nie ma piachu w rowkach. Żeby było zabawniej,to wzięłam ją dzisiaj na stępo - kłusa w teren (z uprzedzeniem współtowarzyszki, że jak mój koń coś zacznie pokazywać, to zsiadam i wracam na piechotę) i chodziła czysto i na trawie i na szutrze, IMHO od piętki lub na płasko. Unika grubszych kamieni. Plan mam taki, że skoro piach jest niefajny, to po nim nie chodzimy - będziemy jeździć na trawiastym placu lub w tereny...

Mój też tak ma i myliłam to z niechęcią do chodzenia po piaszczystym maneżu (, że grząskie). Ale zauważyłam, że największa niechęć ma przy czyszczeniu kopyt gdy wydłubuję coś z rowków tuz przy kątach. Tak jakby najbardziej bolała go strzałka właśnie w tych okolicach- nie w rowku a na zewnątrz. Podbity nie jest. A kamieni wystających jak diabeł święconej wody unika.
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
11 września 2011 20:43
Kotbury, no to jeszcze poobserwuję... Na moje oko ona reagowała tak na te piaskowe (piaskowo-gliniaste?) koturny. Przy czyszczeniu nie zaobserwowałam jakiegoś specjalnego wyrywania nóg...
EKornik, Aaaaaha, rozumiem.
Makrejsza, No, teraz też rozumiem. 🙂 a sprawdzałaś na takim sypkim piasku czy nie masz takiej możliwości?

A mój koń mi dzisiaj uciekł. I kłusował po kamieniach. I nawet okiem nie mrugnął na te kamienie. 🤔 I z kopytami nic się nie stało. No cuda jakieś.

btw, mam pytanie nielogicznie myślącego nadwrażliwca: będzie wielką szkodą dla noża, jak naostrzę nóż do kopyt kamienną osełką...?
Makrejsza   POZYTYWNIE do przodu :)
11 września 2011 20:52
Jak plac trochę przeschnie, to sprawdzę. Ale wczoraj był stępo-kłus po różnych podłożach i nic nie pokazała. No dobra, tylko niechęć do chodzenia po dużych kamieniach...
My jesteśmy na dobrej drodze, kobyła wreszcie tyłem zaczyna piętkować w kłusie  😅 jeszcze niedawno stawiała od palca albo na płasko.
Nawet uwiecznione na zdjęciu. Pierwsze jak szła pod lekką górkę 🙂
dea   primum non nocere
12 września 2011 13:24
falabana - na teraz mi kopyta wyglądają OK pod względem skątowania. Jesli koń marudzi, postawa podsiebna (sugeruje bolesność pazura) to może przesadziłaś z piłowaniem ściany? Spróbuj zostawić nieco więcej ściany na grubość, tylko sam przód pazura mocniej skróć (tak jak teraz, ale raczej na grubość niż na wysokość), resztę zostaw w takiej grubości, jak była. Jak konio stoi na samej podeszwie wystającej, to moze marudzić. U rudej tak miałam...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się