Myślę że wszelkie dywagacje nad majzłowaniem lub niemajzłowaniem koniowi w pysku wiążą się z głębokim niezrozumieniem zarówno samego pojecia kontaktu lub jego braku, jak i tego, w jaki sposób można - a w jaki nie można - do kontaktu dotrzeć. Tak samo dostaje się niesłusznie przeganaszowaniu, jako złu potwornemu i wynaturzeniu jeździeckiemu.
Żeby nie było że jestem taka mądra 😎 Przejrzałam sobie mój wpis z podlinkowanego tematu:
Ta metoda pierwsza nie polega na totalnym nicnierobieniu. Chodzi o nie robienie niczego szczegolnego reka (jak np. "proszenie" wewnetrzna). Staly stabilny kontakt na wodzach, troszke mocniejszy na zewnetrznej. Wewnetrzna nie robi nic. Zajmujemy sie aktywnym zadem a kon sam idzie do reki.
Ktos tu pisal, ze wymaga to umiejetnosci. Moze po czesci ma racje, bo kon jest prowadzony wlasciwie samym dosiadem a reka sobie jest.
W ten sposob (moim zdaniem) otrzymujemy bardzo fajny efekt.
Czy ja wiem czy wymaga specjalnych umiejętności? Ja tak robię z koniną, przychodzi do ręki a dobrym jeźdźcem to ja na pewno nie jestem- raczej bardzo, bardzo słabiutkim.
Jeżdżę na młodziaczku ale jakoś nigdy nie było potrzeby robić czegokolwiek innego od trzymania stabilnego kontaktu i jechania aktywnie do przodu.
Teraz starsza blondynka, :od zawsze: źle jeżdżona albo na urlopie, też ustawia się na stabilnym kontakcie, który po prostu sobie jest i tyle.
Czteroletni koń ujeżdżony chałupniczo przez jakiegoś rzeźnika-konowała też nie potrzebował gmerania w pysku żeby zacząć pracować w ustawieniu. Po prostu jakoś to samo przyszło w tzw. międzyczasie.
Zabawnie się to czyta, kiedy teraz wiem, że rzeczywiście nie wymagało to specjalnych umiejętności i rzeczywiście nie byłam dobrym jeźdźcem, bo koń przeze mnie jeżdżony w zasadzie nigdy nie poznał, co to jest kontakt i do czego służy. Tak, tak, drogie dzieci, Gniadulec znany szerokiej rzeszy dzięki milionom opublikowanych fotek (których część można znaleźć w internecie, wpisując w google
"piramida ujeżdżeniowa" hehehe 🤣 ), w zasadzie nigdy nie był przeze mnie jeżdżony na kontakcie, co sobie uświadomiłam dawno po tym, gdy skończyłam już na niej jeździć.
Pytanie do publiczności: czy ten koń jest na kontakcie?
A tu?
A tu?
Wszystkie trzy zdjęcia prezentują sylwetkę konia, który wydaje się być na kontakcie ponieważ jest zganaszowany, kroczy ambitnie zadem i nie jest odgięty krzyżem ale tak naprawdę jest to jedno wielkie
oszustwo ponieważ jeździec zamiast rzeczywistej pracy nad kontaktem, uskutecznia grzeczne trzymanie licków i dojeżdżanie do tychże w nadziei, że koń sam zrobi całą resztę (na fotce poglądowej nr 3 widać nawet zaciesz z tego powodu 😁 ).
Typowa dla takiej pracy jest zaprezentowana muskulatura Gniadej, zwłaszcza jej szyi. Jest cienka, szczególnie tuż za kłębem, mimo że zdjęcia prezentują konia, którego dzielnie ujeżdżałam już od przeszło dwóch lat. Demaskuje też kształt szyi - prosty i drągowaty, w pozycji ni to nisko, ni wysoko. Dlaczego w ten sposób ją jeździłam? Bo była poza kontaktem, więc miałam średnią kontrolę nad wysokością ustawienia i jeszcze średniejsze czucie 🙂
Dlaczego przywołuję własny przykład? By zobrazować, że mylenie kontaktu ze zganaszowaniem to nie tylko domena quoniarek, które w stój zginają swojemu koniowi głowę do klaty. Jest bardzo wiele ludzi, którzy jeżdżą na swoich nieprzejechanych przez szyję koniach i nie widzą w tym absolutnie nic złego. Zwykle nie wyjeżdżają poza klasę P ponieważ jest piekielnie ciężko wytłumaczyć koniowi, co to jest ciąg i jak go zrobić, kiedy nie można bazować na solidnym kontakcie. Chociaż miałam okazję też obserwować z mieszaniną podziwu i zniesmaczenia osoby, które jakimś cudem przeskoczyły pułap P i nadal nie miały swoich koni na kontakcie 😉.
Kontakt jest połączeniem myśli człowieka z myślą konia. Jeśli nie jesteś w stanie zmienić wysokości ustawienia konia, to znaczy że z Twoim kontaktem jest coś bardzo nie tak. Jeśli nie jesteś w stanie poczuć na wodzach, w którą stronę patrzy się Twój koń, to również warto zweryfikować, czy nie uprawiasz kontaktowej fikcji.
No dobra - ale jak w takim razie uzyskać kontakt. Tutaj wkracza moje ukochane pojęcie - MAJZŁOWANIE. Tak wiele ludzi jeździ swoje konie na prostych szyjach i z udawanym kontaktem, bo boją się że będą majzłować. Są moim zdaniem tylko dwa poprawne użycia tego terminu:
1. Nazwanie bezmyślnego gmerania w końskim pysku - negatywne, ponieważ wszelkie bezmyślne działania na koniu są złe
2. Nazwanie nieprawidłowej techniki, czyli gmerania z nadgarstka - negatywne, ponieważ im więcej zgięcia nadgarstka, tym trudniej poczuć, czy działanie przyniosło rezultat.
Nie można nazwać majzłowaniem samego kombinowania z wodzami, ponieważ kontakt nie jest nam dany od bozi, a już na pewno nie jest nam dany przez konia. Nawet u najmilszego i najbardziej skorego do pracy konia kontakt się uzyskuje na drodze różnych ruchów ręką, dosiadem i nogami i tenże kontakt uzyskuje się tylko do momentu, gdy coś się nie zepsuje. Czasem jest to jedno okrążenie, a czasem tylko kilka metrów bierności.
Najważniejsze jest założenie ingerencji-odpuszczenia. Kiedy działanie ręką jest długotrwałe, zwykle jest też bezmyślne: nie można obrabiać wędzidłem w pysku konia przez kilka minut i cały czas uważać, że do czegoś sensownego się dąży. Jeśli nie działają lekkie metody, to trzeba zastosować silniejsze - tak, czasem trzeba używać siły rąk, ustawiając konia - ale kluczowe jest dążenie do pozostawienia konia na kontakcie bez naszej ingerencji tak długo, jak się da.
I po jednym obrazoburczym stwierdzeniu dorzucam jeszcze drugie 😀
Z moim koniem prauję na podstawie skali i z innymi też tak pracowałam i pracowała będę, bo to przynosi efekty.Co to znaczy, że pracujesz na podstawie skali szkoleniowej?
Moim prywatnym zdaniem w codziennej pracy korzystanie ze skali szkoleniowej jest bezsensowne. Piramida ujeżdżeniowa to teoretyczny wymysł, nie dający się twórczo wykorzystać w pracy z koniem. Jedyny niepodważalny element piramidy znajduje się na górze - bo rzeczywiście do uzyskania zebrania należy mieć wszystkie składniki wymienione w skali niżej. Ale już reszta całkowicie nie trzyma się kupy. Czy ktoś potrafi wypracować rytm bez rozluźnienia? Czy można jeździć konia, gdy nie ma on impulsu - chociażby w podstawowych trzech chodach? Na co nam kontakt, który nie wiąże się z prostowaniem konia? Wszystkie elementy piramidy łączą się ze sobą i mieszają i doprawdy nie mam pojęcia, jak można by pracować nad jednym wydzielonym szczeblem piramidy (i niby w jakim celu).