Czy ja mogę popuchnąć?
Kiedy kupiłam kucyka, 7 miesięcy temu, nie było mowy o normalnej jeździe, nie było też mowy o tym, żeby pójść w teren bez trzęsienia tyłka albo zawrotu galopem do stajni. Konik bał się a to bramki, a to boksu, reklamy, własnego cienia. Kilka razy dowiedziałam się też, że jest w sumie do niczego i że na pewno sobie nie poradzimy, a na samodzielne tereny poczekać muszę pewnie jeszcze ze 2 lata. A tu co? Kuc jak najbardziej idzie w teren solo i to chętnie! Ostatnio też był prowadzącym przy wyjeździe grupowym, poza tym zrobił się chętny do pracy.
Może to nie jest spektakularny sukces, sportowcami nie będziemy, ale to nie jest mój kierunek. Chciałam konika kumpla z którym mogę się wybrać na wypad do lasu, a kupiłam dzieciaka, który nic nie potrafił i niczego nie chciał zrobić (co było skrajnie nierozsądne :/). Zanim się obejrzałam, okazało się, że chyba jednak damy sobie radę 🙂 Jestem z niego strasznie dumna, z siebie troszkę też, bo się w końcu przełamałam i skupiłam.