naturalna pielęgnacja kopyt

Muszę się przyjrzeć dokładnie. W środę zrobię zdjęcie.
E: czasem łapię nogę nad pęciną /jak ma np brudne kopyto/ i tak czyszczę kopyto i raczej ta noga nie opada swobodnie, bo by się wyczyścić swobodnie nie dało, bo noga by latała  🤔

jest tak:
Mój koń akurat od piętki chodzi w każdym podłożu, ale znam takie które palcują w piachu/błocie. Albo na kamieniach. Te pierwsze to zazwyczaj konie które wyjściowo mają wąskie, długie kopyta i są 'wyprowadzane' - często nawet jak kopyta się poszerzą i uruchomią na twardawym podłożu, to na miękkim problem wraca. Często też konie z syndromem trzeszczkowym palcują na miękkim. Pytanie na ile to kwestia kopyta, na ile tego zmian 'wyżej' np napięć w mięśniach, które mogą być spowodowane latami chodzenia od palca.

Natomiast konie palcujące na kamieniach to zazwyczaj konie z problemami ze strukturami amortyzacyjnymi - np ze skostniałymi chrząstkami kopytowymi. Lub mające problemy ze strzałkami (bo im np gniją własnie).

Ale to tak z moich wrocławskich obserwacji.
Moja kobyła od zawsze miała długie wąskie kopyta tylne i od zawsze, a przynajmniej w okresie jak ją kupiłam do dziś tylnymi chodziła źle /przestudiowałam zdjęcie/filmiki/. Szybko kroczy od piętki w każdym chodzi chodzie, ale nie wiem na ile to jest kwestia wyciągnięcia nóg, a na ile działania kopyta. Krok ma krótki, nigdy nie kulała na tylne nogi. Mam znajomego weterynarza, puściłam mu kilka linków z końmi chodzącymi od palca/piętki różnice w działaniu stawów itp. obiecał, że przestudiuje to i wspólnie z ortopedką postarają się znaleźć źródło problemu. Na razie KAŻDY puka się w czoło jak mówię, że coś jest nietak z koniem. No ale według nich, skoro bryka, ni ekuleje to co może być źle? Nikt mnie nie rozumie  😕
Witam się serdecznie, to mój pierwszy post w temacie i jeden z pierwszych na forum, choć czytam od dawna. Od ok. dwóch tygodni jesteśmy dumnymi posiadaczami pierwszego w życiu konia, folbluta po sporcie. I od początku rodzi się milion pytań, między innymi o kopyta właśnie. Chętnie przedstawiłabym naszą sytuację tutaj, o ile to dobre miejsce dla kopytowych nowicjuszy. A przede wszystkim chciałabym zapytać Was, którzy macie doświadczenie w rehabilitacji kopyt przez wiele lat kutych czy istnieje wśród Was praktyka odpłatnych konsultacji ' u konia'? Stoimy pod Wrocławiem, Koń obecnie rozkuty świeżo na tyły, przody wciąż w podkowach, na dniach ma być kowal. My na razie jedynie oczytani w temacie, czekamy na kwietniowy kurs w rancho stokrotka.
Branko pisałam do Ciebie na priva, czy sama byłabyś zainteresowana lub możesz polecić kogoś, kto przeprowadziłby nas 'od podków na 4 do zdrowych bosych kopyt' (docelowo chcielibyśmy werkowac sami) pozdrawiamy DiB
W środę może uda mi się zrobić jakieś poglądowe zdjęcie tak aby było widać "o co chodzi". Z tego zdjęcia trudno powiedzieć. A no i trzeba chwilkę poczekać - konie często "trzymają" przez chwilę kopyto - zwłaszcza kiedy je czyścimy a dopiero po chwili pozwalają mu opaść.
Błotosmętka - poobserwuję przy najbliższej wizycie w stajni 🙂
tajnaa- taki ''rodzaj" przykurczu o jakim pisze Błotosmętka ma mój Smyk w przodach 🙁 Pokazywałam to nawet Brance... kopyto nie zwisa luźno trzymane za pęcinę czy wyżej. Jak chcę rudego rozciągnąć, to dopiero po chwili puszcza. Lubi bardzo rozciąganie, czasem czuję jak sam wyprostuje i oprze się na mnie, najczęściej opuszcza wtedy głowę do samej ziemi. Jak dłużej mu w kopytach dłubię, to ma takie dziwne "odruchy" jakby kopyto chciał wyrwać.

Podłoże co prawda kiepskie, bo zmarznięty śnieg/lód ale ona tak chodzi, od 28 sek. chyba więcej widać i to zakłusowanie i walenie z palca.

kasik pytałam się weterynarza czy to możliwe, by miała krótkie ścięgna i potwierdził, no ale to czysto teoretycznie.
Nie da sie NIC zrobić  z takim przykurczem? podnieść przód kopyta o 1 mm by rozciagnąć ścięgna? Nie wiem  🤔
DiB sporo teraz wyjeżdzałam i zapomniałam się z Wami skontaktować, dzisiaj to zrobię na pewno 🙂
w każdym razie śmiało pytajcie o kwestie kopytowe w tym wątku.
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
27 lutego 2012 14:25
tajnaa- taki ''rodzaj" przykurczu o jakim pisze Błotosmętka ma mój Smyk w przodach 🙁 Pokazywałam to nawet Brance... kopyto nie zwisa luźno trzymane za pęcinę czy wyżej. Jak chcę rudego rozciągnąć, to dopiero po chwili puszcza. Lubi bardzo rozciąganie, czasem czuję jak sam wyprostuje i oprze się na mnie, najczęściej opuszcza wtedy głowę do samej ziemi. Jak dłużej mu w kopytach dłubię, to ma takie dziwne "odruchy" jakby kopyto chciał wyrwać.


To o czym piszesz najprawdopodobniej występuje i u mojego Dukata w prawym przodzie. Ostatnio trochę mocniej obniżyłam go na piętkach i widzę, że odciąża to kopyto, wystawia w przód co jakiś czas. Zdarza się, że palcuje tym kopytem, albo stawia na płask. Najbardziej palcowanie jest widoczne na grząskim, lewym przodem idzie od piętki więc widać różnicę.
to może faktycznie pokurczone te nasze konie 🤔
Aleks   Never underestimate the possibility for things to improve in ways you cannot yet imagine - Karen Rohlf
27 lutego 2012 14:30
Ano istnieje duże prawdopodobieństwo  🤔 . Ja też rozciągam, masuję ...

EDIT: dodam jeszcze, że ten problem występuje u nas od dawna, jeszcze zanim się zajęłam jego kopytami. Także oprócz samego problemu z kopytem mamy jeszcze inny, wyżej. Idąc za tropem, mamy napięcia w łopatce, szyi i grzbiecie, czyli sypnęło się na całej linii. Masaże i rozciągnie pomagają, z kopytami walczymy, może więc choć w części uda się to załagodzić.
w zadnich nogach to ciężej sprawdzić, ale ruchliwość w stawie pęcinowym jest tylko w tył, do przodu ani milimetr.
Zastanawiam się czy nie lepsze od takiego rozciągania byłoby przyczepienie jakiejś podkładki cieniutkiej na przód kopyta - taki półksiężyc, by mocniej obciążyć piętki i tym samym rozciągać stopniowo ścięgna? Czysto teoretycznie pytam.
dea   primum non nocere
27 lutego 2012 14:32
Nie da sie NIC zrobić  z takim przykurczem? podnieść przód kopyta o 1 mm by rozciagnąć ścięgna? Nie wiem  🤔


W informatyce mamy takie powiedzenie: działa? nie mieszaj. Jak przeciążysz te ścięgna, to masz dużą szansę na naderwanie/zerwanie, ustawianie CELOWO kości kopytowej w pozycji "czubkiem do góry" zjeżyło mi włos na głowie. Nie chcesz tego. Naprawdę. Szłabym raczej w trening, masaże, rozciągania. Kopyta trzymaj zwyczajnie NORMALNE. Ruda ma w przodach podobną sytuację - łatwo się spina i jak mało pracuje to chodzi z palca, najlepiej chodziła po wymasowaniu i rozciagnięciu przez Kasię Żukiewicz  :kwiatek: i jak regularnie łazi. Teraz po zimie prawie bez ruchu jest kiepawo...
Oczywiście to była tylko teoria 🙂bo  tak robi się u ludzi 🙂
rzepka dziękuję 🙂 właśnie wysłałam dla P. Podkowy skład hoofformula i powiedział, że może uda im się to zrobić, więc byłoby bosko, bo koszt pewnie o wiele niższy  🏇 😀
u ludzi też sie tak nie robi, można co prawda wprowadzić hiperkorekcję, ale to w danej określonej pozycji, ktora nie jest dlugo utrzymywana.  Nie wprowadzamy jej na stałe do życia codziennego. Powstają zbyt duże przeciążenia 🙂

Zastanawiam się czy nie lepsze od takiego rozciągania byłoby przyczepienie jakiejś podkładki cieniutkiej na przód kopyta - taki półksiężyc, by mocniej obciążyć piętki i tym samym rozciągać stopniowo ścięgna? Czysto teoretycznie pytam.


Ojj, zdecydowanie odradzam takie praktyki.  🤬  Mam już konia po takim wymyślnym "rozciąganiu ścięgna" no i nie wyszło mu to na dobre niestety.
przyznam, że ja myślałam o podkładkach jak mój koń przez palcowanie starł okrutnie pazur. Wydaje mi się, że stopniowo i rozsądnie to by mogło działać. Kilka milimetrów nie powinno przeciążyć ścięgna szczególnie jeśli wcześniej się je na to przygotuje rozciąganiem i masażem, no i oczywiście taka podkładka tylko na krótki spacer.... Tylko czy warto ❓ Bo tak jak pisze Dea najlepiej jak koń się dużo rusza, tylko ruch musi być fundowany regularnie 😵
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że efekty nie są stałe 😤 wystarczy, że pogoda się zepsuje i problem powraca jak bumerang (przynajmniej tak jest u mnie). Mój koń robił w wakacje po 30-40km dziennie i poruszał się wtedy idealnie, wystarczyło, że się rozchorowałam i nie jeździłam jakiś czas i problem palcowania powrócił 😕
Z reszta u ludzi jest tak samo- nawet przycięcie ścięgna czy botoks nie dają trwałych efektów 😵
dea   primum non nocere
27 lutego 2012 17:42
Jak rozciągalismy Akordowe ścięgno, to na niego chuchalismy i dmuchaliśmy i był CHUDY!!! Na diecie sama słoma. Początkowo były wyłącznie stępy w ręce i obserwacja. Wtedy faktycznie powolutku się naciągnął do normy i zaczął chodzić od piętki. Jak na wiosnę przytył na trawce, zobaczył obce konie i zaświrował, to ścięgno pozrywał, latając. Dopiero się po tym zbiera. Gdyby nie miał tego przykurczu tak dramatycznego, to bym nie kombinowała w ogóle z naciąganiem przy pomocy ksztaltu kopyta, teraz już mu odpuściłam i z takim lekkim przykurczem pewnie zostanie, chyba że sobie jeszcze samym ruchem ponaciąga. Ruda ma pewnie coś podobnego do Smyka kasikowego. Jak nie mam czasu jej regularnie ruszac, to muszę patrzeć na krótki wykrok i palcowanie przodami :/ Dopiero jak się rozgrzeje i konkretnie rozluźni to wyraźnie z piętki idzie.

kasik - jak Smyku miał podeszwę na pazurze z wysokości WYTARTĄ, to może i mogłabyś mu ją jakoś odbudować. I to by mogło nie zaszkodzić. Z tego co kojarzę, Heroina tajnej w odróżnieniu od Smyka nie ma w zadnich kopytach ustawienia kości czubkiem w dół, ma z grubsza poprawne. Tak więc uniesienie pazura mogłoby posłać ją śladem rudej, ku uroczym efektom ubocznym "negative plantar angle": opuchniętym pochewkom, nadwerężonym jakimś-mięsniom-w-dupie, międzykostnym i ku ogólnej demolce zadu. Zdecydowanie nie polecam. Tym bardziej, jesli ruchem DA SIĘ w jakis sposób skłonic konia do chodzenia z piętki - to trzeba zwyczajnie TEGO RUCHU używać sporo, po robocie rozciagać. I uzbroić się w cierpliwość.

JolantaG - dołączam do grupy cieszących się wielce z Twojego powrotu na mównicę  :kwiatek:
Dea- no właśnie- co koń to przypadek 😉 Ja mojemu już z piętek nie dam rady zjechać, więc pozostaje liczyć na to, że przodu mu przybędzie 😵
Czasami koń staje od piętki z powodu  bólu - nawet, jak ból mija, to pamięć i przyzwyczajenie  zostaje. Mozna spróbować zakladac buty- są wygodne i czasami kon "uczy się" od nowa stawnia od piętki.
A tu ciekawostka: kość kopytowa  ze skostniałymi chrząstkami -tylko z jednej strony. Z przodu kość normalna:




A tu kopyta 2-letniego źrebaka (kopyta  z  rzeźni) 🙁 Uważam, że w rzeźni powinna być zatrudniona osoba, ktora kontrolowałaby stan (dobrostan) przyprowadzanych koni i za takie zaniedbane kopyta- kara pienięzna w wysokości uzyskanego zarobku 😤



dea   primum non nocere
27 lutego 2012 18:21
Ta z przodu tez mi nie wygląda normalnie. Wyrostki dłoniowe OK, ale powierzchnia ściany przedniej strasznie nierówna jest (na tej z tyłu bliższa normie) i jakby czegoś brakuje na samym czubku? Dziwny kształt ma. Może to zdjęcie niewyraźne.
Obie są zdegenerowane ,tylko chodziło mi o skostniałe chrząstki. Kośc z tego kopyta jest w ogóle wykrzywiona jak łódka -czubkiem do góry -tak, jak kształt kopyta 🙁
Dziewczątka moje kochane. Dziękuję za odp. na pewno nie będę nic podklejać pod kopyta w celu rozciągniecia ścięgna, ale moim zdaniem DOBRZE, że pojawiło się tu to pytanie, coby innemu na myśl to nie przyszło. 🙂
A ja się odniosę do tego co napisąła Cejlonara. Że konie na diecie wysokocukrowej łatwiej przechodzą okres wiosennej i "poprzymrozkowej" trawy niż te na diecie niskocukrowej (dobrze zrozumiałam, prawda?)
Do rozważenia cytat z http://www.stefanidis.pl/cukry-proste

"Jak pokazało doświadczenie przeprowadzone przez KER dieta z udziałem owsa (20 % NSC w całej dawce pokarmowej) powodowała szybki powrót glukozy do normy po dożylnej iniekcji (126,6 minut). U koni, które otrzymywały tylko siano łąkowe (9,4 % NSC) glukoza powróciła do stanu normalnego po 216,7 minutach, natomiast u koni na diecie wysokotłuszczowej, glukoza powróciła do normy po 198,4 minutach po iniekcji."

Ciekawe, prawda? Tym bardziej, ze mam wrażenie że konie znajomych które przechodzą na dietę niskocukrową zaczynają mieć problemy wiosną- chyba że to jest kwestia większej świadomości i przypatrywania się kopytom, a nie samej diety. Ale na pewno do rozważenia to jest.
Tunridaa, a jak było u Ciebie? Teraz masz problemy z trawą, a czy zanim zaczęłaś się zajmować kopytami i dbać o dietę to tez miałaś problemy wiosną lub jesienią?
No właśnie nie zwracałam tak bardzo uwagi na kopyta.   😡
Ale powiem, że wówczas kiedy koń jadł dużo trawy w poprzedniej stajni, był bardzo systematycznie i bardzo ostro przeze mnie jeżdżony. Spalał więcej niż teraz. I poza tym mniej dostawał jedzenia poza trawą.

Pamiętam jednak, że koń miał obrączki na kopytach ( do tego stopnia, że pytałam poprzedniego właściciela czy to nie po ochwacie) I pamiętam, że potrafiły mu puchnąć nogi. Flary wiem, że też miał. I pamiętam, że jak zaczynałam się zajmować kopytami, to mi dziewczyny zwracały uwagę, ze widzą na fotkach opadnięcie kości a ja nie wiedziałam o co im chodzi.

Podsumowując myślę, że były czynniki NEGATYWNE ( trawa, na której szkodliwość nie zwracałam uwagi, marchewki, jabłka, pasza, bo z owsem to mogło być różnie) I widać było ich skutek pod postacią obrączek, puchnięcia nóg po nocy.
Ale były i czynniki POZYTYWNE ( bardzo dużo ostrej jazdy, dużo więcej ruchu na pastwisku, bo był ze stadem 12 koni, które się ganiały, dużo dłużej był padokowany, siano, słoma gorszej jakości, czasami bez owsa)
I suma tych czynników wypadała korzystnie dla konia. ochwatu nie było, koń jeździł i nikt nie wnikał.

Po przestawieniu konia do nowej stajni poprawił się jego dobrobyt. Siano, słoma pierwsza klasa. Na dzień dobry owies, pasza. Trawa. Koń zaczął tyć. Hura. Ale niestety padoki krótsze, mniejsze, stado mało ruchliwe, a trawy dużo. Ja zaczęłam brać treningi na lepszym koniu, mój więcej stał i bach na wiosnę- pierwsze poważniejsze już wyraźne opadnięcie kości z macaniem konia.
Potem pozabierałam mu większość dobroci, ale nie umiałam zabrać trawy. A koń do ostrej roboty nie wrócił jednak. Bo a to macał po tym opuszczeniu kości, a to potem doznał poważnego urazu kolana.
I myślę, że czynniki NEGATYWNE obecnie nadal przeważają nad POZYTYWNYMI i nie mogę tej proporcji przełamać.

Tak to widzę.
Myślę, że trzeba przełamać proporcję na stronę tych czynników pozytywnych.
Ja się wtrącę z pytaniem.

Mój po betonie idzie od piętki, po hali ( podłoże jest trochę kopne) idzie od piętki, ale  przeważnie na mocno dociśniętej, zaangażowanej łydce. Przy słabszym tempie palcuje, to samo na lonży albo luzem. Czy takie "pilnowanie" jest z krzywdą dla konia? Uruchamiam prawidłowy mechanizm, ale  czy on  palcuje  np  z lenistwa czy z powodu bólu?

Tunridaa Twój też ma podobny problem?
eeee człowiek idąc leniwie po plaży też "palcuje".
Mam obawy czy zmuszając go do piętkowania robię mu krzywdy. Chód od piętki ma bardzo obszerny, nogi mocno wyrzuca do przodu aż miło patrzeć.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się