Jak jeździć w teren?

Dziewczyny a możecie mi powiedzieć na podstawie jakiego przepisu leśniczy może zakazać wjazdu konno do lasu?? Bo aktualnie walczymy z leśnikami, którzy się nagle obudzili i im konie zaczęły w lesie przeszkadzać  😵
niewiem jaki przepis, ale moge się zaraz po świetach dowiedzieć , mam spotkanie z nadleśniczym.
u nas nie wolno poza ścieżkami bo są gniazda ptaków.
bo konie mordują te ptaki. taki orzeł bielik pikujący na konia - to na pewno starchu i zdycha zaraz po tym ;] (a koń oczywiście nie płoszy się tylko biegnie w krzaki zeżreć padlinę)

samochody, rowery - to nie ma problemu. nie płoszą. tylko te konie ....
mnie złapał raz w tym roku, powiedział żeby pismo pisac do nadleśnictwa o zgodę i powinni dać.
We wcześniejszej stajni ganiał na po lesie i krzyczał "konie w racicach i chrapach przenoszą zarazki".
W sumie sensowne wytłumaczenie jaki mi się nasuwa to:
- konie w lesie robiąc kupy mogą spowodować zarobaczenie populacji w lesie ( a może leśne zwierzęta nie miewają robaków?)
-nie jeżdżąc po wytyczonych ścieżkach mogą niszczyć świeże nasadzenia czy siedliska leśnych zwierząt ( ale ludzie na piechotę też)

A czy konia można prowadzić w lesie?
horse_art no a u nas konie niszczą drogi. Do tego stopnia że nawet stępem nam nie wolno jeździć po drogach utwardzonych  😵 (czyli kupa żwiru, kamieni itp. Niestety aby się gdziekolwiek indziej dostać, trzeba przejechać taką drogą chociaż 50-100m. A czasem nawet 200m. Mają nam niby szlaki wytyczyć, ale tak naprawdę nie wiadomo na czym stoimy  😵 😵

To co samochody leśników robią z drogą to jest dopiero porażka ale najgorsze są oczywiście konie.


Mnie interesuje DOKŁADNY przepis na podstawie którego Leśniczy mogą coś nakazywać/zakazywać. Numer ustawy itd. 

Gdyż ostatnio miałam nawet spięcie z Leśnikiem. Szłam sobie z moim koniem na spacer (kontuzja ścięgna, więc tylko i wyłącznie chodził w ręku) naszą standardową drogą, gdzie jakieś 100m idę tą niby super utwardzoną drogą. Pan leśnik do mnie podchodzi (akurat stał samochód ich) i oświadcza że NIE WOLNO MI JEŹDZIĆ TĘDY! Ja mu odpowiedziałam ,że jak widać nie jeżdżę tylko IDĘ z koniem. A on mi na to ze to nieważne bo mój koń i tak niszczy drogę. I co można z takimi debilami zrobić?


ciekawska dzięki  :kwiatek:

Mamy tu jakiegoś prawnika??
1a. Jazda konna w lesie dopuszczalna jest tylko drogami leśnymi wyznaczonymi przez nadleśniczego.

1. Czyli zeby w ogóle można było jeździć nadleśniczy musi wyznaczyć drogi specjalne do jazdy konnej tak?? Jak nie jest specjalna dla koni to mi jeździć po niej nie wolno?
2. Czy może nadleśnik zakazać w ogóle jazdy konnej w lesie?? Cały czas mówię tu o ścieżkach, nie wchodzi w grę żadne niszczenie runa leśnego.
3. Jak idę z koniem na uwiązie to tak naprawdę mogę iść po każdej ścieżce? Bo nie jadę tylko idę jak z psem, kotem, tchórzofretką czy innym stworem?
hehe pewnie nie, wtedy to jest pojazd zaprzegowy 🤣
tak naprawde jedyne co niszcza to drogi. jak np. przejedzie szlakiem rowerowym kilka koni, to zdaje sobie sprawe, ze moze sie kiepsko po takiej oranicy jezdzic rowerem
generalnie to chodzi o upierdliwosc straznikow. sa bardzo nadgorliwi i chyba nie maja co robic w pracy. wszak fajnie kogos w lesie spotkac, z kim mozna sie posprzeczac i pokazac, kto jest gora w lesie, a nie liczyc drzewa i ogladac sarenki 🏇
ciekawska ale u nas to już przestało byc tylko "upierdliwość". Straszą mandatami, nachodzą właściciela stajni, grożąc że będą nas ścigać i będziemy płacić  😵

Ja uwielbiałam raz na jakiś czas pojechać sobie w teren. Ale logiczne że tymi twardymi drogami to człowiek nie jeździł, tylko przechodził z jednej strony na drugą, lub do kolejnej ścieżki, bo co to za radość jechać cały czas stępem? Drogi są naprawdę utwardzone, takimi kamyczkami, ja nie wiem co koń musiałby zrobić żeby zostawić coś więcej niż ślad po podkowie.
no nie wiem, u mnie dwa konie potrafia niezle zdeptac powierzchnie, ale u mnie miekko raczej

mam wyznaczona trase w lesie, ale ile mozna jezdzic tym samym szlakiem i w dodatku dlugim na 1,5 h gdzies. a mam takiego straznika upierdliwca cholernego, ktory chyba tylko czatuje na mnie, az wyjade do lasu (a robie to rzadko). kiedys zjechalam 200 m poza szlak, to wlaczyl syrene i za mna, po czym mi fotki pstrykal i kazal mi przyjechac do nadlesnictwa nazajutrz. tam mi dal wyklad, ze sami szlak ustalalismy i sie mamy trzymac trasy. myslalam, ze pekne ze smiechu taki wazny byl za biurkiem. ale tylko przytakiwalam, wiadomo, z takimi sie nie dyskutuje 😂

ale za to mam swietna gorke do treningu zaraz przy wjezdzie do lasu i tam mnie nie jest w stanie dorwac. leje z nich po prostu..
u nas cały brzeg lasu przekopali pod wodociąg, więc piękne drogi do jazdy tam poszły się je..ć i nikomu to nie przeszkadza. W czasie zrywki zrobili z 10 nowych "dróg" a stare rozjeździli tak, że koleiny są kilkudziesięciocentymetrowe ( wgłąb). A jeżdżę obok kopalni, zdjecie w załączniku. Mozecie sobie wyobrazić jak biały jest las
Ostatnio ścieli drzewa i zostawili je w poprzek drogi - musieli się namęczyć żeby mi na złość zrobić.
aga - u nas (moje stare rejony, lasy miejskie) jest taka magiczna droga (bez możliwości dojechania w takcie czy jazdy poboczem) - najpierw 100 m całkowity zakaz wejscia (teren wojskowy) potem jakieś 200 m zakaz wjazdu koniem, a potem szlak konny (- a innego sposobu wjechania na niego nie ma!). na tej samej drodze!
tam gdzie ne wolno konno jest szuter a potem kostka brukowa - raz mnie leśniczy złapał i zrobił wykład że konie niszczą nawierzchnie i matki z wózkami nie mogą chodzić. oczywiście samochody nie niszczą szutru, a mój koń nawet tą kostke połamie. powiedizłąm gdzie chce jechać, poinformował ze za 100 m zaczyna się szlak gdzie jeździć wolno , ale tu nie - i mam sobie pojechać - uwaga! - między drzewami! jak zapytałam czy nic nie zniszcze w podszyciu? - to sie skrzywił tylko że jakieś głupstwa wymyślam.

inny (teren wolińskiego parku narodowego zdaje się) - zatrzymał nas na drodze tak rozjeżdżonej przez cięzki sprzet, że nei dało się konno jechać - poboczami walczyliśmy , a on że my droge rozwalamy i ....oczywiście matki z wózkami nie przejdą. bo to konie robią metrowe koleiny przecież ;]
traf chciał, że facet był chyba nie z rejonu bo nie wiedział, że właśnie to szlak konny, a kolega z którym jechałam uczestniczył w ich wyznaczaniu ;]

edit

na szczęście tam gdze teraz jestem problemów z leśnikami nie ma. a i nadleśniczy jak poprosze to przerażony o te ptaki ale zgadza się na przejazd. zresztą jakbym nieoficjalnie przejechała to też by dymu nie było ....
a miejscowi mi leśnicy konie lubią (część nawet ma) wiec zadymy nie robią 😉 za pierwszym razem jak mnie spotkał w lesie tylko zapytał skąd jest koń - jak odp. (później sie dowiedziałam, że to sąsiad 😉 ) odp "ok" i odjechał. za 2 razem powiedzał tylko że mam nie jezdzić po zmroku po łące gdzie ambony stoją bo może mnie ktoś ustrzelić. za to moge po wale p-powodziowym. później sie dowiedziałam ze po wale nie wolno - i tam pilnuje facet który ma zryty łeb i mandaty wlepia. by mnie wrobił  😉
ha mój leśnik ma też konie i też hucuły.
Ja w tereny jeżdżę głównie sam. Mam uszytą obrożę do której mocuję uwiąz (nie znoszę kantara pod ogłowiem), albo biorę kantaro-uździenicę, w sakwach mam kamizelkę odblaskową, zapasowe puślisko i strzemię, kawał rzemienia i sznurek sizalowy. Obowiązkowo scyzoryk przy pasku, i telefon w kaburze. Często zabieram drugiego konia (młodzież oswajam ze strachami), ale wtedy nie muszę jechać asfaltem tylko drogą wśród pól do lasu. A i mapę biorę, bo nie wiem gdzie mnie poniesie. Rodzina zaczyna mnie szukać po zmroku 🤣
melechow, jak na wojne 😀
xxagaxx, konia prowadzic mozesz gdzie chcesz. nie jedziesz wierzchem, a przepisy tycza sie jazdy wierzchem.
ogolnie to sie mnie lesnik to tej pory nie czepial. jest drugi, ktory podobno sie czepia, ale jakos... zlapac mnie nie mogl 😉
kiara, mnie uczono odchylać się do tyłu i było mi tak "wygodnie" i uważałam to za słuszne - dopóki razu pewnego (już zjeżdżałam półsiadem) nie zobaczyłam gościa przed/pod 🙂 sobą 🙁 Widziałam, jak obciążony zad konia (jeździec w eleganckim odchyle) nie daje rady, jak drżą nogi, jak stopniowo przekręca zad na bok... aż się tym zadem wyłożyli (na szczęście zjeżdżając na d*).
To sory, wolę półsiad, chociaż wrażenia, gdy "konia z przodu niet" a ty pochylona... no trzeba się trochę przełamać (i dobrze ręce o kłąb opierać, zamiast... trzymania się tylnego łęku).
marysia550, Ostatnio ścieli drzewa i zostawili je w poprzek drogi - musieli się namęczyć żeby mi na złość zrobić Jakie na złość? 😀iabeł: My o niczym innym nie marzymy - jest co skoczyć  😀
.
halo- no, jak masz pegaza to możesz próbować to to skoczyć. Bo to nie pojedyncze drzewo było.

Aj dziś ludzie w lesie kradli jodełki. Normalnie jak spotkam leśniczego teraz to mu powiem, żeby sobie drzewostanu lepiej pilnował!
a za ścięcie "choinki" to podobno kara nawet 5 tys zl!

co do zjeżdżania...też mnie uczono (tzn część osób), że powinno sie opierać o przedni łęk - pochylac do przodu - jak to ułani robili, ale nigdy mi to "nie leżało" - przy dużych stromiznach szczególnie, kiedyś jak zjeżdżając z b. stromej góry poczułam jak zad się "odkleja" i zaraz zrobimy fikołka (jakiego poźniej widziałam w wykonaniu konia kolegi) - zrezygnowałam...dużo wygodniej i koniowi i mi bezpieczniej było utrzymując ciało w pionie, przynajmniej tak mie si ewydawało
wjeżdżając pochylam się o odpowiedni % - pion
zjeżdżając - odchylam, nogi do przodu oparte, wyprostowane całe ciało jesli ostry zjazd, - pion

jeszcze nie zdarzyło mi się żeby coś nie tak było ...

znalazlam stronkę gdzie kilka zdjęć tychże ułanów (w obu wersjach)
http://forum.hipologia.pl/viewtopic.php?f=1&t=144&start=90
Całe szczęscie, że udało mi się odkopać ten temat 😀 mam nadzieję, że nie offtopuje, ale nie chcę zakładać nowego wątku.
Tak więc dziewczęta problem wygląda tak : MUSZĘ, niestety nie ma opcji przewozu : ( przejechać jakieś 18 - 20 km, w pewne miejsce, klaczce nie straszne auta, traktory, mosty, a nawet tiry. Jednak to będzie pierwszy od dłuższego czasu, aż tak długi teren. Mam dwie opcję, jechać poboczem drogi, albo zaryzykować i jechać przez bezdroża, których szczerze mówiąc nie znam. Koń strasznie spokojny w terenie idzie w przód jednak boje się, że w pewnym momencie zatęskni za stajnią.
Czekam na jakieś mądre rady  😉
ja bym jechała na skróty poboczem, jeśli koń spokojny. Do domu to zwykle się koniom chce przy domu. Im dalej od domu, tym są posłuszniejsze- z moich obserwacji.
Weź wygodne buty, bo pewno część drogi pokonasz obok konia- ja przynajmniej bym zsiadała, żeby ulżyć koniowi. Na pewno potrzebny będzie jakiś popas na trasie.
Wyjechałabym bladym świtem, żeby mieć zapas czasu.
To jest pewne, że zatrzymamy się zapewne NIE RAZ na jakąś przekąskę : ) Nie tylko ona jest ogrmonym łakomczuchem. Dziękuję Tunrida, jakoś mi się tak lżej na duchu zrobiło  😉
tunrida, popas w 18km terenie jest konieczny? przeciez to normalny, niezbyt dlugi teren.

edit: koniecznykonieczny
18 kilometrów to niedużo?
Wiesz co? szczerze mówiąc to NIE WIEM czy to dużo czy nie, bo sama jeżdżąc na ilość km nie patrzę.
Patrzę za to na czas.
Jeśli jadę gdzieś ponad 2 godziny, to po tym czasie daję koniowi chwile odpoczynku na żarcie. ( a ile km w tym czasie przejeżdżam? Nie mam pojęcia szczerze mówiąc)
Nie wiem jakim tempem będzie jechała teclis. Ale podejrzewam, żer jadąc poboczem, to sporo czasu będzie jechała stępem, więc czasowo wyjdzie jej to dość długo.
tunrida, kon na treningu przebywa srednio ok 15km. czy w takim razie 18km to duzo? tempo sredniego klusa to 12 km, stepa 6. jadac 3 godziny stepa pokonujesz 18 km. jesli galopujesz i klusujesz, to 18 km mozna spokojnie, bez meczenia konia pokonac w 1,5 godziny. ja, kiedy stalam jeszcze u siebie, jezdzilam tereny po 25 km niemal codziennie. to nie jest zaden wysilek dla konia, ktory regularnie pracuje.
teclis, jak często klacz pracuje, w jakiej jest ogólnie kondycji? 18 km to faktycznie niewiele, tak jak mówi katija to normalny teren, ale nie zaszkodzi zejść i poprowadzić konia jakiś odcinek.
Koleżanka ostatnio przyjechała od siebie do mnie do stajni wierzchem - około 25 km, jechała koło 3 godzin, kucyk bodajże D grupowy. Kobyłka nie zmęczyła się, teren baaaardzo spokojny - dużo trzeba było stępować poboczem.
.
Tak jak dopisałam- CZAS biorę pod uwagę. Jadąc poboczem drogi podejrzewam, że będzie to głownie stęp, jako, że nie zawsze pobocze jest wycięte z wysokiej trawy i czasami zjeżdżamy na asfalt.
Ja po ponad 2 godzinach drogi daję koniowi popas.
Policzę sobie kiedyś może ile km robimy, choć będzie trudno to policzyć, bo zwykle robimy sporo zawirowań po drodze i nawet na google map będzie ciężko to odwzorować.
Koń pracuje 4 x w tygodniu, raz skaczemy : ) ogólnie ma dobrą kondycję.
No to zobaczysz w drodze jak będzie. Jeśli uda wam się większość drogi pokonać kłusem i faktycznie po 2 godzinach będziecie na miejscu to luzik
A jeśli trzeba będzie w większości jechać stępem, albo prowadzić konia i zobaczysz, że zejdzie się dużo dłużej, to dasz mu odpocząć, jeśli uznasz to za słuszne. I tyle.  😉

Patrzyłam no google map i podczas ostatniego mojego terenu do domu, koń przeszedł właśnie coś około 15 km. W większości poboczem. I zajęło nam to około 2 godzin właśnie. Był skwar, upał i widziałam że w miejscu docelowym bardzo chętnie po rozsiodłaniu zabrał się za żarcie. Nie miałabym sumienia nie zrobić mu tego odpoczynku po tych 2 godzinach a np pojechać dalej.
Możliwe, że go trochę rozpieszczam.
spoko, 20 km to normalna przejażdżka, jechać jak zawsze, pamiętać o zmianie nogi w kłusie i szerokości życzę
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się