In memoriam
Minęło 1,5 roku odkąd straciłam "swoją" kobyłe a ja nadal nie mogę patrzeć na jej boks. Najgorsze dla mnie jest to że nie dane było mi się z nią pożegnać , że jeszcze kiedy ją wyprowadzałam widziałam to cholerne zaufanie w jej oczach i mam poczucie winy , że zawiodłam. Niby nie mogłam nic zrobić ale myślenie co by było gdyby dołuje mnie . Patrząc na ludzi którzy mają swoje konie i traktują je przedmiotowo mam ochotę podejść i porządnie przypi*rdolić , bo nie doceniają tego co posiadają . Wiem , że jestem młoda i głupia ale gdyby ktoś dał mi możliwość oddałabym życie , żeby tylko Tekla mogła żyć. 6 cholernych lat starań , żeby wyszła z wszystkich lęków była w miare normalnym koniem poszło na marne. Straciłam już wiare w to , że może ktoś ją kupił. Nie mam nawet siły przeglądać jej zdjęć chyba zbyt duża i zbyt świeża rana.
Znana jest przyczyna śmierci ogiera Chacco Blue - borelioza 😵
Vanilka, Rumka, przez to i mnie wzięło na wspomnienia. Też ciągle mnie męczy "co by było gdyby". Obwiniam się, że nie zostałam w stajni te 10-15 minut dłużej, bo być może to przeważyło szalę. Obwiniam się tym, że nie znalazłam bukmany kilka minut wcześniej.
Do końca życia nie zapomnę jej bólu, jej wzroku jakby chciała mi powiedzieć "To koniec, nie mam siły dalej walczyć, przepraszam."
Leżałam koło niej i chciałam wziąć jej cierpienie na siebie, chociaż na chwilę...
Lada dzień miną dwa lata jak jej nie ma, a wciąż mam napady histerycznego płaczu jak oglądam jej zdjęcia...
Armara właściciele nie wiedzieli, że on chorował? 🤔
Mysza
Leczyli, wydawało się, że choroba została opanowana i 😵
Vanilka piekny koń! Dlaczego odszedł?🙁
armara SZOK 😲 😵
Mysza, wiedzieli, był leczony od początku roku i myśleli, że to opanowali - niestety, mylili się...
edit: pisałam razem z Armarą 😉
nie wiem gdzie to napisać, ale skoro juz tu sie zaczelo mówić, to tak mi przykro z powodu ksiaceq taka młoda dziewczyna, a tragedia rodziny-dla mnie nie wyobrażalna.
jeszcze niedawno bodajże we "wplywie treningu" ogladalam zdjecia jej konia 🙁
nie wiem gdzie to napisać, ale skoro juz tu sie zaczelo mówić, to tak mi przykro z powodu ksiaceq taka młoda dziewczyna, a tragedia rodziny-dla mnie nie wyobrażalna.
jeszcze niedawno bodajże we "wplywie treningu" ogladalam zdjecia jej konia 🙁
Zdjęcia jej konia to raz, dwa dopiero chwaliła sie że zdała mature... poszła pierwszy raz do pracy i już z niej nie wróciła 😕
Takie historie doprowadzaja mnie do reflekcji o kruchości życia, po takich tragediach siadam patrząc na moje dziecko i modle się abym nigdy nie miała sytuacji ze albo on nie wróci ze szkoły do domu, albo ja z pracy do niego 😕
Vanilka Rycze jak bóbr! Strasznie smutna historia, odrazu przed oczami stanął mój ukochany pies i te same wyrzuty że mogłam go nie brac tego feralnego dnia ze soba do stajni, że po wypadku można było zrobic cos więcej, że może wet nie dopatrzył, a potem gdy wet dał 50 % szans i powiedział że od Setusia wszystko zależy, dałam mu tą szanse a gdy ją przegrał płakałam że nie skróciłam mu cierpienia. 😕
No i ryczę. Mysza, dokładnie wiem co czujesz. Amba próbowała wstawać, znosiła kroplówki, zastrzyki. I potem teź widziałam w jej oczach " o, pańcia chce źebym wstała. A ja nie mam siły. Przepraszam! " . A ja miałam ochotę wyć z bezsilnosci.
omnia ja wyłam, leżałam koło niej i wyłam jak dziecko bo nie wiedziałam co zrobić...
Baby zniosła wiele, sondę (przy której puściła jej się krew z nosa), zastrzyki, podnoszenie jej na siłę, byleby tylko zakłusowała, rozruszała kolkę...
Nic nie pomogło... Na początku ją obwiniałam, że mnie tak po prostu zostawiła, ale z czasem zaczęłam myśleć bardziej realnie, że przecież teraz nie cierpi, a życie to tylko droga i kiedyś się spotkamy. Cholernie mi Jej brakuje 🙁
Trzymaj się ciepło ! :przytul:
dokładnie, kiedyś się spotkamy. przybiegną do nas nasze koniska. szczęsliwe, wypasione, zdrowe. ale teraz jeszcze chwila, jeszcze musze sobie poryczeć. . P(iip)y szerszeń i bidulka astmatyczka nie dała rady. a już zaczynało być dobrze, już na drodze do jesiennej kluskowatości... I to mnie najbardziej boli. taki głupi p*y szerszeń!!! śmierć szerszeniom w okolicy mojej stajni 👿
i to, ze zwierzaki do ostatka chcą spełnic twoją prośbę. i ze ja - debil - męczyłam ja tym wstawaniem... i ciągle sobie myśle - może coś by zadziałalo, może to,może śmo...
a Ambusi już nie ma... 😕
trzymajmy się więc :przytul:
Czytając Wasze posty, przypomniałam sobie o swojej kobyle 🙁
Tyle, że ja nie mogłam się z nią pożegnać. Zasnęła spokojnie któregoś dnia 400 km ode mnie, o jej śmierci i przyczynie, dowiedziałam się rok później. Rodzina nie poinformowała mnie, przyjaciele też nie - a wiedzieli; znalazła się JEDNA osoba, która po prostu z czystej uczciwości mi powiedziała. Myślałam, że pasie się spokojnie na łąkach, ma emeryturkę, zasłużoną, a tu nagle wiadomość: Lambada nie żyje. I przez rok żyłam, nie wiedząc o tym...
...do dzisiaj czuję się okropnie, że nie zobaczyłam jej zanim odeszła. Ostatni raz widziałam ją około roku przed śmiercią, potem nie mogłam uprosić rodziców, by zawieźli mnie do niej. Stała pod Wrocławiem, ja mieszkałam w świętokrzyskim, rodzice pod Zieloną Górą... Sytuacja trudna, ale i tak wspomnienie nadal boli, a to już przecież tyle czasu...
Tak, to strasznie smutne 🙁.
Bardzo współczuję. Dowiedziec się po czasie, że koń nie żyje...
xxmalinaxx, ale ...jak to? Jak dzwoniłaś do stajni, to też mówili, że wszystko dobrze, że koń zdrowy?
Averis nie. Ja miałam wtedy 14, 15 lat. Dzwoniono do mojej matki, ona nie przekazała mi wiadomości. Wręcz przeciwnie, okłamywano mnie.
forumowa ksiaceq byla moją przyjaciółką.. nikt nie potrafi pogodzić się z jej odejściem, zbyt szybkim odejściem.. rozmawiałam z nią dzień przed wypadkiem, strasznie nie podobała jej się ta praca.. następnego dnia dowiedziałam się, że już więcej z nią nie porozmawiam, straszna tragedia, dla rodziców, przyjaciół, znajomych..
bardzo przykra historia..parę godzin przed tym wypadkiem jechałam tą trasą do domu, teraz zastanawiam się często co mogło się tam wydarzyć, tacy młodzi ludzie..
ja nie rozumiem dlaczego giną ludzie z marzeniami, pasjami, ludzie, którzy chcą coś w życiu osiągnąć, mają jakiś cel.. mam tylko cichą nadzieję, że jej jest już tylko lepiej..
tak to już jest niestety, nijak objąć to rozumem..
Ostatnio u nas odszedł ogier Rytm.
Ostatnio u nas odszedł ogier Rytm.
ten
Rytm?
Tak- jest tam podana data padnięcia....
ehh za szybko odchodzą....
Dokładnie ten. Nie zdążył dojechać do kliniki.
Dokładnie dwa miesiące temu...
Mój mały Likier.
25.03.2001 - 15.05.2012
Strucelko, czy wiadomo, co się stało? 😕 Straszna szkoda, jeden z moich ulubionych voltovych koni....
Niestety nie. Prawdopodobnie zawał lub jakiś inny problem z sercem. Był okazem zdrowia, spadło to na mnie jak grom z jasnego nieba... Ale podjęłam decyzję o nie wykonywaniu sekcji, ponieważ nie przyniosłoby mi to ulgi ani jemu życia nie zwróciło, a nie chciałam żyć ze świadomością, że dałam go "pokroić"...