W zupełności zgadzam się z
Minosią. Konie są bardzo zadbane, zdrowe i świetnie odżywione. Każdy ma indywidualnie dobrane pasze i suplementy, zapraszam do stajni, sami możecie ocenić ich kondycję. Padoki ogrodzone są pastuchami, również nie wiem,
Brzask, gdzie widziałaś sizale. Prąd zawsze jest, przypatrz się, przy padokach stoją skrzynki i jeśli miga czerwona żarówka- obieg jest zamknięty 🙂 Przepraszam, że tak łopatologicznie, jeśli wolisz, możesz po prostu złapać za taśmę 😉
Mój dzierżawiony Argos z uwagi na konieczność przebywania 24godz. na dobę na powietrzu (jeśli pogoda i temperatura nie przeszkadzają) ma wybudowany osobny, spory padok z desek na którym stoi wraz z kucem. Trawa owszem, siana jest specjalnie dla koni, nie dziwię się, że na dzień dzisiejszy jest jej niewiele- mamy koniec listopada, były mrozy i śnieg, cudów nie ma.
Co do pojęcia o koniach, droga
kniejo, nie wiem, na jakiej podstawie wysnuwasz wnioski o jego braku. Większość koni, oprócz kilku rekreantów, właściciele sami wychowali i przygotowali do jazdy od młodziaka. Właścicielka startuje z powodzeniem w klasach P i N w ujeżdżeniu i posiada papiery sędziowskie. Kto na Twoich oczach "pracował" z młodziakiem? Jaki był to koń? Pytam z ciekawości, gdyż ciężko po tak ogólnikowej wypowiedzi do czegokolwiek się odnieść. Powtórzę słowa Minosi, właściciele stajnie prowadzą hobbystycznie, a utrzymują zarówno siebie jak i konie z zupełnie innych dochodów.
Stajenny jest w porządku, podchodzi do koni bardzo delikatnie i przyjaźnie, potrafi o nie zadbać i w razie konieczności radzi sobie z problemami. Jest odpowiedzialny i sumienny, znów przytoczę przykład Argosa- musi on (z resztą jak jeszcze kilka koni w stajni) dostawać moczone siano, a od kiedy stoi w tej stajni mogę spać spokojnie bez obaw, że następnego dnia będzie kaszlał i się dusił.
Koń przywiązany do drzewa był zapewne, jak to w jego przypadku się zdarza, chwilowo, gdyż ma on nieprzyjemny nawyk kopania w drzwi boksu, gdy konie obok wychodzą. Uspokaja się, gdy choć na chwilę wyjdzie na dwór. W okresie jesienno- zimowym konie wychodzą na padoki w dwóch turach, więc nie ma on możliwości cały dzień być na zewnątrz. Może rzeczywiście na pierwszy rzut oka po przyjściu do stajni może to się rzucić w oczy, ale czy dzieje mu się krzywda, jeśli przez pół godziny postoi przywiązany pod okiem stajennego? Zsunięta derka- przepraszam, ale to na prawdę wszędzie może się zdarzyć i nie wymagajmy stania bez przerwy nad każdym koniem i poprawiania dery co pięć minut.
Dodam jeszcze, że w stajni i na całym jej terenie założony jest monitoring, także zawsze wiadomo, co się dzieje, również stajenny jest kontrolowany co do stałych godzin posiłków, ilości dawanego siana, obchodzenia się z końmi itd.
knieja wraz z owymi właścicielami staliśmy w Wilczeńcu kilka lat temu i z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że jest to najgorsza stajnia z jaką bezpośrednio miałam kontakt. Może z czasem sama się przekonasz, może nie, nie wiem. Na pierwszy rzut oka rzeczywiście wygląda dość zjawiskowo, ale po pewnym czasie wychodzą bardzo, bardzo nieprzyjemne niuanse. Nie będę się tu dłużej na temat tej stajni, z resztą wcześniej już poruszany, wypowiadać, jeśli chcesz- PW. Dla przykładu Argos po niecałym roku w Wilczeńcu wyglądał tak:
a właściciele stajni ARGOS doprowadzili go w krótkim czasie do takiego stanu:
Wiem, że zdjęcia te kiepsko ukazują różnicę, jeśli chcesz, wrzucę jakieś, na których zmiana jest widoczniejsza. Śmiem jednak bez wahania stwierdzić, że warunki dla koni w obu stajniach są nieporównywalne, nawet pomimo pierwszego wrażenia, jakie owe stajnie mogą wywoływać.
Pozdrawiam