Koń wpadł do wody w zimę

m.indira   508... kucyków
25 lutego 2013 22:15
znam forum nie od dzisiaj, wiem jak potrafi być hmm "niemiłe"
jedno zdanie nie tak napisane, nieskładnie, bez sensu i można oberwać jak mało gdzie...
szkoda, że czasami nie udaje się rozgraniczyć tych co faktycznie potrzebują rady od tak zwanych qniar...
ale może ten temat uratuje kiedyś komuś życie, będzie przestrogą przed pchaniem się na lód, i może da do myślenia tym co tak ochoczo chcieli imprezować i mieć polewkę z dziewczyny, która za bardzo emocjonalnie i chaotycznie napisała post...

edit; co do wody, u nas mają stały dostęp na zewnątrz pod warunkiem że nie zamarznie, potem tylko automatyczne w stajni, ale znam stajnie gdzie konie mają na wybiegach stały dostęp do potoków i rzek i zimą chętnie z takich poideł korzystają
Apropo tej wody, przypomniało mi się coś z podstawówki-W zimie powierzchnie wody pokrywa lód więc jest tam temperatura poniżej zera . Pod warstwą lodu jest coraz cieplej, a na dnie jeziora jest 4 stopnie C,.-chyba tak to było, jeżeli się mylę to proszę mnie poprawić,ale woda na pewno nie była aż tak LODOWATA! Dokładnie, a co z końmi które są chowane np.bezstajennie?  dzięki m.indira za zrozumienie, normalnie czytasz w moich zamiarach,i w tym co o tym wszystkim myślę.
A mnie ciekawi jedna rzecz, więc może z okazji tego wątku zapytam.
Koń wpada do jeziora zimą (dajmy na to, porządniejszą, nie 8 stopni, a -8), do stajni są dwa kilometry, możemy na koniu jechać. Nie możemy wezwać natychmiast kogoś, kto w 1 minutę się pojawi z wielkim zapasem derek.
Jakim chodem wracać?

Potraktujcie to jako pytanie z RPG, a nie sytuację rzeczywistą, bo nie planuję żadnego konia zimą pakować do jeziora.


Jakie to jezioro? Śniardwy czy Mamry?

No na pewno nie Śniardwy - dojście na środek zajęłoby na pewno solidne paręnaście minut 😉
"Ten wątek może uratować komuś życie, nie niszcz go".

pszczolka90, dziwisz się, że dostałaś większość sarkastycznych i ironicznych wypowiedzi. Rozumiem, że to jest forum, że tu szukamy wiedzy, radzimy się. Tylko spójrz trochę z dystansu na swój post i swoją historię- naprawdę pierwsze co robisz po powrocie do domu, to siadasz przed kompem i zakładasz wątek zamiast dzwonić do weta? Dziewczyno, ja bym już w stajni wydzwaniała do weterynarzy po pomoc a nie szukała jej na forum. To jest niedorzeczne w twoim zachowaniu. Mam nadzieję, że klacz ma się dobrze, ze Ty wyciągnęłaś słuszne wnioski i szybko zapomnicie o tym przykrym wydarzeniu.
Zen-to był szok,niektórzy reagują tak a nie inaczej,poza tym nie miałam numeru do weta pod ręką. Masz rację powinnam od razu zadzwonić do weta,ale zaraz po wstawieniu konia do stajni i ogarnięciu wszystkiego w koło niej pomyślałam o sobie bo woda przelewała mi się od palców do pięt i myślałam co zrobić ze sobą-może i samolubne,ale gdy ja się rozchoruje koło koni będzie bardzo słabo robione. Mam nadzieję,że szybko zapomnimy,bo sprawa ta mnie prześladuje od samego rana..
Moim zdaniem to raczej nie był tak... To niektórzy czytają i dopisuję sobie historie. Przecież wyrażnie bylo napisane co dziewczyna zrobiła ale dla pewności pyta czy coś może jeszcze zrobić by zapobiec konsekwencjom tego co się stało (Byla też mowa o wecie?) Ale nie każdy jest na tyle elokwentny by pisać na revolcie...

wybaczcie, ale mną miota.

Pszczółka - nie dawaj się. Puściłaś wodze - niech kamieniem rzuci, kto tego nie robił. Nie uśmierciłaś konia, nie zaciągnęłaś go do wody siłą. Koń to nie chomik - ma instynkt samozachowawczy. Zgadzam się - niewielki, ale z natury nie dąży do samounicestwienia, skoro właził dalej, wiedział, co robi. Twój błąd był ewidentny... ale nie aż tak rzadki, żeby ciebie piętnować. Więcej tego nie rób, zwłaszcza z cudzymi końmi. Na własne to forum ma dużo większą wyporność 🙂😉
pszczolka, to na przyszłość wpisz sobie w pamięć telefonu (a jeszcze lepiej karty sim) kilka numerów do weterynarzy z twojej okolicy, bazę numerów masz na forum, w przyklejonym wątku. Sama weź aspirynę i się wygrzej.

Dziękuję za opinie oswób które stanęły po mojej stronie,oraz za opinie które mają za zadanie pomóc mi,a nie tylko krytykować.
Pszczółka, błędy się zdarzają. Najważniejsze, jak dalej się zachowasz: udasz, że nic się nie stało? Zignorujesz? Czy tak, jak zrobiłaś - spytasz się, mimo ryzyka, że wszyscy cie tu zjedzą - co powinnaś zrobić...? Ode mnie masz plusa. Za odwagę cywilną.. Mało osób może się czymś takim pochwalić.
Mam nadzieję,że teraz będzie już tylko lepiej,nie ma potrzeby psucia sobie krwi...
To fakt. Bądź dzielna i trzymam za Ciebie kciuki 🙂😉
Rzekotka, woda w formie płynnej nie może mieć -8 bo przy 0 zamarza.... 😉

i jak do mnie napisała pszczolka, to ja tylko powiedziałam, zeby pisala logiczniej, powoli i zrozumiale, to nie będzie takich reakcji i nie ma co się im dziwić jak sie takie bzdury czyta.  na pw jakoś wyjasniła troche co się stało jaśniej - wiec umie. poradziłam podobnie jak wy- bo nie wiedziala czy poważnie piszecie czy się nabijacie, oraz skąd wziąć ciepłą wodę skoro nie ma kranu z taką w stajni - itp. o i zeby wziela kąpiel z solą i aspiryne potem. ale tego długiego ostatniego posta nie zrozumiałam, na pw jej lepiej idzie - nie wiem o co chodzi ze mną... (moje możliwości czytania ze zrozumieniem się wyczerpały, za wysoki level, na tą godzine przyajmniej)
Proszę moderatorów o zamknięcie tematu.
Proszę moderatorów o zamknięcie tematu.

Czekaj, nie ustępuj. Napisz jak się skończyło. Czy kobyła zdrowa ?
Ja nie bardzo sobie wyobrażam konia wbiegającego tak nagle i tak szybko do jeziora, żeby nie zdążyć podbiec i złapać, skoro się stało blisko.

Koń wpada do jeziora zimą (dajmy na to, porządniejszą, nie 8 stopni, a -8), do stajni są dwa kilometry, możemy na koniu jechać. Nie możemy wezwać natychmiast kogoś, kto w 1 minutę się pojawi z wielkim zapasem derek.
Jakim chodem wracać?

Potraktujcie to jako pytanie z RPG, a nie sytuację rzeczywistą, bo nie planuję żadnego konia zimą pakować do jeziora.

Ja bym chyba wracała kłusem.


A tak w ogóle, to czy nie powinno być "Koń wpadł do wody ZIMĄ" a nie "w zimę"?
"Koń wpadł do wody w dziurę" może?  😁
Nie :
"Koń wpadł do wody przez dziurę w lodzie zimą"
Nie, też źle
"Koń wpadł do lodowatej wody przez dziurę, którą sam wykonał"
Nie,
"Koń wpadł do zimnej wody, bo zimą woda jest zimna i zamarza i pokrywa się lodem i ten  lód się załamał i zrobiła się dziura i tam wpadł"
Julie- może być?  😉
Nie.
" Ze względu na występujące w Polsce cztery pory roku związane z naszym położeniem geograficznym mamy zimę. W tej porze roku  temperatury spadają poniżej zera, co wywołuje zjawisko zamarzania wody i powstawanie lodu. Koń jest zwierzęciem o znacznej masie ciała 200-800 kg. Biorąc pod uwagę grubość pokrywy lodowej i cieżar konia doszło do pęknięcia pokrywy lodu na jeziorze, na krórym znajdowała się koń. Zwierzę namokło w cieczy o temperaturze niższej niż fizjologiczna ciepłota jego ciała.Co robić? "
O! Teraz tytuł jest OK.  😂
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 lutego 2013 07:50
rosek0, Widzisz, ja bym koniowi w trakcie ruchu nie dala pic lodowatej wody. Zwlaszcza z jeziora. Ale fakt, ja jestem dziwna.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
26 lutego 2013 08:03
Myślę, że nie ma co zamykać wątku - mimo iz dla Pszczółki nie jest miło czytać takie a nie inne komentarze.

Jak dla mnie wątek ten jest jednym z przykładów tego, co może się stać jeśli nie przestrzegamy podstawowych zasad bezpieczeństwa kiedy robimy cokolwiek z końmi.


Podstawową zasadą jest to, że nigdy nie puszczamy konia luzem w terenie nieogrodzonym.

Zawsze może coś się stać co spowoduje spłoszenie nawet najgrzeczniejszego i najlepiej wyszkolonego konia.

Strzyga, mozna poic nawet zgrzanego konia. pod warunkiem, ze jedziesz dalej. a jesli do tego stoi nogami w wodzie, to juz w ogole dobrze 😉
Ja też uważam, że przygoda pszczółki powinna być przestrogą dla każdego z nas.
I to bez różnicy czy dla laika czy starego wyjadacza, którego gubić może rutyna.
Pewien bardzo doświadczony jeździec opowiadał mi jak zimową nocą (sic!) pojechał konno, w zamieć, po.... flaszkę bo się na imprezie skończyła. I skracał sobie drogę wracajac przez zamarzniętą rzekę. I też wpadli pod lód. Flaszki ocalone i schłodzone.
Kiedy słuchałam tej opowieści jakoś daleko mi było do podziwiania i wesołości.
Strzyga, mozna poic nawet zgrzanego konia. pod warunkiem, ze jedziesz dalej. a jesli do tego stoi nogami w wodzie, to juz w ogole dobrze 😉

mnie uczono jeszcze, że z siodła poi się po chwili odpoczynku (np.stęp) potem jedzie się też stępa jakiś czas, do pojenia luzuje troche popręg. do jezior wjeżdżaliśmy, a przy pojeniu z wiader zsiadaliśmy i prowadziliśmy potem kawałek- i tak było trzeba zsiąść i tak - bo to pojenie trzeba było zorganizować😉  (to tak w turystyce, przy sportowych rajdach to chyba wbiegają i  piją? )
tak czy siak moje latają jak durne po padoku - aż spocone, na koniec (lub w trakcie) hamują przed rzeczką a padoku /wiadrem na podwórzu, rozbijają kopytami lód jak jest (kilofów ani innych nie posiadają -więc jak jest taki cienki w miare 😉 ) i piją ile chcą ... i żyją

asds, a opowiedz o Kelpie ? zafascynowało mnie..
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 lutego 2013 09:21
pszczolka90 napisała, że planowała spokojnie, stępem przejechać się w teren. Więc pozwoliła koniowi napić się wody z jeziora (przecież nawet nie był zgrzany). A powrót po całej akcji galopem mnie nie dziwi.
Kolega też tak robił po tym, jak klacz poszła w głąb jeziora i nie chciała wrócić. Musiał po nią iść, popławił ją i jak wyjechali z wody, klacz cała się trzęsła (chyba późna jesień była, więc woda zimna). Osiodłał ją i pogalopował do stajni. Ponoć pierwszy raz w życiu klacz się nie zapociła (pociła się zawsze podczas siodłania).
"Koń wpadł do wody w dziurę" może?  😁
Nie :
"Koń wpadł do wody przez dziurę w lodzie zimą"
Nie, też źle
"Koń wpadł do lodowatej wody przez dziurę, którą sam wykonał"
Nie,
"Koń wpadł do zimnej wody, bo zimą woda jest zimna i zamarza i pokrywa się lodem i ten  lód się załamał i zrobiła się dziura i tam wpadł"
Julie- może być?  😉
Nie.
" Ze względu na występujące w Polsce cztery pory roku związane z naszym położeniem geograficznym mamy zimę. W tej porze roku  temperatury spadają poniżej zera, co wywołuje zjawisko zamarzania wody i powstawanie lodu. Koń jest zwierzęciem o znacznej masie ciała 200-800 kg. Biorąc pod uwagę grubość pokrywy lodowej i cieżar konia doszło do pęknięcia pokrywy lodu na jeziorze, na krórym znajdowała się koń. Zwierzę namokło w cieczy o temperaturze niższej niż fizjologiczna ciepłota jego ciała.Co robić? "
O! Teraz tytuł jest OK.  😂


Tania you made my day! 😂

Ja w takiej sytuacji wracałabym kłusem, z krótkimi odcinkami stępa w miarę potrzeby. Żeby konia rozgrzać, ale nie zgrzać. Wydaje mi się, że zgrzanie i duży wysiłek po takim wychłodzeniu może zaszkodzić. Lepiej rozgrzewać stopniowo. Do stajni, rozetrzeć słomą i derka. Jak jest możliwość to podać kolację na ciepło. Potem obserwować.

W terenie nie puszczać. Refleksu może zabraknąć nawet jak się stoi blisko.
Ja poprostu szczerze współczuję przeżycia.. bo znam ten ból 😉 Dobrze że u ciebie pszczolka90 też skończyło się bez wiekszej tragedii ..
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
26 lutego 2013 09:27

pszczolka90 napisała, że planowała spokojnie, stępem przejechać się w teren. Więc pozwoliła koniowi napić się wody z jeziora (przecież nawet nie był zgrzany).


wszystko byłoby OK, tylko zdziwienie budzi:

a) zejście z konia

b) puszczenie konia luzem

c) pozwolenie na to, by koń się zaczął oddalać od człowieka - bo to nie bylo spłoszenie się konia przecież
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 lutego 2013 09:41
ElaPe- sama zsiadałam z konia i go prowadziłam w ręku, gdy stanął na środku drogi i nie chciał się ruszyć, bo się zagapił na coś.
Co do oddalenia się konia od dziewczyny- przecież nie powie do konia: ,,Stój, koniku! Nie wchodź na lód, bo może się załamać..."
Według mnie to tylko puszczenie konia luzem uważam za błąd. Stąd tylko wynika dalszy bieg wydarzeń. Pewnie następnym razem nie puści wodzy w terenie, bo wie, jak to się może skończyć.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
26 lutego 2013 09:45

ElaPe- sama zsiadałam z konia i go prowadziłam w ręku, gdy stanął na środku drogi i nie chciał się ruszyć, bo się zagapił na coś.

znaczy się koń nie odpowiada na pomoce jeźdźca = jest nieodpowiednio wyszkolony / jeździeć jest nieodpowiednio wyszkolony = nie powinno się z takim koniem/pod takim jeźdźcem wyjeżdżać w tereny = a jak już się wyjechało to zrobić naprawdę wszystko by kon się ruszył i by nie zsiadać. Zsiadanie jest naprawdę ostatecznością.

Poza tym w opisywanej TU  TYM WĄTKU sytuacji amazonka zeszła bo "chciała koniowi ulżyć" czy jakoś tak co jest kolejną bzdurą.
W jeziorze woda zapewne nie była "lodowata", ale problem z takim wypadkiem polega na fizycznych właściwościach wody (przewodnictwo), do tego dochodzi niska temperatura powietrza i "futrzastość" zwierzaka zimą i w krótkim czasie możemy mieć hipotermię.
Nie dyskutuję tu nad konkretnym przypadkiem, ale moim zdaniem w ogóle kombinowanie zimą nad jeziorem czy rzeką to proszenie się o problem; co innego przypadkowa ucieczka zwierzaka. Film z kucykami dobił mnie, nie wiem, gdzie Ci ludzie mieli rozum; moim zdaniem tego konie były "spokojne" nie dlatego, że było im miło moczyć tyłki w wodzie, tylko były w totalnym stresie. Niestety miałam okazję pomagać w innej sytuacji, gdy idiota wjechał do nieznanego sobie jeziora od strony grząskiego brzegu. Koń wpadł "tylko" do brzucha w bagno i też był totalnie "spokojny". Udało się go wyciągnąć tylko dlatego, że założyliśmy pasy i, gdy złapał trochę bardziej stabilny grunt, zaczął wreszcie współpracować.
Dementek   ,,On zmienił mnie..."
26 lutego 2013 10:10

ElaPe- sama zsiadałam z konia i go prowadziłam w ręku, gdy stanął na środku drogi i nie chciał się ruszyć, bo się zagapił na coś.

znaczy się koń nie odpowiada na pomoce jeźdźca = jest nieodpowiednio wyszkolony / jeździeć jest nieodpowiednio wyszkolony = nie powinno się z takim koniem/pod takim jeźdźcem wyjeżdżać w tereny = a jak już się wyjechało to zrobić naprawdę wszystko by kon się ruszył i by nie zsiadać. Zsiadanie jest naprawdę ostatecznością.

To spowodowało gorsze problemy: stawanie dęba, wierzganie, zwroty i ponoszenie w kierunku przeciwnym do tego, którym się jechało (nie, nie do stajni, a na łąki, po których podobała się jazda). I koń już nigdzie nie wyjeżdża- czasem przejdę się z nim na spacer (z lonżą, żeby w razie czego szybciej móc go złapać).

Agu- u mojego dziadka (kiedy mnie jeszcze na świecie nie było) w lato utopił się koń. Chciał się napić wody z rowu (kanału), ale wpadł w muł i się utopił.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się