Potrzebuję rady. Pierwszy raz dotyka mnie oszustwo w sprawie koni.
Półtora miesiąca temu w stajni, z którą jestem związana pojawił się człowiek szukający kuca "do ogródka". Nasze stado jest już starsze, więc pomyśleliśmy, że może to zrządzenie losu by zapewnić którejś z klaczy emeryturę. Sprzedana została 20-letnia Modelina (oczywiście kuc feliński). Kwoty dokładnej nie znam, ale było rozważane coś ok. 1 - 1,5 tys zł. Nawet był plan, że facet może wróci za jakiś czas po drugą "babcię".
Dzisiaj znaleźliśmy Modelinę w ogłoszeniach na olx -
http://olx.pl/oferta/kon-huculski-CID103-ID7yqDn.html#076ddb8bfb
Jest sprzedawana jako 12-letni kuc huculski (zwróćcie uwagę na wyraźne palenie KF na lewym zadnim udzie). Nie wiem czy to jest osoba, która konia kupowała od nas. Jutro chcę to sprawdzić u dyrektora. Koleżanki miały możliwość pojechać tam jeszcze dziś jako osoby zainteresowane kupnem (nie mówiły, że konia znają). Pan utrzymał wersję, że to 12-letni w pełni gotowy do pracy koń. Paszport "się zgubił". Opowiadał o tym jak to u niego dawała źrebaki, itd. Ponoć zwozi nią teraz drewno z lasu. Oczywiście padły słowa o rzeźni - kobyła miała tam trafić, ale sprawdził, że jest źrebna, więc chce ją sprzedać do ludzi.
Jak radzicie postępować, żeby nie zaszkodzić Modelinie? Czy taka próba sprzedania konia bez paszportu, zaniżając wiek kwalifikuje się do zgłoszenia na policję? Moja myśl to odkupienie klaczy w takiej cenie za jaką wyszła od nas ze stajni. Tylko jak rozmawiać, żeby mieć szanse na korzystne załatwienie sprawy?
Gdyby sprzedawał ją uczciwie, jako emerytkę to by mnie to nie ruszyło. No trudno, wypuściliśmy konia w świat. Ale ponieważ wiek konia jest drastycznie zaniżony to boję się o jej dalsze losy. Tym bardziej, że konia 20-letnie jako 12-latka może kupić tylko laik czyli osoba, która nie zapewni Modzi warunków odpowiednich do jej kondycji.
Sytuacja jest (jak każda taka) bardzo trudna. Wszyscy wiemy, że kupienie konia to jedno, to pikuś przy temacie dalszego utrzymania. A ja już mam na głowie 4 ogony (w tym babcię-emerytkę i dwa młodziaki do sprzedaży). Jestem kompletnie rozbita, czuję się jak pod ścianą przed rozstrzelaniem. Ale jak mam zapomnieć o tym ogłoszeniu, jak pominąć to, że klaczy może stać się krzywda kiedy spędziła u nas 16 lat?
Modelina pracowała w hipoterapii, jeszcze dwa lata temu była rekreacyjnie jeżdżona. Jest w dobrej kondycji jak na swoje lata - siadł jej nieco grzbiet i przednie pęciny. Mogłaby jeszcze posłużyć do oprowadzanek dla malych dzieci, ale regularna praca pod siodłem czy w zaprzęgu to chyba już nie dla niej.
A może nie ingerować? Może niech ją sprzeda, a kontaktować się z przyszłym właścicielem? Czy to jakoś można monitorować np. we współpracy z policją? Strażą dla zwierząt? Może akurat trafiłaby do dobrego domu i miałaby tę emeryturę?
Bardzo proszę o rady, bo mi trudno myśleć zupełnie na chłodno.
PS. Czy tutaj mamy wątek dla poszukujących koni do towarzystwa? Czy mam szukać w ogłoszeniach? Przepraszam za banalne pytanie, ale stres wygrywa.