Co mnie wkurza w jeździectwie?

halooj tam, to nie to że jakoś marudzę, czy ze sobie z kontuzjami nie poradzimy (chociaż oby nie było nic poważnego, jesteśmy w trakcie diagnozowania) tylko o frustrację, że nie mogę się w końcu nacieszyć własnym ukochanym stworem, o którego przez ostatnie prawie 4 lata zmuszona byłam dbać na odległość i to sporą. I teraz kiedy w końcu znowu jest ze mną walą nam się na głowę problemy zdrowotne, a ja zgrzytam zębami z chęci powrotu do dawnych eskapad po lasach, treningów itp... Chociaż przyznaje bez bicia, że tak się stęskniłam, że radochę mam nawet z czyszczenia i wychodzenia na trawkę ;P 
Sofka, a ja moze bede protekcjonalna- przyjdz tu sie zalic, jak w piecioletnim posiadaniu wymarzonego zwierzecia, zdarza ci sie dwie bardzo powazne kontuzje, ktore uniemozliwia normalna prace lacznie na dwa lata. kontuzje spowodowane "niewiadomoczym". nawet siebie nie moge winic, bo... to nie moja wina. przyjdz tu, jak wiele miesiecy bedziesz patrzec, jak twoj kon dostaje depresji z powodu totalnego ograniczenia ruchu, z powodu bolu. przyjdz, jak twoj kon bedzie mial cierpiace oko.
a i w stosunku do mnie, bedzie ktos protekcjonalny, bo sa tu ludzie, ktorzy widzieli jak ich konie odchodza i choc chcieli je za wszelka cene ratowac, to ceny nie bylo, nie mogli nic zrobic. sa tez tacy, ktorych ukochane konie byly i.. nagle ich nie bylo. nawet nie mieli co ratowac. jak ratowac. i nie byli, zupelnie do cholery, na to gotowi.
poczysc konika i powychodz z nim na spacerki. ciesz sie tym, ze z nim jestes i go masz. puki go masz.
ja uswiadomilam sobie, ze czas kontuzji tez jest po cos. zeby zrozumiec wiele rzeczy. mam nadzieje, ze sie tego dowiesz.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
07 czerwca 2013 09:29
ja uswiadomilam sobie, ze czas kontuzji tez jest po cos. zeby zrozumiec wiele rzeczy. mam nadzieje, ze sie tego dowiesz.


katija bardzo dziękuję Ci za te mądre słowa. Ja je odniosłam do siebie, nie do konia. Ta długa przerwa w moim jeździectwie i teraźniejsze próby powrotu w siodło, mozolne odbudowywanie formy i świadomości jeździeckiej są właśnie po coś - może po to, żeby moje jeździectwo stało się pełniejsze, lepsze, bardziej świadome, żebym mogła wybrać kierunek i ruszyć do przodu, a nie kręcić się w miejscu za własnym ogonem z błędnym przeświadczeniem, że przeca jest super.

Po przeczytaniu tych słów już nic mnie nie wkurza w moim jeździectwie, cóż z tego, że jest marne teraz, patrzę jakie może być w przyszłości i wiem do czego mam dążyć.
katija siedem lat koń w moich rękach, jedna kontuzja która wyłączyła ją z użytku na rok,a skutki widać do dzisiaj. Teraz kontuzja i parę innych problemów zdrowotnych bez żadnej gwarancji, że ją z tego go końca wyciągnę, a trwa to już od pół roku...to jak, mogę się już żalić, czy jeszcze za mało? Proponuję nie ograniczać możliwości ponarzekania tylko dlatego że mi jeszcze (tfu, tfu) koń nie umiera. Wiem, że wielu ma gorzej, ale to wcale nie zmniejsza mojego problemu.  I jak ktoś tu pisze, że ma jakieś problemy w treningu, to ja zazdroszczę takich problemów...ale rozumiem, że każdy ma prawo do swoich frustracji. Mam tylko nadzieję, że za jakiś czas będę tu narzekać na swój dosiad, czy brak kondycji... 🙄
Sofka, dokładnie, każdy ma inny rozmiar tragedii . Ja też przeszłam dużo kontuzji u moich koni i pomimo tego,że były bardziej upierdliwe niż poważne, ciężko to przeżyłam. Jeden z moich koni stał się szalenie niebezpieczny przez ograniczenie ruchu podczas jednej z kontuzji i również strasznie to przeżyłam. Również oberwało się mojemu chłopakowi, bo również przeżywał to ze mną. Ale powinnam się nie martwić , bo to tylko "kontuzja" a koń nie zdycha  🙄
Dziwne podejście , narzucać komuś czym ma się  nie przejmować i przez co ma  nie cierpieć , bo przecież inni mają gorzej.
A wokól siebie widzę mnóstwo koni zdrowych , którym się nic nie dzieje latami i ich właściciele nie mają żadnych problemów ze zdrowiem koni.
Wkurza mnie to, że kiedy w końcu trafiłam na kompetentną pomoc z dołu, to nie potrafię zapanować nad swoimi odnóżami. Niby robię jakieś postępy, ale nie idzie mi tak jak bym chciała. I najgorsze jest dla mnie to, że  wiem co robię źle, ale jeszcze nie potrafię tego zrobić dobrze 😤
rosek0, zupelnie nie zrozumialas o co mi chodzi (w sumie mozna sie bylo tego spodziewac). Sofka, chyba tez nie.
ElMadziarra,  :kwiatek:
.
Sofka, a ja moze bede protekcjonalna- przyjdz tu sie zalic, jak w piecioletnim posiadaniu wymarzonego zwierzecia, zdarza ci sie dwie bardzo powazne kontuzje, ktore uniemozliwia normalna prace lacznie na dwa lata. kontuzje spowodowane "niewiadomoczym". nawet siebie nie moge winic, bo... to nie moja wina. przyjdz tu, jak wiele miesiecy bedziesz patrzec, jak twoj kon dostaje depresji z powodu totalnego ograniczenia ruchu, z powodu bolu. przyjdz, jak twoj kon bedzie mial cierpiace oko.
a i w stosunku do mnie, bedzie ktos protekcjonalny, bo sa tu ludzie, ktorzy widzieli jak ich konie odchodza i choc chcieli je za wszelka cene ratowac, to ceny nie bylo, nie mogli nic zrobic. sa tez tacy, ktorych ukochane konie byly i.. nagle ich nie bylo. nawet nie mieli co ratowac. jak ratowac. i nie byli, zupelnie do cholery, na to gotowi.
poczysc konika i powychodz z nim na spacerki. ciesz sie tym, ze z nim jestes i go masz. puki go masz.
ja uswiadomilam sobie, ze czas kontuzji tez jest po cos. zeby zrozumiec wiele rzeczy. mam nadzieje, ze sie tego dowiesz.


bardzo bardzo mądre słowa

pożegnałam 18 maja Gospodę, była u nas kilka ładnych lat
była bardzo chora, obiecaliśmy jej ze nie będzie się tułać "po ludziach" , czy fundacjach ( tak byłoby najprościej)
nie było z niej "pożytku" - generowała koszty ...
widziałam jak odchodzi bo byłam z nią do końca
nie życzę nikomu

teraz mam klacz po ochwacie (  chyba " z powietrza"😉i Bonanze wrzodowca co ląduje w szpitalu z przemieszczeniem okrężnicy od czasu do czasu
i wiecie co? jak mija dzień i jest ok to się cieszę

już nawet pogoda mnie nie wkurza
czy brak nowego padu
czy brak kasy na treningi....
czy plotki, które dotykają osoby w każdym wieku i w każdej sytuacji- bo to tylko głupi ludzie je "generują"...

Vanilka napisała bardzo dobrze
Może nauczyłam się dzięki temu doświadczeniu choć kilku ważnych rzeczy tym trudniejszym sposobem... Cieszyć się z tego, że koń po prostu jest, że choćby nie wiem co mogę w każdej chwili pójść i się do niego przytulić i nie spieszyć się nigdzie i donikąd w imię "trzeba", bo "trzeba" ma wartość umowną. I jeszcze martwić się szczegółami jednocześnie ciesząc się, że to tylko szczegóły.


Dziewczyny nie rozumiem do końca waszego podejścia. Tak patrząc, zawsze znajdzie się ktoś kto ma gorzej. Czyli nie można narzekać i się zamartwiać, bo mój koń ma tylko lekką kontuzję, a inni konia stracili. Ja nie ma tylko pracy, a inni umierają.
Nie wiem dlaczego odniosłyście się tylko do wypowiedzi Sofki, którą martwi kontuzja konia, a jakoś nie przeszkadza wam, że ktoś narzeka na brak treningów czy niedoskonały dosiad. To dopiero przecież błahostka w porównaniu ze stratą ukochanego konia.
To normalne, że chory człowiek chce być po prostu zdrowy, a zdrowy marzy już o czymś więcej, na przykład spełnieniu marzeń. Co innego ich martwi, co innego wkurza, bo ich sytuacja jest zupełnie inna.
Mnie jedynie co, dziwi, że Sofke kontuzja konia wkurza. Rozumiem, że może przygnębiać i dołować. Jak nie można wsiąść na ukochanego konia przez dłuższy okres czasu, to na pewno odczuwa się żal. Mimo wszystko wydaje mi się, że w tym wszystkim najważniejsze jest zdrowie konia i jego samopoczucie a nie chęć jazdy. I nie ważne, czy ten koń ma tylko ropę w kopycie i musi siedzieć w boksie kilka dni, czy choruje przewlekle i cierpi siedząc w boksie miesiące. Właściciel będzie to przeżywał równie mocno, jeśli to jego ukochany, wymarzony koń, bo chce dla konia jak najlepiej.

Mnie jedynie co, dziwi, że Sofke kontuzja konia wkurza. Rozumiem, że może przygnębiać i dołować. Jak nie można wsiąść na ukochanego konia przez dłuższy okres czasu, to na pewno odczuwa się żal. Mimo wszystko wydaje mi się, że w tym wszystkim najważniejsze jest zdrowie konia i jego samopoczucie a nie chęć jazdy. I nie ważne, czy ten koń ma tylko ropę w kopycie i musi siedzieć w boksie kilka dni, czy choruje przewlekle i cierpi siedząc w boksie miesiące. Właściciel będzie to przeżywał równie mocno, jeśli to jego ukochany, wymarzony koń, bo chce dla konia jak najlepiej.


Może mało precyzyjnie ujęłam to w pierwszym poście, oczywiście kontuzja mnie martwi i dołuje, ale tak jak piszesz - najbardziej zależy mi na tym, żeby ona była po prostu zdrowa, żeby przestało w końcu ja boleć. A wkurza mnie coraz bardziej moje jeździectwo...którego praktycznie nie ma  🙁  Że od dawna rozwijam się przede wszystkim teoretycznie  🙁 Pojedyncza sytuacja tak by na mnie nie wpłynęła, ale zbieg niefortunnych okoliczności trwa już parę lat i im bardziej ma się nadzieję, że teraz los już po prostu musi się odwrócić, tym bardziej trzeba pokornie przyjmować to co przynosi...
Wkurza mnie to, że jest pełno ofert dla stajennych, ale nikt nie chce przyjąć kobiety na to stanowisko! Szukam wciąż jakiejś pracy na wakacje i pomimo tego, że dużo jest ofert tego typu na sam ten okres wakacyjne to jednak wszystkie prace dla kobiet są tylko jakieś lekkie prace porządkowe i reszta to pomoc przy siodłaniu, luzakowanie i tego typu. Cały rok w szkole (na technikum weterynarii  👿 ) robię za tanią siłę roboczą wywalając gnój i nic mi się nie dzieje, to jednak ludzie mają jakieś dziwne coś  🍴
Wkurza mnie ( 👿 ) ostatnio wszystko - mój dzierżawiony koń okazał się kotem w worku, i chociaż dzięki łaskawości niektórych osób mam na oku pewną klacz, wciąż mam pewien rodzaj złości do właścicielki.
Wszystkie moje nowe rzeczy zostały już użyte, ale nie przeze mnie - ochraniacze(piękne Lami-celle), napierśnik(daw-mag z futerkiem) i mój megazajecudofajny eskadronowy czapraczek(chlip!). Ktoś ładnie wyglądał na jeździe.
Moje łokcie uparcie się prostują.
Moi rodzice nie ogarniają mojej pasji.
NO HEJ, GDZIE TU SPRAWIEDLIWOŚĆ?
moze wydać się to dziwne, ale wkurza mnie że w mojej byłej stajni stoi super klacz. Stoi dosłownie całe dnie w boksie , nikt na niej nie jeździ. Klacz ma ogromny potencjał skokowy , zajeła nawet 1 miejsce w jakism konkursie. Dla frajdy skacze sobie ogrodzenia 150cm . Nikt sie koniem nie interesuje, kon sie marnuje. Zeby w koncu ktos ja kupił i zabrał z tamtego miejsca.
Mnie wkurza moja była instruktorka, z poprzedniej stajni, w której byłam może z 3 - 4 razy. Wczoraj pisząc z koleżanką dowiedziałam się że głodziła konie. 2 z nich zostały uśpione, już dosyć starsze konie - jeden z nich miał ponad 30 lat z tego co wyczytała kiedyś w papierach, jedna klacz została oddana do fundacji, ale nie wie co się stało z moim ulubieńcem - też już starszym koniem. Już wiem dlaczego nigdy nie można było wejść do stajni. Konie podobno stały w wielkim gnoju.
KOMARY!!  🤬
Matuzaalem, a mnie wkurza powtarzanie takich plot - bo ktoś coś gdzieś komuś powiedział - bez upewnienia się że to prawda. Byłaś? Widziałaś? Jeśli nie to może zamiast tego powinna Cię wkurzać koleżanka-bajkopisarka?
Orzeszkowa - byłam zaraz na drugi dzień jak z nią pisałam. Sama rozmawiałam z byłą instruktorką i sama się do wszystkiego przyznała.
Przyznała Ci się, że zagłodziła 2 konie?
Dworcika - przyznała się że nie kupowała paszy i czasami coś koniom do jedzenia dała żeby nie padły. To czasem to raz na kilka dni, mówiła to z uśmiechem na twarzy  🤔wirek:  Dobrze że już tam nie pracuje i mają nowe instruktorki od kilku miesięcy.
Matuzaalem, 🤔 jakoś nie chce mi się w to wierzyć, jesteś pewna że Cię nie podpuszcza? Jeśli to prawda dlaczego nigdzie tego nie zgłosiłaś- do właściciela ośrodka, do tozu?
Orzeszkowa - a kto uwierzy 15-sto latce?
Oj przestancie, wakacje sie zaczynaja. Za karmienie jest odpowiedzialny stajenny, a nie intruktor I tak samo za kupno paszy jest odpowiedzialny wlasciciel stajni, a nie zaden instruktor. Wakacje :c
Behemotowa - tam stajennego nie było. Jedynie kilka wolontariuszy w wieku ok. 14 - 17 lat.
efeemeryda   no fate but what we make.
21 czerwca 2013 22:08
ja dalej nie rozumiem co tu jest do wkurzania  🤔
telefon to można anonimowo do odpowiednich służb wykonać, albo poprosić mamę, tatę czy starszą koleżankę.
Może podasz namiary na stajnie, zamiast biadolić, że konie głodem przymierają?
efeemeryda - podam ci zaraz na PW.

To raczej nie jest "biadolenie" że konie przymierają głodem, a raczej przymierały za czasów poprzedniej instruktorki. Popatrz np. na te zdjęcia (nie robione przeze mnie więc podam linki). Z tych koni, które były tam wcześniej została tylko Wenus i mały kucyk (o ile dobrze pamiętam Tadek). 

efeemeryda   no fate but what we make.
22 czerwca 2013 11:59
dlatego się dziwię jak mogłaś o tym wiedzieć i nigdzie nie zgłosić... bo jak rozumiem, teraz jest ok?
efeemeryda - tak. teraz wszystko się zmieniło i jest dużo lepiej. Prosiłam mamę żeby coś z tym zrobiła, ale ona stwierdziła że nie będzie się w to mieszać bo nie chce mieć później problemów. A sama bym nic nie zrobiła niestety.
Wkurzają mnie piętnastolatki , które bawią się w trenerów. I są święcie przekonani, że wiedzą na ten temat wszystko!
Wkurza mnie pewien dość znany i doświadczony jeździec , który sprzedaje konie.... Chodzi o to, że jak je zajeżdża to nie dostają paszy, bo wtedy jest mu łatwiej. ŻADEN jego koń na sprzedaż nie jest w 100% zdrowy, ale dowiadujemy się o tym dopiero jak kupimy konia i jak po kilku miesiącach koń zaczyna kuleć, idziesz do weta ,a on mówi , że to po dawnej chorobie.  😵
Wkurzają mnie ludzie , którzy za wszelką cenę muszą być lepsi. Ty skoczysz na treningu metr, oni bez wiedzy trenera jak najszybciej muszą skoczyć 110cm i zrobić zdjęcie.
Wkurzają mnie ludzie , którzy nigdy nie siedzieli na koniu , ale mówią, że to takie proste! Siedzisz , a koń sam patataja. I to się nie powinno nazywać sportem.
🤦
Dlatego się robi badania jak sie konia kupuje. Wtedy nagle nie jesteśmy zaskoczeni, że kon jest chory. I co jest zlego w tym, że karmimy mniej konia, który jest nadpobudliwy? (mówię o paszy treściwej oczywiście)
A trener chyba powinien do końca treningu siedzieć, wtedy nie ma opcji, że ktoś sobie skacze jak wszyscy skończą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się