Potykajacy sie kon w terenie

Hej, mam pytanie: bylam pierwszy raz w terenie na koniu na ktorym jezdzilam troche po placu, i na placu w klusie sie nie potykal, a w terenie w klusie i nawet w stepie szybszym sie czesto potyka. Instruktorka mowi ze to wina jezdzca bo zle siedzi czy daje zle tempo. Fakt jestem jeszcze na etapie poczatkujacym. A w innej stajni pani mowila ze kon sie potyka bo sie musi rozchodzic ale to nie wina jezdzca i faktycznie jezdzil potem lepiej. Pierwsze slysze ze kon potyka sie przez jezdzca  😲. Poradzcie czy to prawda ze kon potyka sie przezemnie i co w takim razie robic zeby sie nie potykal?? Bo jestem zalamana bo polubilam teren ale boje sie wywrotki z koniem 🙁 Pomozcie......
Jazda na potykającym się koniu do przyjemności nie należy, zarówno dla jeźdźca jak i dla konia.
Często powodem potykania się są źle wystrugane kopyta, tzn. przód kopyt jest za długi. To tak jakbyś biegała w za dużych butach jak klaun.
Podczas jazdy na placu może to być mniej odczuwalne , bo podłoże jest piaskowe i te kopytka się zapadają, a w terenie bywa różnie. Przechodziłam to lata temu z moim koniem.
Aneczka80,
czy koń, o którym piszesz, wcześniej chodził w tereny? Ja zaobserwowałam problem z potykaniem się w terenie u mojego emeryta, kiedy po bardzo długiej przerwie znów zaczęliśmy wyjeżdżać w teren. Koń potykał się zdecydowanie częściej, niż na placu czy hali. U mojego wynikało to chyba z tego, że był przyzwyczajony do równego podłoża i nie bardzo patrzył pod nogi. Drogi w terenie, polne czy leśne, już takie równe nie są. Poza tym u mojego konia wiek wpłynął niestety na pogorszenie jakości ruchu. Na placu w stępie mógł sobie szurać kopytami w piasku i było ok. W terenie już tak się nie dało. Na szczęście z każdym następnym terenem było coraz lepiej, koń był bardziej uważny, potknięć było coraz mniej, aż w końcu mogłam jechać w terenie stępem na zupełnie luźnej wodzy, koń zadowolony, rozluźniony, jednym słowem pełen relaks dla niego i dla mnie.
Prawda. Koń odwyka. Albo ma coś z nogami. Albo ze wzrokiem. Nie orzekniemy przez net.
Mnie zastanowiło pytanie o rolę jeźdźca w potykaniu się. Coś w tym może być. Ciekawe.
Jeśli jeździec się wiezie (częste w terenie), nie skupia uwagi konia na pracy to koń może tak nieuważnie iść.
Albo odwrotnie jeśli koń jest na sztywno "zakleszczony" w pomocach to może nie widzieć co ma pod nogami.
I jeszcze inaczej - kiedy koń wyczuwa lęk/niepewność jeźdźca i skupia się na wypatrywaniu wilków w pozycji żyrafy to też się może potykać.
Pewnie to rzadkość, ale może coś w tym jest.
Taniu jak koń wiezie początkującego i musi ogarnąć równowagę i swoją i jeźdźca - może się potykać. Ja jednak zawsze na początku stawiam na zdrowie (diagnostyka), lub wyszkolenie (koń ciągnący, "zwalony na przód" też się potyka).
Moje konie pod początkującymi się nie potykają... co najwyżej mają własną wizję trasy lub tempa - bez względu na wyczyny jeźdźca ;-)
Wczorajszy teren , z różnych przyczyn pierwszy od kilku m-cy - mój koń spięty , każdy dźwięk (zaszuranie liści pod kopytem, przejeżdżający daleko tir) powoduje wybuch paniki: płoszenie, piafy, pasaże, brykanie, galop w miejscu... zgubiłyśmy drogę - część terenu "ekstremalna" bez drogi, ze zwalonymi drzewami, dziurami, etc... nie potknął się ani razu ;-)
Swoją drogą - kilka takich wypraw i będzie można jechać dużą rundę ;-) TFU TFU (mam nadzieję, że się wyluzują oba kare diabły)
Dlatego napisałam, że to rzadkość. Ale bywa. To chyba miała na myśli pani instruktorka.
zduśka   Zbrodnia, kara, grzech. .. litr wina
16 października 2013 13:27
a ja znam kilka koni nie uważnych  😉 są regularnie i dobrze werkowane, nogi w porządku ale potrafią się potknąć nawet na prostej drodze  🤣
Mój jeśnie książę Rudy na prostej drodze w kłusie potknął się chyba o własne przednie nogi, w locie zdjął sobie przednie ochraniacze po czym upadł na nadgarstki waląc ryjem w glebę  😉 mało fajne uczucie wisząc na uszach ... dla konia chyba tym bardziej - jak wstał miał minę mocno zdziwioną  😉
Moon   #kulistyzajebisty
16 października 2013 13:40
Henio się dość ostro potykał stępując po trawie - jednak było to spowodowane kopytami wielkości patelni - po poprawnym okuciu koń przestał się potykać.
Jednak jeśli koń chodzi tylko i wyłącznie po płaskich jak stoły placach, padokach, karuzelach - potem, w terenie, nierównej łące (zwłaszcza pod jeźdźcem) może się potykać, a nawet przewracać.
Więc, Aneczka80, wydaje mi się, że to prędzej właśnie zmiana podłoża + ew. efekt początkującego jeźdźca siedzącego biernie jak przysłowiowy worek kartofli (kto takiego początkującego bierze w teren?!  🤔 ) ale na pewno nie ma tu 100% winy tylko jeźdźca.
opolanka   psychologiem przez przeszkody
16 października 2013 15:54
Abstrahując od potykania się, którego przyczyn może być multum, kto bierze osobę wyłącznie kłusującą w teren? Ja bym się nie odważyła.
mój się czasem potyka jak jest bardzo zaaferowany, podniecony - np dawno nie był w terenie, coś nowego itd. ale nie o coś, a jakby zapomina, że ma 4 nogi... częściej o zadnich. no albo jak przyśnie pod ulubioną sąsiadką na placu (ona kompletnie nic nie wymaga) 😉

miałąm konia potykającego się - aż do wywrotki, ale on miał problemy ze stawami/ścięgnami. jakby mu ktoś nagle "podciął" przednie nogi - leciał na pysk. częściej w terenie - chyba też zaaferowany otoczeniem mniej sie skupiał na nogach. ale to była choroba (stępowanie zalecone przez weta przy leczeniu). może ten też "coś" ma?
może koń się przydeptuje tyłem, bo nie ma miejsca żeby pójść do przodu z powodu ręki jeźdźca. albo jego dosiadu. Na moją małopolankę posadziłam kiedyś osobę niby dobrze jeżdżącą. I klacz potykała się nieustająco.  A i jeszcze kolega wsiadł raz na nią i mi ją zapoprężył w terenie. Więcej klaczy nie daje nikomu nie potyka się, nie zapopręża 😉
70/30 w stronę kłopotów ze zdrowiem - i to poważnych, neurologicznych. Te 30 to ewentualność stałego jeżdżenia konia "na piątej nodze" i nagle bierny jeździec nie zapewnia "podparcia". Są jeszcze inne możliwości/ewentualności/kombinacje ale to ułamek procenta.
(oprócz przerośniętych kopyt - bo to jasne)
kon jest prywatny nie szkolkowy i jesli chodzi o zdrowie to wlasciciel bardzo o to dba. Troche chodzil bez podkucia a od kilku dni jest podkuty. W teren chodzi prawie codziennie ale z innym jezdzcem i nie wiem czy sie potyka. Podobno ja na nim zle siedze czy nadaje mu zly rytm. Moj strach (bo napewno troche sie pekam przed tymi terenami) tez wyczowa. Mam nadzieje ze sie nie wywalimy przez to potykanie. A powiedzcie co robic w momencie potkniecia tzn.czy wodze popuscic czy zebrac? Albo co jeszcze mozna?
dea   primum non nocere
16 października 2013 19:46
halo - z tymi procentami to bym taka pewna nie była - bardzo, bardzo wiele koni chodzi z palca, a to wystarczy żeby się potykać. Pazur nie musi być długi ani kopyta przerośnięte - na oko mogą być "dobre". Jak koń ląduje na pazurze, to robi nim taki mikroślizg (widać chmurkę pyłu przed kopytem jesli podłoże jest "miękkie"😉. Teraz wyobraźmy sobie, że na trasie tego mikroślizgu pazurkiem pojawia się jakakolwiek nierówność - potknięcie gwarantowane. Myślę, że na to jest większa szansa, niż na poważne problemy neurologiczne.

Aneczka80 - Czy koń chodzi z piętki?
Jeśli się spinasz, to koń też się może spinać - a usztywnienie - to znowu ruch z palca. Podobnie powstrzymywany ruch - jest z palca. Ruch mocno "wypchnięty" do przodu, aktywny, jeśli koń nie ma dużej bolesności tyłu kopyta, będzie raczej z piętki i mniejsza szansa na potknięcie.
Aneczka80, Wydaje mi się, że jesteś osobą początkującą, więc nic nie jest Twoją winą, bo się jeszcze uczysz. Ale powinnaś jeździć wyłącznie pod okiem instruktora. Nie pakuj się w sytuacje nad którymi nie masz kontroli.
Podejrzewam, że koń jest słabo wyszkolony i nie ma równowagi, więc wsadzanie na niego początkującego jeźdźca to zły pomysł.
Gdybyś jednak zamierzała kontynuować, to tak:
1. Koń nie powinien się wlec. Staraj się, żeby szedł żywym, aktywnym stępem i kłusem.
2. W momencie w którym się potyka bądź gotowa na to, żeby wodze wysunęły się z dłoni na tyle ile trzeba.
3. Nie bój się. Potykanie to nic strasznego, raczej małe szanse na to żeby się wywalił. Ma cztery nogi. 😉
dea, weź przestań. Ile(?) widziałaś koni chodzących od palca? Czy nie większość niemal?
A ile z nich STALE się potyka? Niezależnie od podłoża?
dea   primum non nocere
16 października 2013 20:55
No, w większości się uczą z tym chodzić albo nie jest to w takim stopniu, że sie potykają. Za to wśród potykających się, które są mi znane, 100% to była kwestia chodzenia z palca. Także nie w tę stronę związek przyczynowo-skutkowy sugeruję.

Nie: "jeśli chodzi z palca, to duża szansa, że będzie się potykał"
Tylko: "jeśli się potyka, to duża szansa, że dzieje się tak, bo chodzi z palca" - IMHO, jak napisałam, większa szansa na to, niż na poważne schorzenie neurologiczne.
Julie, co do 3 punktu, to byś się zdziwiła, galopowałam sobie kiedyś tak spokojnie na patataj  w zasadzie po równej łące,  moja kobyła potknęła mi się i poleciała do przodu z taka siłą że wyrwała mi wodze z rąk, próbowała się jeszcze ratować, ale nie dala rady i obydwie wywinęłyśmy orła. To wszystko trwało tak szybko że nie zdołałam złapać wodzy. Na szczęście ani jej ani mi nic się nie stało. Czyli cztery giry i gleba 😉 
a jakieś początkowe stadium kozińca może? (gdybam tylko)
U nas w rekreacji jest kon, ktory sie w terenie potyka, owszem - przez jezdzca. Tzn. jezdziec malo doswiadczony, malo konsekwentny - kon spi i sie potyka. Wystarczy zmiana jezdzca i kon przestaje sie potykac 😉
dea, poważnie znałaś choć jednego(!) Stale(!) potykającego się konia (nie ze 2 razy na godzinę) który Przestał potykać się po skróceniu pazura i wzmocnieniu strzałki?
Hej. dzieki wielkie za szerokie opisy wasze 🙂 ja w terenie bylam pierwszy raz i naprawde konie wiekszosc szly stepem a malo klusem zebym sie obeznala, chcialabym napewno jeszcze nie raz pojechac w teren to wtedy bardziej zobacze czy mi sie uda mniej spinac i moze to troche poprawi to potykanie konika (bo boje sie ze tez moge mu na zdrowiu zaszkodzic). Moze za jakis czas napisze jak mi idzie. Dzieki i pozdrowionka 🙂
dea   primum non nocere
17 października 2013 09:22
halo - na szybko kojarzę trzy takie. Dwa z nich nadal się potykają jeśli się przeciągnie termin strugania. Na jednym jeździłam - to był ogromny stres, czy zaraz nie będzie wspólnej gleby albo lotu przez szyję, ale jakoś zwykle się ratował. Oprócz potykania był niechętny do ruchu naprzód.
Ile znasz takich z zaburzeniami neurologicznymi, chodzących od piętki? I czy zaburzenia neurologiczne koniowi z wątku znikają na placu?
Ja kojarzę jednego z problemem neurologicznym, fakt, plątały mu się nogi, ale właśnie - to raczej wyglądało jak plączące się nogi, niż jak potknięcie (nawet jeśli w tym ogólnym poplątaniu coś gdzieś zahaczyło, to i tak dominujące wrażenie było, że chodzi jak pijany - nie: idzie normalnie i się potyka).
dea, myślę, że jest jak zawsze - na podstawie kilku słów budujemy sobie obraz oparty na... własnych dotychczasowych obserwacjach. Wyobraziłam sobie problem inaczej, ty - inaczej. Po przeczytaniu na spokojnie - ja wyobraziłam sobie przesadnie  😡 Inaczej też rozumiemy "neurologiczny": ty w kierunku znaczącej patologii, ja w kierunku całości zaburzeń kierowania ciałem, nieprawidłowego wzorca ruchu. Więc oczywiście masz rację  :kwiatek: Potykanie się konia dowodzi... zaburzeń równowagi dowodzi  🙂 Przyczyny tego objawu mogą być błahe - ot, przerośnięte kopyta czy zaskoczenie warunkami podłoża (cały czas na placu a nagle w teren), słabe umięśnienie partii ciała, osłabiona/stępiona chęć do ruchu i staranności, nadmierne przyzwyczajenie do intensywnych pomocy jeźdźca, miejscowe usztywnienia, nawet - zmieniony sposób osiodłania itd. Palcowanie - też, jasne.

Chodzi mi o to, że zdrowy (w pełni) poprawny koń  - bez kłopotu kompensuje niewielkie utrudnienia w łapaniu równowagi, jeżeli nie, jeżeli potyka się często i mocno - to coś z nim jest nie tak bardziej niż nam by się podobało  🤔 Pewnie, że może to być długo zły stan kopyt i zły wzorzec ruchu z tego powodu, równie dobrze może być odwrotnie - że zły wzorzec ruchu (drobne niesprawności układu nerwowego i motorycznego, nieprawidłowe użytkowanie konia) odbija się Też na kopytach - jedno wiąże się z drugim.

Myślę, że spokojnie zgodzimy się, że każdorazowo przyczynom potknięć warto się przyjrzeć dokładnie, bardzo dokładnie i krytycznie. Tylko - to przecież nie powinno być zadaniem okazjonalnego jeźdźca ale właściciela konia.
dea   primum non nocere
17 października 2013 10:45
Teraz 100% zgody  :kwiatek:


Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się