A ja coś napiszę od siebie 😉 wczoraj byłam z narzeczonym w pewnej stajni. Kupiłam z kilo marchewek. Podchodzę do jednego konia - patrzy się na mnie jak na głupią, odsuwa się. Inny wącha ale nie spróbuje ugryźć. Trzeci - po 3 min wziął do paszczy ale spadła mu na ziemię. Jeden koń (na jakieś 30 w jednej stajni, a koni wszystkich jest 100 ale byliśmy tylko w jednym pomieszczeniu) zjadł pół.
Ja się nie śmiałam, domyśliłam się, że marchwii nigdy nie dawali. Ale narzeczony... 😀 Może dlatego, że mój głodomorek jak widzi marchewe to podchodzi od razu i je do końca. A tu taka nowość dla niego 🙂
[quote author=_Gaga link=topic=17.msg2050676#msg2050676 date=1395828487] strzemionko nie wiem co w tym śmiesznego, ale osobiście bym Cię zamordowała za dokarmianie koni - w dodatku z ręki!! [/quote]
straszne 😉
Oczywiście od razu domysł, że robiłam to bez pytania?
strzemionko, a to dziwne w sumie, może z marchwiami coś nie tak było? Bo gdy jeden koń nie je bo nigdy nie chciał/nie lubi/nie ma ochoty, to rozumiem - takie indywiduum, ale raczej konie chyba nawet jak nie jadły czegoś to jeśli jest to i zdrowe i jadalne, nie mają przed czymś takim obiekcji...
Hmmm zoriczkowa, raczej wszystko z nimi było ok. Wzięlam te marchewki do siebie i moja zjadła od razu.
Za pierwszym razem jak się zapytałam stajennego czy mogę je dać (tak, Gago 😉) odp. tylko tak. No to poszliśmy. Jak wyszliśmy ze stajni zapytałam się ponownie, tym razem Czy dajecie marchew? Pan odpowiedział, że nie, nigdy - także dlatego. Nie wiedziały co to jest 😲