"Nie ogarniam jak..."

Do domu mojego chłopaka włamali się o 14... Musieli obserwować dom i zobaczyć, że akurat chłopak z tatą wyszli (jego rodzice pracują w domu w dużej mierze). K zatknął się na jednego z tych typów będąc na schodach (wchodził przez garaż z poziomu 0 na poziom 1 gdzie zaczyna się część mieszkalna). Kolesie byli profesjonalistami bo nie zostawili żadnych śladów - nawet widać było, że przy wyłamywaniu drzwi jeden z nich oparł się łokciem o szybę i od razu przetarł ślad. Przelecenie prawie całego domu zajęło im jakieś 5 minut, wszystko wywalone, duża część biżuterii zebrana do kupy w jakimś woreczku, aparat i laptop przygotowane przy drzwiach. Pierwszy koleś wyskoczył z pierwszego piętra i coś sobie zrobił z nogą, drugi, który był na górze jak małpa zeskakiwał po daszkach i balkonie z 2 piętra...
Myśleliśmy, że biżuterię zabrali ale znalazła się w krzakach - musieli ją zrzucić i nie zdążyć zabrać. Policja dotarła na miejsce w ciągu 3 minut, około 10 chłopa przeczesywało teren ale K mieszka kilometr od wjazdu na autostradę, samochód mieli przygotowany.
Okazało się, że pierwszy znany policji, recydywista na przepustce. Było rozpoznanie, była sprawa i... ostatnio spotkaliśmy owego pana w KINIE. Tego nie ogarniam.
Kurde, dziewczyny straszne... Pisałam już na rv, że do mnie włamywał się gość o 12 w południe, mieszkanie na 3cim piętrze z 4, dookoła starsi sąsiedzi siedzący w mieszkaniach - no szok. Ja byłam w środku, słuchałam muzyki i po paru minutach stwierdziłam, że warto pójść do drzwi zobaczyć co tak skrobie. Gdyby zdążył wleźć to bym miała traumę na całe życie, a tak to miałam tylko na 3 lata (łatwo liczyć, bo to był pierwszy dzień mojego konia w nowej stajni i mam flashbacki jak osoba z PTSD z każdej minuty tego dnia). Naprawdę nikomu nie życzę, bo telewizor czy aparat to rzecz nabyta, a z taką schizą albo gorszą rzeczą która mogłaby się wydarzyć, gdybym nie poszła do tych drzwi, ciężko potem żyć :/
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
12 maja 2015 23:28
Wspolczuje, Dzionka! :kwiatek: Wlamania sa zawsze straszna trauma, czujemy ze naruszono cos swietego, obcy czlowiek wtargnal do naszego domu bez naszego pozwolenia, zburzyl nasze poczucie bezpieczenstwa, zbezczescil nasza prywatnosc i wiare w to, ze nasze 4 katy to mala niezniszczalna twierdza.
Nie potrafie zrozumieć dlaczego , w jaki sposób i z jakiego powodu... człowiek , który jest bliski danej osobie okrada ją , ludzi których szanuje i własną rodzine !
Ja złożyłam kondolencje amazonce bo to moja znajoma i wiem ile ten kon dla niej znaczyl. Właścicielki oczywiście też mi żal. Jak każdego kto jakoś kochał tego konia. Ale nie rozumiem, każdy współczuje komu chce. Ja obserwowałam zjeżdżalnie Replaya przez amazonke, kiedy to sama się tego nie podjęłam, i to co ona robiła z nim było dla mnie wzorem do pracy kiedy potem trafił mi się młody kon. Myślę że była więcej niż dzierżawca, historia dzierżawy to tylko ułamek ich wspólnej. nie powiem, zauważyłam punktowanie - współczucia dla właścicielki. I może powinnam była to dodać, nie wiem.
Dzionka współczuję bardzo. W takiej sytuacji są już zupełnie inne prioprytety. Gdybym ja była w domu podczas włamania, to zapewne sama zebrałabym do worka najcenniejsze rzeczy i oddała, byle jak najszybciej się wyniósł...

To jest to samo co powiedziała moja mama na samym początku, że najważniejsze, że nie było nikogo w domu... Nie wiadomo co mogli zrobić.. I tak jej współczuję, bo do rana była w domu sama. Tylko młody był, którego jak zwykle nic nie obchodzi i siedział u siebie w pokoju. Drzwi tarasowe wyważone, więc nie mogła się nawet zamknąć.. Syf wszędzie...


Becia wiem wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że złapanie ich jest raczej niemożliwe. Chodziło mi bardziej o podejście. Mogli powiedzieć, że przynajmniej spróbuję, że posprawdzają lombardy, cokolwiek... A to było na zasadzie "no ok, wysłuchaliśmy waszych narzekać, a teraz sobie to wszystko zwiniemy w kulkę i wyrzucimy. najlepiej do waszego śmietnika, bo jest przy furtce"  😵 W końcu ich praca nie polega jedynie na spisywaniu zeznań.


Jeśli chodzi o psa... Naprawdę mam swoją hierarchię ważności i zapewniam wam, że moje wszystkie zwierzaki są na samej górze. Nie pisałabym o biżuterii, gdyby przy okazji ktoś mi psa zakopał...  😲 Gdyby cokolwiek się jej stało, to sama bym ich znalazła,a wtedy na pewno woleliby znaleźć się w rękach policji... Ona jest malutka, sięga mi trochę za kostkę. Pewnie szczekała, rzucała się to dostała kopa i uciekła w kąt.. Lekko kuliła nóżkę, to pojechała do weta (tak, moja przestraszona mama pomyslała o tym na samym początku, jak tylko zobaczyła, że utyka). Wet wszystko sprawdził i podał jakieś leki i już nic jej nie jest.. chodzi normalnie.. Naprawdę mam wrażenie, że niektórzy wyciągają z postów innych cokolwiek, wyolbrzymiają to i przeistaczają, żeby tylko wywołać gó*noburzę. nie ogarniam tego...  😵


Ja prawdę mówiąc straciłam najmniej. Najcenniejsza rzecz dla mnie (sentymentalnie) została.
Moja mama straciła pamiątki, które jej się w żaden sposób nie zwrócą..
Najbardziej współczuje jej facetowi, bo chociaż szczerze go nie znoszę, to stracił jedyne pamiątki, które zostawił sobie po zmarłej żonie. Jaką to ma wartość dla złodziei? Ile za to dostaną na skupie? Bo nikt inny nie kupi grawerów. Aż w taką zbieżność imion i dat nie wierzę...

Każdy ma jakieś swoje, inne wartości i dla każdego, inna rzecz będzie najcenniejsza..
Priorytety też się zmieniają w zależności od sytuacji..

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
13 maja 2015 08:11
Moja rodzine okradli znaczaco podczas jakis 2h kiedy akurat nikogo nie bylo w mieszkaniu- wiezowiec w Wawie, 7 pietro- i nikt nie zauwazyl jak kolesie z okien klatki wciskali sie jakims sposobem w malutkie okienko kuchenne obok (generalnie jakby sie noga obsunela to bylby efektowny lot na asfalt 7 pieter nizej). Bo klatka na domofon. Wyniesli doslownie wszystkie cenne rzeczy oprocz gabarytow. Siostra praktycznie minela sie z nimi w drzwiach budynku. Wlasnie najgorsze jest to, ze taki zlodziejaszek nagle zaskoczony przybyciem lub zastaniem domownika zazwyczaj traci glowe i moze zrobic cos, co w normalnych okolicznosciach jemu samemu nie miescilo by sie w glowie.

a ja w sumie nie ogarniam jak można składać komuś kondolencje po stracie KONIA….
wiem, że emocje, przywiązanie itd ale od razu "kondolencje"
Dodofon to co się składa w przypadku śmierci zwierzęcia? Tzn jak to się nazywa? 😉

Odnośnie perfidii złodziei - moja makijażystka ukradła w dniu ślubu pierścionek zaręczynowy z 0,5 c brylantem osadzonym w platynie. Ręczna robota teścia-złotnika, już pal licho ile to było warte, zapłaciłabym każde pieniądze żeby go odzyskać. Bardzo misterna robota dostrzegana z daleka przez wszystkich którzy mieli cokolwiek wspólnego z biżuterią. Jak bardzo cenny był dla nas chyba nie muszę pisać.
kajpo, Twoja makijażystka ukradła?
edit. ah, Tobie ukradła. wybacz, przeczytałam w pośpiechu...

wiecie co, bijcie mnie, ale... kurcze, sama mam zwierzęta (koty, konia), które uwielbiam, jestes weganka ze względów ideologicznych i zwierzęta są naprawdę istotną częścią mojego zycia, ale te kondolencje po śmierci konia mnie też uderzyły
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 maja 2015 08:33
Chyba w ogóle słowo "kondolencje" jest mocno nadużywane.
Dodofon to co się składa w przypadku śmierci zwierzęcia? Tzn jak to się nazywa? 😉



NIC?
Jest taki pojemny termin "wyrazy współczucia".
zawsze można powiedzieć, "jest mi strasznie przykro"
ani to to kondolencje, ale jednak jakoś tam mówimy właścicielce, że jej współczujemy
Murat-Gazon O! właśnie takiego zwrotu mi brakowało :P Rzeczywiście zdecydowanie bardziej na miejscu.
kajpo, w rozmowie - owszem, można coś powiedzieć, ale wypisywać "kondolencje" na forum? na jakiś fejsach-srejsach?
Jak się z kimś przyjaźnię to takie rzeczy załatwiam osobiście albo telefonicznie, a nie pisząc na ogólnodostępnych portalach, czy pisząc sms'a.
To takie mało empatyczne i "na pokaz", a nie dla osoby, która przeżywa.
Pozwoliłam sobie usunąć fragment posta dotyczący tego tematu zanim odpowiedziałaś 🙂 Rozumiem twoje (i reszty) stanowisko ale już zwyczajnie nie mam ochoty o tym dyskutować, nie dogadamy się.
kajpo - może to kwestia mojego wieku - jak mi ktoś wysyła SMSa raz w roku na święta - nie mając ze mną np. od kilku lat kontaktu to naprawdę to słabe i mam to w de.
Bo jak ktoś chce ze mną utrzymywać kontakt - to utrzymuje, ba i nie musi mi składać życzeń na Święta.

To jak np. spotkania na 10-20-30 lecie matury czy ukończenia kursu szydełkowania dla koczkodanów.

Nigdy nie uczestniczę. Bo po co. Jak mnie interesuje co robi moja koleżanka z liceum/studiów/ kursu dla koczkodanów to z nią utrzymuję bieżący kontakt (koleguję się, przyjaźnię itd)
Co ja mam do powiedzenia osobie, której nie widziałam 20- lat, nie miałam z nią kontaktu, nie istniała w moim życiu? Skoro nie istniała - to znaczy że nie chciałam utrzymywać kontaktu.

Myślę, że świat kompletnie się zdewaluował - zarówno pod kątem uczuć jak i emocji.
Najlepiej chyba założyć wydarzenie na fejsie: umarł mi patyczak i czekać ile uczestników pogrzebu się znajdzie.
Choć wyszłaś z tematem nieco naprzód względem "wyrazów współczucia" po stracie konia, bo tego dotyczyła dyskusja której nie chciałam kontynuować, to w tej kwestii zgadzam się w 100%.
W tamtym wątku czy na fb najwyraźniej ludzie poczuli potrzebę podzielenia się swoim smutkiem, moim zdaniem to normalne i naturalne.

Nie piszę sms-ów z życzeniami na święta, teraz na szczęście już bardzo rzadko dostaję. Tylko jakieś pojedyncze bezpłciowe sms-y od ludzi którym w małym odstępie czasu dałam swój numer i jak wysyłają do wszystkich to automatycznie też do mnie.
Z ludźmi ze szkoły nie utrzymuję żadnych kontaktów i  nigdy nie stawię się na żaden "zjazd". Zgaduję że służy to tylko po to żeby inni mogli pompować swoje ego bo mają lepszą pracę od klasowego kujona.

Myślę, że świat kompletnie się zdewaluował - zarówno pod kątem uczuć jak i emocji.
Myślę że uczucia i emocje są dokładnie te same, tylko sposób wyrażania inny.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
13 maja 2015 09:53
Becia wiem wiem, zdaję sobie sprawę z tego, że złapanie ich jest raczej niemożliwe. Chodziło mi bardziej o podejście. Mogli powiedzieć, że przynajmniej spróbuję, że posprawdzają lombardy, cokolwiek... A to było na zasadzie "no ok, wysłuchaliśmy waszych narzekać, a teraz sobie to wszystko zwiniemy w kulkę i wyrzucimy. najlepiej do waszego śmietnika, bo jest przy furtce"  😵 W końcu ich praca nie polega jedynie na spisywaniu zeznań.

Oj Sonkowa 🙁
Ja wiem, ze jestes bardzo rozzalona i chcielibyscie odzyskac ta bizuterie, ale to co napisalas jest nierealne.
Po pierwsze, te rzeczy nie trafia do lombarda - to nie film amerykanski. Jak juz slusznie zauwazono, na nic im wygrawerowane pierscionki. Skoro ukradli wszystko co zlote, to pewnie maja kogos umowionego do przetopu i opchniecia zlota dalej.
Po drugie, ile w samym Kolobrzegu jest lobardow? Jakby policja chodzila po lombardach szukajac rzeczy z kazdego wlamania w Polsce, to nie mieliby czasu juz na nic innego 🙁
Po trzecie, to bardzo dobrze, ze nie zrobili Ci obiecanek cacanek, tylko szczerze powiedzieli jak sie ma sytuacja - to jest pelen profesjonalizm. Serio. Ludzie oczekuja tych calych "sprobujemy, znajdziemy ich", ale po co ich oklamywac, mowic im to bo CHCA uslyszec, kiedy sie wie, ze to nieprawda?
Z drugiej strony - jak mi ukradziono torebkę w klubie to policja sie serio zainteresowala. Obejrzeli nagrania z monitoringu, jak ktos do mnie napisal na naszej-klasie ze znalazł mój dowód i podarty portfel to go przesluchali, sprawdzili jego konto na nk i jego znajomych (byl podejrzany 😉 ), w końcu nic nie znaleźli, ale nie machnęli z góry na sprawę. Ale tez byl jakiś trop...
W przypadku kradzieży radia z auta ścigali złodzieja z psami tropiacymi, niestety pomimo ze pies wskazał dana klatkę to drzwi nikt nie otworzył, a nie.mogli.wejsc sila. Rano jak przesluchali ludzi z tej klatki to juz nic nie znaleźli.
Becia23   Permanent verbal diarrhoea
13 maja 2015 10:11
Bo przeciez policja dziala jesli moze! Oczywiscie ze tak! 🙂 Staram sie wytlumaczyc Sonkowej, ze tu wlasnie nie bylo zadnego tropu i dlatego policja nie za bardzo mogla. Rozumiem, ze skoro Sonkowa nie skomentowala mojego wyjasnienia, co sie w przypadku wlaman robi, to ze funkcjonariusze, ktorzy u niej byli, zrobili to wszystko - i nie wyprodukowalo to zadnych tropow.
Serio, policja tez chcialaby miec krysztalowa kule! Ale nie ma 🙁
desire   Druhu nieoceniony...
13 maja 2015 10:25
Dzionka, przeżyłam prawie że identyczną sytuację. W domku w górach, miałam takiego pecha, że spałam na parterze (było nas tam pare ludzi), zaraz przy drzwiach z tarasu.. Obudziły mnie ciężkie kroki, a po chwili już ktoś szarpał klamką (jakby wiedział, że na noc zamykamy tylko na górny, lichy zamek, który przy mocniejszym szarpnięciu 'puszcza'  🤔 ).. Gdyby nie pies i jego reakcja (pudel, który nie szczekał i był to pierwszy i ostatni raz jak widzieliśmy i go słyszeliśmy :emoty327🙂 to ktoś wlazłby do środka.. Do dzisiaj, gdy tam jestem - nie potrafie spać w nocy. Musze spać - obojętnie gdzie by to nie było - na piętrze, lub dość wysokim parterze.. Gdy miałam mieszkanie służbowe w Bieszczadach na konkretnym parterze to potrafiłam i 2 tygodnie nie spać w ogóle.  🙄 
Becia23, o ile im się chce a nie o ile maja trop
Jka mnie okradli, to podałam im rysopis typa krążącego po okolicy i co? i nic, stwirdzili,że nic wartościowego nie zniknęło, to umorzyli. Włamanie do auta też,ale tu akurat tropu nie było
Mnie okradła kobieta w myśl zasady "okazja czyni złodzieja" - wyniosła mi prawie 2 koła z gabinetu.
Policja to wpadła do gabinetu, popatrzyła i poszła. Ale byłam robić "portret pamięciowy". Jakiś czas później wpadają do mnie do domu, pokazują kilka różnych zdjęć i pytają się, czy to któraś z tych. Pokazałam, kobieta się przyznała i tym sposobem ją złapali. Poszła do pierdla. Ale oddała mi 400 zł 😀 chociaż tyle.
Śmiem twierdzić, że policja miała fuksa, bo ich "oględziny" pozostawiały wiele do życzenia.
W sumie z policją zależy na kogo sie trafi.. mnie jeszcze jak byłam dzieckiem napadnięto i policja nie zrobiła nic - nie zrobili ze mną nawet portretu pamięciowego. Byl to moment kiedy podobnych napadów w okolicy było dużo, nie złapali nikogo. Nie zaproponowali też rozmowy z psychologiem, badania lekarskiego ani nic (a ciągnie się to za mną całe życie :/ inna sprawa, że sporo nakłamałam i policji i rodzicom). Ciekawa jestem czy dzisiaj byłoby inaczej. Była za to pogadanka w szkole przed całą klasą, żeby nie chodzić samemu w tamtej okolicy, bo można być napadnietym - co skończyło się szykanowaniem mnie ze strony innych dzieci - też nauczyciele dziwnie postąpili, mogli zrobić pogadankę ale bez wyciągania przez na środek przed klase. Takie to postawione na głowie było :/
Ale mimo wszystko wszelkie inne kontakty z policją miałam raczej dobre, stąd ogólnie nic do nich nie mam.
desire, a widzisz, mój pudel nawet wtedy nie zaszczekał 😉 No ale on był głuchy, można mu wybaczyć 🙂 Współczuję przeżyć, doskonale rozumiem później ten lęk. Ja przez bite 2 lata nawet śpiąc z moim mężem czułam ogromny strach i nasłuchiwałam czy ktoś nie stoi przy drzwiach, masakra. Dopiero niedawno mi to minęło i nawet mogę spać sama, ale i tak się zawsze wtedy boję. Przekichane...
Ale co za kretyn chciał wejść do domku pełnego ludzi? Ten mój włamywacz dzwonił sto razy do drzwi żeby się upewnić czy nikogo nie ma, więc miał pewność że mieszkanie puste - a tu zonk w mojej postaci. Twój to jakiś kamikadze.


Jeszcze co do tych koni w wątku in memoriam - ja bym sobie nie życzyła żeby ktoś napisał w nim o śmierci Dzionka. To mój koń i skoro nie piszę na rv, że padł, to znaczy że nie chcę żeby rv o tym wiedziała. To tak na przyszłość, mam nadzieję że bardzo odległą.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
13 maja 2015 11:05
Zawsze podobali mi się faceci w garniturach, koszulach, tacy eleganccy, szarmanccy, no fajni tacy.
A mam chłopa, który koszul unika jak wody święconej, słowo "elegancki" zna tylko z opowieści i uważa, że "szarmancki mężczyzna" to jakieś urban legend.
Nie ogarniam 😁
A ja dwa tygodnie temu miałam też bardzo nieprzyjemną sytuację. Byłam na wymianie we Francji, później Francuzka przyjechała do nas i spała w moim pokoju. Przedostatniego dnia okazało się, że nosiła moją bransoletkę, ale odwiesiła, jak zauważyła, że widziałam i nie robiłam afery, bo i tak miała wyjechać. Następnego dnia po jej wyjeździe okazało się, że nie mam mojej ulubionej spódnicy, a po wyjęciu wszystkiego z szafy i dokładnym przeglądzie brakowało mi jeszcze dwóch sukienek. Wszystko znalazło się w jej walizce, na szczęście wracali przez Pragę i jeszcze w niej byli.
I teraz mam traumę, bo sama wpuściłam ją do pokoju, ugościłam, a tu kradzież.
desire   Druhu nieoceniony...
13 maja 2015 11:23
Dzionka, piątka, też sie boje, gdy śpię sama.  U mnie minęło już troche czasu od tego zdarzenia, a wciąż pamiętam to uczucie.. paraliż i kołatanie serca !  🤔
Czy ja wiem, czy taki kretyn.. 😉 może po prostu ciekawski - dom jest położony najwyżej z wszystkich, dookoła las, zawsze obalarmowany z każdej strony, rolety zewnętrzne itp.. 🤣 Ludzie myśleli, że nie wiadomo jacy rockefeller'zy tam są i co to oni nie mają.. 🤣 a zabezpieczenia takie, a nie inne, bo ktoś już się kiedyś włamał w celu dewastacji z świeczką w ręce - wszystko w wosku i dziękować Najwyższemu, że nie podpalił, bo dom z drewna. A miejscowi no cóż - może i biedni nie są, ale piją i narzekają, że nic nie mają..  No i może to też było na zasadzie ''okazja czyni złodzieja'' - nie wiemy czy to nie jakiś sąsiad, lub ktoś z kolędników czy innych, którzy u nas byli i w miare ogarnęli układ domu - a według niego - sypialnie na piętrze. A na parterze zostawiało sie kluczyki do samochodów, portfele, itp., brrrrrrrr.
A ! i wtedy tam tak śniegu nasypało, że były zaspy na płocie, takie że spokojnie weszło się na zaspę, a schodząc  z niej było się już na posesji.  😎  Czyli, jak ktoś ogarniał i wiedział o lichym zamku z tarasu to myślał, że poszarpie, wejdzie nie budząc nas, zwinie jakąś kase/flaszke/radio/B.wie co i pójdzie.  😉  😵

edit: kaszmirowa2302, w szkole u mojego kolegi była akcja ''przygarnij francuza''  🤣 ponoć właśnie nikt nie chciał ich wziąć do siebie, bo paru osobom zginęły rzeczy z pokoi, gdy były w Francji na wymianie..  🙄
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się