praca

Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
25 lipca 2015 14:00
Zmieniam pracę  😅

W zeszłym tygodniu headhunter wysłał mnie na 3 rozmowy (2 u bezpośredniej konkurencji, tj. też Wielka4 i 1 w małej kancelarii). Po wszystkich dostałam oferty i w końcu wybrałam małą kancelarię. Zmiana o 180 stopni, trochę mnie to wszystko przeraża, ale warunki pracy i oferta były taką perełką, że musiałabym upaść na głowę żeby jej nie przyjąć. Jak każdą moją pracę i tę zaczynam 1 września. Chyba szkolne nawyki dalej siedzą mi we krwi  😁

Teraz tylko muszę założyć własną działalność (bo jak to w kancelariach nie ma umów o pracę, tylko umowy o współpracę). Jeśli ktoś ma więc namiary na fajną i sprawdzoną księgową w Warszawie, to będę bardzo wdzięczna  :kwiatek:
WOW! Edytka, powodzenia, trzymam kciuki!!!  💃

lubię takie 180 stopniowe zmiany 🙂
Edytka, ja mam, właśnie niedawno mi pomagała:
Magdalena Szugajew, tel. 22 848 68 12
Ma biuro na Rostafińskich, tzn. Ochota 🙂

Gratuluję, brzmi świetnie! I witam wśród samozatrudnionych 😁
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
25 lipca 2015 22:29
sienka, Dzionka, dziękuję!

Zmiany się boję, bo wielkie korpo, a mała kancelaria, to dwa totalnie różne światy. Wiem jednak, że ta zmiana wyjdzie mi bardzo na dobre.

Z księgową skontaktuję się w poniedziałek. Trochę przerażają mnie te rejestracje, ZUSY, VATy itd. (i mówi to osoba zajmująca się doradztwem prawno-podatkowym) 😁
Edytka bomba! Ty to mega mózgu musisz być 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 lipca 2015 05:38
Jesli ktos byl 4 tygodnie na zwolnieniu lekarskim, następnie jeden dzien w pracy i znow pójdzie na zwolnienie lekarskie to czy ten jeden dzien przerywa jakoś ta ciągłość przed komisja lekarska?
[s]tak[/s]

cholera, edit, bo mi się wysłało i net padł

TAK, ale tylko pod warunkiem, że zwolnienia są na inne jednostki chorobowe. Jeśli nie - a przerwa między zwolnieniami jest krótsza niż chyba 60 dni (jak nic nie zmienili) to ustawodawca nakazuje łączyć te okresy.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
27 lipca 2015 09:21
Od sierpnia zaczynam  😅 dzisiaj jadę po umowę popołudniu i od jutra załatwiam sprawy z rezygnacją ze stażu
A ja sobie strzelilam w kolano niestety:/
Nowa robota - masakra. Niby wszyscy sie usmiechaja, ale pod stolem chamsko dokrecaja srubke wbrew prawu pracy...
Atmosfera masakra, przelozeni no comments, czuje sie fatalnie psychicznie i chodze roztrzesiona.

Trzymajcie kciuki zebym cos znalazla innego, na przerwe niestety nie bardzo moge sobie pozwolic. No zla jestem jak cholera..
Edytka   era Turbo-Seniora | Musicalowa Mafia
27 lipca 2015 14:38
Edytka bomba! Ty to mega mózgu musisz być 🙂

eee, gdzie tam. Ja raczej wychodzę z założenia, że głupi ma zawsze szczęście 😉

faith trzymamy! Jeśli zaczyna Ci praca wchodzić na psychikę, to nie ma co czekać.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
27 lipca 2015 16:00
epk, dziękuję :kwiatek:
Ja Wam tak ogólnie zazdroszczę. Pozytywnie. Że umiecie, macie możliwość, chcecie i potraficie zmienić pracę.

Gratulacje!
faith niedobrze. Ja kojarzę, że Ty zadowolona byłaś z poprzedniej pracy, dlaczego zmieniłaś ? Może pisałaś, ale jakoś mi to umknęło.
Bo zaczelo sie bardzo zle dziac. I mam niezaprzeczalne wrazenie, ze caly ten projekt chca zamknac.

Zeby czlowiek mogl sobie pozwolic na spokojne siedzenie w domu z 2 miesiace to bym sobie szukala czegos nowego na spokojnie, a tak to tylko nerwy bo tak zle i tak niedobrze.

DUrna jestem psia jego mac...
Nie obwiniaj się. Jeśli chodzi o pracę to tak zwykle jest, że działamy pod silną presją i wychodzi różnie. Wiem co mówię, bo u mnie w firmie w której pracuję kupe czasu, bo od 2002 roku, ostatnie pół roku to koszmar był, nie policzę ilu nocy nie przespałam. Nie wiedziałam co robić czy już szukać innej pracy, czy zwalniać się, no totalny mętlik w głowie. Finalnie częśc przedsiębiorstwa rzeczywiście została sprzedana (obawiałam się, że całość pójdzie) wraz z pracownikami na stanowiskach sprzedażowych, a z obsługi biura z czterech osób zostałam tylko ja ... Pracuj tu gdzie jesteś i szukaj jednocześnie czegoś innego, nie ma innego wyboru. Trzymaj się, może jeszcze w tym miejscu wszystko sie ułoży. Coś Cie w tym nowym miejscu zainteresowało, może daj sobie chwilę.
desire   Druhu nieoceniony...
28 lipca 2015 09:22
faith, no to łącze się w bólu.  🤔
tyle przykrości i nerwów, ile spotkało mnie w tym miejscu przez miesiąc, nie miało bytu  przez 4 lata pracy w innych.
Problem w tym, ze nie mam wplywu na to co sie dzieje...
Nie chodzi o to, ze praca ciezka, czy ze mnostwo rzeczy do ogarniecia, bo to juz mi idzie coraz lepiej.
Ale slysze i widze bardzo niepokojace rzeczy, ktore daja mi jasny sygnal "ZWIEWAJ".
No bo np ze jak ktos pojdzie na L4 to zaczynaja sie szepty, ze szef niezadowolony i ze jak tak mozna?
Albo, ze dziewczyny na macierzynskim musza zalatwiac przynajmniej swoje mailowe obowiazki a ciaza to choroba psychiczna?
Hm..ale wiesz co.. tak bywa. Jak są braki w kadrach i ciężko z wyrobieniem się z pracą, to każda nieobecność kogoś z pracowników to problem.
Pracuję w szpitalu na oddziale i mamy grafik zmianowy. Jest nas na tyle mało, że jesli któras z nas weźmie zwolnienie, albo tzw G ( dzień urlopu na żądanie) to sypie się nie dość, że cały grafik w pracy, ale również dodatkowe prace koleżanek poza oddziałem.
U nas się raczej nie bierze L4 z powodu choroby. Pracuje się z chorobą, w miarę możliwości. Nie raz każda siedziała a to z anginą, a to z przeziębieniem, na lekach.
Mało tego.
Są osoby, które jeżdżą na szkolenia do specjalizacji. I też nie mogą sobie ot tak, jechać kiedy im pasuje, ale wtedy kiedy da radę ułożyć grafik. Czyli np koleżanka nie pojedzie sobie na staże w kwietniu, mimo że tak by jej z jakichś tam względów pasowało, ale w czerwcu.
Dalej... Chciałam zoperować sporą przepuklinę pachwinową zimą. Tak, żeby się rana dobrze goiła. Ale to nie ja zdecydowałam, kiedy pójdę na operację, ale osoba układająca grafik. Powiedziała..najpierw X na ferie z dziećmi, bo wyjeżdża i ma wykupione ferie, potem Y na urlop, a dopiero potem ty możesz iść się operować i iść na zwolnienie po operacji.
I jakoś wszystkie to rozumiemy, że tak jest.
Kiedy któraś weźmie L4, bo naprawdę nie jest w stanie pracować, to nikt jej nie zabroni, ale oczywiste jest to, że reszta jest zła, bo sypią nam się wszystkie prace dodatkowe. 
Wszystkie mamy tego świadomość, że nieobecność w pracy powoduje problemy dla reszty. Niby każda rozumie, że nikt przecież nie choruje celowo, ale.....
Tunrida Jakbym czytała o swojej pracy. My też pracujemy na zmiany i jest nas "na styk", czyli nawet jak jedna osoba odpadnie danego dnia to już jest problem. Nigdy nie byłam na chorobowym  mimo gorączki, braku głosu itp. Ale u mnie w pracy też jest "terror" - ciąża wśród lekarzy jest bardzo nie wskazana. Dlatego uciekam niebawem i już się boje 🤔
Niewskazana, jak niewskazana. Wiadomo, że rozmnożyć się też trzeba.  😉 Tylko najlepiej by było, gdyby było to wiadome z wyprzedzeniem na tyle długim, by spokojnie poukładać grafik, zatrudnić kogoś dodatkowo na tyle wcześniej, by był z niego naprawdę jakiś pożytek, a nie tylko zapychacz osobowy na liście.
Niby to nieludzkie, ale jak inaczej obrobić to co jest do obrobienia?  🙁

I czasami podczas rozmów na te tematy, niestety, ale min się nie ma radosnych i pogodnych, tylko właśnie takie mało miłe. Bo czyjeś wolne, to po prostu problemy dla tych co zostają. Nawet jeśli bardzo lubię koleżankę, to kiedy "wywinie numer" z nagłym, znienacka branym bez uprzedzenia zwolnieniem, to ciężko wzdycham i sapię i bywa że przeklnę swój los na głos.
A czy ja wiem, czy to zaraz świadczy o złej atmosferze? Kumpele reagują tak samo. A lubimy się.

I teraz napiszę w sumie to co chciałam napisać, tylko mi się rozwodniło. Jeśli pracujemy w ekipie, gdzie wszyscy rozumieją jak jest i starają się stosować do tych naszych, niepisanych zasad, to jest ok. A jeśli pojawi się osoba, która z byle powodu "miga się" idąc na L4 ( a wiem o czym mówię, bo mamy taką jedną w poradni którą wtedy musimy zastępować) to szlag człowieka trafia i obgadywana jest niemiłosiernie. Dorabia inaczej, a w etatowej pracy tylko od L4 do L4. Robi jak najmniej, ustawia sobie prace tak, żeby kto inny się nacharował i co chwila jej nie ma. Jakby ktoś słyszał co o niej mówimy, to tez by stwierdził, że u nas jest zła atmosfera.  🙂
Tylko, ze czym innym jest solidarnosc zespolu a czym innym wymuszanie pewnych rzeczy przez przelozonych.

Ja tez bralam na siebie duzo w poprzedniej robocie. Byly nas 2 na tym samym stanowisku, i jak zdarzala sie choroba albo wyjazd to trzeba bylo pracowac za dwoje. I tak potrafilam zadzwonic do mojej wspolniczki i nawrzeszczec na nia, ze jak smiala zachorowac, ale zaraz potem pojawialo sie "oczywiscie, ze zrobie to za ciebie, masz lezec i zdrowiec, ne ma dyskusji i nie martw sie niczym".

Inaczej rozpatruje mimo wszystko "nie pojde na zwolnienie bo nie bede zawalac kolezanek robota" a ineczej "nie pojde na zwolnienie bo szef sie wscieknie".
faith Rozumiem o co Ci chodzi. Ja widzę u mnie w pracy, że jeśli o L4 chodzi to wiadomo, że jak komuś raz się zdarzy to nic szefowie nie mówią i oczywiście my musimy jakoś ten grafik poukładać. Ktoś wtedy musi zostać dłużej niż dobę w pracy itp. Ale to nie problem skoro nie ma innej możliwości.  Ale jeśli ktoś nagminnie jest na chorobowym to już też widzę po szefie, że mu się to nie podoba.
Jeśli chodzi o ciąże to jest tak, że z dniem kiedy bym się dowiedziała, że jestem w ciąży nie mogę w ogóle pracować. Więc jestem na ogromny okres czasu wyłączona z pracy. Wiem, że kiedy koleżanka oznajmiła szefowi, że spodziewa się dziecka to szef zrobił jej straszliwą awanturę i wydarzyło się tak już dwa razy.
Moje CV już napisane, niedługo będę wysyłać 🙂
busch   Mad god's blessing.
28 lipca 2015 17:44
tunrida, tylko według mnie taka sytuacja świadczy o patologii służby zdrowia, w której wiecznie jest za mało pieniędzy, żeby jakoś z sensem leczyć ludzi. I mnie osobiście jako pacjenta bulwersuje to, że idąc na pogotowie (a idę tam tylko wtedy, gdy obawiam się poważnie o swoje życie lub o ciężki uszczerbek na zdrowiu) mam duże szanse trafić na lekarza, który jest chronicznie przepracowany, niedospany i może jeszcze chory. Ja wiem, że to nie jest w żadnej mierze wina Twoja czy jakiegokolwiek innego lekarza, ale chciałam tylko podkreślić, że powoływanie się na służbę zdrowia jest powoływaniem się na patologię, która ledwo przędzie i jest sklejona na kawałek gumy i sznurek. Bo to nie jest normalne, że decyzje mogące zaważyć na moim życiu podejmuje osoba, której zdolności poznawcze po prostu są obniżone na przykład tym, że ma właśnie grypę czy inną anginę. Już nie wspomnę o tym, że zawsze na pogotowie może trafić osoba chociażby biorąca leki immunosupresyjne. Albo pójdzie na oddział osoba poważnie osłabiona chorobą i będzie do niej przychodził na obchód lekarz, który jest chory ale nie pójdzie na zwolnienie bo się jego współpracownicy wściekną...

Ja sama biorę L4 naprawdę w podbramkowych sytuacjach i zwykle nie dłużej jak 1-2 dni. Wiadomo, że jak kogoś nagle nie ma, to może być trudnej dla reszty itd. i to jest ok jak najbardziej, bo pracodawca nie będzie trzymał masy zmienników nie wiadomo po co. Natomiast uważam, że jeśli cały system się wali bo jedna osoba wzięła L4, to po prostu jest tam za mało osób.
u mnie w pracy na początku, kiedy doszłyśmy z koleżanką, zwolnienia były niemalże niedopuszczalne. Miałyśmy akurat roczne dzieci. Jak ktoś szedł, to wszyscy się krzywili, że zmiana grafiku przez tą osobę, "a ja to chora przychodzę", ze zastępstwa płatne dyrekcja musi dawać, a raczej ciągłe lawirowanie kierowniczki, w celu udowodnienia dyrekcji, że mamy ciężko, ale jakoś sobie radzimy bez tej jednej osoby. Jeszcze jedna, jak szła to nic, ale jak się dwie chore zebrały to był armagedon w pracy.
I co?
I nic trzeba przecierpieć. Ja wychodzę z założenia, że jak jestem chora to nie będę pracować, bo myślę o tym, jak się tragicznie czuję, a nie o pilnowaniu dzieci. Nie wspomnę o zarażaniu ich. I tego samego nauczyłam moje koleżanki ( w sumie ekipa się zmieniła przez lata i zostałyśmy tylko dwie, które wówczas doszły i kierowniczka). Jak ktoś jest chory ma siedzieć w domu, a niech się martwią inni. Na przykład dyrekcja. Koleżanka ma dwójkę dzieci, to normalne jest, że ona będzie częściej na zwolnieniu ode mnie. I jakoś tak po ludzku i otwarcie zaczęłyśmy o tym mówić.
W naszym przypadku dyrekcja nie może na szczęście mieć żadnego "ale",  zgłaszamy sytuację i daje osobę na zastępstwo.
Jest jak jest. A jest tak, że nie pamiętam kiedy któraś z nas poszła sobie na L4 z powodu infekcji. No chyba, że faktycznie którąś totalnie zmogło że na oczy nie widziała, to urlop na góra 2 dni.
Po operacji przepukliny pierwszy tydzień byłam na L4, ale drugi już na urlopie. Po to, żeby pracować w poradniach na mieście. Bo takie były oczekiwania pracodawców. I wszystko. I nie jestem jakimś wyjątkiem. A po tych 2 tygodniach powrót do oddziału do roboty i najwyżej ulgi tego typu, że koleżanki nie kazały mi biegać po oddziale i izbie przyjęć, tylko robiłam za nas wszystkie roboty za biurkiem, kompem i telefonem.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
28 lipca 2015 18:22
Jesli ktos byl 4 tygodnie na zwolnieniu lekarskim, następnie jeden dzien w pracy i znow pójdzie na zwolnienie lekarskie to czy ten jeden dzien przerywa jakoś ta ciągłość przed komisja lekarska?

Jeśli masz ponad 30 dni ciągłego zwolnienia chorobowego, to żeby wrócić do pracy musisz przynieść "zdolność" od lekarza prowadzącego (np. info o zakończeniu leczenia)  i z tym papierkiem iść do lekarza medycyny pracy po dopuszczenie do pracy - to raz,
4 tygodnie zwolnienia to 28 dni, czyli nie przekraczasz 30 dni i 1 dzień przerwy przerywa bieg 30 dni (nie musisz iść po zdolność)- to dwa,
Okres zasiłkowy 182 dni (czyli okres za jaki należy się zasiłek chorobowy) liczy się jako 182 dni zwolnienia na jedną i tą samą jednostkę chorobową, nawet jeżeli wystąpią przerwy w niezdolności do pracy, ale nie są dłuższe niż 60 dni. Jeśli przerwy są dłuższe niż 60 dni, a w tym czasie pracownik ma zdolność do pracy (a nie np bez zdolności do pracy wypisał urlop), to okres zasiłkowy liczy się od nowa - to trzy,
Jeśli zachorujesz i dostaniesz zwolnienie z tyt. innej choroby niż poprzednia, to wystarczy dzień przerwy między zwolnieniami, by liczyć nowy okres zasiłkowy - to cztery.
Z drugiej strony. Ile razy siedzę u rodzinnego i przychodzą osoby z infekcją tego typu, że mówię wprost, że jeśli nie pójdą na zwolnienie i nie zajmą się leczeniem na poważnie ( a nie tylko antybiotyk, czy fervex i znów do roboty), to ja nie wiem, jak zamierzają się wyleczyć i co? I gucio. Słyszę "nie, dziękuję pani bardzo..ale ja nie mogę iść teraz na zwolnienie".   🙁
No wiec wlasnie... ja nie jestem jakas mimozo-hipochondryczka.
Ale uwazam, ze jesli ja daje z siebie 100% w pracy to naleza mi sie chociaz normalne warunki zgodne z kodeksem pracy.

Nie chce zyć wyłacznie praca, chce pracowac, ale tez normalnie i godnie zyc.
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
28 lipca 2015 18:33
To ja jestem jakiś pop... pracodawca, bo jak ktoś jest chory, to mówię - idź się człowieku lecz, bo sama Twoja obecność w pracy mnie nie zbawi, a jeszcze innych pozarażasz. Z drugiej strony, jak ktoś wraca po chorobie, to znaczy, że zdrowy, że się wyleczył i może pełną parą pracować.
No ja w poprzedniej robocie tez swoich ludzi wysylalam do lekarza jak chorzy, jak przychodzilo takie zombie to nie dosc, ze nieproduktywne to jeszcze zarazalo.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się