kącik żółtodziobów - czyli pytania o podstawy

Sonika tak koń tkający to rzeczywiście duży problem . Przez swój narów niszczy sobie zdrowie zwłaszcza stawy i kopyta. Przeważnie takie konie mają też problemy gastryczne{kolki} . Uważaj bo inne konie mogą się nauczyć tego narowu od sąsiada. Przyczyną narowu jest nuda i za długie przebywanie w boksie bez możliwości wyjścia i odreagowania .
Sonika, mam tkającego konia. Dopóki jest na wybiegu 24h, nie ma problemu (rok potrzebował, żeby wyluzować). Zamknięty do boksu - tka szalenie. Ma problemy neurologiczne, cierpi na szpat. Konio w wieku 20 lat, więc można twierdzić, że mocno szkodzi. Można też twierdzić, że nie jest to tkanie takim złem, skoro stary kon ma problem ze wszystkim, ale nie z przednimi nogami
kajpo, o tym samym pomyslalam patrzac na to zdjecie 😁
Ja mam głupie pytanie. Jak rozróżnić strony owijek przy owijaniu? Dzisiaj szłam po zasadzie "przybrudzoną stroną do nogi" bo już raz były założone, ale przy użyciu jako wyprane zawsze, ale to zawsze conajmniej dwie zawine rzepem do spodu  😵 Jakoś je oznaczyć idzie?
I może ma ktoś jakiś pomysł jak ukryć dość nieestetyczny rzep? Jest kilka odcieni jaśniejszy niż owijka i paskudnie się odznacza.

Sonika - znam tylko jedną osobę, która zdecydowała się trzymać konia tkającego, zamiast sprzedawać jak najszybciej 😉 Poza zdrowotnymi konsekwencjami dla konia tkającego - uszkodzenia stawów, kopyt, mięśni, ciężko takiego konia wstawić w pensjonat. Wiele stajni po prostu odmówi przyjęcia tkającego konia, a ja jako pensjonariusz zrobiłabym potworną awanture, gdyby mi ktoś tkającego konia postawił obok mojego... bo konie potwornie szybko potrafią podłapać ten narów.
keirashara, przy zwijaniu połóż sobie rzep na udzie, tak żeby Cię nie łapał za bryczesy- czyli masz wystający górny rzep widoczny od spodu i widoczny drugi. Podwijasz górny rzep do wewnątrz żeby szczepić je ze sobą i dalej już lecisz w tą stronę.
Chyba nagram Ci filmik bo opisać masakra 😁

A co do zawijania. Kiedy trzymasz w prawej ręce całą owijkę a w lewej jej koniec, to masz ją trzymać tak jakby to był spód żywego ślimaka 😁 że jeśli położysz w tej pozycji na ziemi i poturlasz to się rozwinie. Zawijasz zewnętrzną stroną zwiniętej owijki.

Nagram to 😀
Dokladnie tak, jak opisala Burza. Cyknelam zdjecie na szybko. Tym sposobem, po zrolowaniu, spod owijki bedzie na zewnatrz.
Burza - dobra, zwinąć umiem, tylko jak mam takiego ślimaczka z rzepem w środku to ni huhu nie wiem, która strona prawa, a która lewa 😉 Już rozważałam napis "to stroną do konia baranie", ale na ciemnych owijkach nie będzie widać.
W sensie, owijki zwijam zawsze rzepem do środka i tak je przechowuje, a z zewnątrz mam tą końcówke bez rzepa.
Majorowa - wiem jak przewinąć, ale jak trzymam przewinięte i zrobie nimi kilka obrótek to przy zawijaniu okazuje się, że rzep wylądował od środka.
No k prawda jak bym owijek nie zwinął to i tak przed założeniem muszę je przewinąć albo przekrzywić na końcu . Też jestem ciekawy patentu  😡 
kujka   new better life mode: on
25 sierpnia 2015 21:10
keirashara, przyjrzyj sie:



Majorowa, alleluja ktoś mnie zrozumiał 😁

keirashara, nie żeby wsadzić nogę między pasek a rulon, tylko żeby rulonem okręcać- jeśli rozumiesz. Wtedy zawsze rzep będzie tam gdzie trzeba.
keirashara, zawsze zawijasz na zewnatrz w kierunku zadu.
Jestem w stajni od 2 lat, trochę krótko aby zauważyć wpływ tkania na danego konia. Jedynie co zauważyłam to jakby bardziej rozplaszczone przody u araba, ale jedynie gdy ma kopyta "tuż przed kowalem".
Mamy różne konie, od wiecznie niewybieganych mlodziakow po seniorów, od koni stojących po tę w treningu. Tkaja dwa ( przyczyny tkania znane) żaden inny nie jest tym zainteresowany. Nawet te dwa nie nauczyły się tego od siebie, tylko całkowicie niezależnie. Więc tej teorii o szybkiej nauce nie potwierdzam.
Byłam ciekawa czy to "zło wcielone " jest serio takie straszne czy to tylko mit. Dzięki, będę obserwować i przeciwdziałać
Dziewczyny, nie wiem gdzie spytać, ale tu zagląda dużo osób - ma któraś dostęp do clipmyhorse.de i mogłaby mi pożyczyć dane na godzinkę lub dwie? Oczywiście za odpowiednią opłatą 🙂 Potrzebuję obejrzeć 4 filmiki, a szkoda mi wyrzucać 120 euro. 🙂


przypomnę się raz jeszcze, byłabym przeogromnie wdzięczna!
keirashara, jeśli masz prawidłowo zwiniętą owijke, to nie ma bata abyś ją źle założyła...
Wystarczy owijać tak, jak pokazała  Majorowa,  - tj "ślimaczkiem" na zewnątrz. 🙂
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
26 sierpnia 2015 07:51
Sonika, bo to jest jak mit z uczeniem się łykawości od innych koni... pracuje z końmi już wiele lat i miałam do czynienia z tkającymi i łykawymi(w tym mój) i żaden się od nich tym nie "zaraził" 😉. To jest utrwalone w przekonaniu ludzi, że to jest nałóg,a nałóg jest zaraźliwy. Osobiście uważam, że konie nie są "małpami" i nie odgapiaja od siebie takich zachowań. Ale ludzie i tak będą dalej gadać, że nie chcą obok łykającego/tkającego i rozsiewać dalej ten stereotyp. Nie spotkałam się nawet z badaniami potwierdzającymi tezę zaraźliwości nałogów u koni ani z żadnym koniarzem potwierdzającym, że jakiś koń zaraził się od drugiego.
xequus - hmm, śmiem polemizować, bo jak kilka ładnych lat temu wrócił do nas z odchowu koń, który nabawił się tam nawyku tkania to wystarczy, że postał niecały tydzień, a jego sąsiad zaczął się kiwać... został sprzedany jako doczepka do swojej matki, za śmiesznie niską cene, byleby się pozbyć jak najszybciej problemu.
Tak samo obecnie, kuce ze stajni chodziły ze sobą na padok, jeden łykał - łykają wszystkie. Fakt, tylko ten pierwszy w boksie (i już nie, bo smarują mu brzgi żłobu dziegciem i zostawił go w spokoju), ale reszta wczepia radośnie zęby w płot i łyka aż na pare metrów słychać.
Ja bym nie chciała żeby taki koń stał obok mojego. Wolę dmuchać na zimne w tym wypadku.
Z badaniami również się nie spotkałam, ale cóż, ze zwykłej logiki wynika, że jak koń cały czas się kiwa to cały czas mocniej obciąża stawy, kopyta, całe nogi, co raczej nie wpływa na nie pozytywnie.
Poza tym, stopień zaraźliwości też pewnie wynika od danego konia - jedne bardziej naśladują, inne mniej, jeszcze inne mają totalnie gdzieś reszte koni. Moje nigdy nie uciekające z padoku kiedyś regularnie zwiewały z taką jedną kobyłą, co je wyprowadzała. Wcześniej jak inne wiały, to nie reagowały, ale z nią zawsze gdzieś się poszwędrały. Obecnie też nigdzie nie uciekają.

Co do owijek, to chyba ja nagram, o co mi chodzi 😉 Bo albo jestem specjalna, albo nie zwracam na coś uwagi  🙄
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
26 sierpnia 2015 09:11
keirashara, u nas jeden kuc od 2 lat łyka. Żaden sie nie zaraził.
Czytałam gdzieś taką teorię, że konie "zarażają się" wtedy, jeśli czynnik powodujący tkanie u konia tkającego jest stresujący także dla nich - wtedy podłapują nowy sposób radzenia sobie ze stresem. Jeżeli dla nich to nie problem, to nie podłapią.
Moja stała przez półtora roku boks w boks obok konia tkającego, stali tylko we dwoje, pozostałe konie w innym budynku. Nie zaraziła się.
Moja stoi obok mojego Karego, który łyka już parę lat i nic się nie dzieje  😉 W przypadku łykawości to najczęściej skutek jakiś dolegliwości gastrycznych lub wynik stresu, a jeśli sąsiad nie będzie narażony, ani na jedno, ani na drugie to nie ma opcji, żeby się nauczył.
keirashara co do owijek to ja zrobiłam od wewnetrznej strony w gornym rogu owijki na nie-rzepowym koncu mala kropke lakierem do paznokci, lewe na jeden kolor, prawe na drugi, teraz zawsze zwijam "w slimaka" i nie musze zapamietywac co i jak, po prostu wyciagajac z opakowania owijki wiem ze kolor niebieski kropki to noga lewa, kropka ma byc na gorze zeby rzep nie był do gory nogami (mam ozdobne rzepy na jednych owijkach) i przylozona do nogi konia zebym zawijala "z wiatrem". Polecam bo to no-brainer jak juz sobie raz tak wszystkie przygotujesz, na zawinietym koniu kropek nie widac a lakier nie schodzi w praniu 🙂
Ok - może wynik stresu. Nie zmienia to faktu, że jest szansa na podłapanie - bo ja akurat ni huhu nie wiem, czym się kucory na padoku mogły/mogą stresować 😉 Czym się koń obok młodziaka stresował też nie wiem. Nowym koniem? Staniem w boksie, choć był padokowany? Siana zawsze w bród, poidła działające. Może hm, trening nie właściwy, pajęczyny na kratach, nie wiem. Konie jak i ludzie mają swoje "fobie", stresują się czasem niezauważalną dla nas pierdołą. Mój np. panicznie się boi białych tasiemek i płotków i nie lubi jak wiatr mocno wieje.
Akurat widziałam przypadki podłapania nawyku w dwóch różnych stajniach i sytuacjach. Nie twierdze, że tak zawsze jest, po prostu to widziałam. I jak mówiłam - dmuchała bym na zimne. Jako pensjonariusz ogólnie nie narzekający rezerwuje sobie prawo do jednego widzimisię - nie dla konia tkającego/łykającego w boksie obok 😉

nemaya - o własnie, to jest to, dzięki 😀
Może żółtodziobem już nie jestem, ale dzisiaj nasunęło mi się pytanie z zakresu totalnych podstaw. Chodzi o zakładanie ochraniaczy / owijek. Ja zakładam zawsze – albo jedno albo drugie, ale w sumie to nie wiem po co. Tzn. wiem – ale… Jeździmy rekreacyjnie tylko po płaskim, kompletnie żadnych skoków, koń nie podkuty, nie strychujący. Plac do jazdy w całości piaszczysty, płaski, bez niespodzianek. Jedynie miejscami kopny. No więc na co nam ochraniacze? Jeżeli ochraniacze / owijki są w stanie uchronić (albo zmniejszyć ryzyko) przed kontuzją kiedy np. koń się poślizgnie albo „zassie” mu nogę (po intensywnych deszczach piach robi się trochę śliski i lekko zasysający) – to mam odpowiedź po co nam te ochraniacze / owijki. Ale jeżeli one nie są w stanie przed czymś takim ochronić – to czemu mają służyć w naszym przypadku? Wątpliwości wzięły mi się m.in. stąd, że skoro konie mogą wykonywać bez ochraniaczy / owijek skomplikowane i obciążające elementy jazdy podczas  zawodów ujeżdżeniowych – bez obawy o kontuzję (bo chyba inaczej przepisy nie nakazywałyby „rozbierania” koni przed wjazdem na czworobok) – to może zakładanie zawsze i wszędzie ochraniaczy nie jest takim obowiązkiem, jak mi się zawsze wydawało (mówię tutaj oczywiście o swoim przypadku opisanym powyżej). Co o tym myślicie?
keirashara pensjonariusz ma prawo życzyć sobie, żeby jego koń nie stał koło jakiegoś tam konia z różnych powodów. Także to jest zupełnie osobny temat. Natomiast głoszenie, że konie się od siebie uczą łykania jest totalną wtopą i nie uzasadnioną żadnymi badaniami bajką.

dopisek - jeśli macie w stajni tyle łykających koni to zaczęłabym się zastanawiać co jest nie tak ze stajnią  😉
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
26 sierpnia 2015 10:07
annet ja wychodzę z założenia, że lepiej zapobiegać niż leczyć. Ubranie ochraniaczy to nie jest jakiś duży wysiłek i dla konia też nie jest to problem. Ja przed oczami mam wizję typu koń się spłoszy, odskoczy i walnie nogą o nogę. Albo jeździec spadnie i koń zaczyna biegać bez kontroli. Poza tym w przypadku robienia chodów bocznych(a to również zabawy na płaskim) istnieje ryzyko uderzenia nogą o nogę. Niby na pastwisku jest to samo, ale jednak koń bardziej jest tam za siebie odpowiedzialny i robi to co chce, a nie porusza się według naszej woli, chociaż najwięcej kontuzji i tak w moim przypadku to wypadki na padoku 😉. Sprawa jest prosta, bez nóg nie ma konia, a jeśli chce się go użytkować to trzeba o nie dbać. Jeśli to dbanie ma polegać na zakładaniu ochraniaczy na jazdę, żeby nie kusić losu to widzę w tym sens 🙂

tulipan dokładnie to samo pomyślałam, że skoro tyle kucy łyka to może coś nie tak z żywieniem.
annet, ochraniacze ściąga się TYLKO na przejazd na czworoboku. A przepis nakazujący ich ściągnięcie wynika z tego, że odpowiednio dobrane ochraniacze poprawią wizualnie ruch konia. Zobacz jak dobrze wygląda ciemny koń w białych owijkach / ochraniaczach. Ten sam koń w ciemnych ochraniaczach będzie wizualnie poruszał się mniej ekspresyjnie. Co więcej ochraniacz może poprawić ruch konia. Mocno ściśnięta owijka sprawi, ze zad będzie "lepiej pracował"...
Podsumowując : to nie tak, że na czworobokach jeździ się bez ochraniaczy, bo nie trzeba. To tak, że za wiele można nimi zmienić a trach o kontuzję jest zawsze 😉
annet, jeżdżę bez ochraniaczy, szczególnie gdy jest gorąco. Wolę ryzyko lekkiego puknięcia niż grzanie ścięgien bez potrzeby. Zakładam gdy uczymy się czegoś bardzo nowego i gdy są drążki. W sumie wychodzi, że ochraniacze zawsze, chyba że są przeciwwskazania. Choć kiedyś ochraniacze to była rzadkość a konie wcale nie robiły sobie kuku i też się czasem zastanawiam, czy to nie jest skórka za wyprawkę. Do lasu "gołym" koniem nie pojadę, nawet na spacer  - mam uraz do ostrych gałązek.
_Gaga - to myślisz, że jak mocniej zacisnę Haidi owijki to zacznie w końcu wyżej nogi podnosić?  😉 (żartuję oczywiście) Ehh... żeby to było takie proste  🙁
PS. Rozjeżdżamy się pomału. Raz wydaje mi się, że jest lepiej po tej przerwie, innym razem, że bez zmian. W sobotę drugi kontrolny masaż - ciekawe, czy masażystka zauważy jakąś poprawę. Marzy mi się, że przyjdziesz do nas po przerwie i powiesz "Ooo - jest fajnie" (oczywiście zasłużenie).

halo - ja wprowadziłam sobie taki wewnętrzny przepis, że jak ciepło i sucho to owijki, a jak robi się chłodniej i mokro - to ochraniacze. Ale chyba czasami popadam w paranoję. Teraz miałyśmy przerwę spowodowaną problemami z plecami i jak zaczęłyśmy ponowny rozruch - to pierwszy tydzień, dwa to były same stępy i trochę kłusa - i jak tak zawijałam i odwijałam te owijki to tak mnie natchnęło, że chyba bezsensu to robię.
tulipan - łykają 3 kuce chodzące razem na padok - zaczął jeden (tj. przyjechał już łykawy), inne odwzorowały moim zdaniem, bo żaden wcześniej tego nie robił. Tylko ten jeden pierwszy łykał w boksie - inne nie. Za to do płotu z chęcią się przylepieją nawet po wywiezieniu tego pierwszego, choć ostatnio jakoś rzadziej. Inne konie nie łykają. Nie wiem, czy 3,a teraz w zasadzie 2 kuce to aż tyle 😉 Kuce chodzą na jeden swój osobny padoczek i tylko na nim łykają - może na nim coś jest? Może się nudzą na nim, bo jest dość mały, nie wiem. Jeden kuc czasami wozi dzieci, drugi to szport kuc, więc zupełnie inne tryby życia i karmienia. Żaden inny koń nie łyka, nie zdarzyła się nigdy kolka, ani inne problemy trawienne. Koni stacjonuje ok. 40. W większości wyglądają jak pączki w maśle. Żarcie z własnych łąk, dobrej jakości, dobrze przechowywane, jak jakiś balot leżał na dole i jest brzydki idzie w śmietnik. Stajenny jest normalny i nic konią nie robi - mój wielkogłowy jest koniem po przejściach i jakby facet podniósł na niego rękę czy coś mu zrobił to bym widziała w jego reakcjach na stajennego. Ludzie obcy się nie plączą - co jest ważne, bo juz widziałam numery typu karmienie konia żelkami. Nie wiem co mogłabybyć nie tak. Wygląda to raczej na "zabawe" z powodu nudy, którą podłapały od innego.
Pisze co widziałam i to, co mi mówiono. Może łapanie nawyków to "urban legend", ale zawsze jst coś podstawą mitu.
annet - po placu, który jest śliski i zasysający ja bym nie jeździła. Nigdy nie wiesz, czy koń się nie spłoszy, nie stuknie, nie potknie o własne nogi. Też długo jeździłam bez ochraniaczy, bo "nie były potrzebne". Mimo, że tfu, tfu, nic się koniu od tego nie stało - choć nie dam sobie ręki uciąć, czy nie powstały jakieś mikrouszkodzenia, to jakoś pewniej się czuje, jak ma je na sobie. Niby też koni nie obijający się, nie podkuty, chodzacy po płaskim, a kilka rys na skorupie jednak jest. Też nie ubieram w upały
famka   hrabia Monte Kopytko
26 sierpnia 2015 11:20
keirashara, już kilkadziesiąt razy było mówione, konie nie uczą się łykać od siebie, tak jak dziewczyny mówią poszukaj problemu gdzie indziej, zaczęłabym od żywienia (czytaj 🤔IANO, TRAWA) potem przeleciałabym pod kątem stresu . 
U mnie w stajni od 3 lat stoi koń który łyka i żaden z pozostałych 15 koni się nie "zaraził"  😉 Przez taki okres czasu działy się rzeczy mało komfortowe dla koni typu areszty boksowe czy inne stresujące sytuacje i mimo to nikt nie podłapał.

Jakby konie uczyły się od patrzenia moje dostałyby telewizor i GP bym im puszczała  😂

Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się