PSY

Nieciekawa sytuacja 🙁 oby to był wyjątek, bo nie wyobrażam sobie znalezienia się podczas spaceru po górach w środku polowania.
My mieliśmy wczoraj podobną sytuację na jurajskim szlaku, ale dowiedzieliśmy się, że taka wzmożona aktywność myśliwych i polowania co weekend, tylko do końca lutego.
Dziewczyny, wiecie jak jest ze wścieklizną u lisów?
Piękne lisisko mieszka u nas wąwozie. Często przychodzi też na osiedle. Ma totalną olewkę na ludzi, psy, samochody... Widuję go blisko dwa lata, więc sam chory nie jest. Ale jak jest z nosicielstwem?

I ponawiam pytanie o szczepienia przeciwko innym chorobom jak wścieklizna u dorosłego psa.
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
11 stycznia 2016 11:59
Lisy sa szczepione, szczepiona jest wyrzucana w formie takich kostek do zjedzenia. Oczywiście nie ma 100% pewności, ze kazdy lis je zjadl, ale wzrost populacji lisow świadczy o tym, ze yo skuteczne.

U psow o nieznanej przeszlosci np schroniskowych czy nawet koni robi sie również bazowe szczepienia. 😉
Czyli bazówka przeciwko parwowirozie, nosówce, zapaleniu wątroby i kaszlowi kenelowemu?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
11 stycznia 2016 13:09
Jeszcze leptospiroza 😉

Edit.
Na wscieklizne szczepi się co rok i nie wiem czy właśnie leptospiroza tez nie co rok.
A wirusowki pozniej juz co dwa lata 😉
Czy przechodząc z psem na BARFa mam jakiekolwiek szanse realnej kontroli stosunku wapnia do fosforu czy nie bardzo? Mamy zalecenie od weta: 1,1Ca : 0,8P szukam odpowiedniej karmy i jest ciężko, bo na większość jest uczulony (alergia na chemię spożywczą  😵 ) Czy dystrybutorzy mięs podają skład pierwiastkowy czy muszę się opierać na informacjach ogólnych i ważyć i liczyć wszystko sama?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
11 stycznia 2016 20:47
Są kalkulatory do barfa, ale nigdy nie stosowałam i nie mam pojęcia czy pokazują stosunek Ca:P.
Musiałabyś ich poszukać.
Kartka z kalendarza...

Nie, nie mam problemu. Nie, nie oczekuję jedynej słusznej rady szkoleniowej. Nie, moja suka nie jest i nie będzie psem-cyborgiem na pilota, nie wszystko nam idzie jak z podręcznika.
😉

Dzisiejszy popołudniowy spacer to było jedno wielkie jajko-niespodzianka dla Werny. Dla mnie momentami też. Dodatkowo wąwóz chyba stracił status quo psiego azylu.
Po pierwsze wszystkie zbocza zostały opanowane przez zjeżdżające dzieci. I bardzo dobrze, fajnie widać, że dzieciarnia odkleiła się od komputerów. 😉 No ale dla suki szok. A ja ten szok... olałam. Na tyle wierzę w tę sukę, a ulice daleko, że dałam jej luz. Mogła wybierać trasy bokami, omijając "potwory". Dałam jej patrzeć, słuchać z takiej odległości jaką wybrała.
Później spotkałyśmy bałwana. Śmiał sobie stać na środku Wernowego miejsca zabawy. Durnowata omijała go łukiem 50 metrów. Ale tu już ją przymusiłam nieco do kontaktu - bałwan miał nos z całkiem fajnego patyka. Trochę pokusiłam, pokusiłam, porzucałam i ostatecznie brała patyk spod samych "stóp". Na wyciągniętej szyi, praktycznie czołgając się po ziemi, ale jednak brała.
Na tyle na ile, zabawa w aport trochę stłumiła koncentrację na dzieciach. Więc to też na plus.

I byłby to zupełnie fajny spacer gdyby nie końcówka. Zmierzałyśmy już do schodów, Wer z patykiem w zębach, kiedy nagle dobiegł do nas spory, młody doberman. Zamiary miał przyjazne, ale entuzjazm bardzo nieskoordynowany. Po prostu wpadł w Wernę całym rozpędem. Później zaczął wkoło niej skakać wariacko, wywrócił ją, mnie prawie wywrócił. Wer najpierw się przestraszyła, później wyglądało, że będzie chciała zabawowo uciekać przed nim z patykiem, ale jak po raz kolejny wpadł w nią z impetem to przestało się jej podobać. Właściciel dobermana przybiegł, próbował go wołać, łapać, pies miał go w d... Werna do mnie oczywiście przybiegała na komendę, ale nie miałam szans ani jej, ani tego czarnego czorta przytrzymać, bo ten wpadał na nas, próbował na mnie wskakiwać z radością, itd... Wer zachowywała się wspaniale. Oczywiście, że szczeknęła/warknęła na niego raz i drugi (pewnie mocniejszy, starszy pies to by go po prostu porządnie dziabnął), ale względem mnie perfekcyjnie posłuszna. Zakończyło się dopiero kiedy właściciel dobermana po prostu rzucił się na niego całym ciałem jak jakiś rugbysta. 😉
Tylko, żeby było zabawniej, jak już weszłyśmy po schodach na osiedle, to nagle doskoczył do nas kolejny pies - tym razem owczarek niemiecki. Znam go z widzenia, też dość młody, wiem, że nie jest agresywny. Ale właściciela w pobliżu nie było widać. Pies zaniepokojony, rozglądający się, ale Wernę zaczął zaczepiać. I tak samo niedelikatnie łapami, tak samo podskoki... Suka znowu dwa razy zębami błysnęła, ale ogólnie luz. Tylko, że była już na lince, unikając go zaczęła się nieco plątać. 
Moja pierwsza reakcja to była chęć złapania tego ONa i poczekania na właściciela, bo musieli się szukać. No ale nie dałam rady utrzymać mojej na lince, i tego brykającego byczka jednym palcem za kolczatkę. Trochę mam do siebie pretensję, bo to już jednak ulice blisko i teraz się niepokoję. Mogłam może spuścić Wer i jego na linkę zapiąć, ale trochę za mało rąk miałam. Pobiegł raczej w kierunku wąwozu, więc mam nadzieję, ze się znaleźli.

Wniosek taki, że po pierwsze mówcie co chcecie, ale mam fajnego psa. Zdecydowanie do ideału jej brakuje, ale jednak można o niej powiedzieć "dobrze ułożona".
Po drugie jak widać swoje można robić, a nigdy nie wiesz co się zdarzy dookoła i jak Ci to plany szkoleniowe popsuje.
I po trzecie wychodzi na to, że powinno się mieć przy sobie min. trzy zabawki, dwie smycze, gaziki i bandaże... tak w razie W... 😉


A poza tym właśnie leżałam sobie z Werną naście minut na podłodze. Używając jej jako poduszki pod głowę. A suka tylko głęboko westchnęła, włożyła łapę w moją dłoń i zasnęła... Mam nadzieję, że przynajmniej kilka osób doceni jakie to piękne i ważne.  
Szczególnie kiedy spojrzy się wstecz pół roku, kiedy Wer po znalezieniu głaskanie z dystansu przyjmowała z lekkim spięciem. Teraz mam w oczach jak się uczyła dotyku, tulenia. Może to nie jest z natury psie, ale jak widać psy łapią to z wychowania, od właścicieli. Teraz sama przychodzi i wpycha łeb pod rękę, pod pachę. Kiedy była obolała po sterylizacji to całą noc spała wzdłuż mnie, ściśle przytulona całym ciałem i z nosem pod moją twarzą. Czyli jakby nie patrzeć - przytula się i to z własnej woli. 🙂 
   

Arroch, kalkulator z ekozwierzaka pokaże ci stosunek Ca : P, coś tam symbolicznie się za niego placi. Polecam bardzo.

edit: http://www.barfnyswiat.org/viewtopic.php?t=829
Arroch, jak będziesz miała problem to daj znać. Pomogę Ci ustalić i zbilansować Barfa 😉
Jeszcze leptospiroza 😉

Edit.
Na wscieklizne szczepi się co rok i nie wiem czy właśnie leptospiroza tez nie co rok.
A wirusowki pozniej juz co dwa lata 😉


Lepto tak na prawdę powinno się co pół.
Arroch - w celu ewentualnej suplementacji wapnia (i przy okazj alg oraz drożdży) polecam Ci Barfer's Best

http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_specjalistyczna_alternatywna/witaminy_dla_psa/mineraly/228542

Ascaia ta Twoja sąsiadka to chyba rzeczywiście przypadek beznadziejny - ja bym olała i się nie przejmowała, bo nic strasznego nie robisz. Nie eksmitują Cię za szczekającego sporadycznie psa, no pliz 🙂 Btw - ona mieszka nad czy pod Tobą?

cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
12 stycznia 2016 07:35
Kleik a możesz pomóc mi zbilansować gotowane jedzenie mojej suni? Uświadomiłam sobie dzięki postom powyżej, ze może być problem z ilością wapnia w pożywieniu. Mam teraz niezłą zagwozdkę. Aby dostarczyć wapnia musiałabym dawać psicy surowe kości lub skorupki jaj. Jak to się ma to faktu nie łączenia przetworzonego jedzenia z surowym? A może mączka z małży nowozelandzkich będzie ok? Macie jakieś pomysły, bo ja chyba wymiękłam w tym temacie żywieniowym.




Dzięki wielkie dziewczyny  :kwiatek:
Suplementować wapnia nie mogę i nawet nie powinnam, bo wszystkie nasze obecne problemy to wynik mojej i naszego lubelskiego weterynarza nadgorliwości w suplementacji psa i zaburzonego stosunku wapń:fosfor. Trochę już zmądrzałam, bo przeczytałam chyba ze 100 etykiet karm i odpowiedni dla nas stosunek mają te karmy, na które pies ma alergię  😁 więc chyba tylko BARF zostaje...
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
12 stycznia 2016 07:44
Hiacytna ooo wyglada na fajny preparat. Może się nada przy gotowanym żarciu?

W zooplus znalazłam jeszcze cos takiego http://www.zooplus.pl/feedback/shop/psy/karma_specjalistyczna_alternatywna/witaminy_dla_psa/mineraly/60925

Myślicie, ze przy diecie opartej o gotowane mięso i warzywa ten preparat byłby ok? Mała aktualnie nie dostaje żadnych kości 😵 .Ewidentnie muszę wprowadzić jakieś źródło wapnia!!! Tylko nie wiem czy kości, jakie, gotowane  czy surowe. Czy może jakieś mączki. 😵

Czy prawdą jest ,że kosci wołowe i cielęce można dawac gotowane?
Hiacytna ooo wyglada na fajny preparat. Może się nada przy gotowanym żarciu?



Myślę, że tak - to nie jest zarezerwowane dla surowożerców, suplement jak suplement 🙂
Hiacynta, sąsiadka z góry. A tak sobie myślę, że sprawa się ułoży. Pani psio-lubna może i nie jest, ale chyba to, że poszłam porozmawiać zrobiło na niej dobre wrażenia. A za jakiś czas pójdę np. uprzedzając, że będą u mnie goście, z muffinkami i babę mam zamiar przekupić. 😉
Najbardziej po przyjęciu Werny bałam się reakcji sąsiadów z dołu (pani w średnim wieku z nastoletnim synem), bo to jednak stukot pazurków, podskoki... A oni uparcie twierdzą, że nic nie słyszą i w ogóle nie ma kłopotu. 🙂

Werna uczy się chodzić po drzewach!
😵
W wąwozie co jakiś czas mamy pochowane między konarami patyki. Jestem niska, więc to nie jest mocno niedostępne, no ale jednak - zahaczone o gałęzie, jednak tak do 2metrów dosięgnę ręką... Dzisiaj Wer poleciała pod jedno z drzewek... wzięła rozbieg i... i ściągnęła patyka. Moja mina musiała być bezcenna.

Suka wychowuje sobie drugiego kumpla-labradora. Dzieciak ma 4 miesiące. Muszę pilnować Werny by nie szalała przy nim za bardzo (by nie była jak ten doberman dla nas wczoraj), ale dogadują się bardzo fajnie.
Mam pytanie do osób które karmią barfem. Dajecie ryby?? Mam dostęp do karpia w przystępnej cenie i nie wiem czy się skusić?? Znajomi zachwalają, ale ja mam wizje psa który dławi się ością. Z barfem dopiero raczkujemy ale myślę że rybka to fajna opcja zwłaszcza że mam szanse na regularne dostawy w dobrej cenie i ze sprawdzonego miejsca.
ushia   It's a kind o'magic
12 stycznia 2016 09:28
dajemy ryby 🙂
przynajmniej ja
moje uwielbiaja, ale morskie, karpik bez szału wchodzi

szafirowa   inaczej- może być równie dobrze
12 stycznia 2016 10:02
Powiedzcie mi, bo moja wyobraznia przestrzenna lezy i kwiczy- czy buda 100 na 75 i 85 wysoka to jest naprawde duza buda, czy taka sredniawa? Zmiesci mi sie owczarek azjatycki jak dorosnie? Tzn nie czy zmiesci sie na upchanego, tylko czy bedzie mu ok, czy szukac wiekszej?
U nas sa budy 80 cm na 100 cm i co prawda  sloza  jako ozdoby bo psy mieszkają w domu ale były przeznaczone dla owczarków niemieckich. Są dość spore i zdarzało się że dwa właziły do jednej. Moja znajomą ma identyczna dla bernardyna i pies się mieście spokojnie. Jeśli chcesz żeby pies miał luz to celuj w większą ale w większej zawsze chłodniej.
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
12 stycznia 2016 10:20
szafirowa mi się wydaje, ze będzie mała. Jak pisze Bułana celuj w większą ale lepiej docieploną.

Jara możesz mi napisać dlaczego łączenie przetworzonego jedzenia z surowym nie jest dobre dla psa?
Bulana, dajemy, ja akurst paczkowanego lososia, ale w okresie okoloswiatecznym karp wchodzil jak zloto 😉
A jesli chodzi o szczekajace psy - mam na pietrze popieprzonego Tobiaszka i jego Pania Marysie, ktora daje psu byc psem, wiec Tobiaszek (i tu noe przesadzam) drze ryja non stop od 7 rano do 22. Kazdy szelest motywuje go do intensywnego pilnowania drzwi. Mozna o wu jać.
Arroch - w celu ewentualnej suplementacji wapnia (i przy okazj alg oraz drożdży) polecam Ci Barfer's Best

http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_specjalistyczna_alternatywna/witaminy_dla_psa/mineraly/228542

Ascaia ta Twoja sąsiadka to chyba rzeczywiście przypadek beznadziejny - ja bym olała i się nie przejmowała, bo nic strasznego nie robisz. Nie eksmitują Cię za szczekającego sporadycznie psa, no pliz 🙂 Btw - ona mieszka nad czy pod Tobą?



Eksmitują. O ile są ludzie cierpliwi o tyle zdarzają się również mało empatyczni. Moja dobra znajoma dostała ultimatum, a psa ma ledwie dwa miesiące i wciąż z nim pracuje.
Można? Ano można...
Mi szczekającego psa po prostu sąsiad otruł, także bywają i tacy  🙄
[quote author=Hiacynta link=topic=32.msg2479525#msg2479525 date=1452583921]
Arroch - w celu ewentualnej suplementacji wapnia (i przy okazj alg oraz drożdży) polecam Ci Barfer's Best

http://www.zooplus.pl/shop/psy/karma_specjalistyczna_alternatywna/witaminy_dla_psa/mineraly/228542

Ascaia ta Twoja sąsiadka to chyba rzeczywiście przypadek beznadziejny - ja bym olała i się nie przejmowała, bo nic strasznego nie robisz. Nie eksmitują Cię za szczekającego sporadycznie psa, no pliz 🙂 Btw - ona mieszka nad czy pod Tobą?



Eksmitują. O ile są ludzie cierpliwi o tyle zdarzają się również mało empatyczni. Moja dobra znajoma dostała ultimatum, a psa ma ledwie dwa miesiące i wciąż z nim pracuje.
Można? Ano można...
[/quote]

Od kogo dostała to ultimatum?
Otruł, zastrzelił...
Tutaj główną rolę gra charakter i podejście osoby która ten problem z psem zgłasza. Sąsiad miał trzy małe mieszańce, dosłownie do kostki to również je otruto, a były bezproblemowe. Nie gryzły ani nie szczekały. Ktoś miał kaprys.

Ultimatum od mieszkańców ościennych pomieszczeń, a sprawa ma się niedługo odbić od właściciela. Ona sama jedna przeciwko kilku osobom, także sprawa dla mnie jasna, skoro na jej miejsce zawsze ktoś wejdzie.
Sąsiedzi generują większy zysk niż ona. 😉
Zależy co uznamy za sporadycznie. 😉

Upierdliwych szczekaczek też nie lubię i psów szczekających... regularnie. Tzn. - u moich rodziców w bloku w klatce obok jest spory pies, którego stale wypuszczają na balkon. Pies sobie tam siedzi i co jakieś kilka minut robi "howk". Niby to nie ujadanie, a po drugiej godzinie zaczyna jakoś irytować. Za to tam gdzie mieszkam teraz, w wieżowcu obok mieszka JRT - taka właśnie ujadaczka - też jest wypuszczany na balkon i zajadle oszczekuje wszystko, co się rusza. Na niego naprawdę szlag trafia. No i na marginesie - to przez niego Werna jest na cenzurowanym, bo sąsiadka z góry w naszej rozmowie coraz o nim wspominała.

A co do moich psów, to zawsze dbaliśmy, żeby nie były przeszkadzające. Ja jestem bardzo wrażliwa na dźwięki, poza tym my całą rodziną jesteśmy grzeczne, prospołeczne istoty. Najgorsza była Perełka, bo ona miała właśnie takie szczekaczkowe zapędy jako mały kundelek. Wiadomo było, że poszczeka gdy ktoś wchodzi  -te tzw. 5-10 minut aż goście usiądą. JamNika też szczeka kiedy ktoś się kręci po korytarzu i gdy ktoś wchodzi - też na zasadzie kilku/kilkunastów szczeków i po sprawie. A Werna jest najcichsza z nich. Więcej szczeka będąc u rodziców niż u mnie - po pierwsze u mnie jest większa klatka, 7. piętro, więc mało słychać by się ktoś kręcił. Po drugie u rodziców to częściej wygląda jak szczekanie do towarzystwa Nice.
Najlepszym dowodem na to na ile Wer jest cicha to są właśnie sąsiedzi, którzy długo nie byli pewni czy suka została. A i sąsiadka z góry przyznała (z niechęcią 😉 ), że nie wiedziała, że pies jest od wakacji.
maluda, no ale jak ktoś jest właścicielem mieszkania to ja tego nie widzę jednak 😉.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się