"Nie ogarniam jak..."

Facella   Dawna re-volto wróć!
16 stycznia 2016 12:52
Chyba bym pogryzła każdego, kto tak gada.
Tak na marginesie, Dzionka, gratuluję! Wybacz, że tak późno, ale mam wrażenie, że dopiero miesiąc temu cała re-volta żyła Twoimi przygotowaniami do ślubu  😁
Ja zauważyłam już, że tego typu podejściem cechują się osoby, które nigdy nie miały odwagi sięgnąć po nic, czego w życiu naprawdę chciały. Ja się odcięłam od słuchania takich osób i teraz widzę, że człowiek może w życiu co mu się tylko podoba. Mało tego, gdy sam wie do czego dąży, ma wszelkie szanse powodzenia. Biorąc pod uwagę że jednak większość ludzi w tym kraju z ledwością płaci rachunki, nie dziwię się że nie mieści im się w głowie jak młoda mama może realizować nie taką znowu tanią pasję. Skoro może - niech realizuje. Nie ma nic gorszego niż kobieta która po 40 latach wycierania wszystkim nosków nagle zdaje sobie sprawę, że nic z tego czasu nie wzięła dla siebie. Zawsze smucił mnie i przerażał widok osoby, która prócz usługiwania innym nie ma żadnego celu, porzuca marzenia, ambicje, i zamyka się w cyklu podstawowych obowiązków. Bo tak trzeba. Bo tego oczekują inni. Inni - którzy właśnie dzięki temu sami mogą się realizować. Potrafię to w jakiś sposób zrozumieć, niemniej uważam za smutne i przerażające.
Nie ma co słuchać i się przejmować, tylko żyć po swojemu. Skoro nikt za nas nie umrze, to nie pozwólmy nikomu za nas żyć 😀
robakt   Liczy się jutro.
16 stycznia 2016 13:19
To nie jest tylko kwestia pieniędzy - wokół mnie są ludzie, którzy nie mają żadnych zainteresowań. Totalnie żadnych. Uczelnia, czasem jakaś impreza i nic więcej. Ja coś się tam kręcę przy paznokciach, stajni, uczelnia i cokolwiek człowiek by nie robił - wspinał się, jeździł kładem, miał super wystawowego psa i jemu poświęcał czas - chociaż mnie to nie kręci to rozumiem. Rozumiem, że można być zakręconym na jakimś punkcie.
Chryzantema   Sięgamy dna, po to by się od niego odbić.
16 stycznia 2016 13:29
Luna popieram, ja też mam swoje nie takie małe marzenie i dopóki słuchałam reszty, wydawało mi się, że musiałabym na nie wygrać w totka. Teraz dzięki chłopakowi, odcięłam się od takiego gadania i BUM, jest plan jak spełnić swoje marzenie bez wygranej w Totka. (chociaż by nie zaszkodziła)  😜
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
16 stycznia 2016 13:40
[quote author=Luna_s20 link=topic=95120.msg2482000#msg2482000 date=1452950062]
Ja zauważyłam już, że tego typu podejściem cechują się osoby, które nigdy nie miały odwagi sięgnąć po nic, czego w życiu naprawdę chciały.
[/quote]

Albo nic nie chciały, bo i tacy ludzie się zdarzają. Ja już wolę tych pierwszych, którzy np marudzą "chciałabym zacząć jeździć konno, ale pieniądze, ale czas, ale bla bla bla" niż takich, co to nigdy, nigdzie, nic - jak to kolega żartobliwie mawia 'za czym ty w te góry leziesz, zimno, zmęczysz się, w domu siedzieć"  😉 Niestety niektórzy naprawdę tak myślą, przykra sprawa.
desire   Druhu nieoceniony...
16 stycznia 2016 14:22
U mnie do dziś są święcie przekonani, że te moje konie to zwykła fanaberia, pojeżdże i mi sie znudzi.  szkoda, że trwa już ponad 10 lat. 😁
Z tego wszystkiego nawet się nie przyznaje, że chce kupić 2 konia.. Gdy dzierżawiłam drugiego to się nasłuchałam, a co dopiero gdybym kupiła.
Cenimy sobie jednak z mężem święty spokój.  😂
Ooo żebyście wiedzieli ile razy usłyszałam "to teraz chyba sprzedasz konia?" odkąd jestem w ciąży ;P To takie oczywiste, przecież nie możesz trwonić pieniędzy na głupoty, MASZ DZIECKO! Sami nieskazitelni moralnie wokół, hehe 🙂


Ja bym odpowiedziala ze jeszcze sprawisz dziecku kucyka.
Kurcze, też co chwilę słyszę "A po co ci te konie? A nie lepiej je sprzedać i kupić coś w mieście, kawalerkę jakąś?" - No tak, po to przenosiłam się do domu na wsi i kupowałam konie by je sprzedać, najlepiej razem z domem, i wrócić do miasta. Najlepiej żebym siedziała na kawalerce, robiła w jakiejś korporacji naście godzin dziennie, a nadwyżki rozdawała tym, którzy radzą sobie nieco gorzej. I jeśli czegoś naprawdę nie ogarniam, to logiki takich "doradców", bo w końcu jak tylko robi się cieplej, przestają pytać po co mi ta wieś i zwalają się tłumnie na wakacje, obowiązkowo z aparatem by zahaczyć sesję zdjęciową z końmi 😀
Facella, dziękuję 🙂

Mnie to śmieszy, kiedyś może bardziej wkurzało. Po prostu "co ludzie powiedzą" przestało być dla mnie jakiś czas temu argumentem i nie będę rezygnować z siebie, żeby w czyiś oczach wyjść na poważną, odpowiedzialną, przezorną czy nie wiem jaką tam jeszcze. Niech tam myślą co chcą, a ja będę robić swoje 🙂
To nie jest tylko kwestia pieniędzy - wokół mnie są ludzie, którzy nie mają żadnych zainteresowań. Totalnie żadnych. Uczelnia, czasem jakaś impreza i nic więcej. Ja coś się tam kręcę przy paznokciach, stajni, uczelnia i cokolwiek człowiek by nie robił - wspinał się, jeździł kładem, miał super wystawowego psa i jemu poświęcał czas - chociaż mnie to nie kręci to rozumiem. Rozumiem, że można być zakręconym na jakimś punkcie.

A nie rozumiesz ze mozna nie byc? 🙂 Zreszta, skad masz pewnosc, ze ludzie nie maja zadnych zainteresowan? Jestes z nimi 24h i widzisz co robia i jak zyja? Moze po prostu nie mowia, ze lubia "krecic przy paznokciach" (robic male rzeczy) bo to nie jest jakies swietne outdoorowe hobby ktorym mozna sie chwalic? A moze uwielbiaja seriale, gotowanie czy sprzatanie? Czemu trzeba robic nie wiadomo co zeby ktos uznal to za zainteresowanie godne mianu "niezmarnowanego zycia"?
Konflikt miedzy ludzmi z pasja a ludzmi bez pasji zawsze porownuje do konfliktu psiarzy i kociarzy.
Bo jeden lubi czekolade a drugi jak mu stopy smierdza.
Najgorzej gdy jedna strona probuje przekonac druga do swoich "racji".

Osobiscie nienawidze komentarzy na temat moich zainteresowan, gustu muzycznego czy decyzji zyciowych... Naprawde agresor mi sie wlacza jak ktos sie wpierdziela nieproszony 😀 Chcialabym umiec sie zdystansowac tak jak Dzionka.
W momencie pojawienia się dziecka, największe szanse na to, że nic się nie zmieni, mają jedynie te posiadaczki konia/koni, które jednocześnie posiadają własne włości i własną, przydomową stajnię.

Druga grupa mająca duże szanse, to osoby:
1 i najważniejsze: Bogate. Lub co najmniej ponadprzeciętnie majętne.
2: Dysponujące zarazem super zapleczem technicznym w postaci dyspozycyjnego męża i/lub dyspozycyjnych rodziców i/lub teściów (zdrowych fizycznie i psychicznie, z którymi ma się dobre relacje i w miarę zgadza się co do założeń i wytycznych dotyczących pielęgnacji i wychowania dziecka).

O tym wszystkim najłatwiej jest mówić przed. 😉

Ja tylko mogę pozazdrościć i pomarzyć. Moje jakiekolwiek własno-końskie cele, ambicje, plany, założenia... mogę sobie wiecie gdzie wsadzić. 😉

Ale też muszę dodać, że KOMPLETNIE NIE ŻAŁUJĘ.   😎
Po prostu się zmieniają priorytety.

Edit: Jeszcze dodam, że mimo tego co wiem z obserwacji, na podstawie własnych doświadczeń (czy doświadczeń licznych koleżanek, które stają się w pewnym momencie życia nie tylko miłośniczkami/posiadaczkami koni, ale też matkami)... to w pale mi się nie mieszczą nieproszone uwagi na ten temat.
Jak ktoś pyta, owszem.
Ja tylko mogę pozazdrościć i pomarzyć. Moje jakiekolwiek własno-końskie cele, ambicje, plany, założenia... mogę sobie wiecie gdzie wsadzić. 😉

Ale też muszę dodać, że KOMPLETNIE NIE ŻAŁUJĘ.   😎
Po prostu się zmieniają priorytety.


Mam tak samo. Ale gdyby ktoś ileś tam lat temu powiedział mi, ze mi się tak odmieni, to bym go wyśmiała.
Nadal lubię konie i końskie środowisko, ale odechciało mi się codziennie marznąć i śmierdzieć 😀
Już nawet nie chce mi się dyskutować co jest możliwe, a co nie. Po prostu to, że ktoś jest w ciąży, daje niektórym jakieś nadzwyczajne uprawnienia, by rozporządzać nagle cudzym portfelem, czasem i wartościami.
Czytałam gdzieś, że więcej rad niż kobieta w ciąży otrzymuje tylko kobieta z małym dzieckiem, więc... 😉
Dzionka, Możliwe jest wszystko. 
A od kogo usłyszałaś "to teraz chyba sprzedasz konia?" 😁
Julie, co ciekawe, od mojego brata, który sam ma mnóstwo odjechanych pasji, na które wydaje pewnie ze 20 razy tyle co ja na moje 😁 No ale on od początku ciąży jest strażnikiem mojego "prowadzenia się" i co jakiś czas słyszę "w ciąży na rowerze?!", "o tej godzinie wróciłaś z imprezy?! W ciąży?!", "taki mały samochód macie?! To niebezpieczne" i tak dalej 😀 Nie no, ma dobre intencje, jak to starszy brat, ale i od obcych zdarza mi się słyszeć podobne komentarze 🙂
Phi, ja też jeździłam w ciąży na rowerze, dopóki wielkość brzucha pozwoliła.  😉
Od obcych? No coś Ty, gdzie? Bo brat, to jeszcze brat, można podyskutować, ale żeby ktoś obcy miał czelność.  🤔wirek:
No zdarza się, zdarza 🙂 Wiesz, jakaś koleżanka mamy albo inny pociotek skomentuje moje niecne występki 😉 No ale to rzadziej, jednak co rodzinka to rodzinka ;P Bo mama i teściowa też potrafią pięknym chórem chronić moje nienarodzone biedne dziecko 😀 Nie no, śmieje się, bo to wszystko są fajni i kochani ludzie, jednak czasem zabiją mnie jakimś komentarzem, który dla mnie jest z kosmosu.
Ale tak jak mówię, od dawna już przewartościowałam sobie to i owo i o wiele bardziej zależy mi na moim "dobrostanie" niż udowadnianiu, że jestem jakaś tam, żeby zadowolić opinię publiczną 🙂 Szczególnie, że życie mnie nauczyło, że tej "opinii" nie da się nigdy zadowolić. Raz im zrobisz dobrze, myślisz że jesteś w porządku, ale nie! Zawsze znajdzie się inny obszar do twojej ewentualnej poprawy i tak w kółko.
ach, niech sie wszyscy pocaluja! Ja olewalam i dalej olewam co kto ma najmadrzejszego do powiedzenia, przeciez i tak zrobie tak jak uwazam 🙂

Na rowerze w ciazy... w 5 czy 6 mcu przejechalam pewnego pieknego dnia 60 km, 20 - 30 do ktoregos momentu bylo norma 2-3 x w tygodniu. A na pewno jestescie w stanie sobie wyobrazic jakie bylo wielkie oburzenie, ze sie wspinalam niemal do konca..  😁 Przeciez dla niektorych nawet chodzenie w ciazy jest sportem extremalnym  🤣
Nie pierwszy raz nie ogarniam... Tauronu. Płaciłam po 200zł miesięcznie za prąd (wiem, sporo, ale mam ogrzewanie na prąd). Teraz było rozliczenie za ostatnie pół roku. Wyszła mi nadpłata, ale mimo to prognozę na kolejne pół roku ustawili mi na... 446zł miesięcznie  😂 skąd oni taką kwotę wytrzasnęli? Pogięło tam kogoś totalnie. Nie pierwsza moja taka przygoda z Tauronem, wiem że mogę sobie zmienić prognoze i tyle, ale wkurza mnie coś takiego niemiłosiernie, bo w pierwszej chwili jak spojrzałam na prognozy to się przeraziłam, że mam jakieś kosmiczne zużycie. Poza tym teraz do końca nie wiem jaką ustawic prognozę, muszę tam specjalnie jechać, żeby to zrobić i w ogole... Jakby ją ustawili na podstawie faktycznego zużycia, to bym nie musiała niepotrzebnie tracić czasu... ech.
branka Co za problem jechać i złożyć pismo żeby chodzili spisywać licznik co miesiąc lub 2 miesiące.  Ja miałam tak i było super do czasu kiedy przestali chodzić i wystawili mi 2 raz prognozowaną. Przed świętami musiałam zapłacić ponad tysiąc dopłaty za prąd  🤔wirek: 
Też muszę się wybrać do nich i sobie ustalić, że będę podawać telefonicznie stan licznika co miesiąc .
A tak mogę zmienić, jak mam umowę podpisaną na 3 lata?
Wiesz, tak czy tak musze się tam przejechać  to pojade i zmienię prognozę.. ale dowiem się o inne opcje odczytów licznika. Dalej nie rozumiem skąd oni te prognozy biorą, chyba im kasy brakuje, to takie wymyślają.. 😎
Mi raz zaniżyli na 150zł a płaciłam 300zł-400zł, drugim razem zrobili tak samo . Wiecznie nie miałam czas żeby podjechać, więc za 3 razem mi spisali licznik i byłam w szoku .
Ja mam spisywanie co 2 miesiące, więc za trzecim razem minęło już pół roku . Dobrze, że chociaż odłożyłam trochę na prąd .
branka, tak przy okazji, to warto w Tauronie mieć profil online. Masz wgląd na bierząco w ichniejsze wyliczenia i faktury.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 stycznia 2016 07:42
Branka 200zł/mc za prąd to bardzo mało 😉 My płaciliśmy co miesiąc 350 a i tak była dopłata po pół roku 😎
Nie wiem jak w Tauronie, ale w PGE(?) mogłam co miesiąc spisać stan licznika, pójść do elektrowni i wziąć fakturę. Było to o niebo lepsze rozwiązanie niż płacenie "w ciemno". Prognozy też miałam na 150zł 😂
ElMadziarra   Mam zaświadczenie!
21 stycznia 2016 07:52
Tauron jest najlepszy, jak im się terminy odczytów nie zgrywają z terminem rozliczenia i robią prognozę odczytu, a potem na tej podstawie wyliczają niedopłaty/nadpłaty.

Mi raz tak zrobili i miałam 1800 zł niedopłaty. Wkurzyłam się, odczytałam licznik i zmieniłam z prognoz na rozliczenie miesięczne z realnego odczytu. Wtedy okazało się, że tylko 400 zł mam tej nie dopłaty.
smarcik   dni są piękne i niczyje, kiedy jesteś włóczykijem.
21 stycznia 2016 08:18
Czarownica czy mało czy dużo to raczej zależy ile masz osób w domu, czy masz ogrzewanie na prąd itp  😉
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
21 stycznia 2016 08:25
W sumie racja.
delta   Truth begins in lies.
21 stycznia 2016 09:15
W Tauronie bez problemu można wszystko załatwić online - zarówno odczyt liczników jak i zmiany faktur. Samemu podaje się stan licznika kiedy się chce i wtedy zmieniają wysokość faktur.

branka, jak będziesz w Tauronie to poproś o profil online (to chyba nie było w standardzie) i wtedy nie ma problemu z podawaniem stanu licznika nawet co miesiąc. My podajemy co 6 miesięcy, ale co miesiąc sobie sami kontrolujemy zużycie w i razie W zmieniamy.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
26 stycznia 2016 08:51
Nie ogarniam różnych żartów w stylu "haha, chciał tableta, narysujemy mu go na kartonie i wsadzimy pod choinkę" czy "haha, wsadzimy jakąś pierdołę do pudełka za iPhonie"- a już zwłaszcza, jak ofiarami takich debilnych żarcików padają dzieciaki :/ No nie ogarniam, po co w ogóle takie rzeczy robić. To serio takie fajne i zabawne, jak dziecku jest przykro? 🤔
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się