Ja, Kataira i nasza kilkunastoletnia walka z problemami z okiem :(

O Jezu... wczoraj czytałam, że moooże w końcu coś i trzymałam kciuki, a tu takie wieści... Po raz kolejny żałuję, że nie mieszkam bliżej. 😕 :przytul:
🙁

Kto stwierdził? Biedny koń.

Ale nie wszystko stracone. Trzeba mieć nadzieję, że się zrośnie i że będzie widziała.   
niezależnie od wszystkiego - ma Wspaniałą Właścicielkę .
trusia Twoje książki nadal aktualne?

Gaga Okropnie mi przykro, wiem jak to jest, gdy starasz się jak cholera, a szczęśliwych wieści ciągle brak. Jestem z Wami cały czas, trzymaj się  :kwiatek:
Gillian   four letter word
15 kwietnia 2016 15:47
To co teraz, operacja?
Po kolei
Moje poranne przypuszczenia okazały się jednak przykrą prawdą  😕 Oko rano pękło wzdłuż tej dziury w dół. Część wypłynęła, gałka się zapadła. Dziurę w końcu zatkała tęczówka (?) czy coś i przestało wypływać. Tyle z faktów
Oczywiście wezwałam weta natychmiast po powrocie z pracy (okazało się, że jednak pan tato się mylił sądząc, że jest OK). Koń natychmiast dostał środki przeciwbólowe (bo te moje to sobie mogę wsadzić... w kieszeń w tej sytuacji). Dodatkowo antybiotyk ogólnie, aby się nic z tego dalej nie wykluło. Jutro powtórka i jutro wchodzimy dodatkowo z atropiną. Jestem również na jutro umówiona na wszczepienie takiego czegoś (portu?) do podawania leków bezpośrednio do oka, aby samego oka nie dotykać pod żadnym pozorem (i nie popsuć więcej)... Dziś byłoby to już nieludzkie , wystarczy jej cierpienia.
Tyle.
Co dalej - nie wiadomo. Teraz trzeba podawać te wszystkie środki (p. bóle, antybiotyki, atropinę, etc) i modlić się że w końcu zacznie się to cholerstwo zrastać. Czy uratujemy wzrok - nie wiadomo. Czy uratujemy gałkę oczną - też nie wiadomo. Generalnie nic nie wiadomo  😕 Ale jesteśmy pod dobrą opieką 3 wetów w sumie: prowadzącego, supportującego (aktualnie) + pierwszego kontaktu (tu można zadawać wszystkie pytania np. ile można w konia wsypać przeciwbólowych aby koń przeżył mimo starań?). Tyle...
nie wiem czy jestem dobrej myśli
jestem zmęczona cierpieniem Byśki - tak do szpiku kości
zmęczona bezsilnością w tym , co się dzieje
zła na cały świat, bo na prawdę robiłam wszystko co kazali weci, wstawałam o 4:30 aby być rano w stajni przed pracą, dawałam leki, zapewniałam spokój, osobne pastwisko, czyściutki boks (w naszym pensjonacie to nie jest oczywiste), super pasze, suplementy, straszliwie dużo miłości i cukierków, no wszystko i wszystko na nic
dlaczego?  😕 😕 😕 😕 to strasznie niesprawiedliwe
dlaczego ten bidny zwierz musi tak cierpieć?  😕 😕 😕
_Gaga, przykre, przykre ze tyle starań szlag trafil.
Ale. Zawsze jest jakies ale.
Z okiem czy bez oka, najwazniejsze ze konisko ma swietna opieke, duzo milosci, i wszystkiego czego tylko szczesliwy zwierzak potrzebuje.
Wazne ze zyje, ze możecie sie soba cieszyc.
Zrobilas i robisz nadal wszystko co jest mozliwe.
O matulu... Trzymaj się tam! Dacie radę!
Gaga Nie odzywam się, ale czytam i kciuki zaciskam. Trzymajcie się mocno, współczuję Tobie i Byśce, ale jeszcze przyjdą dobre dni, zobaczysz.  :kwiatek: :kwiatek:
Gaga, ja też starałam się jak mogłam, nie spałam po nocach, a koń mimo to trafił na stół. Czasem tak po prostu jest. Bądź dobrej myśli, nie wszystko jeszcze stracone. Myślę, że kobyła wie, że jesteś obok i docenia to, jak o nią dbasz. 😉
Gaga strasznie przykre i niesprawiedliwe 🙁  Trzymaj się ciepło Ty i Byska. Trzymam kciuki, żeby w końcu los się odwrócił  :przytul:
_Gaga, brak słów. Ale wiesz... Każdemu stworzeniu życzę tyle "miłości i cukierków", ile ma Twoja Byśka. Dajesz jej wszystko, co można dać, ratujesz, chronisz, leczysz. A że jest niesprawiedliwe?  No jest 🙁

Myślę o Was...
Wiem, że moje gadanie tu niczego nie zmieni... ale aszhar ma rację. Najważniejsze jest to, że Kataira ma dużo miłości i najlepszą opiekę, jakiej potrzebuje. Wiem jak bardzo to boli, kiedy ze wszystkich sił starasz się pomóc i niestety przegrywasz. Wiem jak ohydne jest poczucie bezsilności w takiej sytuacji (u mnie niestety dwa razy skończyło się eutanazją, decyzja boli niezależnie od gatunku zwierzęcia, ale to już truizm). I wiem, że tak właściwie nie ma na to żadnych słów pocieszenia. Jednak jakiś czas temu, czując, że niestety przegrałam walkę o ukochane Zwierzę (akurat był to Pies) i próbując pogodzić się z tym, z czym z gruntu pogodzić się ciężko, przeleciało mi przez głowę całe "nasze"  życie. I wiesz co? W tej całej rozpaczy i bezradności musiałam sobie przyznać jedno: zrobiłam absolutnie wszystko, co było w mojej mocy, żeby być godnym opiekunem mojej "Najlepszej-Na-Świecie-I-Jedynej-W-Swoim-Rodzaju" 🙂 Zapewniłam jej tyle miłości, ile mogłam oraz najlepszą opiekę jaką potrafiłam. Nie przyszło mi do głowy nic szczególnego, co mogłabym poprawić. Czy czegoś żałowałam? Tego, że na pewno kiedyś skarciłam niesłusznie... no i może spacer czasami był krótszy niż należało...ale niczego więcej! I wówczas zdałam sobie sprawę, że nie powinnam płakać. Powinnam być dumna. Po pierwsze z tego, że miałam szczęście trafić na takiego Psa, który tyle mnie nauczył. A po drugie - szczerze mówiąc - z siebie, że temu podołałam. Poczułam się taka jakaś "spełniona" 😀 Oczywiście niewiele to zmieniło, swoje wycierpiałam, ale świadomość czegoś dobrego pozostała 😉
Ty "na szczęście" jesteś w innej sytuacji. Nadal masz Katairę, a co najważniejsze - Ona ma Ciebie. Nie szukaj odpowiedzi na pytanie "dlaczego", bo takowej jeszcze nikt nigdy nie znalazł. Pomyśl raczej, jakie szczęście ma ten Koń, że trafił akurat na Ciebie. Jasne - Ciebie boli, że ją boli, to naturalne. Ale pomyśl ile bardziej by bolało, gdyby Ona nie trafiła na Ciebie? Gdyby nikt nie biegał codziennie do stajni robić zastrzyki i podawać wypasione pasze? To nie jest "i wszystko na marne" - bo to właśnie dlatego komfort jej życia jest wyższy, niezależnie od tego, co dziś się stało. Osobiście podziwiam Cię za determinację, serio. Wiem, że sytuacja jest przykra, mogę jedynie domyślać się co czujesz, ale spróbuj proszę (o ile mogę) popatrzeć na to od innej strony. Ciężko w sytuacji pękniętego oka mówić o "zwycięstwie", ale tak czy inaczej jesteś wielka i bądź z siebie dumna. Z siebie i z Konia, bo jest bardzo dzielny. Oko prędzej czy później boleć przestanie (sądzę, że z taką opieką to jednak prędzej niż później), zobaczysz - jeszcze wiele dobrych chwil jest przed Wami  😉
Gaga, strasznie mi przykro 🙁 Najgorsze, że konisko cierpi ;( Twoje zmęczenie rozumiem bardzo dobrze, bo nie raz to przeżywałam z moimi zwierzakami... Przychodzi taki moment zrezygnowania, ale potem człowiek się zbiera w sobie i walczy dalej, bo warto! Trzymajcie się!!!
Dzięki dziewczyny, znów się pobeczałam, tym razem przez Was (dzięki Wam)  💘

Zwierz w niezłym jak na tę sytuację humorze. Kolacja i śniadanie zjedzone (chociaż bez przekonania). Siano z torby skubie. Wróciłam na moment na śniadanie i za moment znów jadę na to wszczepienie portu. Mam nadzieję, że przebiegnie w miarę gładko... Ktoś czy coś tam jednak nad nami czuwa. Całkiem niedawno do Szczecina z Warszawy przeprowadziła się dr weterynarii... bez niej w tej chwili byłybyśmy z Byśką w czarnej... tej no... rozpaczy bo u nas wetów brak. Mój prowadzący od oczu - na urlopie, poza zasięgiem. Wet pierwszego kontaktu we Wrocławiu...

Mnie pociesza fakt, że w sumie to gorzej już przecież nie będzie. Dobra jem i walczymy dalej. Dzięki za cudowne słowa - na prawdę pomogły!!  :kwiatek:
BUCK   buttermilk buckskin
16 kwietnia 2016 09:04
_Gaga  !!  nadal GIGA kciuki !!

_Gaga  🙂 Chainsy 🙂 aszhar 🙂  czapki z głów dziewczyny przed Wami  !!  postrzegam, cenię ludzi poprzez ich stosunek do zwierząt 🙂 jesteście niesamowite !  🙇  🙇
Kibicowałam... Długo kibicowałam, ale zaczynam wątpić w słuszność podejmowanych decyzji... Pomijam już 12 lat wstecz.. ale konisko od 2 miesięcy cierpi... Czy to nie wystarczy?Juz od jakiegoś czasu miałam myśli że to przegięcie. Ale były szanse że się zrośnie, teraz pękło, jest do dla klaczy kolejny ból i cierpienie oko się wylało nie lepszym rozwiązaniem jest po prostu usunięcie oka? Kurde ja bym chyba tak nie potrafiła patrzeć jak mój zwierz cierpi. przez tyle lat, tyle miesięcy. Czasem trzeba wybrać mniejsze zło. Znam przynajmniej dla konie bez oka. Oba świetnie sobie radzą. Był argument z jakiej racji usuwać skoro widzi. A co teraz? Jaki jest procent szans że będzie widziała? Pewnie znikomy. Więc po co przysparzać jej więcej bólu? Miałam psa... wiem inne gabaryty inna wartość (ale tylko materialna) zaatakował go inny pies. Rozszarpana łapa, ściągnięte skaply, potargane ścięgna, mięśnie naczynia... dwie opcje kilka miesięcy leczenia, bóli i łapa i tak niesprawna lub amputacja. Amputowaliśmy. Miałam psa męczyć tylko dlatego że ja chciałam żeby miał łapę? Pieprzyć "walory estetyczne" dla mnie liczyło się, żeby nie zadawać mu kolejnego bólu. Po kilkunasty dniach od operacji był jak nowy. Ryzyko w narkozie ZAWSZE jest. Czy to u psa, kota czy konia. Ale ja nie potrafiła bym świadomie godzić się na kolejne tygodnie, jak nie miesiące bólu żeby oko było i tak (brutalnie to zabrzmi) bezużyteczne.
Ja bym usunęła już dawno to oko. Za długo to trwa i za bardzo koń cierpi. Mam konia który nie widzi na jedno oko i funkcjonuje bez problemu, startujemy w zawodach. Szkoda waszych nerwów i konia. A tak będzie szczęśliwy i żył bez bólu.

Pozdrawiam i życzę dużo siły bo w walce o konia
ChemiK Ale zauważ, ze przecież klacz nie cierpiała od ostatnich 2 miesięćy codziennie to bardziej opiekujący się nią ludzie i my tutaj baliśmy się pęknie, nie pęknie, zrośnie się czy nie a koń przecież o tym nie wiedział, sama Gaga pisała że były dobre dni, teraz sytuacja jest inna i na pewno będą podjęte decyzje jak najlepsze dla konia w oparciu na rokowania.

Ja niezmiennie kibicuję i trzymam kciuki niezależnie od decyzji, oby było z każdym dniem o krok bliżej do końca.
Ja kibucje caly czas, ale sama wiem, ze na Gagi miejscu juz bym oko usunela, teraz, gdy stan sie pogorszył. Czas ucieka, kobyla coraz starsza, braku oka nie odczuje patrzac pod kątem estetyki, ma wlascicielke, ktora bedzie dbala o przystosowanie sie.
Ale to moj punkt widzenia. Kazdą decyzje wlasciciela nalezy uszanowac i wspierac
_Gaga, nie pisałam tu, ale kibicuję walce. Trzymajcie się! Bardzo współczuję - cierpienia klaczy, twojego cierpienia. I to uczucie, gdy zrobiłeś Wszystko, a i tak klęska. Trudno, nie na wszystko mamy wpływ. Złe rzeczy dzieją się choćby stawać na uszach. Spełniły się najgorsze obawy - i już się stało 🙁. Teraz reset - i od nowa. Ty jesteś dzielna, klacz jest dzielna - wrócą piękne dni!
edzia69   Kolorowe jest piękne!
16 kwietnia 2016 17:17
Gaga może pogadaj z Sebastianem, od woził na enukleację. Będzie potrzebna czy też nie zawsze garść informacji otrzymasz [o kosztach zapewne też]. Rzecz jasna wyrazy współczucia.
Alez Wam latwo mowic o usunięciu oka.
To jakby matce powiedziec usun dziecku oko zaatakowane przez raka.
Usun dziecku noge, reke itp.
Myslicie ze jak jest cien szansy na uratowanie( oka, ucha, nogi, i tak dalej),  matka bedzie sie na to decydowac??.
Mysle ze nie za bardzo.
Zaraz sie po pewnie posypią  uwagi ( zwierze to nie czlowiek, zwierze sie szybko przyzwyczaja, zwierze cierpi itp. itd )

Dla mnie zwierze pod moja opieka, jest bezbronne i uzależnione od nas jak male dziecko.
Dla dzieci robi sie wszystko co najlepsze, szuka sie najlepszej opcji, trzyma sie cienia szansy.
Dla zwierząt, kochający właściciele robia dokladnie to samo.
Przyklad wątku w towarzyskim o Kaprioli. Kon dawno przez innych spisany na straty.
Ale nie przez właścicielkę.
Mysle ze _Gaga, zastanawiała sie  nad tym rozwiazaniem z pierdyliard razy, za każdym razem kalkulujac wszystkie za i przeciw.
I to ze nie usuwa oka, to jej decyzja i wypada ja tylko uszanowac i wspierac.
aszhar, bardzo bardzo bardzo dziękuję Ci za te słowa!! Jak czytałam jeszcze w stajni o usuwaniu to zrobiło mi się tak strasznie smutno i przykro...

Dziewczyny rozważałam opcję usunięcia oka z weterynarzami wielokrotnie. I też wolę konia bez oka, niż konia który cierpi. Żaden , ale to żaden wet nie mówił: usuwajmy. Każdy mówi: "walczymy o jest o co, jak tylko zaczniemy przegrywać, to usuniemy". I nie, jeszcze nie przegrywamy. I koń nie cierpi ani 12 lat, ani 2 miesiące. Cierpiała zaraz po owrzodzeniu i martwicy, potem - jak pisałam - głupol brykał jak diabli , aż musiałam ją uspokajać. Czy cierpiący 18 letni koń fruwa po pastwisku , bryka, dokazuje? Je ładnie? Wspina się?
W stajni mamy konia po podobnym zdarzeniu, tylko tam dodatkowo weszła paskudna infekcja. Koń nie dość, że ma oko, to na nie widzi... i co - widząc coś takiego i pamiętając stan tamtego konia (moja klacz jest w milion razy lepszym stanie) mam oko usuwać? Serio?
Tak wyglądała jak przyszłam do stajni po śniadaniu:

Tak, jak rozgrzałyśmy nóżki (lekko nabrane) i poszłyśmy na lepszą trawę:

A Tak wyglądało oko. (nie jest to drastyczne zdjęcie)
Zdjęć po zabiegu wszczepienia portu nie pokażę, bo mnie ty zlinczujecie  🤔
Koń czuje się aktualnie średnio, ale jest pocięta to nie może czuć się idealnie. Leki cały czas dostaje, nie cierpi.
Pomimo przykrych słów nadal będę walczyć o nią i o oko. Jak zaczniemy przegrywać nie będę się wahać i oko usunę. Póki jest nadzieja na wyzdrowienie i weterynarze mówią że warto walczyć - to walczyć będę bezwzględnie.

aszhar, ależ przywołałaś przykład. Nie wyobrażam sobie matki, która stawiałaby na "cień szansy" wobec istotnego zagrożenia życia (rak), czy np. sepsy nie do skontrolowania (amputacja).

Tu nie ma zagrożenia życia, ew. kwestia narkozy i wybudzenia. _Gaga, podejmie właściwą decyzję. _Gaga, wyraźnie stawia dobro konia na pierwszym miejscu.
Oj dziewczyny... żeby wszystkie konie na świecie miały tyle "bólu i cierpienia" co Kataira u Gagi  😵 A Ty się kochana nie przejmuj i walcz dalej, jestem pewna, że zrobisz dla Byśki wszystko co najlepsze.
halo, blagam nie zagłębiaj sie.
Rak zawsze jest istotnym zagrożeniem zycia bo uwaga zabija.
I nawet na chwile nie pisnelam o zadnej sepsie.
Juz offa nie ciągnę bo to nie ten watek.

Chainsy, pięknie napisałaś.

Gaga, wydrukuj i czytaj, jak będzie Ci ciężko, jak będziesz się wkurzać na los.

Dajcie sobie spokój z radami - usunąć, nie usunąć czy dywagacjami, co ja bym zrobiła albo nie zrobiła. Od takich zaleceń są weterynarze.

Gaga, jesteś bardzo dzielna i podziwiam Cię. Sama miałam problemy z okiem i wiem, jak trudno pogodzić jest życie codzienne np. z koniecznością zakraplania 5 razy dziennie. A przypadek mojego konia, mimo że wydawał mi się tragiczny, to był pikuś w porównaniu z Byśką. Nie poddawaj, ona jest od Ciebie zależna. Wiem, że ona wie, że jej pomagasz. Mój koń to wypłosz, boi się wszystkiego. A jak miał chore oko, spokojnie poddawał się wszystkim zabiegom, wiedział, że robię to dla niego. Konie jakoś to wiedzą. Byśka też wie.
edzia69   Kolorowe jest piękne!
16 kwietnia 2016 21:14
Sama mam psa z uszkodzonym okiem, [wyschniętym już teraz] i też lekarze nie nakazują usuwania więc rozumiem, że trzeba czekać na hasło. Tym niemniej Gaga ma w stajni kogoś kto musiał przez to przejść i może, jeśli oczywiście będzie chciała i uważała za stosowne popytać "jak" to było.
edzia69, zapytam jak będzie trzeba. Póki co walczymy dalej. Dziś rano dzięki wszczepionemu portowi leki podała koleżanka a ja mogłam pospać do 7  zatem pojadę do stajni dopiero po śniadaniu, czyli za godzinkę 😅 Wieczorkiem zdam relację z placu boju  🏇
aa jeszcze tylko wizyta w bankomacie (dziś mam wizytę 2 wetów) , a cyferki z konta znów zaczęły znikać jak głupkowate - zapraszam dziewczyny do ogłoszeń 😀

Edit. Jeszcze jedno. Nirv się niestety nie odzywa, pomimo wylicytowania kompletu od aniapaa. Od licytacji minął prawie miesiąc  🙁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się