Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

Moon, nie idealizuję zawodu lekarza. Powiedziałabym - wręcz przeciwnie. Sistra jest lekarzem, trójka siostrzeńców i mój syn studiują medycynę.

Naturalsi, popełniłaś błąd strategiczny. Przy wariackich warunkach rekrutacji trzeba zwiększać Każdą szansę. I poprawiać matmę na 100% (czy fizykę) i pisać chemię choćby "na głupa", po 2 dniowej nauce.

Ale ja nie o tym. Wszystko furda, wszystkie radości i troski. ZNOWU. Znowu kostucha  😕 Do tego nie można się przyzwyczaić.  😕 😕 😕
Moon   #kulistyzajebisty
07 lipca 2016 21:01
halo, a gdzie ja napisałam, że idealizujesz? Napisałam że wlasnie zgadzam sie z Tobą, że to Naturalsi deko idealizuje...
Też mam w rodzinie medyków i wiem aż za dobrze czym ten fach czasem pachnie... 😉
Ukraina nie wchodzi w grę, płatne studia.
Obecnie mam 82% z biologii, która ma wyższy przelicznik. Nie mam napisanej matury z chemii, bo ta chemia była beznadziejna w liceum. To już bardzo długa historia o tym jak nie mogłam się uczyć chemii, bo uwzięła się na mnie psychopatka od matmy. Prawie zmieniałam szkołę bo nie chciała mnie dopuścić do matury. (Którą napisałam na 70%...) Musiałam przerwać korepetycje z chemii żeby robić matmę i nie dałam rady na nie wrócić przed maturą. W efekcie na chemię poszłam tylko oddać arkusz, zrobiłam kilka zadań.
Chemię musiałabym nadrobić od zera. Teraz będę na III roku, będę pisać licencjat. Gdybym tą biologię miała na minimum 88% to nie musiałabym mieć 90% z chemii. A teraz... To już za dużo jak na jeden rok. Wiem jak ciężko było mi ciągnąć studia i maturę.


Heh, no to nie za fajnie :/. Chociaż moim zdaniem fizjoterapia to całkiem fajna opcja (nooooo, może jeszcze nie w Polsce i najlepiej mieć zajawkę w jakimś jej dziale i faktycznie mnóstwo kursów- ale przy zajawce to te kursy aż tak nie bolą, chyba że finansowo) . Może powinnaś przemyśleć co Cię tak "naprawdę-naprawdę" kręci w medycynie i spróbować to odnaleźć gdzie indziej? Albo może faktycznie strategię zmienić, jeżeli jednak zdecydujesz się jeszcze raz podejść do matury ( może za bardzo się spalasz?odpoczynek najważniejszą częścią treningu 😉 ).

I przepraszam, że się tak mądruję, ale temat jest mi dość bliski, bo miałam sytuację bardzo podobną do Twojej- kiedy moje życiowe (weterynaryjne) plany legły totalnie w gruzach. Nie będę się specjalnie  rozpisywać, na pocieszenie napiszę tylko, że pracuję w zupełnie innym zawodzie, który nawet niespecjalnie wiedziałam, że istnieje i który uwielbiam.
Z wetą w tej chwili łączy mnie głównie sentyment- bo jednak całe "poprzednie" życie myślałam, że będę weterynarzem i wiele lat temu marzeniu poświęciłam. Poza tym z okresu studiów i pracy jako technik wet. mam dużo fantastycznych wspomnień (jednak na dłuższą metę "technikowanie" mnie niespecjalnie interesowało i zrezygnowałam z tego jak tylko okazało się, że na studia już raczej nie mam powrotu-dlatego trochę rozumiem Twoją niechęć do fizjo. Mimo, że nadal uważam, że to nie jest taki głupi kierunek, a przede wszystkim stwarza bardzo duże możliwości rozwoju i pogłębiania wiedzy- pod tym względem np. ratownictwo medyczne chyba jest słabsze, bardziej proceduralne, węższe).

Fajnie, że za rok będziesz miała dyplom. Ja kiedyś uważałam (skoro już nie mogłam robić tego, co tak bardzo chciałam), że papiery są niepotrzebne i najważniejsza jest pasja i trochę szczęścia w życiu. Ale teraz myślę, że dyplom uczelni nigdy nie przeszkadza, najwyżej będzie się kurzył w szafie; natomiast jego brak na niektórych etapach jest poważną (i czasami jedyną) przeszkodą, chociażby żeby się formalnie w jakiejś działce rozwijać (np. mieć dostęp do jakichś sensownych podyplomówek).
Także nie zamartwiaj się Naturalsi, daj sobie i życiu trochę czasu. Poukłada się.

Moon, przepraszam, źle zrozumiałam, wybacz.
mils   ig: milen.ju
23 lipca 2016 10:31
Tak tylko spytam... Miałby ktoś ochotę wesprzeć przez PW? Już nie mogę wytrzymać tego, co dzieje się między mną a mamą.
mils, odzywaj się spokojnie na pw, sama mam teraz problemy z mamą, więc powinnam zrozumieć i wesprzeć :kwiatek:
Pisz śmiało. Ja przez ostatni rok mocno poprzestawialam swoje relacje z matką. Postaram się pomóc.  :kwiatek:
mils   ig: milen.ju
23 lipca 2016 11:31
Dziękuję Wam bardzo, PW poszło.
Tak tylko spytam... Miałby ktoś ochotę wesprzeć przez PW? Już nie mogę wytrzymać tego, co dzieje się między mną a mamą.

Mam mamę choleryczkę zatem gdybym mogła pomóc to pisz.
pewnie niewiele to zmieni, ale dołączam do klubu mających "inne" relacje z własną matką
infantil, możesz napisać co i JAK zrobiłaś?
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
23 lipca 2016 23:00
Mi się magicznie poprzestawiały relacje z mamą jak mi się poprzestawiały relacje z samą sobą 😀
A mnie z obojgiem rodziców, kiedy:
1. dorosłam psychicznie i zaczęłam wiedzieć, czego chcę od życia i kim jestem,
2. przestałam wymagać od rodziców, żeby jacyś byli/jacyś nie byli i zaczęłam akceptować to, jacy są.
Strzyga, Murat-Gazon, to jest chyba klucz, właściwie najprostsze a może i jedyne wyjście. U mnie w dużej mierze było to samo 😉
Dół dołem pogania.
I tyle...

O! jeszcze mi się pod telefon podczepił jakiś naciągany numer i za każdy przychodzący SMSem zeżarło 11zł...  😵
Ech...
Ej no! Nie może być aż tak źle z tymi dołami. Przegonić się nie da?
Kurde tak się na siebie wkurzam, że nie mogę już tego wytrzymać  🤬 Mam wakacje do samiutkiego września... Zamiast coś wymyślić, coś robić, fajnie spędzać czas... Wstaję codziennie o 12/14, jem obiad czy co tam jest, co potem? Siadam i gram na laptopie, przeglądam internet. I nie dlatego, że mnie to jakoś kręci, wręcz przeciwnie! Bardzo mnie to nudzi!
Wprawdzie jeszcze wychodzę na spacery z psami, ale oprócz tego nic nie umiem wymyślić. Rok temu i we wszystkie inne lata to samo. Chociaż jeszcze rok temu mogłam popływać z psami w zalewie, teraz zakaz kąpieli.
Znajomych z którymi bym chciała wyjść brak, ewentualnie wyjechali. Z psem busem też nie pojadę, bo nie mam biletu miesięcznego, a żeby gdziekolwiek dojechać, np. do parku chorzowskiego, to za podróż w dwie strony, wcale nie tak daleką musiałabym zapłacić ponad 10 złotych. Tak, dla mnie to bardzo dużo.
Jedyne fajne chwile to dwie godziny w czwartki i cztery godziny w soboty, bo jestem wtedy na wolontariacie w schronisku.
Kolejne wakacje płyną pod znakiem poczucia beznadziejności, znudzenia i złości na siebie. Jak całą szkołę czekam na wakacje, męczy mnie wstawanie o 6.00 i wracanie o 17, tak teraz aż chwilami myślę, że w szkole jest ciekawiej (a nie jestem typem dobrego ucznia bez problemów).
Jest jeszcze miesiąc, może mogłabym coś zmienić... Ale pomysłów nie mam WCALE  🤔
borkowa.   silesian team
27 lipca 2016 17:34
Alten rozumiem Cię bardzo, bardzo, mam tak samo i nie bardzo wiem, jak to zmienić 🙄 🙁
Też tak miałam, to poszłam do pracy. Problem rozwiązany. 😉
Wiem, że nie jestem gotowa na pracę, no... Po prostu. Chciałabym mieć takie... Typowe wakacje jak to sobie je wyobrażam. Wypady ze znajomymi (których nie mam) nad wodę, ogniska, wspólne wygłupy, wycieczki...
Przynajmniej nie jestem sama.
madmaddie   Życie to jednak strata jest
27 lipca 2016 17:47
Jeśli masz 18lat to poszukaj programow unijnych Erasmus+. Maja rozne projekty dla mlodziezy 😉 sa tez wolontariaty (do sprawdzenia na stronie NGO) wyjazdowe
Alten, a wyjazd gdzieś do jakiejś stajni do pomocy przy koniach w zamian za jazdę? Co to znaczy, że nie jesteś gotowa na pracę? Jak nie masz znajomych i nikt nie został w Twoim mieście to w pracy poznałabys nowe osoby i z nimi mogła wychodzić. Albo właśnie jakieś wolontariaty unijne, może to być ciekawe i zawsze jakieś doświadczenie lepsze niż siedzenie w domu 🙂
Alten możesz też iść do pracy na kilka dni w tygodniu, nie trzeba od razu rypać 5dni po 8h  🙂  zawsze to dodatkowy grosz a i czas spędzisz produktywnie. Teraz szukają i do knajp czy nawet na kasę.
Albo idź na kurs wakacyjny z jakiegoś języka albo jakiś inny kurs, niekoniecznie językowy 🙂
Mi sie sypie, z poczatku taki maly kamien z gory sie oderwal, a teraz jestem pod stosem kamieni.
Skonczylo sie tak, ze nie pojedziemy z mezem i córką na wakacje, bo nie ma kto zostac z psem i kotami. Mielismy jechac jutro, a moja mama wczoraj odmówiła. Dziecko mi dzis na jezdzie spadlo. Zlapalam kapcia autem. Szukamy domku do wynajecia w okolicy, w ktora mielismy jechac, bo z psem kamping odpada -wszystko zajete. Hotelik odpada, bo pies ma ropne zapalenie skory. Pies chory, kon chory, mezowi reke z gipsu dopiero wyjeli, dziecko ma zeby do rwania.
Nie mam nikogo kto moglby z psem zostac, kazdy po przemysleniu sytuacji odmawia.
Musi być coś darmowego. Do pracy na razie wolę nie, bo nie wiem w sumie do czego bym się nadała, a na ulotkach itp. nie dałabym rady, boję się zagadywać do obcych :P
Pomoc w stajni? Nikt by mnie nie chciał, jestem początkująca, więc najpierw ktoś by musiał mi wszystko tłumaczyć co i jak. Kocham konie, nie stać mnie na jazdy, ale w stajni to bym mogła robić nawet nie w zamian za jazdę, a za samą możliwość obcowania z końmi.

Marysia skąd jesteś?
Mi sie sypie, z poczatku taki maly kamien z gory sie oderwal, a teraz jestem pod stosem kamieni.
Skonczylo sie tak, ze nie pojedziemy z mezem i córką na wakacje, bo nie ma kto zostac z psem i kotami. Mielismy jechac jutro, a moja mama wczoraj odmówiła. Dziecko mi dzis na jezdzie spadlo. Zlapalam kapcia autem. Szukamy domku do wynajecia w okolicy, w ktora mielismy jechac, bo z psem kamping odpada -wszystko zajete. Hotelik odpada, bo pies ma ropne zapalenie skory. Pies chory, kon chory, mezowi reke z gipsu dopiero wyjeli, dziecko ma zeby do rwania.
Nie mam nikogo kto moglby z psem zostac, kazdy po przemysleniu sytuacji odmawia.



Mam to samo - też miałam jechać a nie jadę już drugi rok z rzędu nigdzie bo nigdzie nie chcą mnie z moim przyjąć - mam pitbulla 😉 a znajomi też się nie garną do zostania z nim, mimo że to najmilszy pies na świecie 👿 Takim sposobem od 4 lat nie byłam nigdzie na wakacjach 😅
Alten, okolice Kielc.
Juz pomijam drobny fakt, ze jak pojade to kon nie bedzie mial wcierek, ale spuszczam na to zaslone niepamieci.
Aroniasty- tam, gdzie chce jechac jest mnostwo mozliwosci z psami, ale nie ma mozliwosci dzien czy dwa przed przyjazdem czegos zarezerwowac.
Pojawila sie szansa, pani do ktorej chodzilismy na szkolenie. Moze ktos by wowczas dwa razy dziennie do kotow zajrzal.
Alten, a może jednak znalazłby się ktoś, kto chciałby wytłumaczyć podstawy opieki nad końmi i umożliwiłby Ci obcowanie z nimi? Przecież danie siana czy pozamiatanie to nie jest wielka filozofia 🙂
W sieciówkach szukają ludzi do pomocy w wakacje. Ciężko się dowiedzieć do czego się nadajesz bez sprawdzenia tego na własnej skórze 🙂
Alten sory ile ty masz lat? Bez urazy ale po wypowiedzi dałabym Ci 12-13. Jak nie chcesz pracować to nie jęcz ze nie masz kasy, pieniądze nie rosną na drzewie. Co ja bym dała za jeden dzień bez obowiązków...

Edit w sumie weszłam tu pozalic się ze jestem przepracowana, że mam 27 lat i zespół ciesni nadgarstka, zwyrodnienie w barku, nabyta skolioze... I najbardziej boli to że będę musiała się przebranzowic za max 3-4 lata 🙁 teraz kiedy salon idzie na giga obrotach 🙁 nawet nie wiem co mogłabym robić za biurkiem...

Escada, a mając w perspektywie jeszcze te kilka lat nie mozesz iśc w kierunku bardziej zarządzania własną firmą, a zatrudnienia do wykonywania tej pracy, którą Ty musisz ograniczyć? Kurczę szkoda firmy jesli się rozwija.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się