rozmowy o niczym

Ascaia ja lubię swoją pracę, inaczej pozabijałabym klientów  😁 ale więcej się na tym stanowisku już nie nauczę, więc chcę iść dalej i przejąć nowe obowiązki. Lubię się uczyć, chce się rozwijać  🙂
madmaddie   Życie to jednak strata jest
03 listopada 2016 20:20
Ja mam strasznego doła w związku z pracą, mam baaardzo dużą potrzebę zmiany...  Mam nadzieję, że do końca roku się coś wyklaruje, bo się już po prostu męczę.

ja też. chcę zostać księżniczką.
o matko, ja tez. I to nie ze względu na to, że się nie rozwijam (wręcz przeciwnie), ale jestem w pracy czasem 14 dni pod rząd i nie mam chwilami siły. Praca ze zwierzakami jest bardzo fajna, ale ludzie są coraz bardziej roszczeniowi i odbiera mi to często satysfakcję z wykonanej pracy 🙁
Cricetidae U Ciebie to chyba zmęczenie materiału... 14 dni pod rząd, matko z córką  🙇  to nawet bujanie wombatów by mi uprzykło  😁
A o ludziach to można epopeję spisać, a i by kartek nie starczyło... Ja już mam uruchomiony tryb automatu, bo inaczej idzie oszaleć 😉

madmaddie ja nie lubię sukienek, dlatego też chciałabym wypasać kozy w Bieszczadach  😍
[quote author=kolebka link=topic=97011.msg2611544#msg2611544 date=1478199501]
Ja mam strasznego doła w związku z pracą, mam baaardzo dużą potrzebę zmiany...  Mam nadzieję, że do końca roku się coś wyklaruje, bo się już po prostu męczę.

ja też. chcę zostać księżniczką.
[/quote]

Haha. Ja tez 😀
Lubię wprawdzie swoja prace ale czasem trudno mi o tym pamiętać, jak na dworze tak wieje. Ostatnio jak jeździłam w wichurze, to kon pod wiatr szedł taki zebrany ze mogłabym piaffy robic - a z wiatrem sunął jak ferrari  😁 😁

kolebka, Tak, zmęczenie materiału...fakt, że zmiany mam po 6 godzin, ale dodatkowo dochodzą nocki no i bywa ciężko. Na szczęście za tydzień 3 dni wolnego 🙂
A ja bym chciała być wikingowską wojowniczką. A o pracy nic nie napiszę, bo jestem uważana za cyborga pracowego i wszyscy tylko czekają kiedy padnę. A jak ja mam mniej pracowac, kiedy mamy coraz większe wydatki i potrzeby? I ile bym nie zarobiła, to i tak ciężko konkretniejsze sumy odłożyć, bo ciągle coś. I te cosie, jak na złość są kosztowne.
gdybym była wojwniczką, to bym sobie latała piękna, zgrabna, umięśniona z mieczem i wszystko bym rozwalała. Faaajnie by było.  😉
to nawet bujanie wombatów by mi uprzykło  😁


😍 😍 😍 ja bym chciała! albo kąpać kapibary, mają takie piękne pyszczki  😍 💘
tunrida Ja to bym chciała być ninją. Żeby się nie narzucać. A zgrabna i gibka bym była przy okazji  😂 Mój syn teraz ma "fazę ninja". Zapisałam go na sztuki walki i mu straszliwie zazdroszczę  😀
Ale gdybyś była ningą to nikt by nie wiedział, że ty to ty  😉
No o to, to. Dokładnie o to mi chodzi.

EDIT: Wikingiem tez mogę być, ale tylko jeśli będę latać na Szczerbatku.
A idź...ja o takim prawdziwym wikingu mówię, a nie takim rysunkowym! Takim wiesz...zgrabnym, opalonym, umalowanym, z ładnie zaplecionymi warkoczykami, półnagim z kawałkami skór wiszącymi tu i tam, który zawsze wygrywa.
Takim Wikingu "krew, pot i łzy", nie?
Bo być księżniczką... kurde, jakoś nudno by było chyba. 😉

W pracy mi się wcale nie chce rozwijać.  😁 Rozwijałam się ostatnie 8 lat i to w ekstra tempie. Do podstawowego zakresu obowiązków dochodziły kolejne - właśnie ze względu na moją chęć nauki i próbowania się z nowymi wyzwaniami. A że szło mi nad wyraz dobrze, to mi te nowe sprawy weszły w codzienność zawodową. Przez ten czas zwiększyła się nam ilość projektów, a stare poszerzyły swój zakres. O nie! Już nic więcej na jakiś czas! 😉
Albo inaczej - więcej o tyle, że teraz pracować nad utrzymanie i/lub zwiększaniem jakości tego, co mamy w kalendarzu. A personalnie dla mnie to czas na wypracowanie lepszej pozycji. Przyszedł do pracy Młody to teraz jego czas na wykazanie się i mrówkowanie. Mnie czeka subtelna batalia 😉 o większą samodzielność decyzyjną.
Ale zdecydowanie akcent przerzucam na swoje prywatne życie. Na dbanie o siebie, swoje otoczenie, swoje relacje. 
A ja się wkurzam w podstawowym miejscu pracy. Coraz bardziej. I zaczyna mnie mówiąc wprost krew zalewać.
Pracuję szybko. Umiem pracować bardzo szybko i robić kilka rzeczy na raz. Koleżanki to widzą i z jednej strony podziwiają, a z drugiej..jestem wykorzystywana.  🤔 Mamy ustalone zasady w pracy. Najważniejsza zasada to taka, kto danego dnia schodzi na izbę przyjęć i kto się zajmuje przyjęciami. I tego się wszyscy trzymają dość uczciwie. No chyba że któraś danego dnia nie wyrabia na zakrętach, to prosi pozostałe o pomoc. Ale reszta obowiązków powinna być rozłożona po równo.
A wychodzi na to, że skoro umiem szybko, to one zwalają na mnie swoją robotę. Nie dość, że mam dziś Izbę, to zwala się na mnie inne obowiązki, które już NIE SĄ rozkładane po równo. Bo wychodzą pewno z założenia, że ja to sobie poradzę i ze wszystkim zdążę. Owszem. Ale to, że umiem pracować szybko i się nie guzdrać, nie daje im prawa do zawalania mnie robotą niesprawiedliwie rozłożoną między pracowników. Zarabiamy tyle samo!!
Rozmawiałam o tym nie raz. Niby przytakują, a po czasie i tak zwalają na mnie. Rozmawiałam z szefem, ale on nie umie jasno i wyraźnie postawić sprawy i zostawia to nam do dogadania samym.
Kurde..czy mam się na wszystkie poobrażać i zrobić awanturę? Nie lubię złej atmosfery w pracy. Żadna to przyjemność pracować w gównianej atmosferze. A zwracałam uwagę nie raz. Za delikatnie to robię?
Ale dziś znów się zagotowałam. Jestem wściekła!
Jakbym rzuciła w cholerę ten oddział, to co? Oddział upadnie? Nie poradzą sobie beze mnie z robotą? Do czego to kuźwa podobne!!!  😤 zabić !!!
Jeśli delikatnie powiedziane nie pomaga, to może z reszty obowiązków zrobić "coś"i reszte zostawić i powiedzieć , że czekają na nie.  Stanowczo nie daj się wykorzystywać. Robotę wspolną rozdzielajcie razem. Pracowałam wcześniej w barze , prowadziłyśmy go pod każdym względem we trzy. Była dziewczyna która robotę, z wieczora zostawiała z kartką , że nie zdążyła i któraś z nas musiała gibać rano z tym. Rozumie się raz na jakiś czas może się zdarzyć. Pomogła stanowczość, nie robiłam nic za nią. Rozdzielanie obowiązków , że jak ja zmywam podłogę to Ty naczynia. Jak pracowałam to widzę , że ona siedzi na telefonie to mówiłam "że jak odłożysz telefon to zdąży". Mówienie wprost , że zachowuje się nie w porządku, jak to wygląda z Twojej strony. A jak nie zdążała to co ? Musiała zostać po godzinach.  Może się ślimaczą za pózno zbierają do wykonania obowiązków ?
Tyle, że wiesz...jak nie zrobię wypisu, to pacjent będzie siedział i czekał w oddziale Bóg wie ile spakowany do domu z  rodziną. Jak nie zlecę badań w kompie, to nie zostaną pobrane na czas. Jak nie pójdę na izbę, to ktoś tam będzie siedział i czekał bez sensu. Jak nie zbiorę wywiadu od rodziny, która przyszła w tym celu, to będą siedzieć i czekać na korytarzu.
Akurat w mojej pracy się nie da zwlekać w nieskończoność.
A kiedy tak robiłam, to kończyło się tym, że one i tak tego nie zrobiły, bo pisały 1 wypis przez 3 godziny i były ciągle zajęte i potem robota i tak spadała na mnie i piętrzyła mi się tak, że nie wiadomo było za co się zabrać.
Chyba po prostu zrobię awanturę. Tylko tak bardzo tego nie lubię.  🤔
Jedź na urlop jeśli masz taką możliwość, koleżanki zasmakują pracy bez ciebie to szybciej zrozumieją ile robisz. Domyślam się jak się czujesz. Miałam tak już w paru miejscach bo też zawsze robiłam za przodownika pracy. I to wrażenie, że jak na 1 dzień znikniesz to inni pójdą się powiesić. W efekcie - nie powiesił się nikt, a i firma nie upadła. Nie da się łatać za wszystkich. To nie twoja odpowiedzialność  🙁
Byłam! Niedawno. Na 10 dni. One w duszy pewno doceniają. Nawet nie w duszy. Na żywo doceniają. Tyle, że docenianie nie przekłada się na zmianę zachowania. Ale ok...dość o tym. Póki sama nie zrobię z tym porządku, to i tak gadanie tu nic nie da. Tyle, że się wygadam.
Mój dzień zaczął się tragicznie. Powiedzcie, że już wyczerpałam limit pecha, błagam. 😵

Najpierw wracając nocnym z Lublina przespałam swój Szczecin Główny i wylądowałam w Goleniowie. Ok, jeszcze nie ma tragedii. I na szczęście busy jeżdżą, bo pociągi wszystkie opóźnione, bo się chyba trakcja zawaliła koło Świnoujścia, czy gdzieś. W ogóle to przespałam swoją stację pierwszy raz w życiu, głównie dlatego, że byłam zmęczona, bo nie mogłam porządnie zasnąć, gdyż Pan, który koło mnie siedział nie dość, że zajmował ponad jedno siedzenie, to jeszcze jak przysypiał to przegibywał się na mnie, a ja nienawidzę, jak obcy ludzie są aż tak blisko mnie i z nerwów nie mogłam spać. Plus to, że dwie noce w pociągu bez porządnego spania, no to jednak trochę zmęczona byłam. Po czym jak już mi się udało zawrócić z tego Goleniowa, idę po samochód, a on zastawiony. Z dwóch stron. Jeszcze tego z tyłu to rozumiem, bo tam ogólnie wszyscy stają podwójnie i jeden wyjeżdża przodem, drugi tyłem. Ale przede mną ktoś stanął na chodniku, małym samochodzikiem, ale tak, że nie zmieściłabym się w żadną ze stron. Przyjechałam potem tam z tatą, zadzwonił po Straż, przyjechali i oznajmili, że to wezwanie jest bezpodstawne, bo tu w ogóle parkować nie można i jego to nie obchodzi. No fajnie, tylko jak już tata tłumaczył gdzie to jest przez telefon, to od razu mogli to powiedzieć, a nie po czekaniu na nich przez 30 minut. Mam nadzieję, że w pracy nic się już nie stanie, bo mam dość naprawdę. A taki miałam wspaniały plan, że prześpię się z 3 godzinki i do konia jeszcze przed pracą pojadę...
Tyle, że wiesz...jak nie zrobię wypisu, to pacjent będzie siedział i czekał w oddziale Bóg wie ile spakowany do domu z  rodziną. Jak nie zlecę badań w kompie, to nie zostaną pobrane na czas.

A mnie to zawsze dziwi, że ludzie czekają na wypis. Przecież można go odebrać kiedy indziej. (ale to tak na marginesie)
Można, ale jak ktoś do szpitala ma 20 kilka km, to woli poczekać i odebrać od razu. Nasi pacjenci często sami nie prowadzą samochodu, muszą prosić kogoś z rodziny. Nie wszystkie rodziny mają ochotę specjalnie jechać po wypis. Wypisy zwykle odbiera się do 15😲0 w sekretariacie, ludzie w tym czasie pracują, więc wolą poczekać.

spaaaaać
Czy ktoś chce iść za mnie do pracy? Bo mi się taaaaaak straszliwie nie chce... 😉
No patrz gdybym szybciej zobaczyła już byś dawno z pracy wróciła  🤣

Mi spaaać i iśc do lekarza jakoś tak nie po drodze 😡...
Weekend wreszcie 🙂 jutro po półtorej tony siana i słomy, i człowiek od razu wie że żyje 🙂
BW, haha 😉
Byłam w pracy i w dodatku tak mnie zmobilizowało, że załatwiłam ogrom spraw. Teraz z domu jeszcze jedno ważne zadanie i rzeczywiście weekend.
Po ostatnich zakręconych dniach to nie wiem czy jutrzejszego dnia nie spędzę na wpół śpiąco. 😉
A ja Wam zazdroszczę-chciałabym iść do pracy,być zmeczona,zła, niedospana.
Jak różne mogą być przgnienia....
Ja pracuje przy lini produkcyjnej, stoje 8 godzin ale jakoś wielkiego zmęczenia nie odczuwam.
Tyle co że albo tarczyca albo cukrzyca mi daje znać że oś jest nie w porządku i wybieram się do tego lekarza i wybieram 😵
A mnie strasznie demotywuje moja praca 🙁 Ogrom pracy, obowiązków, w zasadzie odpowiedzialności, bo jak się pomylę w aneksie, to klient złoży reklamację, a i Ci biznesowi to wiadomo, niemal jak bogowie są. Wymaga się ode mnie terminowego przychodzenia do pracy, wychodzenia punkt 16, pracy na cały etat, zaangażowania, entuzjazmu, bla, bla, bla, a oferuje się za to wszystko umowę zlecenie na stawce 10,50 brutto...  🙄
Naprawdę, nie wiem skąd brać motywację i poważne podejście do swojej pracy, skoro pracodawca nie szanuje mnie, mojej pracy, czasu i nie traktuje poważnie. Za stara już jestem na takie pieniądze i taką umowę. Ale jedno co mnie pociesza, że to tylko czasowe, bo w końcu mam plan, do którego dążę. Tylko trzeba zęby na jakiś czas zagryźć.
Szkoda, że tak późno odkryłam co chcę robić i znalazłam swoją drogę. Gdyby oświecenie przyszło wcześniej, pewnie była bym dziś w zupełnie innym miejscu 😉 Ale tak naprawdę, nigdy wcześniej nie byłam tak pewna, że to jest to. Do tej pory miałam milion pomysłów na sekundę, ale bardziej na zasadzie "a może by tak zając się tym?" 😉
W sumie, może lepiej późno, niż wcale?  🤣
madmaddie   Życie to jednak strata jest
19 listopada 2016 19:41
pamirowa, to rzuć tym. ja wykładam towar w tesco za więcej. serio, nie ma po co się stresować.
madmaddie taki w zasadzie mam plan. To i tak ma być tylko czasowe zajęcie, ale przecież mogę znaleźć coś na jakiś czas za wyższą stawkę. Jedyne czego będzie mi żal i co jeszcze na ten moment mnie trzyma, to naprawdę bardzo fajni ludzie i żal będzie ich opuszczać.
I jak jeszcze pracowałam w poprzedniej lokalizacji i robiłam zupełnie coś innego, to jakoś nawet nie bolało mnie to 10,50 brutto, bo mi się podobało, to co robiłam.
Do codziennych obowiązków już dopisałam szukanie nowej pracy  😉 Może być na ten moment i na zlecenie, byle by stawka była wyższa, niż to co mam do tej pory, bo jak tak sobie obliczę ile mi zostanie po opłaceniu dojazdów i studiów, to nie wiem czy się śmiać czy płakać  🤣
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się