Sprawy sercowe...

safie, to już oczywiście totalne gdybanie, ale...
Zacznę od tego, że jak dla mnie sam fakt masażu to nic takiego. Nie jestem masażystą z wykształcenia, ale "coś" mam w palcach i zdarzało mi się służyć ludziom tą umiejętnością - ot na zasadzie rozluźnienia - dotykałam kobiety i mężczyzn, żonatych również. W różnych momentach, sytuacjach, niekoniecznie kojarzących się z lecznicą wizytą. Czasem to ktoś prosił, czasem ja proponowałam.
W tej sytuacji mogło być np. tak - dziewczę po kolacji stwierdziło, że koń ją szarpnął i boli ją bark, i czy maż Bei mógłby sprawdzić czy to nie zwichnięte... I już mamy "masaż".
Tak, tak, badał czy nie ma raka piersi.
Ludzie! Błagam! Dorośli jesteśmy.
Matkoo.. Ascaia ..
zastanawiam dlaczego jest tak wiele kobiet, które nienawidzą innych kobiet ...
Ascaia, czy ty czytasz to co sama piszesz?  👀 
Wg mnie facet dał ciała tak samo jak dziewczyna. Oboje byli świadomi, że nie są w porządku. Ona skoro uciekła finalnie, on skoro się wypiera po części. Nie znamy szczegółów, więc ja bym nie osądzała. Jest różnica pomiędzy rozmasowaniem np. karku, w ubraniu, a obmacywaniem roznegliżowanej nastolatki. Był alkohol, nie było żony...
Tylko sama zainteresowana musi osądzić czy jest w stanie przełknąć, zaufać i żyć z tym dalej.

Nigdy żadna z Was nie była w sytuacji, kiedy była zajęta a z kimś innym sytuacja nabierała kolorów... i w pewnym momencie przerwałyście sytuację, żeby nie doszło do zdrady? Mi się zdarzyło kilkukrotnie.
Ascaia tak z czystej ciekawości nie musisz odpowiadać ofkors.
Puścił Cię kiedys chłop kantem ? 😉
Uff,dziewczyny,błagam dość. Chociaz sama się prosiłam o opinie...
Kurcze mam w tej chwili pusty łeb,nawet nie wiem,co napisać. Wiem tylko,ze coś muszę postanowić,źe mój mąź okazał się sk....m
Czegoś nie rozumiem. Kojarzę dyskusje na forum dotyczące zdrady. I ogromny poziom tolerancji - gdy chodzi o "własnych" facetów. Wszelkie: "to zależy", "pary są różne", "co się ustali". Kojarzę też dyskusje nt. aborcji. Że co tam - kobieta może z przypadkowym partnerem po pijaku zajść w ciążę - i co ma wtedy zrobić? Kojarzę też taką słynną parę jak Hillary i Bill  😀iabeł:
Tu mamy dotychczas dobre małżeństwo. Partnerów. Ludzi. Nie doszło do aktu seksualnego ani do "zaawansowanej" erotyki.
Gratuluję Wam mężów-cyborgów.

Bea 1, wdech-wydech. Jesteś pewna, że s...??? A nie człowiekiem nie ze stali? Zwykłym człowiekiem ze słabościami, który popełnił błąd?
W kryzysach powinno się kłaść na szali rzeczy od najważniejszych. A własny partner jest najważniejszą osobą do dialogu.
Nigdy żadna z Was nie była w sytuacji, kiedy była zajęta a z kimś innym sytuacja nabierała kolorów... i w pewnym momencie przerwałyście sytuację, żeby nie doszło do zdrady? Mi się zdarzyło kilkukrotnie.

Może ja jestem z kosmosu albo jestem cyborgiem (halo 😉) ale nie, nigdy. Jak jestem w związku, to żaden inny facet nie ma prawa mnie nawet dotknąć, a wszelkie próby flirtu itp. ucinam w zarodku.
Dziewczyny, tak poza tym, że odprawicie zaraz nade mną egzorcyzmy, to rozumiecie słowa "gdybanie" i "mogło"? 😉
Oho, widzę że dochodzimy do znanego wszystkim etapu 'wjazd na Ascaie' 😅

A tym wszystkim 'co to by nigdy' to nie wierze i nie ufam za grosz.

Bea1, jedno co ja mogę Ci radzić to nie podejmuj decyzji pod wpływem emocji. Odejść zawsze zdążysz. Daj sobie czas, zaobserwuj jego, siebie. Zobacz czy ta sytuacja Was oddali a może właśnie odwrotnie?

halo, mi się wydaje, że jednak inaczej się patrzy gdy para jest młoda, nie ma zobowiązań (ślub, dom, dzieci) i jest seks w ramach zdrady.

Murat- Gazon a nie tańczysz z innymi facetami? To też dotyk 😉. Ty może ucinasz flirt, ja tam czasem lubiłam pożartować. Grunt to nie przekroczyć granic, choc dla każdego może mieć ona inny moment.
A ja rozumiem Ascaie, jej post o masażu. Też mam takie podejście. O ile ktos póżniej nie rozmyśla o tej osobie, i nie siedzi mu w głowie to według mnie nic nie zaszło.
Byłam w sytuacji, że przerywałam sytuację gdy zaczynała nabierać kolorów, ciekawy flirt czy cokolwiek . Zawsze są jakieś granice. Nie wracałam do tego póżniej w głowie, w głowie mam tą jedyną osobę.
A facetowi wybaczyłabym zdradę, ot skok w bok o ile skończył to definitywnie. Według mnie to daje jakiś napęd o ile by człowiek się nie łamał, nie myślał o tym.

A teraz, nie bijcie.
Ja wychodzę z założenia :"Nie rób drugiemu co Tobie nie miłe ",więc NIGDY nie flirtuję a wszelkie próby ucinam w zarodku.

bera7 tańczę 😉 ale wyłącznie szybkie, gdzie można się ograniczyć do trzymania partnerki za rękę. Żadnych wolnych i żadnych tańców-przytulanców.

majek   zwykle sobie żartuję
14 grudnia 2016 11:53
eeeee. trzeba czasem poflirtowac, nawet jak sie ma meza. Inaczej zycie byloby nudne, a pewnych spraw nie daloby sie zalatwic. (Powiedziala majek, ktora ma na codzien 1% kobiet w pracy, a testosteron mozna zbierac siatka w powietrzu)
Do pewnej granicy oczywiscie.
Murat-Gazon, to dziwne, naprawdę. Tango, walc - odpadają?
Poważnie. Wymóg braku kontaktu fizycznego wydaje mi się dziwny.

Żeby rozluźnić atmosferę. Tu pasuje dowcip: "Chcę cię jeszcze raz mieć! Bo już raz chciałem!"

I jeszcze taka sytuacja z bardzo dawnych lat: Facet żonaty. Żona przeważnie w DE. Facet miał konie. Do koni zatrudnił 19-latkę (sam pod 50). No i... młoda zaszła w ciążę. Żona... strzelała z dubeltówki, poważnie. Bez policji się nie obyło. Nie to, żebym się jej szczególnie dziwiła...
Ale warto mieć poczucie skali.
A granice jak zauważyła bera u każdego inne. Np. z wieloma mężczyznami witam się buziakiem w policzek, ja ich, oni mnie, bezkonkretnej reguły. Tak jest w moim środowisku zawodowym i żony/mężowie o tym wiedzą. A pewnie dla niejednej z Was byłoby to nie do pomyślenia. 😉

edit. A teraz zupełnie poważnie. Naprawdę chcecie, żeby tu pisać Bei jak mogło być zakładając ewidentną, jednostronną winę jej męża? Myślę, że kaźda kobieta w takiej sytuacji ma setki własnych wyobrażeń idących tym torem... więc zastanówcie się czy warto...
Ostatecznie prawdę zna tylko tych dwoje. Może Bea też ją pozna. A my sobie możemy wyłącznie gdybać na taką lub siaką stronę. Więc chyba nie mamy podstaw by kogokolwiek jednoznacznie osądząć.
Ja nikogo nie osądzam, ale wyobraźnię mam bogatą i różne historie znam. Bardzo rzadko jest czarno-biało. (tu mam na myśli gwałt).
halo tak, odpadają. Mam dokładnie dwóch kolegów, którzy mogą mnie np. objąć na przywitanie czy coś w tym stylu, choć też średnio chętnie na to pozwalam, ale już jakieś buziaki w policzek itp. odpadają.
Cóż, swojej przestrzeni osobistej strzegę bardzo dokładnie i restrykcyjnie.
BASZNIA   mleczna i deserowa
14 grudnia 2016 12:14
Ja tam bei bardzo współczuję i liczę,  że się ułoży z mężem.
Ale wina jego,  a propo dyskusji.  Laska nie była lojalna wobec pracodawcy,  on żony.  Laska gówniara,  on poważny.  Laska wolna,  on nie.  Ot co. Zakładając oczywiście,  że traktujemy mężczyznę i kobietę,  i ich intelekty, równo....
majek   zwykle sobie żartuję
14 grudnia 2016 12:16
Mysle, ze Bea juz podjela decyzje. Na jej miejscu podjelabym taka sama zreszta.
Koles bedzie na przyszlosc wiedzial, ze alko i masaze obcych bab tylko w towarzystwie i za zgoda zony
👀
(teraz oczywiscie zartowalam)

Bea, trzymamy kciuki, jestesmy z Toba.
Dziękuję :kwiatek:
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 grudnia 2016 12:30
Dla mnie czymś innym jest masaż po kolacji z winem w pustym domu, a czymś innym masaż a'la sportowy naciągniętego barku czy taniec. A taniec też może być różny.
Dajmy spokój Bei, bo sama o to prosiła. Pogadała sobie, posłuchała co my o tym myślimy,a decyzje i tak podejmie sama.
Rozmowa wynika fajna i fajnie się gada, tylko może postarajmy się zejść z tematu Bei a rozmawiajmy sobie ogólnie.   :kwiatek:

Ile ludzi tyle podejść. Naprawdę. Jedna będzie flirtować i ucinać, inna nawet o tym nie pomyśli. I naprawdę niczego złego w tym nie ma.
Ciekawe co byście w takim razie pomyślały na moim miejscu. Mąż od zawsze ma koleżanki, kilka powiedzmy, że nawet przyjaciółek. Niektóre znam, innych nie znam i jakoś nie mam ochoty poznawać. Bo nie moje klimaty i nie moja sprawa. Wychodzi sam do knajpy, wraca po nocy. mało tego. Do jednej jeździ do domu na wódkę, sama go odwożę i wraca taksówką o 4😲0. Piją sobie sami w domu. Ona wolna. I co??  😁  A jak któraś ma ochotę iść potańczyć, a sama nie chce iść, to też potrafi go wyciągnąć jako osobę do towarzystwa. I co? I z góry zakładamy, że zdradza? A ja mam rwać włosy z głowy? Czy ufać, że nie zdradza i ślepo wierzyć?
I choć to się wam może wydać nieprawdopodobne, nie przeszkadza mi, że ma swoje znajome, z którymi się spotyka. Po prostu. Od zawsze tak było i od zawsze to rozumiałam. Bo to nasze sprawy i sami sobie z nimi radzimy. Gadamy na tematy tych koleżanek i rozmawiamy o tym jakie są relacje między nimi. Podejrzewam, że dla niektórych osób nieprawdopodobne.

Piszę to tylko po to, by pokazać wam, jak bardzo różne mogą być ludzkie podejścia do różnych spraw i sytuacji. Ile ludzi, tyle podejść. Diametralnie różnych.
Amen
😉
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
14 grudnia 2016 12:46
Tunrida, ja bym szału dostała, bo takie w życiu miałam doświadczenia a nie inne. Pewnie, gdyby nie one to bym miała w nosie
smartini   fb & insta: dokłaczone
14 grudnia 2016 12:47
tunrida, no to tylko pozazdrościć dojrzałego związku, serio 😀 dla mnie to absolutnie normalne, ze partner ma swoich znajomych płci różnej bo ja też mam i nie wyobrażam sobie nie móc się z nimi spotykać, napić czy potańczyć. Nigdy bym nie zdradzila (tak, nigdy i niech mi tu nikt nie wytyka, ze mloda jeszcze jestem to nie wiem) i oczekuję, że partner bedzie mi w tej kwestii ufal i sam bedzie godny zaufania. Szczerze nie wyobrazam sobie zwiazku bez fundamentu zaufania.
Raz zrobiono mi scenę zazdrosci i naprawdę zabolaly mnie całkowicie niesłuszne oskarżenia bo swiadczyly o tym, ze jednak nie w pelni mi ufa...
Ascaia, dokładnie. Ja też z wieloma kolegami i koleżankami witam się buziakiem. Mój mąż też niektóre znajome tak wita i nie widzę w tym podtekstów seksualnych. Ot, taka serdeczność.

Murat-Gazon, widzisz, ja zupełnie inaczej odbieram swoje ciało. Nie mam problemu dopóki ktoś mnie nie próbuje ewidentnie macać. Tak samo jak często przy nauce jazdy konnej dotykasz czyjegoś uda, kręgosłupa, stopy. Pokazujesz palcem, dłoniom i tłumaczysz. Czasem bez tego nie idzie wytłumaczyć słownie. I teraz mam się zastanawiać czy jeśli dotknę uda faceta to będzie już macanie? Bez przesady.
bera7 wszystko kwestia charakteru. Ja ogólnie nie lubię, jak mnie ktoś dotyka - znajomi, przyjaciele, rodzina. Nie lubię uścisków na przywitanie i pożegnanie, buziaków od cioci/wujka/koleżanki. Zaakceptuję to, jeśli muszę, ale nie sprawia mi to żadnej przyjemności. I zawsze taka byłam, już jako małe dziecko. Taki jeż kolczasty. A już dotyku obcych facetów nie znoszę, unikam jak mogę i zdecydowanie niespieszno mi do tego, żebym sama ich miała dotykać.
CzarownicaSa   Prosiak statysta, który właściwie nie jest ważny.
14 grudnia 2016 13:44
Mam tak jak Murat, ciężko mi zaakceptować bezpośrednią bliskość, jak dotykanie, klepanie po plecach czy przytulanie. Akceptuję od swojego mężczyzny, akceptuję od swojego dziecka, akceptuję od mamy i tyle(aczkolwiek to też musi być za moją aprobatą, bo czasami i na taki kontakt nie mam ochoty). Reszta sprawia mi dyskomfort 😉 Ale to raczej ma niewiele wspólnego ze zdradą.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się