Patrząc na niego wczoraj już byłam w zasadzie pewna, że tak się może skończyć 🙁 rano czuł się lepiej, przyszedł do łóżka się przytulić, ciężko mu było ale mruczał. Był taki chudziutki i wyniszczony, zmęczony tym wszystkim 🙁 trzymałam mu głowę, żeby się przespał na siedząco 🙁 antybiotyki celowane w płucka nie pomogły, a tylko się nacierpiał przy kłuciu... mój mały syneczek 🙁 nie mogę się z tym pogodzić 🙁