Smartini, już czytałam 😀 Teraz jak mi się schizy w głowie włączają to sobie bloga odpalam (ten tekst uważam też za bardzo dobry:
https://tomekjakubowski.pl/2018/04/19/psiespresso-shot-6-abrakadrabra/).
Żeby nie było, że narzekam. Sunia na smyczy (bez psów w okolicy, choć w zasadzie ona już do nich nie startuje, ale szczeka) idzie BARDZO dobrze. Treningi robimy na kolczatce plastikowej, mamy zestaw ćwiczeń, ale ona tak szybko łapie, że już się nudzimy 😀 Na szybkie spacery zakładam zwykłą obróżkę (bo tę kolczatkę to się tak kretyńsko zakłada, że jak mam ją 15 minut zakładać na 15 minutowy spacer...) i pies idzie przy nodze. Nie ciągnie NIGDY (a zdarzało się). Zna komendę naprzód i "czekaaaaj" (wtedy idzie na długość smyczy, ale nie śpieszy), komenda biegaj jest na szaleństwa, równaj - piesek idzie przy nodze. Ja mogę pić kawusię w kubku i mam pewność, że zawartość nie wyleje się na mnie. To uważam za rzecz fantastyczną.
Natomiast - podczas luźnej zabawy, jak wyhaczy psa to do niego leci z mordą jakby go chciała zjeść (nie biega luzem, więc ostatecznie do niczego nie dochodzi). Jak piesek bez lęków i do niej podbije podczas tego jej "ataku" to się bawią. Czyli dalej problem z tym kontaktem na dystans (nie wiem jak to ładnie określić). Mijanki z psami na wprost dalej są problemem, ale już nie musze przechodzić na drugą stronę ulicy. Choć dalej muszę się odsunąć.
Wczoraj miałam sesję treningową z właścicielką NAJWIĘKSZEGO WROGA. Sama chciałam to zaproponować, ale akurat właścicielka tejże suki mnie ubiegła. Moja tak nienawidzi tej owczarki (trauma ze szczenięctwa), że szczerze, w jej przypadku to nie wiem czy by nie ugryzła. Ale Zuza (owczarka) to pies asystujący, piękni wysyłający sygnały uspokajające. Więc wczoraj uznałyśmy, że ile można chować się za autami (jestem mega wdzięczna tej Pani). I cóż. Obie posadzone, moja się drze, Zuza wysyła sygnały uspokajające. Ja korygowałam każdy szczek, chwaliłam ciszę. I załapała 😀 I odważyła podejść się do Zuzy, obwąchały się. Zuzę niestety jednak poniosło (a szkoda) i od razu zaprosiła do energicznej zabawy, no i ten jej zryw spowodował znów lęk u Tundry.
Ale chcemy ćwiczyć dalej. Nie muszą się lubić, choć o dziwo myślę, że mogą. Ale Zuza to pies naprawdę bardzo mądry i może pomóc. A skoro jej właścicielka chce to żal nie korzystać. Szkoda tylko, że nie przerwałyśmy powitania, bo lepiej byłoby zakończyć spokojnie, a Zuzka już chyba myślała, że jest wszystko spoko i czas na zabawę 😉
Chyba kupię tej kobicie jakieś czekoladki, bo to było mega miłe z jej strony.