Na każdy mocz pomaga ocet do prania wstępnego, potem dowolny zwykły proszek do neutralizacji octu. Ze spierania, zmywania kociego moczu mam doktorat 🙄 przy kotach mojej mamy zdobyty.
Najlepszy patent na powierzchnie zmywalne:
1. zamyć octem
2. zmyć np. płynem do mycia naczyń (na ściany, podłogi, krzesła najczęściej używałam płynu do podłóg, na stół albo kuchenny blat 👿 szedł płyn do mycia naczyń)
Najlepszy patent na pranie:
1. Wrzucić wszystko z zatkanym nosem, bez jakiegoś spłukiwania, do pralki, dolać szklankę octu (jak mniejsze siki to może wystarczyć pół szklanki)
2. Do szufladki (tylko do prania zasadniczego!) zwykły proszek w racjonalnej (normalnej) ilości
3. Puścić pranie ze wstępnym (wstępne tylko z octem)
Pierwsze octowe wywabi siki, drugie wywabi ocet, pozamiatane.
Jeśli się czegoś nie da zmyć i nie chce prać (np. kanapa) to u nas działało to:
urine freeNie trzeba zmywać, fajnie likwiduje zapach.
...a jeśli ktoś pamięta naszą historię:
[url=
http://re-volta.pl/forum/index.php/topic,12.msg2670350.html#msg2670350]kociarnia mojej mamy 😉[/url]
...to spieszę donieść, że siostra bohatersko wzięła młodego. Ma w komplecie kuwetę z pisuarem (bardzo wysokie ścianki). Poza pierwszym dniem, kiedy był tak zestresowany przeprowadzką, że w ogóle się nie ruszał z kocyka pod łóżkiem i lał pod siebie, a potem w tym siedział... nie sika po okolicy, wszystko w kuwecie. Cud. Ze starymi jeszcze tak cudownie nie jest, czasem coś trafią, ale można zostawić serwetę na stole i zastać ją suchą po powrocie. To też cud. Jak się wchodzi, to nie atakują dziwne zapachy. W sumie to... jest normalnie... na pewno zdecydowanie lepiej. Trzeba wierzyć w cuda 😉