Rozmowy pogonionych przez moderację i na każdy dowolny temat - OT nie istnieje

Strzyga, ok, może i nie "jeździsz" po niej bezpośrednio, ale wywołujesz dyskusję, która do tego prowadzi.
Kolejna pani przedszkolanka, ktora poucza doroslych ludzi, o czym wolno/nie wolno wypowiadac sie. Zaraz bedzie stawiac nas do kąta.
desire   Druhu nieoceniony...
30 września 2019 12:56
MoniMoni, zejdź z yequy,  jest spoko, po prostu widać że nie zna sytuacji BLIŻEJ. 😉
dempsey   fiat voluntas Tua
30 września 2019 16:59
Nie do wiary:
https://warszawa.naszemiasto.pl/martwe-kozy-warszawa-pol-stada-naturalnych-kosiarek-wymarlo/ar/c1-7359941
🤔 😕

Wklejam tu bo koszmarne zdjecia przypominaja te ze strony Indianki.... Ale 30 sztuk, pod egida urzedu miasta stolecznego, niedaleko miasta, przeciez to jest vis a vis Cytadeli....
https://www.um.warszawa.pl/aktualnosci/wyspa-owcza-w-warszawie
(]OPUBLIKOWANY: PIĄTEK, 22. GRUDNIA 2017 - 11:42)
„Naturalne koszenie” prowadzone jest przez warszawski Zarząd Zieleni w ramach projektu „Ochrona siedlisk kluczowych gatunków ptaków Doliny Środkowej Wisły w warunkach intensywnej presji aglomeracji warszawskiej” (akronim: LIFE+ WislaWarszawska.pl), który otrzymał dofinansowanie z Instrumentu Finansowego LIFE+ Wspólnoty Europejskiej oraz ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.
czyli te nieszczesne zwierzaki zdychaly w krzakach za pieniadze podatnika.

nie, nie do wiary, moze to fejk!
Wstyd i szkoda zwierząt! Jak można powierzyć bezdomnemu (Nie obrażając, nie mam nic do nich) swoje zwierzęta? Nie rozumiem tego  🤔 W głowie mi się nie mieści, jak można. Szok i nie dowierzanie .
Bezdomny za pewne nie ma bladego pojęcia na temat kóz i dlatego taki dramat wyszedł. Miejmy nadzieję, że reszta wyzdrowieje i wróci do dobrego domu.. ehh..
a mnie się wydaje, że on ich nie zakopywał /bo komu by się chciało zakopywać i odkopywać szczątki, a następnie wrzucać je do rzeki/. Myślę, że on je zabijał i zjadał.
dea   primum non nocere
30 września 2019 22:00
I od tego są wychudzone te, co przeżyły?
Artykuł raczej broni tego opiekuna, w przeciwieństwie do właściciela. Czort wie jak było naprawdę, media potrafią kręcić. Trzeba by poczekać na więcej oficjalnych ustaleń.
nokia6002 tajnaa przeczytalyście ten artykuł w ogóle?
Obawiam się, że to nie fejk.

Winnego nie ma. Zarząd Zieleni plącze się.  Raz piszą, że opieka nie do nich należała, a potem że kontrolowali, tylko z daleka.
Zdaniem warszawskiego urzędu to do obowiązków wykonawcy należała całodobowa opieka nad zwierzętami z zapewnieniem odpowiednich warunków i należytej opieki.
Wypas prowadzony jest przez właściciela zwierząt.
Zarząd Zieleni przekazuje, że jego pracownicy regularnie kontrolowali wyspę.

Bezdomny też niewinny, chciał ale się bał, macki właściciela pewnie sięgały nawet z zagranicy.  Skoro był trzeźwy i płakał, znaczy można mu wierzyć.
Bezdomny mężczyzna, którego właściciel stada "wynajął" do opieki nad zwierzętami, zdradził fundacji drastyczne szczegóły zaniedbań względem nadwiślańskich kóz.
Podczas naszej interwencji bezdomny popłakał się. Był trzeźwy. Myślę, że nas nie oszukiwał, on miał empatię do zwierząt. Mówił, że chciał to zgłosić, ale właściciel kóz groził mu, że jeśli to zrobi, to sam utopi go w Wiśle.  Obrońcy zwierząt nie dopatrują się jego winy, gdyż ten miał być zastraszany przez właściciela zwierząt
Co więcej - mężczyzna, który opiekował się kozami przekazał policji, że właściciel stada przebywa poza granicami kraju i nie można nawiązać z nim kontaktu.


Właściciel tez niewinny, bo kogoś przecież zatrudnił. 
nieformalnie zatrudniony przez właściciela kóz

Wszyscy chcieli dobrze, a wyszlo jak wyszło, a obrońcy juz wydali wyrok na właścieciela, bo bezdomny płakał.
Tłumaczenia urzędników też niezłe... stawiają włosy na głowie.

https://www.polsatnews.pl/wiadomosc/2019-09-30/umieraja-warszawskie-kozy-z-wyspy-na-wisle-nie-ma-tygodnia-by-dwie-trzy-sztuki-nie-padly/

W piątek przecież byli na kontroli i było wszystko super, więc -> coś musiało się wydarzyć w sobotę. Najwyraźniej...

Ciekawe, jednej soboty kilkadziesiąt zwierzaków przeszło sobie z dobrego stanu w inny, mianowicie niektóre przeniosły się w stan kości, inne w truchła a inne zmieniły się w świeżą padlinę.

Trudno jest publicznie przyznać się do błędu i zaniedbania. Ale chwalić się pomysłem było fajowo, medialnie, fejsbukowo i kolorowo...
Coś mi to przypomina

Edit:
Oo ciekawostki przyrodnicze cd. W artykule z 2017 opis z imienia nazwiska i z pokłonami, dziś - bezimienny obcokrajowiec. Ach.
http://warszawa.wyborcza.pl/warszawa/7,54420,22823105,abdul-naszym-pasterzem.html
W Polsce nie było kóz, że umowę zawarli z hodowcą z Dagestanu?  W pale się to wszystko nie mieści.

Czemu służy takie cytowanie bezdomnego? Że nikt nie sprawdził (urząd, właściciel?), że on się do tego nie nadaje?     

Bez nich to ja lepiej wyciąłbym tę trawę, one tutaj marnują się, biednieją. Chodzą sobie, wycinają trawę, piją wodę ...
Kajpo nie czytałam, bo nie mam kiedy. Oglądałam na szybko wydarzenia na szybko i tylko z tv mam informację.
A Ja się troszkę wetnę w rozmowę bo w końcu OT nie istnieje  💃
Nie mam pomysłu na nazwę firmy. Firma będzie miała dział finansowy, windykacyjny, asystencki, informatyczny... takie kompleksowe usługi dla firm. Szukam czegoś nowoczesnego, świeżego i dobrze wpadającego w ucho. Samo biuro tej firmy to nowoczesne miejsce z duża ilością neonów/ledów, ciemną kolorystyką. Gdzie szukać inspiracji? moze ktoś coś podpowie? jestem mało kreatywną osobą  czas sie kurczy  🤣
Przerobiłam chyba połowę internetu na temat tworzenia nazw firm i nic to nie daje  😂
Trusia jest taki pan który mieszka w Józefowie  (pod Warszawą). Ma ogromne stado kóz i owiec, jakieś kaczki, gęsi, kucyki itd. On pochodzi z Dagestanu i z tego co kojarzę to Warszawa pożyczyła te kozy właśnie od niego.
Fatalita, ja z tych artykułów zrozumiałam, że ten pan nie mieszka w Polsce, ale może mi się pomieszało.

Mellsii, a ta nazwa ma coś znaczyć czy ma to być po prostu jakieś slowo wpadające w ucho? Bo jesli to drugie może zrób burzę mózgow wśrod znajomych, wymyślanie słów.   
A tu kolejny kwiatek:


[url=https://www.facebook.com/groups/1492582810989600/#]atlantykowa panna[/url]

Nie wiem na ile to prawda bo nie weryfikowałam.
Też to widziałam. I tak zawsze wydawała się być ok. Al tu taki kwiatek. Ale co z, nie ma co oceniać jeśli się nie wie co i jak było na prawdę.
trusia mieszka w Polsce i ciekawa z niego osoba. Ma chyba 4 żony (nie pytajcie jak skoro w Polsce to nielegalne) i mieszka z nimi i z na prawdę wieloma dziećmi właśnie w Józefowie na takim mocno podupadłym gospodarstwie. Te jego kozy łażą wszędzie praktycznie po całym mieście, nie raz miał najazdy Inspekcji Weterynaryjnej i generalnie strasznie zaniedbane ma te zwierzęta. Teraz Fundacja Animal Rescue Polska, która najwyraźniej zajmuje się ratowaniem ocalałych kóz, pisze na swoim facebooku TU , że kozy które przeżyły nie mogą wrócić do właściciela, bo ten prawdopodobnie się nad nimi znęcał. Generalnie w Józefowie jest on dość znaną osobą i chwalił się, że jego kozy pojechały do Warszawy.
MoniMoni, zejdź z yequy,  jest spoko, po prostu widać że nie zna sytuacji BLIŻEJ. 😉
OK, no problem. Nawet na nia jeszcze na dobre nie weszlam.
Rozbawił mnie taki dialog na fejsie (na temat Abdula):
- Ma 3 żony (...)
-Te, które przeżyły?
Jest grubo
halo, dobre.    🤣

Tak sobie myślę, jakie to okropne, gdy trafi się sąsiad typu ten Abdul czy kreatywna.  Życie zatrute.
Jest taka drobna różnica,  że z w/w Abdulem podpisuje umowę Urząd Miasta Stołecznego Warszawy, przy aplauzie różnych mediów.

Urzędnik, który żyje, je i pije za podatki mieszkańców miasta buduje wyssany z brudnego palca pomysł - i buduje go na żywych stworzeniach, opierając się na political corectness pt: "każdy wielkomiejski projekt opisany etykietką ekologiczny dostanie tyle kasy ile chce" oraz "osiadły w Polsce uchodźca nie ma prawa być sprawdzany, jest uczciwy i ubogaca nas już z samej definicji a kto twierdzi inaczej jest zapewne faszystą".
Kończy się to ponuro, chociaż kasa się na pewno zgadza.

W dodatku to wszystko jest robione prosto w oczy, bezczelnie i do końca urząd  twierdzi, że to nie jego ręka!
Beztroska i bezczelność to niewystarczające słowa.
Oczywiście konsekwencji nie będzie.

Niewiarygodne.
Ech.
Przywodzi mi to na myśl bajkę Sienkiewicza pt. "Sąd Ozyrysa".
Dla tych co nie znają: Umiera (egipski) urzędnik i po śmierci przed obliczem Ozyrysa toczy się nierozwiązywalny spór prowadzony przez Niegodziwość i Głupotę. Czy Psunabudes, działając całe życie na szkodę urzędu i narodu,  był bardziej głupi, czy zły? Wagi pokazują dokładnie tyle samo.
Ozyrys  zatem decyduje się na odesłanie Psunabudesa z powrotem na ziemski padół aby w końcu któryś z jego kolejnych czynów przeważył szalę - albo Niegodziwości albo Głupoty. Powrót tego idioty wcale nikogo nie zmartwił.....


"To rzekłszy obrócił Psunabudesa twarzą do niebieskich schodów i nagłym rozmachem swej boskiej stopy przyśpieszył jego powrót na ziemię.

W przepaściach wieczności zapadła głęboka cisza; natomiast Egipt zgotował widocznie owację zmartwychwstałej Ekscelencji, albowiem aż do bram nieba jęły dochodzić chóralne głosy śpiewając radośnie:

- Psunabudes! O Psunabudes!... Mądrość poczęła się śmiać cicho
"


Śmiech to zdrowie. Ale tutaj, motyla noga, kóz szkoda.  🤔
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
02 października 2019 12:05
No i jasnym jest że zbyt bliskie pokrewieństwo stada co wiąże się z cała listą wad genetycznych wcale  nie wynika z chowu wsobnego a z powodu anteny, to antena zmieniła DNA zwierząt i spokrewniła(?) je ze sobą  😁

Nie wiem kajpo z czym masz problem, przecież wszystko jest jasne i logiczne 🤔wirek:
Pati2012   Koński insta: https://www.instagram.com/mygreybay/
02 października 2019 13:04
To trochę jak z tym żartem-anegdotą o postawionym maszcie antenowym we wsi. Jak to kury zaczęły zdychać, różne inne dzikie węże.
A wykonawca budowy odpowiedział, że państwo to dopiero zobaczą co się bedzie działo jak to włączą 😉
Nie zapominajmy, że u kreatywnej chowu wsobnego nie było, bo jej zwierzęta mają święte zasady moralne, tak samo wyśrubowane jak zasady ich właścicielki, bo z jej mlekiem to wyssały. One wiedzialy, że to nazywa się kazirodztwo i że ich ukochana pani tego nie zniesie. A czego się nie robi dla ukochanej osoby?  Hamowanie popędów seksualnych to pikuś w porównaniu z tym, że wyrzekły się jedzenia i picia, żeby pani łatwiej się żyło, miała czas na internet, a pieniądze na swoje duperele, zamiast na pasze.         
Biczowa   tajny agent Bycz, bezczelny Bycz
02 października 2019 13:40
No nie było chowu wsobnego, to maszt promieniowaniem mutował zarodki. A zwierzęta przecież miały co jeść i pić, było zgniłe siano, chwasty i woda ze ścieku, nie jej wina że zwierzęta jej się jakieś wybredne trafiły.
Ech...
Jeśli chodzi o te kozy na wyspie, to ja nie znajduję właściwych słów. Serce pęka. Wiele osób, zwanych pochopnie ludźmi, musiało przyłożyć rękę do tego "projektu", a później tą samą ręką machnąć lekceważąco na los tych zwierząt. Mnie to jakoś tak osobiście boli, bo patrzę na zuchwałe pyski moich kóz, na ich siłę i krasę, na te przepychanki pod pełnymi paśnikami, z dachem nad głową, słomą pod tyłkiem i elektrycznością, żeby im się po ciemku nie pomyliło, komu mają rogi wbić w brzuch, a komu w tyłek, i myślę o tych biedach na wyspie, co stoją zbite w kupkę pod jakimś łysawym krzakiem, gdy wiatr piździ i deszcz zacina. Tak mi wstyd za tych wszystkich ludzi, że aż mi niedobrze.

Projekty ekologiczne tego typu są świetne, naprawdę, bo kozy są dużo bardziej skuteczne, niż regularne nawet wykaszanie niepożądanych roślin. Kozy kochają chwasty, krzaki, młode drzewka (zjadają z gałęziami i okorowują pnie, tak że drzewko nie ma szans), więc doskonale oczyszczają zaniedbane tereny. Kozy nie przepadają za zwykłą trawą i zjadają ją w ostateczności, na samym końcu, gdy już nic innego nie ma do zjedzenia. W Ameryce wiele jest takich kozich przedsiębiorców, którzy świadczą usługi oczyszczania cudzych hektarów z dzikich zadrzewień, zakrzaczeń, czy roślin inwazyjnych, takich jak kudzu. Są lepsze od wszelkich randapów, bo nie szkodzą środowisku. Odpowiednio dobrana obsada kóz (ilość zwierząt per hektar) w ciągu dwóch, trzech lat oczyszcza skutecznie teren do takiego stanu, że rosną na nim już tylko "drobiazgi", niewysokie trawki i koniczyna, tak że łąka wygląda jak zadbane pole golfowe. Ale to wszystko trzeba robić z głową i przede wszystkim bez szkody dla zwierząt. Co wydaje się tak oczywiste, że aż głupio o tym pisać.

A Kreatywna Szklanka, jeśli jeszcze czyta Re-voltę, niech się dowie, że z cebulek powietrznych czosnku nie będzie miała w przyszłym roku, tylko za dwa lata. Bo cebulki powietrzne w pierwszym roku po siewie nie wykształcają normalnych główek podzielonych na ząbki, tylko takie niewielkie cebule, które latem trzeba wykopać, wysuszyć, poobcinać liście i korzenie, a na jesieni znowu do ziemi wsadzić. I nie we wrześniu, ani październiku, tylko później, ale to już zależy od pogody. Innymi słowy: cebulki powietrzne są fajne, ale dwa razy więcej z nimi roboty i dwa razy dłużej się czeka na plon. Niech to Pani Dzidzia potraktuje jako podpowiedź, żeby jej się te czosnki nie zmarnowały.

Jestem tak przygnębiona tą historią warszawską, że nawet z Flanelli i jej raka 5G nie chce mi się śmiać :-/

KBP aka RPH
Koza Bez Powroza, myślę, że informacja jak wyhodować czosnek to zmarnowany trud. Przecież chyba nikt nie ma wątpliwości, że to dla Kreatywnej Zapracowanej zbyt wielki wysiłek i strata czasu, który można poświęcić na bardziej produktywne zajęcia, czyli buszowanie w internecie. A czosnku nie będzie, bo promieniowanie zabije cebulki. 
...promieniowanie zabije cebulki. 
Zeby tylko! Zmieni DNA i z czosnku zrobia sie sledzie.
No to chyba dla niej lepiej, bo od razu będzie miała żarcie  😁
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się