Jazda w toczku czy bez?

żeby analizować trzeba mieć czym - kolejne za jazdą w kasku...
A tak w ogóle to mnie ten wątek natchnął żeby coś porzytecznego zrobić.

Zaparkowałam już domenty jezdzezglowa.pl i jeżdżęzgłową.pl, włąsnie pocę maile do CASCO i innych potencjalnych patronów akcji.
Kto w to wchodzi?
Zapraszam
Co do jazdy w kaskach czy toczkach to sądze iż jest to obowiązkiem każdego jeźdża. Nie wyobrażam sobie jazdy na koniu bez kasku.  Nie wiem ja nawet kiedy chodizłąm po konia na pastwisko i jechałam na nim na oklep miałąm kask na głowie. W polskim jeździectwioe mamy dużo przykladow zawodników cierpiących po poważnych urazach spowodowanych upadkiem i np. uderzeniem głową oi drąg czy kameń.  zawsze lepiej być bezpiecznym. Tak samo jak bardzo użytecznym elementem stroju jeźdzca coraz częściej są kamizelki ochronne. może nie wygodne ale chronią. Ja dzięki takowej mialam tylko pęknięte żebro a nie połamane🙂🙂
kotbury, ja bym się pisała 😉 ale na jakiej zasadzie to wszystko ma działać? Chodzi o włączanie się do akcji, czyli reklamowanie itp? 😉
ja też się dołączę do takiej akcji tylko jakieś konkrety poproszę
po tym jak dostałam kopa w czachę po upadku w sierpniu,po czym już na konia do teraz nie wsiadłam też powinnam się podpisać... Bóg mi zesłał kask wtedy na głowę, bo często bez niego kozaczyłam...
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
30 grudnia 2009 20:09
Kotbury, napisz coś więcej, bo i ja pewnie byłabym chętna.
Konkrety... będę się wzorować na w kasku.pl poniekąd, po co wymyślać Amerykę
1. Planuję postawić stronę z informacjami o tym, czym grozi jazda bez kasku (wywiady z lekarzami, statystyki)
2. Informacje o tym jak sobie dobrać kask, jakie kaski do jakich dyscyplin i jakiego użytkowania, przegląd produktów - tu szukam patronów i sponsorów wśród producentów kasków- już napisałam do casco... może odpowiedzą - zapraszam też do współpracy sklepy internetowe.
3. profil na facebook i youtube ( tu trochę więcej pikantnych filmów.. jak to się ładnie sika pod siebie po wypadkach- wywiady z bliskimi osób poszkodowanych)
4. Produkcja materiałów drukowanych - ulotki informacyjne i plakaty do rozdystrybuowania w ośrodkach jeździeckich, stajniach, klubach, sklepach jeździecki, ośrodkach gdzie organizuje się zawody
5. Zdobycie celebrytów i ich opinie na ten temat- banery do netu i filmy - wywiady
6. Zdobycie czynnych znanych zawodników- banery do netu i filmy- wywiady.
7. Zdobycie partnerów strategicznych akcji i sponsorów do konkursów- takich jak np. ministerstwo zdrowia, producenci kasków, firmy ubezpieczeniowe

Docelowo w przyszłości lista- petycja do podpisania i wniesienie do publicznej dyskusji ustanowienia prawnego nakazu jazdy w kasku ( przynajmniej dla osób niepełnoletnich)...
ufff... chyba w skrócie cała strategia, która mi się ułożyła w głowie.

Lanka_Cathar   Farewell to the King...
30 grudnia 2009 20:54
Zgadzam się ze wszystkim, oprócz pozyskiwania celebrytów. Owszem, to jest siła reklamy, ale wszyscy wiedzą, że gwiazdy się lansują bez kasku. Nigdy nie widziałam (oprócz zawodów, a i to nie zawsze) Dowbor, Olbrychskiego czy Rusin w kasku.
"nie trać głowy z powodu koni" 😀
"nie trać głowy z powodu koni" 😀


bardzo dobre hasło- czy mogę wykorzystać na banery?

Podejrzewam, że w przyszłym miesiącu postawię już stronkę.
Tak więc będę wdzięczna za wszystkie materiały do niej - medyczne, statystyczne, 'testymoies' - tak, tak- historie nieszczęść też są potrzebne...
hasło do dyspozycji 😉
jeżdżę już hoho i kasku dorobiłam się dopiero nie dawno. Chyba na starość zmądrzałam, w sumie co to za szpan jeździć bez ? A na stałe nauczyły mnie go używać tereny, nie przez upadki, ale przez gałęzie :P Podpisuje się pod hasłem 🙂
Lanka_Cathar   Farewell to the King...
15 marca 2010 22:22
Z racji tego, że małżonek robił na Torwarze fotki, to mam "piękną" galerię naszej kadry dzieci, która równie dobrze mogła swoje konkursy pojechać z gołą głową, bo zapięcia kasków luźno sobie dyndały. Czy przepisy tego nie regulują, czy sędziowie przymykają oczy? Czym skorupka za młodu...
Ja także zawsze zakładam kask. Nie raz uratował moją głowę jak dostałam w kopyta po upadku, bo koń skoczył nade mną zahaczając mnie kopytem. Ale znam wiele osób co nie zakłada, bo "fryzura się popsuje..."
Favoritta   siwo, rudo i blond.xDD
06 kwietnia 2010 21:30
Wiecie, co... Chociaż wcześniej nie jeździłam w kasku (tylko czasem) to teraz zaczęłam jeździć.. 😉
[Chociaż wiem, że pewnie jeszcze nie raz zdarzy mi się go 'zapomnieć', ale się będę starać.. 😀]
Właściwie to nie wiem dlaczego.. Może pod wpływem Waszych niektórych wypowiedzi.. 😀
Chyba faktycznie: "Strzeżonego Pan Bóg strzeże". 😉
Coś w tym na pewno jest...
Wydaje mi się, że warto promować jazdę w atestowanych kaskach, niekoniecznie w jakichkolwiek kaskach czy toczkach.

Mnie urzeka slogan, które promuje firma SUOMY (producent m. in. kasków motocyklowych):

LIFE IS TOO SHORT TO WEAR A CHEAP HELMET

Wypuścili na rynek na przykład koszulkę z tym hasłem i listą znanych zawodników, którzy się pod nim podpisują - uważam, że warto wziąć coś podobnego pod uwagę 🙂
Orzeszkowa, popieram. Co z tego, że kupimy sobie toczek za 50 zł, skoro pomoże nam tak samo, jak czapeczka z daszkiem?
Kiedyś mocno się wkurzyłam, gdyż byłam w sklepie i widziałam wielce niezadowolone miny pewnych rodziców - córka chciała kupic porządny kask, a oni z wielkim oburzeniem pytali się, po co marnowac tyle kasy, jak można kupic "to" (toczek, który wyglądał, jakby przy pierwszym lepszym upadku rozpadł się na części) za 1/4 ceny. 🤔
koleżance właśnie daszek złamał nos - oczywiście pierwsze co wyrzuciła go do śmieci i planuje zakup nowego nowoczesnego i atestem
do tej pory nie zastanawiała się nad tym
Ikarina, gdyby jeszcze było tak, że toczki się rozpadają na części, bo pochłonęły energię uderzenia... Najczęściej jak toczek jest cienki i dopasowany do głowy to przenosi całe uderzenie na czachę, natomiast za duży czy mający gdzieś luz faktycznie może pęknąć i porządnie pokaleczyć, podobno jakąś dziewczynę prawie oskalpował właśnie pęknięty toczek  😲

A złamanych daszkiem nosów to ciężko się doliczyć, z resztą nie tylko w toczku, mnie przerażają te badziewne kaski z decathlonu czy najtańsze modele Casco z zapięciem z tasiemek, które raz, że nie chronią potylicy, dwa - przy swoim kształcie nocnika nawet dopasowane muszą się przy upadku przesunąć. U nas dziewczyna przydzwoniła głową w ogrodzenie, kask zjechał jej na twarz i uszkodził nasadę nosa  🙄 Nie chcę myśleć, jak taki kask zachowa się podczas walnięcia w coś potylicą - kończy się idealnie w połowie, tak w sam raz, żeby pękła podstawa czaszki na przykład.
Hunn   Trening ponad wszystko
07 kwietnia 2010 06:11
Ja kiedyś miałam toczek.. jeszcze za czasów gdy kaski nie były takie popularne. ; p i gdy potem z powrotem zaczęłam jeździć to go wymieniłam, gdyż byłam wstanie złamać go delikatnie ściskając boki do środka..

Co do kasku.. jeżdżę zawsze w. Kiedyś już zaczynałam mieć odpały - przecież znam konie, na których jeżdżę nic mi nie zrobią to można by bez. Jednak tak jakoś.. trochę przez rodziców, trochę przez Ponie i trochę też przez samą siebie i to, że kupiłam sobie kask który mi się podobał i dawał i komfort, bo jest oddychający doszłam do wniosku, że kozaczenie się bez kasku może spowodować więcej szkody niż pożytku..  i wolę mieć potargane włosy być mniej opalona.. ale mieć pewność, że nawet jak spadne to stanie mi się mnie krzywdy niż jakbym była bez kasku.

Po prostu trzeba uzbierać na taki kask, w którym będzie się nam przyjemnie jeździło i który bedzie się nam podobał. ; )
Wtedy nie będzie ` o matko muszę znów założyć kask `.
A propos łamania nosa przy upadku - kiedy przyjechałam do Angolandii, bardzo mnie bawiła moda na noszenie do takiego kasku:



takich czapeczek:



Dopiero potem sobie uświadomiłam, jakie to jest genialne rozwiązanie. Daszek tej czapeczki wbrew pozorom wykonany jest z miękkiego materiału i nie ma możliwości, żeby złamac nos. Oczywiście, czapeczka nie musi byc w takich krzykliwych kolorach, czarną też można kupic 😉
Gdybym na zawody wkkw pojechała w kasku z twardym daszkiem, to normalnie w świecie by mnie zdyskfalifikowali.
Szkoda, że u nas nie ma mody na takie kaski. Podejrzewam, że gdybym nosiła coś takiego (jeszcze do tego w zarąbistych kolorkach 😉) to gdziekolwiek bym się pojawiła, połowa koniarzy by mnie wyśmiała.
Bo u nas ciemnogród, no i lans to podstawa 😉, jeszcze by Cię posądzili, że jakiemuś dżokejowi kask zwinęłaś  😂
Z chęcią kupiłabym taki kask, ale w pl chyba takich nie ma  🤔
Lotnaa   I'm lovin it! :)
07 kwietnia 2010 08:32
Ikarina, już kiedyś ten temat wałkowałam. British Eventing ze zrozumiałych względów nie dopuszcza jazdy w innych kaskach, u nas nawet czołowi wkkw'iści jeżdżą w GPA, a i zwykłe Jabu się widuje  🤔wirek:
Ktoś   Dum pugnas, victor es...
07 kwietnia 2010 08:42
ikarina, to,że czegoś nie ma na RV ,nie znaczy,że nie ma tego na zawodach w Polsce  🙄 Społowicz,Pasek,Krukowski, być może Tobie te nazwiska nic nie mówią,ale ludzie w Europie ich rozpoznają...
ostatnimi laty Pikuer w Polsce zrobił furorę (Pikeur ma europejski ,jeżeli nie międzynarodowy atest - a skoro go ma,wolno w nim jeździć krosy - daszek jest na tyle miękki,że może złamać paznokieć,ale na pewno nie nos  :icon_rolleyes🙂.poza tym,najbardziej popularny właśnie Pikeur robi już kask pod ceratę:
krossowy pikeur


jeszcze 5-6 lat temu kaski z ceratą,czy jak u was w Anglii wolicie - czapeczką,były na krosach w Polsce bardzo popularne, 80% zawodników właśnie tak śmiesznie wyglądało....



co do kasków i skoczków- na czwartkowym treningu przed HPP tylko ja i Ponia wyglądałyśmy jak ufo....dlaczego? bo jako jedyne miałyśmy kaski 🤔wirek: na ziemi byli na prawdę znani i cenieni,nawet tu na volcie szkoleniowcy,na koniach czołówka rankingu...to oni powinni dawać przykład,tym bardziej,że pracowali na drągach...mimo obecności komisarzy nikt nikomu nie zwrócił uwagi,taki standard to jest. 🤔


    Ktos bo w Polsce mamy taka brzydka tendencje do uwazania sie za absolutnych panow wlasnego losu. Nie chce nosic kasku to moja sprawa, co z tego ze daje fatalny przyklad dzieciarni i innym jezdzcom. Totalnym dnem jest tez dla mnie fakt ze instruktorzy prywatnie jezdza bez kasku. Takie podwojne standardy mieszaja dzieciakom w glowach. Dla mnie instruktor/trener to po czesci osoba publiczna, a w takim wypadku nie ma "wolnoc Tomku w swoim domku". Musi bezwzglednie pilnowac nauczanych przez siebie zasad inaczej traci wiarygodnosc. A stracic wiarygodnosc w oczach dzieciakow a tym bardziej nastoletnich dzieciakow bardzo latwo. Prywatny jezdziec - prosze bardzo, jego sprawa czy chce czy nie chce. Ale instruktor to juz wyzszy poziom, takze odpowiedzialnosci.
Lotnaa   I'm lovin it! :)
07 kwietnia 2010 09:13
[quote author=Ktoś link=topic=12436.msg545009#msg545009 date=1270626152]
.mimo obecności komisarzy nikt nikomu nie zwrócił uwagi,taki standard to jest. 🤔
[/quote]

😵 smutne

A wracając do tematu. Tydzień temu trener mojej szefowej, jeździec GP w skokach jeździł sobie na swoim koniku. W drodze z hali do stajni ktoś go zagadał. Siedział na koniu dość długo, nogi wyjęte ze strzemion, rozmowa się przedłużała, koń niemal zasnął, luz blues. Nagle koń się obudził, stanął dęba, Thomas zjechał za tylny łęk, wtedy koń walnął z zadu, jeździec wyleciał jakieś 2 metry w górę i wylądował dokładnie na swojej głowie... Zabrano go do szpitala, na szczęście poza wstrząśnieniem mózgu i potłuczeniem nic się nie stało, ale niewiele brakowało. Po tym wypadku po raz pierwszy widzę, że jeździ i skacze w kasku, być może pomyślał o dwójce swoich małych dzieci i żonie, ciekawa jestem, na jak długo...

To tylko taka opowieść dla tych którzy twierdzą, że znają swoje konie i/lub są tacy fantastyczni, że kasków nie potrzebują.

Niestety mojemu szefostwu nie dało to do myślenia, nadal skaczą 140 z gołą głową  🤔wirek: Dzieciaki zawsze jeżdżą w kaskach i kamizelkach, ale jak będę miały jakieś 15-16 lat i stwierdzą, że bardziej cool jest jeździć bez zabezpieczeń, to chcę zobaczyć jakich argumentów użyją rodzice  🙄
Ja natomiast od lat jeżdzę w sprawdzonym Jabu http://www.okser.pl/jabu-kask-volta-plus-p-269.html . Dla mnie jest bardzo komfortowy, czasami nawet zapominam, że go mam na głowie  😀iabeł:
Hunn   Trening ponad wszystko
07 kwietnia 2010 12:34
dardzin i o to chodzi ! kask nie tyle co ma chronić, ale ma też być wygodny dla nas samych.
Ja miałam zwykły kask tattiniego z tym szarym paskiem - i go nienawidziłam, kupiłam bo wszyscy w nich jeździli.. a jest moim zdaniem okropny - nie przepuszcza powietrza.. latem to po prostu wyglądałam po zdjęciu go jakby mnie ktoś wodą oblał.

A co HPP - to prawda.. w Sopocie wchodziło się na halę i tylko jakieś wyjątki miały kask. Ponia to standardowo, Ktoś też. ; p.
Sędziowie sobie stali obok.. rozmawiali.. i nie powiedzieli ANI słowa chociaż była masa osób poniżej 18 roku życia - a u nas jest nakaz jazdy w kasku dla osób niepełnoletnich.
[quote author=Ktoś link=topic=12436.msg545009#msg545009 date=1270626152]


co do kasków i skoczków- na czwartkowym treningu przed HPP tylko ja i Ponia wyglądałyśmy jak ufo....dlaczego? bo jako jedyne miałyśmy kaski 🤔wirek: na ziemi byli na prawdę znani i cenieni,nawet tu na volcie szkoleniowcy,na koniach czołówka rankingu...to oni powinni dawać przykład,tym bardziej,że pracowali na drągach...mimo obecności komisarzy nikt nikomu nie zwrócił uwagi,taki standard to jest. 🤔


[/quote]
1. Jeśli czołówka miała więcej niż 18 lat to komisarze raczej nie mają prawa zwracać uwagi.

[quote author=kelpie]
    Ktos bo w Polsce mamy taka brzydka tendencje do uwazania sie za absolutnych panow wlasnego losu. Nie chce nosic kasku to moja sprawa, co z tego ze daje fatalny przyklad dzieciarni i innym jezdzcom. Totalnym dnem jest tez dla mnie fakt ze instruktorzy prywatnie jezdza bez kasku. Takie podwojne standardy mieszaja dzieciakom w glowach. Dla mnie instruktor/trener to po czesci osoba publiczna, a w takim wypadku nie ma "wolnoc Tomku w swoim domku". Musi bezwzglednie pilnowac nauczanych przez siebie zasad inaczej traci wiarygodnosc. A stracic wiarygodnosc w oczach dzieciakow a tym bardziej nastoletnich dzieciakow bardzo latwo. Prywatny jezdziec - prosze bardzo, jego sprawa czy chce czy nie chce. Ale instruktor to juz wyzszy poziom, takze odpowiedzialnosci.
[/quote]
W ramach obowiązującego prawa jesteśmy panami własnego losu i to jest min cecha demokracji, z czego ja bardzo się cieszę🙂
Fatalnym przykładem dla dzieci jest również palenie papierosów i spożywanie alkoholu przez dorosłych. Jakoś nie widzę, żeby strzelali do palaczy  😲
To że ja jako osoba dorosła piję wino, wcale nie znaczy, że kilku, kilkunastoletnie dziecko  patrzące na to , ma prawo uważać iż może owo wino pić.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się