enklawadziękuję
a pogoda dziś w końcu rewelacyjna, bo trzy poprzednie weekendy byly tragiczne pod względem pogody 😵, pogoda okropna, albo zawieja i ziąb niesmowity, albo mrozisko ok -20 stoponi, więc nie było specjalnie okazji na takie przejażdżki- w tygodniu pracuję do 16 i zanim dotrę do domu, to już ciemno.
A czapka idealna na mrozy - cieplutka i milutka ( nie wiem tylko, co na to "zieloni", bo to futerko liska chytruska - ale mój mąż-myśliwy, więc i czapeczka odpowiednia 😁 ).
Te saneczki do pojedynki trochę zdezelowane (widać uzupełnione elementy, a jeszcze nie pomalowne), bo poprzedniej zimy dwa razy koń (nie Laser, ale ten siwek z pary na innych zdjęciach Lotos) uciekł mi z sankami (przy zaprzęganiu) - raz z podwórka na padok, a drugi raz na pola i trochę się saneczki uszkodziły (na szczęście koniowi nic kompletnie się nie stało). Taki był z niego aparat. Raz nie zdążyłam wsiąść na sanki, a on ruszył galopem, a drugi raz mimo że trzymałam lejce przy zaprzęganiu, ruszył i wyrwał się zanim zdążyłam zapiąć drugi pas. Potem już przywiązywałam go do słupka przy zaprzęganiu, jak nie było nikogo do pomocy - ale poza tym, to super chodził i w pojedynkę i w parze.
Aż żałuję, że nie mam teraz pary, bo to zupełnie inna frajda, niż jeden koń, który się "męczy" jak jest pod górkę. A i sanki na parę mam trochę bardziej reprezentacyjne (i tu się pochwalę, że też sama je odnowiłam, bo były w opłakanym stanie, jak je odkupiłam).
przed remontem
po odnowieniu