Kącik Rekreanta cz. III (rok 2010)

darolga, co się dzieje??

Claudia, ooo najn, tak myślałam, na razie ciut drogie żeby przyszaleć 😉
wątek zamknięty
Claudia kciuki się przydadzą ! Dziękuje  :kwiatek:

Kask założę chyba bo po tym co Panicz dzisiaj w boksie robił ...  😵
wątek zamknięty
Darolga, co jest? :przytul:
wątek zamknięty
A myśmy dzisiaj mieli dzień wymian😉
Najpierw jeździłam na Barkasie _kate (bardzo sympatyczny konik) a potem na Azalii Qaidy  😍
Przyznam się, że to był mój pierwszy raz na tak zrobionym koniu. Ja właściwie jeżdżę tylko na swoim, czasem u siebie zdarza mi się wsiąść na jakieś obce rekreanty, ale ogółem jestem jeźdzcem jednego konia  👀 Z związku z czym nie potrafię nic poza jazdą do przodu i początkami łopatek i ustepowań w stępie, czego uczymy się razem z kucykiem.
A tutaj od razu robiłam łopatki, ustepowania, ciągi (to mi szło najgorzej  :hihi🙂, początki piaffów i mega fajny kłus wyciągniety  😅 Jednak na takim koniu to jest inna jazda😉
Mam nadzieję, że nie popsułam jej za bardzo:P

A no i kucyka też dzisiaj posprzedawałam😉

darolga, a co z siwą?
wątek zamknięty
Darolga, jasne - rozumiem 🙂 Nie łam się babo!
wątek zamknięty
darolga   L'amore è cieco
28 lutego 2010 20:32
rewirku, Alice, z Siwą bez zmian...nasze drogi się rozchodzą...a to boli, bardzo boli...tym bardziej, że jest niezależne ode mnie...siła wyższa...chyba, że mi 25 tysięcy spadnie z nieba. eh. Nie wiem, nic nie wiem.. Nie wiem co robić... po maturze będę myśleć... na razie jest...no...źle.

Gozya, Burza - teoretycznie to tylko przeżywam przejście konia z treningu pode mną do rekreacji, a w gruncie rzeczy - głębsza sprawa. Ale to internet jest...mam tutaj szpiegów.
wątek zamknięty
Ojjj Darolga, trzymaj się kobieto.
wątek zamknięty
Darolga trzymaj się
wątek zamknięty
darolga, przykro mi, domyślam się że możesz się jeszcze dodatkowo dołować tym, że Rudemu i Siwej jest źle, ale Ty masz przecież nową zabawkę - Koraba. Mam nadzieję, że ten sposób myślenia już nie istnieje i się tym nie zadręczasz? Dasz radę na pewno, wytrzymaj do maja, później odetchniesz i znajdziesz jakieś rozwiązania. Trzymam kciuki, zresztą na pewno wszyscy trzymamy :kwiatek:
wątek zamknięty
Alice, Nic nie popsułaś 😉 jak wrócimy ze zgrupowania to mam nadzieje, że wsiądziesz co by ciągi ogarnąć?

To ja też się pochwalę, pomykałam dzisiaj na siwym Kucyku Alice. Do ziemi jeszcze bliżej niż na Azalii, nogami prawie po ziemi zamiatałam 😀 Ale Kucyk jest cudowny, taki delikatny i ma świetne malutkie uszka 🤣
wątek zamknięty
darolga, bądź dzielna! Niestety taki jest ten świat, że często trafiamy na zamknięte drzwi. Obyś dostała do ręki klucz, albo otwarte okno. A jeśli nie... bo tak też się w życiu dzieje... to jedyne co można powiedzieć to banał "życie toczy się dalej, a czas leczy rany".

Co prawda moje relacje to nic przy Waszych, ale pochwalę się wczorajszymi jazdami moich. Niestety relacja zdjęciowa o zmiennej jakości, bo dziewczynki pierwszy raz dostały w łapki moją lustrzankę 😉
Na pierwszy ogień poszedł Grahamek pod Zygzaczką forumową. Miło patrzeć jak się coraz lepiej ze sobą zgrywają. Plany dotyczące startów zaczynają nabierać konkretnych kolorów.






A później młodsze dziewczynki na swoich rumakach.

Korona - nasza foszasta księżniczka




oraz Monty - bardzo mnie ucieszyło, że jego amazonka zdecydowała się na podskoki, bo po ostatniej jeździe z przeszkodami kiedy spadła, miała sporego stracha






Niestety w soboty raczej nie będę mieć czasu dla Młodej, bo hala strasznie załadowana. Ale za to w środę będziemy mialy swój dzień. W ostatnią zafundowałam jej lonżę. Baaaaardzo pozytywnie było. Chociaż konia trochę panikowała, bo hala, bo sama, bo ciemno na dworze, ale przeżyła. Pogimnatykowałyśmy się na cavaletkach, nawet mini podskoki nam z tego wyszły. A na koniec taka niesamowicie pozytywna chwila. Cicha hala, spuściłam Tajlandkę z lonży, zaczęłam sprzatać koziołki, a klaczuchna z nosem w moim ramieniu łaziła za mną krok w krok. Cudowne uczucie.

Wracając jeszcze do wczorajszego dnia - to miał też niestety mniej sympatyczne chwile. Do nowego domku pojechały nasze myszate panienki. To ten moment kiedy człowiek żaluje, że się para hodowlą. Nie da się zatrzymać wszystkich źrebaków przy sobie. A tu niestety czuję, że pokpiłam nieco sprawę. Poszły do człowieka, który odbiega od mojego ideału następnego właściciela. Pewnie będą mieć tam dobrze, bo pan z tych dobrodusznych, ale marzyłam, żeby moja ślicznotka poszła do kogoś zaangażowanego, kogoś traktującego hodowlę profesjonalnie. No ale nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem. Trzymam tylko kciuki, żeby były kochane i zadbane.




wątek zamknięty
deborah   koń by się uśmiał...
28 lutego 2010 21:12
Nie zawsze można podążać za marzeniami. czasami realia powodują ze trzeba iśc na kompromis.
co nie znaczy ze należy przestawać mierzyć wysokoW
super kucory wyglądają...
wątek zamknięty
Alice, Nic nie popsułaś 😉 jak wrócimy ze zgrupowania to mam nadzieje, że wsiądziesz co by ciągi ogarnąć?



Hihi, to mi trochę zajmie, ale oczywiście ja bardzo chętnie 😀
wątek zamknięty
Alice, Szybko załapiesz 😉 z wodzami też się nie mogłaś połapać, a potem było już bez problemów.
wątek zamknięty
Ascaia, ale ty musisz mieć radochy z tymi kucykami 🙂 Zazdroszczę normalnie! Świetna są i widać, że dzieciaki ładnie siedzą - na pewno masz w tym spore zasługi 🙂 Dawaj je tu częściej!
wątek zamknięty
deborah, dokładnie tak. Pan się wydawał całkiem kompetentny w rozmowach telefonicznych. A jak już przyjechał te 500 km do nas umówiony na odbiór dziewczynek, to trudno było powiedzieć "nieaktualne", mimo, że osobisty kontakt rozwiał poprzednie wrażenie. Dojechały bezpiecznie i na szczęście będę je mogła odwiedzać jak będę u rodziny w Krakowie, bo stamtąd znacznie bliżej do ich nowego domu.

Miło, że kucory się podobają. Ale Monty zrobił się byczek teraz, prawda? Przytył, przypakował i się rozbestwił. Obcinamy coraz bardziej owies, a on ciagle ma masę energii. W środę był na lonży rano podczas zajęć dla studentów, po południu ja go wzięłam jeszcze na lożnę przed siadanie, a i tak podczas jazdy mu tyłeczek radośnie podskakiwal przy galopie. A prawie całe dnie spędza na wybiegu i pod spracy chodzi 3/4 razy w tygodniu.
wątek zamknięty
Ascaia, ale ty musisz mieć radochy z tymi kucykami 🙂 Zazdroszczę normalnie! Świetna są i widać, że dzieciaki ładnie siedzą - na pewno masz w tym spore zasługi 🙂 Dawaj je tu częściej!
ale mimo wszystko zapraszam szkoleniowca na korepetycje z nauczania skakania...wszyscy jeźdźcy jakby się na Małysza zapatrzyli i z progu wychodzą. 🤣
wątek zamknięty
No to prawda, a na kucykach to jeszcze bardziej zgubne - nie ma opcji, że zatrzymasz się w razie stopy na szyi/uszach  😁 Ach, jak ja lubię skakać na kucach 😀!!
wątek zamknięty
wrotki, racja racją, przyznaję sie bez bicia, że nie jestem rewelacyjnym instruktorem. Ale jeszcze nie widziałam żeby ludzie od razu skakali idealnie nawet przy pomocy świetnych trenerów. Zygzaczka może ma pewno doświedczenie, ale to jej drugie skoki od długiego czasu (nie wiem czy nawet nie od roku praktycznie) i jednocześnie drugie na tym koniu. A amazonka Montego podskakiwała... trzeci raz z życiu... no może czwarty. I teraz też po ponad miesięcznej przerwie.
wątek zamknięty
Tak, to prawda Ascaia, wszyscy [dwoje] jeźdźcy na dwóch z trzech wstawionych zdjęć ze skoków wyszło z ciałem. Karygodne i doprawdy, na olimpiadzie to ja tych dzieciaków nie widzę, a Ty na trenera kadry to już się na pewno nie nadajesz 🙄
wątek zamknięty
deborah   koń by się uśmiał...
28 lutego 2010 21:37
No to prawda, a na kucykach to jeszcze bardziej zgubne - nie ma opcji, że zatrzymasz się w razie stopy na szyi/uszach  😁 Ach, jak ja lubię skakać na kucach 😀!!


i bardziej rzuca sie w oczy. bo trochę przed koniem i już swoim czołem wyprzedzasz czoło kucyka 😉
wątek zamknięty
Alice, Szybko załapiesz 😉 z wodzami też się nie mogłaś połapać, a potem było już bez problemów.


No, zobaczymy  😁
Tylko wtedy muszę jakiegoś fotografa ściągnąć, bo tam u nas na wsi to nikt mi nie uwierzy, ze ja tu takie rzeczy wyczyniam  🤣
wątek zamknięty
rewir, mogę nawet więcej powiedzieć
siedzą na tyle uda, a kolana i paluszki stóp sterczą tak, że można by je jak choinki poobwieszać. Ręce prostują w łokciu, blokują nadgarstki i kładą dłonie. Czasem szarpną za wodze, czasem im zewnętrzna wisi zupełnie.
Chyba normalnie powinnyśmy we cztery rzucić się z mostu, bo nic tylko nas na straty spisać.

A na poważnie - wrotki, dziękuję za fachową ocenę, ale można to samo powiedzieć bez ironii, bez wbijania szpilek. Ze mnie żaden "trener" i mam tego świadomość, dziewczyny nie sportowcy, ale wszystkie się staramy, żeby konie miały ruch, żeby nie cierpiały przez współpracę z człowiekiem, żeby obu stronom to sprawiało frajdę. Widzę ich błędy, stale namawiam do ich poprawiania, ale nic nie chce się zrobić samo i tym bardziej trudno wypracować zmiany w krótkim czasie. Pracujemy tyle, na ile pozwala czas, a to oznacza, że są to jazdy 3/4 razy w tygodniu. A ostatni miesiąc miałyśmy jazdy tylko w sobotę po hala nam zamarzła i nie było gdzie jeździć, bo nie ma u nas oświetlonego placu, a ja do stajni na tygodniu dojeżdżam po pracy.
wątek zamknięty
Jest jeszcze nadzieja - wystarczy, że się zgłosisz na korepetycje!
wątek zamknięty
Chyba normalnie powinnyśmy we cztery rzucić się z mostu, bo nic tylko nas na straty spisać.
zamiast się huśtać na sznurku na strychu wystarczy tylko trochę zmienić w warsztacie... zdjęcia skaczących wklejasz nie pierwszy rok i ciągle jakby zrobieni taka samą pieczątka.
...i naprawdę nie ma co fochować, wszyscy musimy się rozwijać.
wątek zamknięty
deborah   koń by się uśmiał...
28 lutego 2010 21:54
nie poznaje naszego forumowego kolegi
zaczyna pisać tak, że nieźle się go czyta 😉

bez jadu złośliwości i chamówy

gratuluję zmiany i oby trwała wiecznie

proszę nie prowokować - wracamy do tematu
wątek zamknięty
Czekam na pw z pogróżkami, albo na prawdę objawioną na forum, jak się nie doczekam to się chyba zgłoszę na korepetycję, ze zdziwienia 😉
wątek zamknięty
zdjęcia skaczących wklejasz nie pierwszy rok i ciągle jakby zrobieni taka samą pieczątka.
...i naprawdę nie ma co fochować, wszyscy musimy się rozwijać.


nie fochuję się (patrz dopisek w poście wyżej)
przyjmuję krytkę, byle była w kulturalnej formie
a z tymi zdjęciami skaczących nie pierwszy rok to chyba trochę koloryzujesz, bo primo w ogóle rzadko zdjęcia wstawiam, secudno my rzadko skaczemy, a tych skaczących to całą trójkę miałam przez ostatnie trzy lata. Za każdym w zestawie gdzie surowy był koń lub amazonka... nie, przepraszam, jedna para składała się z bardziej "doświadczonych".  


edit.
wrotki, myślisz o tych zdjęciach:




są dokładnie sprzed roku i są chyba jedynymi innymi zdjęciami jakie ze skoków wklejałam
na pierwszym - Zygzaczka na Siwym, który koniem do skakania był trudnym, odmawiającym, uczącym się i na nim trudno było się dziewczynie uczyć, dbać o swoją sylwetkę
na drugim ta "zaawansowana" para - i tu szczerze mówiąc nie uważam, żeby wyszła, kręgosłupy w liniach równoległych. Kucyk inaczej wychodzi do 80cm jak duży koń, więc i inne ułożenie jeźdźca.
Poza tym to jest tak - to są dwa czy jedno zdjęcia z danego dnia, nie zawsze robi się zdjęcie każdego skoku z danej jazdy, bo nie ma na to rąk.
Inna sprawa - tu przepraszam moje dziewczynki, że napiszę wprost, chociaż one i tak to wiedzą - ja jestem na dole, mówię im co widzę, wydaję komendy, ale w locie nie chwycę za biodro i nie pociągnę. Efekty to wypadowa wspólnych wysiłków i szkoleniowca i ucznia. A u nas nastroje bywają zmienne, warunki nie najlepsze, jazdy w różnej częstotliwości, więc praca idzie wolniej.

Chciałam po prostu coś wstawić, bo rzadko się udzielam. Jazdę z soboty odbieram pozytywnie, to nasze małe sukcesy i się nimi cieszę. My nie ośrodek sportowy i chociaż chcemy dążyć do jak najlepszych umiejętności, to jednak nasze ambicje nie są tak wielkie jak większości z osób tu się udzielających.




edit 2.

ech, chciałam sobie sprawić przyjemność mogąc w końcu wstawić jakieś zdjęcia, a wyszło "jak zawsze"

tak, wiem, wiem, "walizy wazeliny" itd.
macie rację, wstawiłam, powinnam być przygotowana na opiniowanie, ale...
teraz zamiast się cieszyć z ostatnich jazd, znów zaczynam myśleć i się frustrować

Uwierzcie mi, chciałabym, żeby dziewczynki i konie miały lepszego instruktora. Żeby progresowały "w zastraszającym tempie", itd. Żeby jeździły na zawody, a każde zdjęcie było obrazkiem idealnym. Ale...
kto tam czasem czyta co piszę, to wie z jakim pomotanym ośrodkiem jestem związana

Nie poświęciłam się jeździectwu w 100%. Wybrałam inny zawód i w nim się obecnie realizuję. Zawód, który niestety wiąże się z często nienormowanym czasem pracy, z wyjetymi z życia wieczorami czy weekendami. Chciałabym się jednocześnie rozwijać jako jeździec i szoleniowiec, ale trudno mi znaleźć na to czas i pieniądze. I tak cieszę się, że udaje mi się w miarę regularnie być w stajni na dłużej (na czas jazd, a nie tylko sprowadzenia czy wypuszczenia koni) przez 4 dni w tygodniu. A w stajni czeka 12 koni na zajęcie się nimi. Mam na każdego z tyc dni nie więcej niż 4 godziny, więc i tak część kuców nie pracuje w ogóle - chociaż powinna, część pracuje rzadziej niż bym sobie tego życzyła (dochodzi jeszcze kwestia jak często mogą być w stajni moje amazonki, mając na głowie przecież studia i szkoły, każda z innym planem zajęć). Jak wiecie dla mojej klaczy, na moją jazdę, na mój rozwój na ogół nie starcza już czasu i sił.

Mogłabym zrezygnować z instruktorowania, ale nie dość, że w Lublinie niewiele jest osób godnych polecenia, to dodatkowo, co tu ukrywać dziewczyn nie stać na umawianie się na jazdy z dojeżdżającym trenerem. Dyrektor za treningi koni też płacić nie będzie. Wychodzi na to, że powinnam im finansować kogoś lepszego ode mnie, ale mój portfel też do pełnych nie należy. A nawet gdyby to nie wiem, który z tych dobrych szkoleniowców zgodziłby się na współpracę w tak niepewnych warunkach, jakie u nas są, kiedy z dnia na dzień, z godziny na godzinę zmieniają się plany i ustalenia.

Ewentualnie można po prostu zupełnie odpuścić jazdy. Mogę przestać oglądać się na inne zwierzaki, zająć się tylko swoją i mieć temat w poważaniu. Wtedy pozostałe konie będą stały. Na razie udaje nam się siłami kilku osób wypuszczać kuce i konie w pensjonacie codziennie na wybieg, ale z wiosną może to ulec zmianie. Więc calkiem mozliwe, że konie stałyby całe dnie w boksach. Potem zaczęłyby się gadki, po co je tu trzymać, że darmozjady, więc może sprzedać. Ale jak sprzedać dorosłe konie, które nie są w robocie, które nie mają wartości użytkowej? No przecież niby zawsze jest jeszcze rzeźnia... tak, takie głosy też się pojawiają czasem. A jak nie sprzedać (bo jednak te kuce przydają sie też w dydaktyce, więc całkowicie ze stajni zniknąć nie powinny), to padnie argument "koń ma na siebie zarabiać" i kucory pójdą do szkółki. I wtedy dopiero byłyby powody do martwienia się. Wiem, że sama jestem marnym szkoleniowcem, ale uwierzcie mi, że szkółki u nas są prowadzone na jeszcze niższym poziomie. I kuce za chwilę skakałyby na każdej jeździe skoki-wyskoki i "potęgi" po dwie jazdy pod rząd pod dzieciakami, które nie umieją porządnie skręcić w stępie, nie mówiąc już o woltach w kłusie czy zagalopowaniach. Ale przecież klient nasz pan.

Znowu wyjdzie, że marudzę, że przynudzam, ale skoro już temat wypłynął i to nie ode mnie, to czułam potrzebę wyrzucenia z siebie tych myśli. Naprawdę dużo o tym myślę, nie czuję się komfortowo w roli jaką narzucił mi splot sytuacji, ale to co robię uważam za mniejsze zło i póki starczy mi energii będę to robić. Staram się jak mogę doszkalać, staram się być dobrym instruktorem, jeśli mi nie wychodzi to przepraszam i dziewczyny, i konie, i Was, którzy "musicie" to oglądać. 

PS. A w ogóle to pewnie dlatego tak mnie zebrało na zwierzenia, że (tak, znowu się pożalę) jestem 3 dni po operacyjnym usunięciu ósemki, która była zagnieżdżona w kości tuż przy nerwie, i teraz jestem opuchnięta, dziura po zębie boli, a przez porażenie nerwa nie czuję pół brody i dolnej wargi. 
wątek zamknięty
busch   Mad god's blessing.
01 marca 2010 02:06
Ascaia - wydaje mi się, że trochę za bardzo się przejęłaś z powodu tego wrotkowego komentarza.

Oczywiście, że znalazłby się lepszy szkoleniowiec od Ciebie. Podobnie, jak zawsze znajdzie się lepszy jeździec ode mnie. A mimo to jakoś nie czuję się w obowiązku oddawać mu konia, mimo że ten koń zapewne miałby się u niego lepiej. Nikt nie rodzi się mistrzem świata i nikt nie musi być mistrzem świata.
Bez napinki - koniom nie dzieje się krzywda, dzieciaki nie uprawiają żadnej pornografii, pary się uczą i progresują. Nie jest idealnie? I co z tego? Nie musi być! Nie wolno się zamykać na krytykę, ale też krytyki nie warto brać aż tak bardzo do siebie.

No i ostatecznie mówimy tutaj o debiutujących lub prawie debiutujących skoczkach. Czego od nich wymagać? Pierwsze skoki zawsze są kiepskie - nie dość, że emocje często biorą górę, to jeszcze dobra sylwetka w skoku naprawdę wymaga sporo dupogodzin i szeregów gimnastycznych.

Tak więc spokojnie Ascaiu, nie musisz być najlepsza na świecie, by móc zajmować się kucykami i ich jeźdźcami - nawet niedoskonała, poszukująca Ascaia może sporo dla minipar zrobić  :kwiatek:
wątek zamknięty
Hi, hi, hi  😁 a co ja się nasłuchałam od trenera: musisz się nauczyć "na Małysza", przyjrzyj się jak on wychodzi z progu, chcesz skoczyć - to skacz! odbij się od strzemienia! Takie bierne czekanie to jest dobre do 120 albo do WKKW, na 140 nie wystarczy!  🤣
wątek zamknięty
Ten wątek jest zamknięty Nie można w nim odpowiedzieć.