Nic mi nie wychodzi!!! czyli dla "zdołowanych"

okwiat, no tak, kapowanie mi wysiadło razem z pojawieniem się słońca. Decyzja może dobra, ale ciężka dla mnie psychicznie;/
byłam wczoraj na imprezie i po prostu koszmar. Faceci są debilami.  🤔
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
06 czerwca 2010 13:15
_kate szybka jestes, kiedys uwazalam ze kobiety sa oszolomami do potegi. I wiele z nich pasuje do tego opisu. Jednak faceci to debile do potegi N kazdy!!! Tyle ze w okreslonym czasie...  😵
szam, Nie jeździłam, bo... studia. Przejścia z liceum na studia to był mega-duży przeskok, wielki szok, nie potrafiłam się zorganizować i ogarnąć, a ok.20-25 km w jedną stronę z miejsca studiowania do stajni, będąc bez samochodu, mi w tym nie pomagało, więc - koń stał. Bywałam nieregularnie, weekendowo, więc to też nie było tak, że w ogóle nie przyjeżdżałam przez pół roku, ale wtedy zazwyczaj wypuszczałam konia na halę, żeby choć trochę pobiegał po czymś większym, co nie było zamarzniętą grudą.
Wyżalaj się do woli 🙂 Czasem nawet samo wyżalanie się trochę pomaga 🙂 Powodzenia!

_kate Debilami, bo na imprezie znaczna większość zachowuje się jakby ich ktoś z obory wypuścił czy masz na myśli jakiś konkretny egzemplarz?
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
06 czerwca 2010 13:46
kate niestety 😉
szam trzymaj się :kwiatek:

Ja może nie jestem zdołowana i na razie wszystko jest na plus,ale właśnie jest jedno "ale".Mam nadzieje,że nie będziecie mieć mi za złe wylewania żali
które przy większości ludzkich problemów są niczym,ale smutno mi przez to.Napara mam już ponad 5 i pół roku.Ogarnęłam się wprawdzie dopiero jakieś dwa lata temu,w dużej mierze-co może śmiesznie zabrzmi-dzięki re-volcie,wcześniej żyłam w przekonaniu o słuszności masy mitów jeździeckich.
Miałam jakąś jazdę tu i tam,jakieś treningi w Niemczech,dawałam zdjęcia do oceny,zapraszałam do zerknięcia lepsze od siebie osoby i mogę
z dumą powiedzieć,że widoczne są jakieś postępy ,jestem z tego bardzo dumna,bo konia dostałam kompletnego młodziaka tylko podjeżdzonego
sama też byłam dzieciakiem i kompletnym laikiem,a jednak jakoś możliwie się prowadzimy.I z czasem ,co chyba jest normalnym następstwem, obudziły się
pewne ambicje...Ambicje dotyczące startów,przynajmniej amatorskich.Tutaj właśnie zaczynają się schody.Brak kasy,brak pomocy jakieś jeździeckiej
duszyczki 🙁 Konisko musi mieć w końcu wyrobiony zastępczy paszport-powodem są cyrki jakie opisywałam w którymś z wątków dotyczących paszportu
kolejna kwestia to kastracja,bo jakoś nie widzi mi się ciągnięcie jajecznego zwierza na zawody,poza tym jajka są mu całkowicie zbędne.Aby wyrobić ów paszport-kasa,której brak,kastracja-znalazłam weta,rzekomo b.dobry i co oczywiście brak kasy.To właśnie mnie dołuje i sprawia,że mi smutno 🙁
Nie jest tak,że siedzę bezczynnie i psioczę,teraz na wakacje mam zamiar iść do maca-mam nadzieje,że mnie przyjmą,ale niestety pewności nie mam,a jak
nie tam to nie wiem gdzie mogłabym pracować na okres wakacji i to również mnie dołuje.
Wybaczcie ten esej,ale cieszę się,że mogłam wylać swoje żale.
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
06 czerwca 2010 13:52
Incognito a skad dokladniej jestes? Moze byc na pw? I czy reflektowala bys na prace z zakwaterowaniem? I na jaki okres?  😉
Sankaritarina, to był dobry wybór z tymi studiami. Myślałam, że nie jeździłaś, bo za zimno czy coś w ten deseń. Bo powtarzanie roku to nic miłego- powiadam wam. A im bliżej końca, tym gorzej się człowiek z tym czuje (choćby przez "znajomych" co już skończyli i potrafią dać znać, że już nie są zainteresowani znajomością ze studenciakiem).
I nawet nie wiesz, jak wyżalanie pomaga. Spięłam się właśnie, wymoczyłam łapy w roztworze soli, wyciągnęło mi trochę opuchlizny (w każdym bądź razie na tyle, że mogę chociaż trochę palce pozginać), wyczyściłam domostwo, nakarmiłam wszystko co się rusza, zrobiłam małżowi kanapki i nawet umówiłam się, że razem pojedziemy do stajni. W końcu jeszcze 3 tygodnie mam Kluska do dyspozycji, więc czemu by się nie pokatować?

incognito jako, że problem z kasą jest u mnie codziennością, doskonale rozumiem jak to jest. W Macu przyjmują chyba wszystkich, wiem, że w Burger Kingu na pewno kogoś szukają. Generalnie da się znaleźć- niekoniecznie pracę swoich marzeń, ale zawsze to jakaś kasa.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
06 czerwca 2010 14:02
adrianna masz pw 😉
szam mam nadzieje,że mnie przyjmą jak nie to cóż chyba pójdę zbierac czereśnie za 15zł dziennie 🙄
adrianna32   oni wojne pokazuja a o pokoj walcza
06 czerwca 2010 14:10
Skoncz z tymi czeresniami.  👿  😁 Jak dobrze pojdzie i wytrzymasz ze mna  😁 to wytrzymasz juz wszystko, ja wcale nie jestem taka zla. Jedynie pytanie czy wytrzymasz ze smiechu. Ale mysle ze opcja korzystna dla nas dwojga.  😀
szam, Mimo, iż lubię hale, wygody i ciepełko, kiedy trzeba jeździć to pojeżdżę niezależnie od pogody nawet jak nie ma hali [no... może za wyjątkiem dużego deszczu, wiatru i ogólnego zimna, to dla konia mało zdrowe], no ale na wszystko trzeba mieć czas. 😵
Tak czy owak - teraz konia mam bliżej, to mogę być częściej, co dwa dni, nawet jak nie codziennie.
I wiem, że powtarzanie roku to nic fajnego ->jakiegokolwiek roku -> powtarzałam pierwszą klasę liceum. Było się wściekłym, zbuntowanym [i teraz wiem jak głupim], mrocznym dzieciakiem z podobnym "towarzystwem", którego w końcu wyrzucono ze szkoły, musiałam wszystko zaczynać od nowa. Moi starzy znajomi przestali się do mnie odzywać, straciłam przyjaciół i w pewnym momencie zostałam zupełnie sama na placu boju, ale teraz stwierdzam, że może i na dobrze wyszło.
No pewnie, skoro masz jeszcze 3 tygodnie, to czemu by ich nie wykorzystać.🙂

incognito, Heh, kasa jest wszędzie problemem, zawsze jej brakuje. I właśnie - do jakiejś końskiej pracy nie dasz rady wyjechać? Mając uprawnienia instruktora da się pracować za znośną kasę z zakwaterowaniem i wyżywieniem; nie mając uprawinień - da się pracować jako stajenny/stajenna 😉 Też to nie są kokosy, ale zawsze jakiś grosz.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
06 czerwca 2010 21:33
kate bardzo chętnie podjęłabym się pracy z końmi,ale póki co idę do maca pytac,mam nadzieje,że mnie wezmą 😉 bo u mnie w okolicy nie ma raczej nikogo kto by poszukiwał osoby do pomocy przy koniach,chociaż gdyby ktoś z Wrocławia czy okolic takiej osoby poszukiwał i spełniałabym wymagania to z pewnością podjęłabym się tej pracy
Ogólnie to mam dość, czego się ni dotknę to się rozpada, czego nie zacznę to się zepsuje. W cokolwiek sie zaangazuje to okazuje sie ze wpadam w gnoj po czoło, cokolwiek kocham si e mi odwdziecza nienawiscia. Nic po prostu w zyciu robic chyba nie mgoe, tylko siedziec w 4 pokrytych czyms miekkim scianach. A staram się, "wyflaczam", pilnuję, a przede wszystkim chcę. I co i nic z tego nie mam poza kopniakiem w pupiszcze. Dzisiejsza sytuacja mnie po prostu dobiła, skonczylam skzole pol roku temu, a okazuje sie ze wogole nie i same z tego problemy.
incognito też myślałam o pracy w Macu, ale dziś przyjaciółka, która pracuje tam od 4 miesięcy wybiła mi ten pomysł z głowy. Nie potrafiłabym póki co pracować kilkanaście godzin pod ciągłą presją ,,szybciej, szybciej" i robiąc milion rzeczy naraz, wysiadałabym po pół godziny.
thaya, jak to skończyłaś ale jednak nie??

feno, presja pewnie w Macu jest, ale z drugiej strony: pecunia non olet, jakoś trzeba żyć.
thaya, jak to skończyłaś ale jednak nie??



rektor odrzucil moj dyplom, mieszanina biurokracji i dwoch regulaminow, efektem czego maja mi obnizyc ocene.
że what? przecież to zwykle jest czysta papierkologia, skoro wszystko pozaliczałaś, to kończysz i już. Trzeba mieć nieźle narąbane we łbie, żeby się jeszcze człowieka po studiach czepiać.
pech chce ze moja kochana katedra wystawia dyplomy srednio po 3-4 miesiacach od obrony. Dzisiaj zadzwonilam sie dowiedziec czy mgoe odebrac bo i tak prawie 5 miesiecy minelo, a babka do mnie ze jest problem.... no i sie komediodramat zaczął.
incognito   W życiu należy postępować w zgodzie ze sobą.
09 czerwca 2010 17:37
feno ja jednak się zdecydowałam,dzisiaj wypełniłam im ta kartę,mam nadzieję,że zadzwonią.
Moja komórka ostatecznie odmówiła współpracy;/ od kilku dni popadała w agonię oznajmiając mi bulbllbul kiedy ktoś chciał ze mną porozmawiać, potem się rozładowywała do zera tuż po naładowaniu a teraz po prostu wyzionęła ducha tuż po tym jak małż mi się pochwalił, że ma nowego komórczaka... Chyba z zazdrości pikawka jej strzeliła🙁
Dodatkowo właśnie pożegnałam 2 kicie i już tęsknię za mruczkami, bo dzisiaj wszystkie się wyjątkowo przytulaśne zrobiły.
No nie jest mi dobrze na świecie🙁
Averis   Czarny charakter
09 czerwca 2010 19:26
feno, szybkość- kwestia wprawy. U as nikt nie pracuje więcej niż 11 godzin, i to tylko i wyłącznie na własne życzenie. Standard to 9 i mniej. A skoro przyjaciółka pracuje tam 4 miesiące, to znaczy, że z własnej woli przedłużyła z Makiem umowę, więc chyba nie jest to taka mordownia 😎 Żeby była jasność jest to ciężka praca i z pewnością nie chcę wiązać z tym miejscem mojej zawodowej przyszłości, ale nie demonizujmy.
Averis- moja siorka teraz po maturze chciała się dowiedziec jak tam jest. Napisz mi jak możesz tu lub na PW - warunki i płaca.
asds   Life goes on...
10 czerwca 2010 09:02
deprecha przez duze D

Wczoraj na rozmowie o prace wszystko pieknie i uroczo a na koniec zonk...każa własna działalnosc załozyc ;/
[quote author=_kate link=topic=44.msg610744#msg610744 date=1275826221]
byłam wczoraj na imprezie i po prostu koszmar. Faceci są debilami.  🤔
[/quote]
Nie generalizowałbym, chyba że lubisz obrażać innych?
Po co idziesz na imprezę, która ma wątpliwy poziom? To czego tam oczekujesz? Trochę to nie ładnie tak wrzucić wszystkich do jednego worka i się z tym nie zgodzę.
deprecha przez duze D

Wczoraj na rozmowie o prace wszystko pieknie i uroczo a na koniec zonk...każa własna działalnosc załozyc ;/


no to nieźle :/
ja się  boję jak zacznę dla siebie szukać

asds   Life goes on...
10 czerwca 2010 10:13
dzisiaj sobie an spokojnie wyliczyłam ze zeby mis ie rpaca dla nich opłacała to powinnam conajmniej zarzadac wynagrodzenia 4600 -5000 na reke ;/ Haha..moge zapomniec
sasiad zaoral droge dojazdowa do naszego gospodarstwa

- ide do soltysa i mowie mu, co sie dzieje: "to nie moja sprawa, jak ci przeszkadza, to zadzwon do gminy"
- dzwonie na 997: "wojslawice to nie nasz rejon (lup sluchawka)"
- ide do sasiada orajacego droge: "no ilez tej drogi zabralem?!"

droga na mapie ma 4m
w realu 2m
wlasnie zaoral kolejne 30cm

kto byl u nas, ten wie, ze droga jeszcze kilka tygodni temu byla zupelnie nieprzejezdna. w koncu po 3,5 roku blagan i wlasnych remontow gmina przyslala spych, ktory zebral bloto. wysypali na oczyszczony w ten sposob teren kamien i nawet go nie ubijajac - odjechali. po pierwszym deszczu juz nie dalo sie dojsc do drogi glownej, nie brudzac butow ponad podeszwy. teraz droga znowu jest wezsza...
Dziś miałam super dzień... Ale ojciec jak zawszę potrafi wszystko pięknie spie*****ć  😵
Porwijcie mnie, proszę...  😵
alabamka przyjeżdżaj do mnie
Może i nie chcecie tego słuchać, ale łatwiej jest się wyżalić obcej osobie, dlatego piszę.

Czuję się jakby nade mną wisiała jakaś czarna chmura, fatum.
Nie wychodzi mi dokładnie nic. Porażka w życiu uczuciowym i koleżeńskim.
Codziennie dostaje małe kopy w tyłek od losu.
Może się wydawać, że są to błahostki (zerwany i zgubiony breloczek, który bardzo dużo znaczył; zgubiona szczęśliwa moneta; nawet zgubienie karty SIM). Te małe kopniaczki codziennie uprzykrzają mi życie i choćbym się starała najbardziej w świecie to i tak każdego dnia mam mokry policzek od łez.
Jest wiosna, pogoda sprzyja dobremu humorowi, a ja zamiast się uśmiechać całą sobą, dalej leże w bezładzie.
Niech wreszcie jakiś silny wiatr rozwieje te czarne chmury, żebym zobaczyła wreszcie promyk słońca.
Ciep1enie jak bym miała jak to chętnie dawno bym to zrobiła  :kwiatek:
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się