Równouprawnienie ?...

ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
09 marca 2011 14:05
Dodo: dla mnie te rozbabrane mamuśki z ich rozbabranymi bachorami i pracującymi na to wszystko mężusiami se mogą i na Antarktydzie mieszkać - jak mają taki kaprys.  Tylko niech potem nie narzekają że zimno, że daleko, że statek raz na rok dopływa z zapasami.

Czy ktoś je przepraszam zmuszał te mamuśki do wyprowadzki "na wieś"? Nie. To ich wybór a nie jakaś zsyłka za karę. Więc jak same se taki los (no faktycznie los godny zesłanych na sybir niemalże)  zgotowały to niech go z godnością przyjmują jeżdżąc w te i we w te w tych swoich suvach. A nie robią z tego wielkie halo jak to im jest źle bo bachory rozbabrane i trza wszystko za nie robić, one pracy nie mają bo nie muszą, a męża nigdy nie ma no bo musi ktoś tą zsyłkę sfinansować.

Potem jeszcze większe biadolenie będzie  w kolejnym artykule jak bachory z gniazdka wyfruną (syndrom opuszczonego gniazda) a mężuś albo z przepracowania kopnie w kalendarz albo ją wymieni na młodszy, mniej gderliwy za to seksualnie chętny model.

A starej Matki Polki Która się Poświęciła Rodzinie do pracy nikt nie przyjmie a i na starość też chyba z jałmużny przyjdzie jej się utrzymywać. Ew. znajdzie kolejnego jelenia jeśli jeszcze będzie w miare nieszczerbata i używalna.


ów bachor wyrósł na grubasa uzależnionego od matki, zapiętego do laptopa - reszty wydarzeń nie będę przytaczać bo włos mi się jeży ( a ze mam onych trochę to głupio zza biurka wygląda  )

dokładnie.

Niestety w mojej rodzince mam 2 takie przykłady - moi bratankowie też przyssani do komutera, coli i slodyczy. Jeden ma lat 10 drugi 13. Nic ale to nic sami nie umieją przy sobie zrobić, nawet kanapki bo im nie pzowalają nożami się poslugiwać. Tata ich rankiem do szkoły zawozi, niedawno jeszcze przywoził - dodam że to tej szkoły inne dzieci piechota chodzą stamtąd.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
09 marca 2011 14:13
...tym bardziej że takie pańcie maja bardzo rozdmuchane ego i inne kobiety traktują bardzo z góry, z reguły są przekonane o wyższości swojej wycackanej osoby.
ok niech sobie żyją w swoich gettach, wykonują szybkie ruchy, parzą kawę w 5 minut ale niech nie piep... że ich życie jest ciężkie i straszne
I przede wszystkim, niech dzieci nie krzywdzą. Bo takie podwożenie, odwożenie, głaskanie, przytulanie co 5 minut najbardziej szkodzi dziecku.
ElaPe   Radosne Galopy Sp. z o.o.
09 marca 2011 14:20
ok niech sobie żyją w swoich gettach, wykonują szybkie ruchy, parzą kawę w 5 minut ale niech nie piep... że ich życie jest ciężkie i straszne

otóż to. Mogłyby też czasem - skoro po 2 fakultety mają - włączyc  tryb myślenia  i się zastanowić poważnie nad chociażby kwestią hodowli  egoistycznych ofiar życiowych.

Życie może być lekkie i straszne.
Mam nawet wrazenie, droga Teodoro, ze lekkie zycie czasami jest nawet gorsze niz ciezkie.
Nieslychanie bawia mnie co i rusz podnoszone argumenty ktore maja na celu zdyskredytowanie rownouprawnienia. Rozumiem jeszcze kiedy szermuja nimi mezczyzni - ci nieustrazeni lowcy i milosnicy walki i rywalizacji ostatnimi czasy stali sie ofiarami masowej depresji (poczytajcie tylko te artykuly o "kryzysie meskosci"😉, biedactwa, spowodowanej rosnaca przepascia jaka powstaje pomiedzy nimi a rzesza lepiej wyksztalconych, bardziej pracowitych i wytrzymalych kobiet. Gdzie podzialo sie ich zamilowanie do rywalizacji nie wiem, wciaz za to czytam co to za straszne nieszczescia czekaja mnie gdy skonczywszy uniwersytet Harvarda: a) nie znajde meza b) umre stara panna i, o zgrozo, bezdzietna, poniewaz, uwaga, nasi milosnicy rywalizacji nie lubia jednak kiedy rywalizuja z nimi przedstawicielki plci tzw pieknej. To paradoks ktory nasuwa mi sie na mysl za kazdym razem kiedy czytam kolejny artykul probujacy ewolucja wyjasnic zamilowanie mezczyzn do sypiania z wieloma kobietami, niechec do zobowiazan tudziez wlasnie legenarny ich ped do wspolzawodnictwa. Wszystko pieknie tylko gdzie ta ich brawura kiedy trzeba stanac w szranki z lepsza od siebie kobieta? Nie ma jej. Jest za to cala paleta srodkow jakimi honorowi i racjonalni mezczyzni rozporzadzaja by nauczyc kobiety swojego miejsca w szeregu. Od przemocy po drwine, srodkow jest mnostwo.
Jak juz napisalam, nieuczciwe podejscie mezczyzn jest dla mnie w miare zrozumiale - waleczni ci wojownicy na wojnie posuna sie do kazdego srodka, a jesli nie mozna wygrac na polu zdolnosci i kompetencji w warunkach rownego wspolzawodnictwa, to imaja sie innych srodkow.
Ale zastanawia mnie inna rzecz - reakcje kobiet. Te drwiny ("rownouprawnienie rownouprawnieniem, ale jakos nie widze kobiet na kursach dla suwnicowych"😉 sa dla mnie zupelnie niezrozumiale, poza tym wydaja sie nieco prymitywne.
Co ma piernik do wiatraka? Czy warunkiem przyznania kobietom takich samych praw i takich samych plac za taki sam wysilek jest pojscie na kurs dla suwnicowego/tokarza/budowlanca?!. A niby dlaczego? Kobiety nie wykonuja takich prac bo w duzej czesci nie maja takiej sily fizycznej jak mezczyzni. I to jest roznica miedzy plciami ktora akceptuje i nie stanowi dla mnie problemu.
Ale nie rozumiem juz dlaczego niby dysproporcja sily w czysto fizycznym znaczeniu ma decydowac o tym ze na tym samym stanowisku w kancelarii prawniczej moj kolega oplacany bedzie lepiej ode mnie?
Dlaczego sila meskiego bicepsa ma decydowac o meskiej przewadze w polityce, o meskiej dominacji w panstwie i w sferze prywatnej? Po co komu sila w pracy umyslowej? Czy jesli jestes silny bedziesz gwarantowal rzetelniejsze sprawowanie urzedu sedziego? Czy to ze facet jest gornikiem oznacza ze jest lepszy od kobiety ktora jest nauczycielka uniwersytecka? Czy to ze kobieta nie narobie ci drewna w dziesiec minut zwykla siekiera moze stanowic usprawiedliwienie dla jej nizszej placy? A na co drewno w ministerstwie spraw zagranicznych do jasnej cholery?!
Co do preferencji dla kobiet w roznych uniwersytetach, projektach itp - jest to rozwiazanie przejsciowe, po ktore nigdy by nie siegnieto, gdyby dostep do pewnych stanowisk i miejsc pracy wiazacych sie z prestizem spolecznym odbywal sie w warunkach tak przez was wysmiewanego panie i panowie rownouprawnienia. Zagwarantuj absolutna bezstronnosc w polityce to z mila checia porzuce parytet. Obiecaj ze bedziesz patrzyl na moje kwalifikacja a nie wiek, plec i rase to rzuce w cholere preferencyjny system przyjmowania kandydatow na studia i szkolenia.
I jeszcze perelka, cytat z Duuni:
jest tego trochę 🙄
choćby pan przedszkolanek
nie dość że brzmi głupio, to facet na tym stanowisku wygląda śmiesznie i  na siłę
pokojówek, sprzątacz... pracz
choć i tak nadaje się i sprawdza w większej ilości zawodów niż kobieta 😀

Granda - pokojowek, sprzatacz, pracz! Coz za obraza meskiej gosnosci. A dlaczego to mezczyzna wyglada smiesznie na stanowisku przedszkolaka? W ktorejs z niedawnych "Polityk" zamieszczono reportaz o bylych wiezniach pracujacych w przedszkolu. Ciesza sie ogromnym powodzeniem. Mezczyzna potrafi swietnie obchodzic sie z dzieckiem jesli tylko da mu sie szanse. To samo a propo sprzatania, prania i prac domowych. Z kontekstu twojej wypowiedzi wynika ze o tego typu prac mezczyzna sie nie nadaje. Dlaczego tak uwazasz? W czym kobiety sa lepsze od mezczyzn jesli chodzi o odkurzanie, zmywanie naczyn, mycie wanny i kibla (kto u ciebie myje kibel Duuniu, ty prawda?Bo gdziezby tato)? Ja roznicy nie zauwazylam.
Plus nie wiem skad brednie o mniejszej wydajnosci i skutecznosci kobiet - jakos nie widze mezczyzn pracujacych w przemysle tekstylnym w takich ilosciach jak kobiety. Jest wrecz przeciwnie - kobiety sa ekonomiczne, szybkie i wydajne. Doatkowo poniewaz w wiekszosci biernie poddaja sie narzuconej im sytuacji, "zadowalaja sie" nizsza placa. Niskie place nauczycieli wiaze sie z tym ze poniewaz w wiekszosci zawod ten na nizszych poziomach edukacji wykonuja kobiety (wyzsze sa dla nich zamkniete za szklanym sufitem, zapraszam na UMCS zeby sie o tym przekonac) to ustawodawca nie widzi sensu zeby je podwyzszac. Bo to kobiety w koncu, po co placic im wiecej?
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
09 marca 2011 15:11
aleś wysmażyła posta 😀 i to jest dowód na to ze lepiej pracować z mężczyznami niż z kobietami...dlaczego?
bo mężczyźni nie pieprzą jak potłuczeni-tylko biorą się do roboty...

(kto u ciebie myje kibel Duuniu, ty prawda gdziezby tato

a ch cie to obchodzi 🙄 ale na pewno nie tato 😀
Twoj wdzieczny tekst jest jednak nieco nietrafiony - na re-volcie ludzie pisza wiadomosci. Nie ma innej roboty do ktorej moznaby sie zabrac.
A kwestia kibla jest wbrew pozorom bardzo wazna. Tato na pewno nie, bo to ponizej jego godnosci? Wiec moze ty? Bo ty juz mozesz, prawda?
Moze rzeczywiscie powinnas sie zajac wykonywaniem domowych obowiazkow - dyskusja ktora wymaga przeczytania czegos wiecej niz dwa zdania lezy prawdopodobnie poza twoim zasiegiem. Co nie znaczy ze nie mozesz poprobowac. Moze jednak moglabys wyjasnic mi w powiedzmy, pieciu zdaniach, dlaczego mezczyzna nie nadaje sie do wykonywania takiej pracy? Nie musisz "pieprzyc" jak potluczona - wystarczy ze wezmiesz sie do roboty i wysmazysz te piec zdan. Jesli potrafisz oczywiscie, w koncu jestes kobieta, nie wiadomo jak to ze skladaniem dluzszych zdan. Zawsze mozesz poprosic tate  🙂
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
09 marca 2011 15:36
tzn interesują cie parytety w moim osobistym kiblu  😎 ❓ tak?

a może przyjdziesz jutro do mnie do pracy od jutra? potrzebuję pracowników do cięcia betonu... chyba ze to poniżej twoich kwalifikacji? rozumiem ze po dniówce będziesz miała siłę jeszcze kibel w imię równouprawnienia wyczyścić?

...już rozumiesz dlaczego pewne "proste czynności domowe" ma zrobić baba ? czy potrzebujesz jeszcze jakiegoś wzmocnienia księżniczko?
90% mężczyzn zajmuje się na co dzień cięciem betonu?
AleksandraAlicja   Naturalny pingwin w kowbojkach ;-)
09 marca 2011 15:54
Ja jestem za równouprawnieniem. Naprawdę. Jeżeli kobieta ma kwalifikacje i chce pracowac na najwyższych stanowiskach- proszę bardzo. Jeżeli chce ciąc beton- też. I powinna zarabiac tyle, co facet na tym samym stanowisku.
Ale w domu sprzątam głównie ja. I nie dlatego, że mój facet tego nie zrobi, bo zrobi- czasem bez gadania, czasem z, ale zrobi. I to dośc sumiennie, bo jest pedantyczny, jak już się weźmie do roboty. Niemniej nigdy nie zrobi tego tak, by mnie zadowolic  😎 Poza tym ja lubię sprzątac, lubię stan zadowolenia po sprzątaniu, lubię poczucie dobrze wykonanej pracy. Dlatego sprzątam głównie ja. I gotuję ja. Ale jak wracam z pracy, a mój mąż ma na popołudnie i nic nie robił w ciągu dnia (nie załatwiał spraw, nie robił nic przy samochodzie itp.) to wymagam od niego ogarnięcia domu- pozmywania naczyń, pościelenia łóżka itp. I wpadam w straszną furię, jak tego nie zrobi  😀iabeł:
Jak był taki czas, że nie pracowałam, to za swój obowiązek uważałam dbanie o dom i codzienne gotowanie obiadów. Bo skoro mąż zarabiał na mnie i na moje przyjemności, to naturalnym było, że ja musiałam o niego zadbac. Bałam się trochę, że to tak zostanie, nawet jak pójdę do pracy. I trochę racji miałam, niemniej udało nam się dojśc do porozumienia. A obiady nadal gotuję- bo wiem, że mąż sam sobie nie ugotuje, tylko zje chleb z czymś. Umrzec z głodu- nie umrze, ale mnie zwyczajnie jest szkoda jego zdrowia. Z kolei ugotowanie obiadu zajmuje mi kilkanaście minut w ciągu dnia, więc dlaczego mam tego nie robic?
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
09 marca 2011 15:54
zapewne nie Teodoro... ale ogólnie 90 % mężczyzn zajmuje się czymś w przeciwieństwie do 90% kobiet, które zajmują się wyszukiwaniem problemów i niesprawiedliwości jakie ich w życiu spotykają, oraz refleksją nad równouprawnieniem w cudzym kiblu...

Jeżeli chce ciąc beton- też. I powinna zarabiać tyle, co facet na tym samym stanowisku oczywiście zaproponuję równe stawki-za równa pracę, zapomniałam te oczywistość dodać wcześniej 😉
Nadal upieram sie przy tym ze interesuje. Duze znaczenie maja poglady na to kto moze, a kto nie powinien znizac sie do mycia kibla. Kiedy czytam ze "tata oczywiscie nie" to interesuje mnie kto, jesli nie tata i - dlaczego nie tata? Jesli zamiast odpowiedziec na proste pytanie wolisz wylac z siebie kupe jadu to spoko.
I znowu z ta sila fizyczna. Czytanie ze zrozumieniem rowniez nie jest twoja mocna strona niestety, podobnie jak w miare kulturalna dyskusja. Nie potne ci betonu. Ba, gdzies mam twoj beton - wole prace umyslowa. I dlatego ze ci tego betonu nie potne nie przekonasz mnie ze moj facet nie umialby poradzic sobie z banda gowniarzy w przedszkolu, posprzatac nam domu i wyprac mi skarpetek. Bo poza bachorami do tej pory wszystko to zrobil nieproszony. I nie pamietam zeby wydawal mi sie przy tym smieszny czy jakis niemeski.
90 procent zajmuje sie czyms? Czym? Bo o ile sie orientuje wsrod bezrobotnych jest calkiiem spora liczba osob. Znam tez sporo jak najbardziej robotnych a marnujacych czas przed telewizorem z piwem w reku. Kiedy ich kobiety nie dosyc ze pracuja na swoim stanowisku to jeszcze w domu i przy dzieciach. Nie przekonasz mnie do tego zdania.
Twoja jadowita wzmianka o wyszukiwaniu problemow i niesprawiedliwosci ktore spotykaja kobiety rowniez jest jak kula w plot. W moim poscie, dla ciebie za dlugim widocznie do przebrniecia, pisalam o rzeczach obiektywnych. Ja akurat pochodze z klasy raczej wyzszej niz nizszej i na razie, odpukac, brutalnej dykryminacji nie doswiadczylam. Czego nie mozna powiedziec o innych dziewczynach ktore znam. 
Ale nie rozumiem juz dlaczego niby dysproporcja sily w czysto fizycznym znaczeniu ma decydowac o tym ze na tym samym stanowisku w kancelarii prawniczej moj kolega oplacany bedzie lepiej ode mnie?


Moze dlatego, ze Twoj kolega bedzie mniej emocjonalny jak przyjdzie do rozmowy z szefem o podwyzce 😉

A tak na powaznie, kobieta jest pracownikiem niepewnym, np. szkolisz sobie taka miesiacami a ona zachodzi w ciaze i idzie se na L4, macierzynski, wychowawczy, a potem dziecko choruje i mama idzie na zwolnienie. Kogo powinien wybrac pracodawca, majac rownorzednie wykfalifikowanego mezczyzne i kobiete w wieku rozrodczym, ktorzy chca zarabiac tyle samo? No chyba, ze kobieta chce zarabiac mniej niz facet...

A potem sa statystyki o dysproporcjach w placach. Takie statystyki znow czytaja pracodawcy i pracownicy i dostosowuja swoje finansowe oczekiwania do rynku. Koleczko sie zamyka.
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
09 marca 2011 19:06
Ja akurat pochodze z klasy raczej wyzszej niz nizszej

to super ze masz taką błękitną krew, cieszę się :kwiatek: a mycie kibla nie jest dla nikogo rzeczą poniżającą, nie wiem gdzie to wasza wysokość wyczytałaś ?
i owszem twoje posty są egzaltowane i nadęte.
natomiast ty widocznie masz problem z interpretacja cudzych, jeżeli nie zrozumiałaś to napiszę prościej-niektórzy ludzie są zazwyczaj zbyt zmęczeni żeby po ciężkim dniu jeszcze myć kibel*
najczęściej są to mężczyźni, bo kobiety zazwyczaj pracują lżej i są wcześniej w domu, wtedy mogą rzeczony kibel* umyć
i właśnie to jest "równoubowiązkowienie" którego to pojęcia w ustach niektórych pań nie ma, a szkoda bo powinno być nierozłączne z równouprawnieniem

a przynajmniej tak było, kiedy dawno temu mój tata wracał do domu




*zamiast "kibel wstaw sobie dowolną czynność domową może nie doniosłą ale równie niezbędną
najczęściej są to mężczyźni, bo kobiety zazwyczaj pracują lżej i są wcześniej w domu, wtedy mogą rzeczony kibel* umyćZazwyczaj, jak wiadomo, większość... Wytrychy, które mało mówią.
Ale wiesz... Pokaż mi biuro, które wypuszcza żeńską część załogi wcześniej niż męską.
Powiedz, co ze sprzedawczyniami, pielęgniarkami itd.
Trzeba jakoś uzbierać te 90% kobiet, które się obijają.
Teodora to zajrzyj do urzedow - tam panow bardzo malo. Moze to zapelni statystyki kobiet, ktore pracuja "mniej" zawodowo. Mniej zawodowo bo potem ida do domu na etat nr II.
Bobek - tutaj niestety musze sie z toba zgodzic. Jako feministce rece mi opadaja kiedy dowiaduje sie ze moja matka przyjela do pracy mlodke ktora pierwsze co zrobila po zatrudnieniu to poszla na macierzynski. W zyciu nie wizialam jej w pracy, choc robi doktorat na mojej uczelni i nie ma jakos z tym problemu. Sytuacje dodatkowo komplikuje fakt ze sprobuj zapytac taka jakie ma plany a bedziesz mial przewalone. Ja znowu problemu nie mam - dzieci nie chce i nie przepadam, blizej mi w tym wzgledzie do stereotypowego faceta.
Duunia - mimo ze niby wiem ze wiekszosc ludzi rozumie mniej wiecej 10 procent tego co sie do nich mowi/pisze to i tak nie przestaje mnie to zadziwiac. Wybacz zapewne znowu przydlugi post ale lubie precyzyjnie sie wyrazac, a w co bardziej skomplikowanych sprawach trzy zdania nie wystracza niestety. Nie wiem skad wyczytalas wzmianke o blekitnej krwi - domyslam sie ze musialas do czegos sie przyczepic, a ze merytorycznie krucho, to lapiemy sie innych rzeczy. Napisalam ze pochodze raczej z wyzszej niz nizszej klasy - nie wywnioskujesz z tego nawet przy najlepszych checiach arystokracji. Znaczy to tylko tyle ze zyje w miare komfortowo - stad slowko "raczej". Slabo troche ze zamiast napisac cos a propo meritum ty idziesz w jakies osobiste wycieczki. Nadetosc i egzaltacja to ciezkie zarzuty, ale tylko dlatego ze pisze pelnymi zdaniami i nie wylewam z siebie litrow jadu nie uprawnia cie do ich uzycia.
Co do felernego kibla - dopiero teraz napisalas cos ponad dziwienie sie o jakie to glupoty sie pytam. Moglas od poczatku odpowiedziec tak na moje pytanie i byloby po sprawie. Choc znowu sie z toba nie zgadzam - kobiety nie dosyc ze czesto pracuja na etacie rownie ciezko co mezczyzni, to jeszcze haruja na drugim, domowym etacie o ktorym napisal Bobek. Wcale wiec nie pracuja lzej.
Jako feministce rece mi opadaja kiedy dowiaduje sie ze moja matka przyjela do pracy mlodke ktora pierwsze co zrobila po zatrudnieniu to poszla na macierzynski. W zyciu nie wizialam jej w pracy, choc robi doktorat na mojej uczelni i nie ma jakos z tym problemu. Sytuacje dodatkowo komplikuje fakt ze sprobuj zapytac taka jakie ma plany a bedziesz mial przewalone. Ja znowu problemu nie mam - dzieci nie chce i nie przepadam, blizej mi w tym wzgledzie do stereotypowego faceta. no i właśnie dlatego największymi wrogami kobiet, sa durne kobiety które uciekają dla poprawienia sobie ego w feminizm...jak ktoś jest dobry, to nie potrzebuje parytetów! Małgorzata Thatcher i Benazir Bhutto, tez nie potrzebowały "punktów za płeć".
ps. i tak na marginesie, czy ktoś zna kobietę przywódcę w kraju socjalistycznym?...czy myśl lewicowa jest genetycznie determinowana homoseksualizmem i wstrętem do kobiet? homoseksualny rodowód elit NSDAP jest ogólnie znany (sic "Noc Długich Noży"😉, a dlaczego Engels utrzymywał Marksa, to ich słodka (?) tajemnica...może dlatego czerwoni, chcieli przerobić kobiety w babochłopów?
duunia   zawiści nożyczki i dosrywam z doskoku :)
09 marca 2011 20:53
o? to jak mam zinterpretować twoją klasową przynależność o jakiej sama piszesz? 🤔
cieszę się że wreszcie zrozumiałaś co piszę  :kwiatek: załapując się tym samym na te swoje 10% (ze wiekszosc ludzi rozumie mniej wiecej 10 procent tego co sie do nich mowi/pisze to i tak nie przestaje mnie to zadziwiac
)
ja nie uważam że praca w domu to jakaś "harówa" robię w końcu koło swojego i jest to mój zasmarkany obowiązek, skoro się zdecydowałam na: dom, podwórko, kurnik, gospodarstwo itp
a te wspaniałe kobiety, które naprawdę ciężko pracują nie wypisują feministycznych bredni na forach bo zwyczajnie padają na twarze po takiej pracy

racja-pracuj lepiej "umysłowo", bo od prawdziwej roboty ręce by ci odpadły i widać że nie zaznałaś takowej żeby nie być w stanie po pracy np głupich spodni zdjąć nie zasnąwszy przy tym...
"Ale wiesz... Pokaż mi biuro, które wypuszcza żeńską część załogi wcześniej niż męską.
Powiedz, co ze sprzedawczyniami, pielęgniarkami itd.
Trzeba jakoś uzbierać te 90% kobiet, które się obijają. " Teodora

Nie wiem jak się wstawia cytat, także jest w takiej formie, za która przepraszam, ale jestem informatyczną cielęciną.


Do rzeczy, może nie obijają, ale u mnie w pracy jedna dziewczyna wychodzi wcześniej, żeby odebrać dziecko z przedszkola, inna, by odebrać wnuczkę.
Ja sama kiedy czegoś potrzebuję mogę spokojnie wyskoczyć w ciągu dnia. Nie mamy z tym żadnego problemu. I nikt się nie opierdala...
I  😍 my job
Jako feministce rece mi opadaja kiedy dowiaduje sie ze moja matka przyjela do pracy mlodke ktora pierwsze co zrobila po zatrudnieniu to poszla na macierzynski. W zyciu nie wizialam jej w pracy, choc robi doktorat na mojej uczelni i nie ma jakos z tym problemu. Sytuacje dodatkowo komplikuje fakt ze sprobuj zapytac taka jakie ma plany a bedziesz mial przewalone.


Jako feministka doradzasz tej dziewczynie nie rodzic dzieci czy siedziec w domu ?
A wiecie, co mnie najbardziej zastanawia? Jak to jest, że kobieta, która DAJE NOWE ŻYCIE, opiekuje się domowym ogniskiem, w wielu kulturach, na przestrzeni wieków traktowana zawsze była gorzej - w sensie, nie wolno było jej pracowac, jeśli chciała, nie wolno było jej samej wychodzic z domu, brak edukacji, brak możliwości decydowania w wielu kwestiach, czy nawet "prawo pierwszej nocy" - totalny przejaw uprzedmiotowienia kobiety 🙁 Jak wyciągam teksty z XVIII wieku i czytam, że "kobieta, to nie jest twór myślący", że to mężczyzna musi za nią decydowac, że nie należy się przejmowac jej problemami, bo to nie są problemy, to aż mnie skręca :/ A średniowiecze to już w ogóle - gdzieś jakiś tekst czytałam jakiegoś ówczesnego duchownego, że przytulanie kobiety, to jak przytulanie worka fekaliów 🤔
A średniowiecze to już w ogóle - gdzieś jakiś tekst czytałam jakiegoś ówczesnego duchownego, że przytulanie kobiety, to jak przytulanie worka fekaliów 🤔
bredzisz, takie teksty powstawały przed urodzeniem Chrystusa, a średniowiecze, było doskonalej wspierające kobietę ( patrz "kult maryjny"😉, niż późniejsze społeczeństwa XVIII Europy.
...no i zastanawia mnie, dlaczego tak wszyscy mają w tym względzie pretensje do kultury białego człowieka...u "dzikich" do dziś maja jeszcze gorzej- albo lepiej, bo przecież za brakiem przywilejów idzie brak odpowiedzialności...
żałuję, wrotki, że nie pamiętam autora, bo bym przytoczyła cytat 🙁

A z tymi innymi kulturami - zapomniałam wspomniec o obrzezaniu kobiet, to dopiero dramat 🙁
żałuję, wrotki, że nie pamiętam autora, bo bym przytoczyła cytat 🙁
tak się składa, że znam ten cytat...owszem, Platon był kapłanem, ale nie chrześcijańskim, a Akademosa i no i  nie w średniowieczu, tylko trochę wczesniej 😁
1.Jako feministce rece mi opadaja kiedy dowiaduje sie ze moja matka przyjela do pracy mlodke ktora pierwsze co zrobila po zatrudnieniu to poszla na macierzynski. W zyciu nie wizialam jej w pracy, choc robi doktorat na mojej uczelni i nie ma jakos z tym problemu. Sytuacje dodatkowo komplikuje fakt ze sprobuj zapytac taka jakie ma plany a bedziesz mial przewalone.

2.Niskie place nauczycieli wiaze sie z tym ze poniewaz w wiekszosci zawod ten na nizszych poziomach edukacji wykonuja kobiety (wyzsze sa dla nich zamkniete za szklanym sufitem, zapraszam na UMCS zeby sie o tym przekonac) to ustawodawca nie widzi sensu zeby je podwyzszac. Bo to kobiety w koncu, po co placic im wiecej?


1. No i co z tego, zdarza sie? Wiesz na pewno, ze nie umowila sie z pracodawca ze bedzie pracowac w czasie ciazy i wroci zaraz po macierzynskim dalej do pracy? Znam kilka takich przypadkow (wlacznie z moja Mama), ale przy przyjmowaniu dp pracy bylo od razu kawe na lawe i pracodawca sie zgodzil - wbrew pozorom jak masz kwalifikacje, czasem sa chetni te kilka miesiecy odpuscic.

2. Ciekawa opinia. Z mojego doswiadczenia to nie szklany sufit, tylko dobrowolna ucieczka- bo praca na uczelni to nienormowane godziny (co ma plusy i minusy), czesto wiecej niz 8 godzin w biurze, a za mniej kasy. I praca gdzie nawet jeszcze bedac studentem trzeba byc bardzo samodzielnym. I duzo kobiet ucieka do czegos lepiej platnego, co pozwoli im byc w domu o 16 i gdzie nie trzeba bedzie dzien w dzien uzerac sie z polityka i wielkim ego wiekszosci wspolpracownikow. Nie spotkalam sie z dyskryminacja pod wzgledem plci w pracy jeszcze nigdy, co prawda zajmuje sie biologia, ale znam dziewczyny na inzynierii i tez daja rade.


Ogolnie, rownouprawnienie w sensie rownego wynagrodzenia za ta sama prace na tym samym stanowisku jest super. Przyjmowanie do pracy bazujac na kwalifikacjach i doswiadczeniu a nie plci tez. Ale poza tym daleko mi do feministki - czasami skacze mi cisnienie jak ide i niose cos ciezkiego w obu rekach a taki dupek nawet mi drzwi nie otworzy, bo przeciez w Anglii jest rownouprawnienie. Naprawde nie uwazam tego ze ktos mi otworzy drzwi za dyskyminacje. Nie przeszkadza mi to, zeby facet prowadzil samochod jesli jedziemy gdzies razem. Jak musze gdzies pojechac sama to wsiadam i jade, nie musze nikomu udowadniac ze tez jestem dobrym kierowca. Lubie jak facet podaje mi plaszcz, zwlaszcza po paru kieliszkach wina. Bardzo chetnie skorzystam jesli facet poda mi reke jak proboje zejsc w szpilkach po sliskich schodach. I naprawde nie uwazam ze to w jakis sposob ujmuje mojej godnosci albo podwaza zdolnosci intelektualne. Podobnie jak nie uwazam ze zajmowanie sie domem to oboz pracy i trzeba z niego kobiety wyzwolic. I czesto mam wrazenie ze taki wrzaskliwy feminizm to szukanie dziury w calym (zeby nie powiedziec ze lek na kompleksy albo na syndrom niedoj*****a). Duzo lepiej byloby ta energie spozytkowac dyskutujac np. o zmianach prawnych gwarantujacych rowne wynagrodzenie. Tylko kto by to wtedy czytal na onecie i sie uzalal. 


Edit: Bledy...
Jako feministce...
...Ja znowu problemu nie mam - dzieci nie chce i nie przepadam, 
Duunia - mimo ze niby wiem ze wiekszosc ludzi rozumie mniej wiecej 10 procent tego co sie do nich mowi/pisze to i tak nie przestaje mnie to zadziwiac.
... ale lubie precyzyjnie sie wyrazac, a w co bardziej skomplikowanych sprawach trzy zdania nie wystracza niestety...
Nadetosc i egzaltacja to ciezkie zarzuty, ale tylko dlatego ze pisze pelnymi zdaniami i nie wylewam z siebie litrow jadu nie uprawnia cie do ich uzycia.
Co do felernego kibla


Jako feministka, pracująca w kancelari prawniczej, będziesz się musiała pogodzić z faktem, że na tym samym co Ty stanowisku facet zarobi więcej, jeśli tylko swoje myśli zapisze z prawdziwą precyzją, a nie z taką precyzją jaką sama sobie przypisujesz. Wszak język prawniczy wymaga precyzji. Twoje pomijanie przecinków, z jednoczesnym przesyceniem zdań wtrąconych i podrzędnie złożonych jest właśnie precyzji owej zaprzeczeniem. Pisz krótkimi zdaniami prostymi, a masz szansę uzyskać większy niż 10-cio procentowy wynik zrozumienia Twych postów. Zrozumienie tekstu zależy nie tylko od indywidualnej percepcji czytającego, ale w znacznej mierze od przejrzystości formy i treści.
Nie przestawienie klawiatury na polskie znaki też przejrzystości nie poprawia. Często jest przejawem pewnej formy egzaltacji ( "No bo ja taka wyższoklasowo-zagramaniczna bardziej jestem i w zagramanicznych langłiczach zazwyczaj piszę, to co będę na jakieś słowiańskie kreski i ogonki płaciła atenszyn".)
A co do nadętości: Twój nick; Kelpie - bogini. To ten nick niby nie jest nadęty? No i nikt z klasy wyższej nie wspomni o swym z niej pochodzeniu, po to właśnie, aby za nadętego nie zostać uznanym.
Litry jadu tu wylewasz. Jak każdy.
O kibel to chodziło Ci raczej feralny, a nie felerny. To tak w sprawie precyzji i jasności przekazu. Aby ich nie tracić lepiej używać słów, których znaczenie się zna.
ikarina, średniowiecze, powiadasz... XVIII wiek...
Studiowałam sobie kiedyś polski przedwojenny podręcznik... ćwiczeń fizycznych. Wszystkie! były przeznaczone dla chłopców/mężczyzn. Kobietom autor poświęcił jedno zdanie: "Sportem najlepiej rozwijającym kobiece mięśnie, są, jak wiadomo, prace domowe".
Na co dzień nie zdajemy sobie sprawy, jak ogromną drogę już mają za sobą kobiety.

Są tylko dwie takie cechy człowieka, że "naj" - kobieta będzie "słabsza" niż przeciętny mężczyzna: siła fizyczna i poziom agresji.
We wszystkich pozostałych przesunięcia krzywej Gausa są rzędu 10-20%

Do mnie kiedyś znajomy powiedział tak: "Ty nie jesteś feministką, bo nie masz najmniejszych wątpliwości, że kobiety są wspanialsze od mężczyzn". Howgh!
Dworcika   Fantasmagoria
10 marca 2011 07:28
[quote author=karolina_ link=topic=46707.msg930751#msg930751 date=1299711881]
Ale poza tym daleko mi do feministki - czasami skacze mi cisnienie jak (...)  Naprawde nie uwazam tego ze ktos mi otworzy drzwi za dyskyminacje. Nie przeszkadza mi to, zeby (...) I czesto mam wrazenie ze taki wrzaskliwy feminizm to szukanie dziury w calym (zeby nie powiedziec ze lek na kompleksy albo na syndrom niedoj*****a). Duzo lepiej byloby ta energie spozytkowac dyskutujac np. o zmianach prawnych gwarantujacych rowne wynagrodzenie. Tylko kto by to wtedy czytal na onecie i sie uzalal. 
[/quote]

Cytat skrócony, żeby nie wydłużać, ale chodzi mi o cały akapit.
Genialnie ujęte. Nic dodać, nic ująć!
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się