Hmmm, doszukując się logiki. Obecna narracja jest taka, że zaszczepieni i tak będą zarażać. Szczepionka ma działać 2-3 miesiące, na tyle dawać przeciwciała, na ile ta narracja ma sens, zostawiamy na boku. Wg
tej przeglądówki w Nature w wyniku naturalnego zakażenia lub szczepionki podawanej donosowo oprócz przeciwciał IgG będących linią obrony w płucach ważną rolę pełnią wydzielnicze IgA chroniące górne drogi oddechowe i zapobiegające namnażaniu się tam wirusa. I to dość ważna informacja. Czyli, prawdopodobnie ozdrowieńcy nie zarażają, szczepieni jak najbardziej, tyle, że przechodzą łagodniej. Przynajmniej dotychczas udostępniane informacje by o tym świadczyły. Jeśli tak, jak chodzi o zarażanie zaszczepiony = bezobjawowy, bo niby dlaczego nie?. Tymczasem, szczepieni (ale już nie ozdrowieńcy) mają mieć przywileje, nie być wliczani do 5 osób, które mogą się spotykać, być przyjmowani do szpitali bez testów na możliwość namnażania starterami do sars-cov2. Czyli: do noszenia maseczek są traktowani jak bezobjawowi roznosiciele zarazy, jak chodzi o inne możliwości jak zdrowi z certyfikatem. Podsumowując, co 6-mcy (bo zakładamy, że tyle się utrzymuje ochrona przed ciężkim przebiegiem) wyszczepiamy wszystkich wrażliwych, pamiętając, że powtarzamy szczepienie, a ochronę otrzymujemy 28 dni po pierwszym szczepieniu (czyli 7 dni po drugim). Jak tak ma działać, szczerze, nie widzę technicznych możliwości zapanowania kiedykolwiek nad tą pandemią. Cały czas oczywiście jesteśmy w kręgach logiki, której ci, którzy ze śpiewem na ustach wolą poczekać ze szczepieniem by móc oszacować ryzyko, są pozbawieni. Wiadomo, foliarze. I tak, wg obecnej wiedzy mRNA nie zmodyfikuje nam genomu, nie wbuduje się w nasze DNA, no nie znamy takich cudów, to tylko retrowirusy tak potrafią. Ale, jeśli ktokolwiek kto zajmuje się nauką doświadczalną, a w szczególności biologią, powie że NA PEWNO coś będzie działało w sposób X, to zazdroszczę. Z drugiej strony jeśli tak, nie ma już nic do odkrycia, bo wszystko zrozumieliśmy. Koniec nauki, koniec cywilizacji, koniec ludzkości, ciekawość została zaspokojona. Nie, czipy nie są problemem. Nie wcale RNA nie musi nam się wbudowywać do genomu. Ale sposób podawania szczepionki powoduje, że nie kontrolujemy, do jakich komórek dostarczany jest mRNA (z odpowiednio pomodyfikowanymi nukleotydami by był stabilniejszy). Przynajmniej nic nie znalazłam by te liposomy były jakoś targetowane, a choćby nieszczęsny sars-cov2 jest targetowany, bo z czymś jego spike musi się wiązać. A wiedza, że RNA działa tylko jako instrukcja obsługi jak zrobić białko przestała być aktualna, gdy w latach 90-tych ubiegłego wieku próbowano uzyskać petunie o
ciemniejszych kwiatach przez nadekspresję genu kodującego odpowiedni enzym. Cóż transgeniczne rośliny czarnych kwiatów nie miały jako żywo, co na tamtym poziomie wiedzy nie powinno było się zdarzyć.