Kącik Ujeżdżenia
Sivrite, ta "kupa roboty" mnie nie przeraża, w robocie poza końskiej ogarniam i interpretuje dużo większe zestawy danych niż tętno jednego konia w powtarzalnych warunkach przy określonych zmiennych (długość i rodzaj treningu - czy typowo siłowy, czy elementowy z dużą ilością wygięć i chodow bocznych, czy urlop dla mózgu).
Natomiast szukam czegoś, co możnaby obsługiwać bez pomocy z ziemi - czasami jej nie mam, czasem ktoś przyjdzie jak akurat kończę, a czasem po 5 minutach. Poza tym, każdy trening kończę rozciąganiem w kłusie i stępem - w trakcie obu tętno już spada, teraz zima ogolony starszy koń po 5 minutach rozciągania w kłusie już jest suchy, wiec ktoś by musiał być i mi mierzyc tętno na koniec konkretnej pracy a nie jak zejdę z konia. Pisałaś o ludzkich czujnikach wkładanych pod popręg, jak to się sprawdzało? Lepiej niż te dedykowane końskie?
Sivrite, "A tak naprawdę o wiele łatwiej jest konia przetrenować regularnymi treningami tak, że nie będzie się regenerował niż jednymi zawodami"
Nie mogę już edytować, ale to jest dokładnie to o co mi chodzi tylko na początku u młodych koni - czy ich regularne treningi nie są dla nich osobiście zbyt ciężkie. To jest taki krytyczny moment, bo koń już coś zaczyna kumać, ale jest nadal świeży, więc jak się zaczynają bunty to trudno się nie zachować asekuracyjnie i nie szmacic na lonzy przed wsiadaniem - co może być zupełnie totalnym błędem jeśli koń jest po prostu przetrenowany na jego dany etap kondycyjny (czytaj zero kondycji).
Karolina, nie widziałam różnicy między końskim a ludzkim, oba pokazywały racjonalne wyniki. Jestem praktycznie pewna, że ten koński to jest to samo, tylko na dłuższym pasku, żeby nim opiąć końską klatkę piersiową, a nie ludzką. Ja montowałam ludzki gumkami do włosów do popręgu i dawał radę. Z końskiego korzystałam tylko kilka razy, ale ten czujnik niczym się nie różnił od ludzkich.
Sivrite, możesz mi podesłać zdjęcie takiego montażu?
Kochani- to jest imho bardzo dobry wywiad i kupa wiedzy:
Kiedyś była dyskusja na temat tego gościa. Nie pamiętam tylko, czy tu na re-volcie, czy na Facebooku. Że z zewnątrz super, olbrzymia wiedza, ale momentami wkrada się "szamaństwo". Podobnie jak z OHL. Im bardziej człowiek się zagłębia, tym gorzej 😉 Aczkolwiek oddzielając ziarna od plew, to wywiad bardzo wartościowy 😉
kotbury, dzięki, bardzo fajny wywiad. Przyznam, że o tym, że koń musi żuć żeby wspierac krążenie żylne w obrębie głowy nie wiedziałam. Poza tym dużo rzeczy, które my już stosujemy (robienie zębów przed rozpoczęciem pracy i regularnie potem, pomoc dentysty w doborze wędzidła). Co do jego spostrzeżen hodowlanych to mam podobne. Mamy coraz więcej koni o wąskich ganaszach i malych głowach (na szerokość i na głębokość) z których większość zajmuje duże oko. Munsztuki zajmują nadal tyle miejsca ile zajmują, a końskie głowy przez ostatnie 20 lat mocno zmalały, więc albo możemy znieść obowiązek jazdy na munsztuku albo zainteresować się końmi, które mają więcej miejsca na kiełzno. To drugie się nie wydarzy, a kierunek hodowlany dyktuje w dużej mierze rynek. Stąd myślę, że rezygnacja z obowiązku jazdy na munsztuku to kwestia roku - dwóch.
Kiedyś była dyskusja na temat tego gościa. Nie pamiętam tylko, czy tu na re-volcie, czy na Facebooku. Że z zewnątrz super, olbrzymia wiedza, ale momentami wkrada się "szamaństwo". Podobnie jak z OHL. Im bardziej człowiek się zagłębia, tym gorzej 😉 Aczkolwiek oddzielając ziarna od plew, to wywiad bardzo wartościowy 😉
Mozii, nawet nie wiem czy nie byłam inicjatorem tejże dyskusji, bo facet często pokazywał filmy z "drogich" miejscówek, gdzie osobami sięgającymi po pomoc z koniem były głównie podstarzałe panie, które były po prostu słabawe w jazdę i się bały swoich koni.
Oglądałam niedawno jeden z jego filmików z Matem Harnacke i mnie zaskoczyło jak pięknie zdiagnozował problem u tego ogiera.
Co do tego wywiadu- to on jedynie zadaje pytania, a gościem jest założyciel największej w Europie kliniki stomatologicznej dla koni.
Bardzo ciekawe, poparte badaniami i rozumieniem anatomii wnioski.
W sumie to dla osób z małą ilością czasu/niebiegłych w angielskim, spróbuję podsumować:
1. Konie mają coraz mniej miejsca w pyskach- taki dobór hodowlany, nie chcemy koni "garbonosów"- jest problem z wędzidłami. Praktyka - np. wędzidło podwójnie łamane w standardowej grubości, jest najlepsze i będzie pasować - jest złą praktyką, bo dziś z wysokim prawdopodobieństwem można założyć, że nie będzie pasować. Wędzidła z tworzyw nie dla koni, które produkuja mało śliny podczas jazdy!
2. Równie ważne jest dopasowanie ogłowia. Za wysoko zapinamy nachrapniki - wypadają w części gdzie konie się przygryzają, robią sobie uszkodzenia. Stare "niskie" nachrapniki nie były takie złe.
3. Zadaniem nachrapnika jest "ustabilizować" wędzidło - nie może przytrzymwyać pyska, bo pysk ma być ruchomy.
4. Pysk ma być ruchomy, bo koń normalnie (tak jak człowiek) gdy schyla głowę to napływa mu krew do głowy i musi mieć możliwość jej "wypompowania", to się dzieje na skutek żucia. Koń MUSI memlać - żuć, gdy pracuje pod siodłem w pozycji gdzie głowa nie jest w górze bezwzględnie, a jak pracuje w ustawieniu wysokim, to też musi (bo długa szyja = długa droga dla tej krwi).
5. Min. z powyższego wynika, że wymaganie "zamkniętego,spokojnego", pyska jako kryterium oceny przejazdów ujeżdżeniowych jest wymaganiem błędnym, a już szczególnie gdy w pysku jest wędzidło, to naturalnym ( i prawidłowym) jest to, że ten pysk będzie się otwierał i czasem mono ruszał. Po prostu niektóre konie potrzebują sobie bardziej tą krew wypompować i mielenie gębą i ozorem nie jest oznaką stresu, a wynika z fizjologicznej potrzeby.
6. To samo z językiem. Czym innym jest język wywalony i siny, a czym innym wystawiany koniuszek czy boczek języka- który jak u ludzi jest po prostu "pomocą"/pojawia się przy zadaniach angażujących. Sędziowie powinni to odróżniać.
7. Zasada nietolerancji krwi z pyska ogólnie jest ok, ale konie się uszkadzają (przygryzają) nawet bez wędzidła w pysku (to samo ratio uszkodzeń jamy ustnej, inaczej rozłożone akcenty miejsc uszkodzeń). Dużo gorsze są uszkodzenia wywołane stałą presją, czyli uszkodzenia kości pod skórą- bo są trwałe, leczą się długo. Zwykła rana z przygryzienia bywa efektem przypadku, tego, że koń się podeksytował, a nie brutalnym działaniem jeźdźca. Taka rana goi się w kilka dni, a uszkodzenie okostnej wywołane położeniem wędzidła tylko w jednym miejscu i zasznurowaniem pyska aby koń nadmiernie nie bawił się tymże -goi się miesiącami.
8. Tarnikowanie zębów - potrzebne ale z rozwagą! Bo konie mają ograniczone "zapasy zęba". Gdy zapas się zużyje, to konie zdychają, bo tracą zęby i nie mogą jeść. To znaczy mogą jeść, ale nie mogą żuć (siana) - czyli przestaje działać pompa wypompowująca krew z czaszki.
9. Obciążenia treningowe koni bywają nieadekwatne do ich wieku (min. chodzi o stałą presję i pozycję głowy) i warto rozważyć jednak dolne granice startów na danych poziomach, a tam gdzie one sa należałoby je podniesc. nie byłoby presji na stajnie/handle/trenerów/zawodników takiej - mniejsze szanse ciśnięcia konia.
10. Żeby minimalizować presję wędzidła i ogłowia na te same punkty warto zmieniać sprzęt i np. robić sobie jednak regularnie treningowe dni bez nachrapanika/ zmienić ogłowie na bezwędzidłowe i nagrywć się i patrzeć co się dzieje z końskim pyskiem.
Tak bardzo w skrócie i nie wszystko. Zachęcam do obejrzenia.
Natomiast imho ten wywiad (informacje z niego) idealnie w punkt z aferą z zakazanym smarowidłem i innymi środkami wzmagającymi ślinienie.
O ile, wszelkie oszukiwanie w sporcie jest złe, o tyle, nie ma co linczować zawodników, skoro z tego wywiadu wynika, że równoczesnym problemem są kryteria oceniania i brak wiedzy o anatomii u koni po stronie sędziów.
Praktyka - np. wędzidło podwójnie łamane w standardowej grubości, jest najlepsze i będzie pasować - jest złą praktyką, bo dziś z wysokim prawdopodobieństwem można założyć, że nie będzie pasować
W praktyce często się spotykam z używaniem takich wędzideł standardowej grubości bo są niby uniwersalne a w rzeczywistości za grube i konio nie ma jak domknąć paszczy. Sporo osób bardzo unika cienkich wędzideł ze względu na "ostrość", mimo że dla ich koni byłyby dużo wygodniejsze niż gruba bela. Co ciekawe, nawet gabarytowe konie z dużymi łbami mają czasem mało miejsca w pysku, miałam takie przypadki wśród ślązaków. Nie ma reguły że wielki łeb to dużo miejsca na wędzidło, trzeba się zainteresować jak ono leży.
Mozii, Gość czasem sobie dopowiada nie to co się dzieje, ale jakoś przepracowuje te problemy i to w bezpieczny sposób 😉
Nevermind, nie od dziś wiadomo, że magia sprzedaje się lepiej, niż klasyczna, ciężka praca 😉 jest zbyt "zwyczajna".
Nie znalazłam tematu o batach, a mam pytanie o bat ujeżdzeniowy 🙂 poszukuje takiego ktory nie będzie pokryty na calej dlugosci materiałem/plecinką z nylonu i nie będzie kosztował miliona monet, kiedyś udało mi sie taki kupić przypadkiem w GNL, ale za cholere nie wiem jaki to był, często cięzko tez wypatrzec na zdjeciach czy ma tą plecinkę czy nie 🙁
azzawa, Fleck ma takie baty
azzawa, dokładnie, szukaj batów Fleck Silk Touch.
Właśnie czekam na dostawę swojego testowego - 120cm, całe 65,21 PLN.
-Alvika-, a gdzie go kupiłaś jesli można zapytać? 🙂 Widze je w znacznie wyższej cenie.
azzawa, wyhaczyłam na Amazonie ostatnią sztukę w jakimś holenderskim sklepie 😅 Miszcz cebula.
Bat wygląda jakby był pokryty silikonową termokurczką - jest gładki i bardzo lekki.
Czy znacie kogos fajnego w okolicach śląska lub Rzeszowa kto daje dobre treningi ujeżdżeniowe na swoim koniu?
Sara Szczot swego czasu udostępniała swojego konia na treningi. Koń na poziomie CC klasy.
KaNie,
Okolice Rzeszowa to będzie bieda generalnie...
Może Sylwia Sypień, ale nie wiem czy udostępnia konie.
KaNie, bardziej Lublin i okolice, tam jest więcej konkretnych stajni ujeżdżeniowych. Zależy jeszcze jakiego treningu oczekujesz
Mozii, w Lublinie bez swojego konia i sensownie to do poziomu N Ania Rejak, do małej rundy Justyna i Piotr Wierzchowscy w Elizowce.
azzawa, dokładnie, szukaj batów Fleck Silk Touch.
-Alvika-, silk touch'e to baty powleczone taka półmatową w dotyku substancją.
Są jak na bat za niewielkie pieniądze zaskakująco dobrze wyważone. W dłoni układają się tak, że na wysokości małego palca będa leżeć na samym dole rączki (na metalowym elemencie dołu rączki), a reszta dłoni będzie na rączce. szeroki grzybek na górze utrudnia "zgubienie" bata podczas jazdy.
Te podstawowe są dostępne w 4 kolorach zdobień, czyli są: srebrne, w różowym złocie, błyszczący niebieski i od niedawna antracyt (takie bardzo ciemne srebro).
Są też dostępne w wersji z kryształkami na rączce, w dokładnie tych samych wariantach kolorystycznych co wyżej.
To są fajne baty bo nie są za mocno sprężynujące ale nadal przy użyciu oddają info do ręki (nie ma więc możliwości bezwiednego popukiwania konia, bo w dłoni czuć, że bat w coś puka).
Ich cena sugerowana to 89 pln aktualnie. Więc wyhaczyłaś serio jakąś giga promkę...albo masz dobrą podróbkę😉
azzawa ile masz wzrostu bo szczególnie przy bacie niskosprężynującym dobranie sobie długości ma znaczenie.
kotbury, oryginał, wersja retro (szukałam brązowego bata 😎 ). I są wciąż dostępne po 75 PLN w loft-hr.pl
Szału nie ma, to wciąż nie mój typ starego flecka, ktorego szukam - ale jest sporo, sporo lepszy od delty.
-Alvika-, mi kiedyś deltę polecono na cavaliadzie, nie przyzwyczaiłam się, leży do dziś jako drugi bat jak ktoś znajomy przyjeżdża i idą dwa konie naraz. Za to feldmann pasował mi super, zużyłam ich kilka i przypadkiem znalazłam tańszy zamiennik z horsenjoy, podobnie lekko sprężynujący i z cienką rączka, chociaż nie tak cienką jak feldmann
kotbury, oryginał, wersja retro (szukałam brązowego bata 😎 ). I są wciąż dostępne po 75 PLN w loft-hr.pl
Szału nie ma, to wciąż nie mój typ starego flecka, ktorego szukam - ale jest sporo, sporo lepszy od delty.
-Alvika-, jakiego szukasz. Wstaw fotę.
-Alvika-, mi kiedyś deltę polecono na cavaliadzie, nie przyzwyczaiłam się, leży do dziś jako drugi bat
karolina_, delta imho to głównie model skokowy ma sens i wtedy ujeżdżeniowy do roboty po płaskim- bo ręka się przyzwyczaja i się lepiej jeździ jak ktoś ma w każdym bacie (skokówka i ujeżdzeniówka) taką samą rączkę.
Ona imho głównie pasuje facetom, bo ta rączka jest dość gruba. Więc obstawiam, że skoro w praktyce wyszło, że twój typ to feldman, to potrzebujesz bata z cienką rączka. Spreżynowanie tutaj ma (tak zakładam, choć mogę się mylić) drugorzędne znaczenie.
Silk touch jest mniej sprężynujacy niż feldman. Podobnie do feldmana sprężynuje Evo. Delta jest bardziej sprezynująca niż feldman.
kotbury, dla mnie musi bat trochę sprężynować, bo ja często daje delikatny ale podwójny sygnał za łydka. do tego starszy zwierz udaje że trybi polkroki to w ogóle w rytmie stepoklusa jest ten bat potrzebny narazie
kotbury, Impuls! z wymienną końcówką flexi. Super precyzyjny, ale idealnie nie za miękki i nie żyjący własnym życiem. Triple powinien być zamiennikiem, ale wg mojej ręki nim nie jest. Sprężynowanie odbija mi się dość mocno na rączce, mam przy nim precyzję słonia w składzie porcelany. Nie znajduję dobrego miejsca na chwyt, ciągle coś jest nie tak.
Powoli dochodzę do teorii spiskowej, że mój stary fleck po prostu się "wyrobił" przez tyle lat... o ile to możliwe. Albo ręką jest zbyt przyzwyczajona do tej konkretnej rączki.
Innovation-20.png
kotbury, dla mnie musi bat trochę sprężynować, bo ja często daje delikatny ale podwójny sygnał za łydka. do tego starszy zwierz udaje że trybi polkroki to w ogóle w rytmie stepoklusa jest ten bat potrzebny narazie
karolina_, bat się dobiera długością i poziomem precyzji do jeźdźca, ale funkcjonalnością do poziomu wyszkolenia konia. Więc jak masz dwa "różne" konie to możę być tak, że potrzebne ci będą kompeltnie różne baty.
Może właśnie impuls - bo on służy min. do nauki (konia) dodań, chwalą go sobie również do nauki piaf/pasaż - jak ma sprężynować.
Ja niestety jeżdżę w jakimś starym, podstawowym zciuranym (szewc bez butów chodzi, wiadomka) ale chyba będę musiała przesiąść się już na coś na maxa precyzyjnego i niesprężynującego. I mega lekkiego- więc padło a carbona...
kotbury, narazie głównie pod tego konia, drugi niezbyt bata narazie potrzebuje bo to w ogóle szczyl 4 letnia, może jakiegoś dotknięcia przy skracaniu galopu.