Oj tam oj tam dziewczyny, na bank dałybyście radę, trochę wiary w siebie.
My też wreszcie wybraliśmy się w teren. Pół dnia z forumową
Martitą snułyśmy się po stajni i zastanawiałyśmy się co robić, aż wreszcie, po długich mękach, uznałyśmy, że trzeba spróbować pojechać na spacer. Jezu, to była najlepsza decyzja z możliwych! Miała być co prawda spokojna przejażdżka stępem, ale wyszedł całkiem zgrabny teren z szybszym tempem, okazało się, że nie tylko Orestes posiada petardę w tyłku, Całus o dziwo też dawał radę. Robactwo dało się przeżyć, przynajmniej na łąkach, w lesie gorzej, ale od czego są wyższe biegi - na szczęście mamy fajne, trawiaste ścieżki bez niespodzianek. Jestem pozytywnie naładowana na cały tydzień! A wyglądałyśmy co najmniej śmiesznie: dwa taranty w brązowych czaprakach, obie w czarnych bryczkach i białych koszulkach, no prawie jak z żurnala. 🙂