Operacje plastyczne

JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
17 stycznia 2010 20:18
Kenna widzę, że masz to samo co moja kumpela. "Środek" małżowiny zmienił może położenie, ale końcówki są odstające.
cieciorka   kocioł bałkański
17 stycznia 2010 20:20
ale przeciez końcówki zawsze trochę odstają
Moja przyjaciolka miala potwornie odstajace uszy jako dziecko. Jakos bardzo szybko je zoperowala (nie wiem ile mogla miec lat - 12, 14?) i zupelnie jej nieodstaja, nie widac tez ze byly robione 🙂

edit: wrzucam zdjecie 'po'. zdjecia 'przed' nie mam, ale byly o wiele bardziej odstajace niz Danieli i kenny. Wlasciwie to byly najwieksze uszy jakie kiedykolwiek widzialam 😉
Kenna i Daniela gdybyście nie napisały, że uważacie, że macie odstające uszy. to bym tego nie zauważyła...
U mnie moze nie plastyka, ale we wtorek ide sie umowic na prostowanie przegrody... I juz mi sie kolana trzesa, bo obejrzalam pare filmikow... Pytanie do tych, co mieli - narkoza czy znieczulenie miejscowe? Co wybralyscie?
szepcik - znalazlam fotke na której widać jak bardzo mi odstaje ucho, mam tu 10 lat więc nie śmiać się  😁 Poprostu wszystko zalezy od odpowiedniego uczesania się ale z czasem to męczy i dlatego pojawia się chęc operacji 😉
Daniela, będzie off topic, ale.. prawie się nie zmieniłaś 😜
Wiem...to u nas rodzinne  😁
He he, ja też się mało zmieniłam 😉
no fakt, na tym zdjęciu coś widać, ale to głównie dlatego, że to tylko jedno ucho jest takie
a kot ma zeza  😎
Kot zeza nie miał 🙂

No bo ja mam tylko jedno ucho odstające 🙂 I jak się własnie uczeszę w taki przylizany kucyk, bez żadnych krótszych włosków z boku to się to tak bezczelnie rzuca w oczy 😉

cieciorka   kocioł bałkański
17 stycznia 2010 23:07
szepcik, ja też- w ogóle tego nie zauważam 🙂
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 stycznia 2010 11:23
ale przeciez końcówki zawsze trochę odstają


Najwyraźniej nie zawsze.


Prostowanie przegrody nosa to też jest plastyka 😉
Mi końcówki odstają, co widzę, ale nikt z moich (nawet tych najszczerszych do bólu) i nie wiedzących o tym zabiegu znajomych nie powiedział, że są to teraz uszy, o których można powiedzieć "odstające" 😉
asds   Life goes on...
18 stycznia 2010 11:54
A dziś mamy pierwsza w polsce ofiarę śmietelną po zabiegu wprowadzenia kwasu hilaurynowego (?) w posladki w celu nie wiem jakim.  [']
busch   Mad god's blessing.
18 stycznia 2010 12:06
U mnie moze nie plastyka, ale we wtorek ide sie umowic na prostowanie przegrody... I juz mi sie kolana trzesa, bo obejrzalam pare filmikow... Pytanie do tych, co mieli - narkoza czy znieczulenie miejscowe? Co wybralyscie?


Ja miałam znieczulenie miejscowe. Byłam na nim taka przymulona, ale trochę jeszcze kontaktowałam z rzeczywistością. Podczas zabiegu nawet miałam sama głowę trzymać (zabieg na siedząco - miała nie opadać) ale coś słabo mi to wychodziło mimo szczerych chęci  😂
Co prawda nie bolało w ogóle, ale uczucie upiorne (a przynajmniej byłoby, gdyby nie mój zombie-mode) kiedy czułam jak pani chirurg mi skrobała po tej kości i jak krew sobie spływała po gardle  😉.
Dzięki głupiemu jasiowi udało mi się przespać niemal całą pierwszą dobę, dosłownie na kilka chwil się budziłam i w tym czasie miałam poważne problemy z myśleniem  😁
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 stycznia 2010 12:08
Ja pisałam kilka stron wcześniej jak mój kuzyn przechodził plastykę nosa. Nie mógł mieć zrobionego rtg przez aparat na zęby i się okazało, że z 30 minutowego zabiegu zrobił się 2,5h, gdzie na sam koniec zszywali go na żywca.
Tak wlasnie mysle, ze chyba sie skusze (jesli oczywiscie bedzie taka opcja) na narkoze... Nie wyobrazam sobie sytuacji, ze czuje jakies wiercenie w mozgu, albo widze mloteczek walacy mi w kierunku mozgu 🤔

A ile sie mniej wiecej potem dochodzi do siebie?
Powiedziano mi, ze w szpitalu spedzam dwie doby. A co dalej? Jak w ogole wyglada proces rekonwalescencji?
W necie gdzies wyszperalam, ze ludzie L4 na miesiac podostawali, ale cos mi tu nie pasuje 😲

Aha, no i jeszcze najistotniejsze pytanie, ale chyba retoryczne 🙂 Duzo lepiej jest po??
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 stycznia 2010 13:39
Jest dużo lepiej, jest lepsza wentylacja oczu, może zmienić się barwa głosu 😉

Narkozę dają tylko w ciężkich przypadkach albo długich operacjach, jeśli u Ciebie zabieg będzie trwał 30 minut to dadzą ci tylko znieczulenie miejscowe.
Po operacji proś o środki przeciwbólowe, ale w tyłek (zastrzyk 😉 ). Dłużej działają, bo do 8h, w kroplówce do 4h.
Będziesz brać środki na rozrzedzenie krwi przez co będziesz się bardzo szybko męczyć. A zwolnienie to pewnie 2tygodnie, miesiąc byś dostała jakby operowali Ci coś innego, w sensie poniżej twarzy 😉
A dziś mamy pierwsza w polsce ofiarę śmietelną po zabiegu wprowadzenia kwasu hilaurynowego (?) w posladki w celu nie wiem jakim.  [']


http://wiadomosci.onet.pl/2700,2113360,tragiczny_final_zabiegu_upiekszajacego,wydarzenie_lokalne.html
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
18 stycznia 2010 20:26
To już druga osoba, która chciała zrobić coś z tyłkiem i "dead'ła", ostatnio jakaś miss z Ameryki Południowej.
A ja wroce do tematu operacji przegrod nosowych...
Ile czasu dochodzilyscie do siebie po zabiegu?
Po jakim czasie zaczelyscie normalnie oddychac?
U mnie dzisiaj mija tydzien i coz... d...y nie urywa, szczerze mowiac... WIec zastanawiam sie, czy to normalne, czy ja mam takie szczescie, ze cos nie wyszlo? Bo przy okazji porobilo mi sie pare rzeczy, ktore sie rzadko zdarzaja... 😵
majek   zwykle sobie żartuję
24 lutego 2010 10:15
ha!
pochwalę się. Może to nie operacja plastyczna, ale tam...

Jakieś 4 lata temu spadłam z konia na drzewo i rozbiłam na głowie toczek - daszek pękł i wbił mi się w czoło. Od tamtej pory miałam dziurę między brwiami - okropnie to wyglądało. Chodziłam po jakichś kosmetyczkach, laserach, proponowano mi jakieś maści (wszystko drogie jak cholera). Panie od lasera mówiły, że raczej nie da się nic zrobić i tak już żyłam sobie ze świadomością, że do końca życia będę to poprawiać w photoshopie i męczyć się z grzywką w oczach.
No i nagle koleżanka mówi, że jej mama widziała mnie na zdjęciu i żebym wpadła do znajomego doktora na konsultację...
Pojechałam w poniedziałek...
Pan mnie zobaczył, dotknął, stwierdził `nie takie rzeczy widziałem`, powiedział, że trzeba wyciąć, rozciąć mięśnie, zszyć z powrotem. Koszt: 300 złotych...
`TO CO, ROBIMY?`
Ja przerażona `już, teraz, tutaj? Muszę iść chociaż do bankomatu, no dobra`

No więc zrobił, nie bolało nic (może jak mi dezynfekował spirytusem i wleciał do oka), oglądałam sobie całą operację, słyszałam jak mi tnie skórę i rozrywa mięśnie...
Jestem przeszczęśliwa, w piątek zmiana opatrunku, w środę zdjęcie szwów, za dwa miesiące będzie tylko pionowa kreseczka, która zniknie potem w zmarszczkach mimicznych (które oczywiście może mi kiedyś usunąć pan doktor)
😅 😅 😅

no i chyba to faktycznie może uzależnić... Zastanawiam się , co by tu jeszcze poprawić...
aż chciałabym zoabczyć twoje czółko przed i po 😀
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 lutego 2010 10:24
Dezynfekowanie ran spirystusem.. matko.
majek   zwykle sobie żartuję
24 lutego 2010 10:27
nie ran, przed cięciem... no coś ty...
aż chciałabym zoabczyć twoje czółko przed i po 😀

spoko, pokaże, jak się zagoi
Dezynfekowanie ran spirystusem.. matko.
A gdzie było napisane, że RAN?
Ja 19 stycznia mialam robiona przegrode.
W pelnej narkozie.

Wprawdzie mialam bardzo delikatnie robiona, ze wzgledu na ryzyko wypadku w tym sporcie, i tylko zeby mi poprawic oddychanie, w moim przypadku uzywanie lewej dziurki 🙂

W czasie zabiegu polecialo bardzo duzo krwi do zoladka, ale lekarz bvyl o tym uprzedzony, mam strasznie slabe naczynka  wnosie i juz kilkakrotnie byly przypalane, po zabiegu  jest duza szansa ze krwotoki sie zmniejsza.

Bolu nosa, glowy nie bylo, jedna doba w spzitalu, na kroplowkach , na drugi dzien wzielam dwa razy moze panadol, w celu ew goraczki i bolu, ale naprawde czulabym sie bardzo dobrze, gdyby nie...
No wlasnie NARKOZA.

Moi rodzice znosz aja swietnie,  jak nowo narodzeni , ja tragicznie !!!.
4 dni prawie naczczo z wymiotami i muleniemw  zoladku takim ze spalam z miska. Ale to tez przez ilosc krwi jaka dostala sie do zoladka, ktory jej nie trawi. Dopiero na 4 dzien wpadla na pomysl napicia sie coli 🙂 MINELO 🙂


Zabieg mialam ok godz 16 , troche przed, ok godz 19 sie wybudzilam, z taka susza w ustach ze tego sie nie da opisac, gardlo ciut pobolewalo od rury, ale nie jakos mocno no i ta susza !!! a Pani pielegniarka przynosi jedna saszetke soli fizjologicznej " do zwilzenia ust " prosilam mame by mi dala snieg z parapetu, ale niestety nie wolno, do zniesienia.
Ok godz 21 jak juz troche czailam pielegniarka przyniosla mi nerka, mowi ze na wynioty.. ja sobie mysle jakie wymioty jak to drugi dzien naczco to co ja mam tu wymiotowac, ledwo skonczylam swoja mysl i zaczelo sie.
Ale gdybym miala isc jeszcze raz poszlabym, da sie to znisc, bolu nie ma, a narkoza, roznie bywa. Obok mnie lezala pani 83 lata po narkozie pelnej i wcinala kolacje...wiec zalezy od czlowieka. Troche sobie nie wyobrazam , ze bym to widziala i wogole o nie nie, za duzo przebudzenia sie naogoladalam :P

Wyciaganie tamponow tez ok, troche obrzydliwe bo sznurki siegaja prawie gardla jak nie dalej, ale smaruja takm zelem , i nie przykleja sie to do wloskow w nosie, Po wyjeciu jak sie sztachnelam powietrzem to az mi sie w glowie zakrecilo , ze NOS moze byc tak przydatny i tym sie naprawde da oddychac.. do dzis ucze sie uzywac nosa..
Szwy sciagneli mi  po 7 dniach bo bardzo ladnie sie goilo, mimo ze rozpuszczalne lekarz zdjal, nie bylo krwotowko zadnych, dostalam kroipelki i leki na zmiejszenie opuchlizny w nosie..
Jedynie przy dotyku nosa czulam minimalny bol, nawet nie bol no jakby siniaczek w nosie , ale zero samoistnego bolu.

Przepraszam ze sie tak rozpisalam, ale moze ktos sie dzieki temu zdecyduje,.
Naprawde warto
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
24 lutego 2010 21:55
[quote author=JARA link=topic=11968.msg498780#msg498780 date=1267007057]Dezynfekowanie ran spirystusem.. matko.
A gdzie było napisane, że RAN?
[/quote]

Nigdzie. Tak samo jak nie jest napisane, że to skóra przed zabiegiem 😉


edit:
Ja po operacji (nie-plastycznej) zwymiotowałam raz, może pół godziny po wybudzeniu i był spokój. Jakby  mnie szarpało bym prosiła o dożylnie przeciw-wymiotne :P

Wyciaganie tamponow tez ok, troche obrzydliwe bo sznurki siegaja prawie gardla jak nie dalej, ale smaruja takm zelem , i nie przykleja sie to do wloskow w nosie


Ja miałam wrażenie, że mi mózg przez nos wyciągają 😁 Zdecydowanie najgorsze przeżycie w całej tej imprezie, a miałam robioną pełną plastykę - nos łamany w 4 miejscach.
No to mialas duza powazniejszy zabieg, ja oczywiscie tez nasialam strachu i musialam polezec po wyciaganiu bo nastraszona opowiesciami malo nie zemdlalam juz przed. Dziwne uczucie , obrzydliwe takie az sie unosilam na fotelu, ale nie bolalo..

Najbardziej wqrzalo mnie ze tampony uciskaly mi chyba kanaliki lzowe.. i ciagle łzy mi ciekly przed 2 dni...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się