kpik, czas szybko leci, przynajmniej pocieszam się tym, bo w kolejce za Kucem mam prawie źrebaka, u Ciebie to już jest normalny koń, można coś robić 😀
Poza tym, jak zazdrościsz fotek, to ja zazdroszczę hali, namiot jest naprawdę w porządku, ale z murowaną ciężko konkurować, i jeszcze takie podłoże genialne macie... Zamienię aparat na halę 😁
Mam jeszcze kilka pojedynczych fotek i już naprawdę obiecuję, że to koniec. Przy okazji muszę pozwolić sobie na pewną dygresję - kiedy kupowałam Kucola, to złamanego grosza nie dałabym za to, że on w ogóle ma możliwości tak się umieć ruszać. Potrzebowałam grzecznego i miłego konisia do rozjeżdżenia się po zdrowo połamanej nodze - Kucyk okazał się niekoniecznie być, a co najwyżej tylko bywać grzeczny i miły 😀iabeł: Muszę jednak przyznać, że praca popłaca - nie można nią zrobić wszystkiego, ale naprawdę bardzo, bardzo dużo. Ostatnie pół roku Kuca jest tip-top. Nie sądziłam, że kiedykolwiek będę mogła chłopaka nazwać z łatwością jezdnym, ale fakt - jest łatwiejszy znacznie od mojego dzierżawionego Profesura (tyle, że jednak dużo mniej umie). To naprawdę super sprawa, że coraz więcej w pracy koń z jeźdźcem więcej rozmawia, zrozumiałym dla obu stron językiem 🙂
Tu jakieś dodanie:
Tu, haha, dobre pytanie co, ale na pewno kłus w trakcie:
Tu mamy fajną jazdę:
A tu... No cóż, takich figur ujeżdżeniowych to nikt nie potrafi zrobić! Szacun dla Kucunia (powinno do koniokrytyki iść) 😁
A tutaj, żeby nie było, że ja nie jeżdżę - dwa ogony 😉