Sprawy sercowe...
Jara był następnego dnia po zegarek i jeszcze tego samego dnia wyjechał. Gość bardzo dziwny ale rozwiązaniem jego zagadki zajmuje się ktoś inny 😉
yegua mam wolny boks. A o imię nie zapytałaś, no wiesz...
Chyba nic z tego świata nie kumam. Jak nic to nic, a jak już się zacznie to w nadmiarze... nie wiem tylko po co mój durny mózg przywiązuje się zawsze do tych, do których nie powinien 🙁 niby wiem jak to się skończy, niby się z tym liczę ale zawsze mnie to zaskoczy, zaboli i potem jestem cała w pretensjach do całego świata. Co za życie, no.
Ale odpukać - zainteresowało się mną dwóch całkiem spoko gości, naprawdę spoko. I wolnych. Koniec świata! ironizując - ciekawe jak to zepsuję? 🤔wirek:
U nas też przyszła pora na dłuższą rozłąkę.
Chłop we wrześniu wyjeżdża do Danii na pół roku. Na szczęście ma opłacony przylot do Polski co dwa tygodnie, albo lepiej - ja mam opłacony przylot do niego 🤣
Ciekawe jak sobie z tym poradzimy... 🙂
kajpo, jeśli macie zapewnione tak częste możliwości widzenia się, to nie powinno być większego problemu z jego wyjazdem i rozłąką. Jasne, że na początku będzie to doskwierać, że nie ma go obok, ale do wszystkiego da się przyzwyczaić. I jakie powitania wtedy robią się miłe... 😉
A ja ryczę.. bo po raz setny w tym roku przechodzimy straszny kryzys. Nie mogę się pozbierać.. zostałam sama z tym wszystkim 🙁
Pialotta, rzuć tego chłopa w cholerę. Skoro to setny kryzys w tym roku, to zapewne też nie ostatni. Widocznie do siebie nie pasujecie i nie ma się co oszukiwać- zostaw go, wypłacz się raz a dobrze, a później... ciesz się sobą 🙂
... jak ja 😁
Scottie, dobrze kojarze, że długo byłas w niezbyt udanym związku?
yegua, długo za długo! Prawie 4,5 roku...
Scottie nie mów, żeś się rozstała 😲 ??
Wiedziałam, że wywołam zamieszanie 😁 Tak, oficjalnie informuję, że rozstałam się z P... Tym razem na serio- i na zawsze (już widzę, jak połowa re-volty skacze z radości 😜 ). Z mojej strony nie ma jakichkolwiek szans na jego powrót, na 100%. I to była moja decyzja.
Scottie obyś po prostu była szczęśliwa 🙂 :kwiatek:
Scottie, nie tyle zamieszanie co zaskoczenie. Od dawna nie pisałaś, że coś złego się dzieje, więc wszyscy przyjęli pewnie , że albo się ułożyło (jak np. u mnie, wyzbyłam się wątpliwości i pogodziłam, że P nie będzie J i tyle) albo miłość przysłania wady.
mery, jestem cholernie szczęśliwa 🙂
Averis, to po co cokolwiek piszesz?
bera7, nie pisałam, bo wiedziałam, jak zostanę potraktowana. Poza tym nie było o czym pisać- P. był kilka miesięcy za granicą, na Erazmusie. Przed jego wyjazdem pokłóciliśmy się, rozstaliśmy, ale straciłam grunt pod nogami i chciałam powrotu, zupełnie bez sensu. Więc się zeszliśmy, a później wyjechał. I na początku nawet tęskniłam, bo nie mieliśmy kiedy ze sobą gadać. Później doszło do tego, że wręcz cieszyłam się, że nie ma go na skypie i nie "musimy" gadać, bo chcę w tym czasie zrobić coś innego. Takie przemyślenia, że jakby wyjechał na stałe, to nie chciałabym kontynuować tego związku i pewnie nie chciałabym się tam przeprowadzić. Pojechałam do niego, było cudownie, ale po powrocie wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Aż wrócił i szczerze mówiąc trochę pokrzyżował mi plany- i wtedy cudownie mnie olśniło 😉
Scottie, bo mam taki kaprys 😉
Edit: nie, w sumie to nie chciałabym. Mam to gdzieś 😉
Pialotta,
współczuję i trzymam kciuki, żebyś podjęła w końcu jakąś decyzję- tak jak Scottie i jak ja zrobiłam. Też się męczyłam, zrywałam, schodziłam, łudziłam, że 'może jednak' . Na szczęście w końcu i resztki nadziei i uczuć się wypaliły+wyszły na jaw pewne kwiatki, które dały mi 10000% pewności co do słuszności mojej decyzji 😉 NIGDY wcześniej nie czułam TAKIEJ ulgi, jak wtedy po rozstaniu i wyprowadzce 🙂 POLECAM 😁
Scottie - jeżeli czujesz, ze to dobra decyzja, to nie może być inną 😉
A ja się spotykam z człowiekiem enigmą. Nic nie rozumiem i w sumie nawet nie wiem czy się spotykam.
Powoli z tej nie wiedzy zaczyna się rodzić wkurzenie i zniechęcenie. Ma szczęście, ze jest meeeeeega ciachem.
Dawno, dawno mnie tu nie było 🙂 Widzę, że sporo się pozmieniało. Po moich perypetiach, scenach zazdrości i całkowitym braku uczuć od byłego postanowiłam to zakończyć i pod koniec marca wszystko było już jasne. Sprawa męczyła mnie dobre parę miesięcy, aż pewien czas temu mnie olśniło, przestałam myśleć, zajęłam się swoim życiem, nie szukałam kogoś na siłę i o, na przekór - stało się, poznałam kogoś 🙂 I mogę z pełną odpowiedzialnością powiedzieć - jestem szczęśliwa 💃
Martwię się o koleżankę, po wielu latach samotności udało jej się znaleźć swojego księcia.
Książę na księcia wygląda. Wygląda też, że i on księżniczkę znalazł. Widać, ze bardzo jest w nią zapatrzony, każdą chwilę spędzają razem, wyjazdy, statusiki na facebooku i inne słodkości. Znają swoich znajomych, poznają rodziny, poważnie myślą o sobie. Gdzieś tam nawet w rozmowie "to chyba to" padło.
Tylko, że książę jeszcze miesiąc temu był w 5,5 letnim związku zaręczony z inną, z opowieści wynika czarownicą.
Czarownica została porzucona, bo robiła sceny, chore jazdy i nie chciała wspólnego mieszkania, przyjęła pierścionek ale nie chciała ślubu planować.
I martwię się, bo koleżanka słabej psychiki, po kopniaku podobnym do tego, który ja otrzymałam, mogłaby się nie podnieść. A to wszystko wygląda podobnie.
Jak słyszę co mówi, jak mówi i co planuje, to jakbym siebie sprzed kilku miesięcy widziała.
Serce mi pęka, bo byłam w tym samym miejscu, również z uczuciem wygranego życia, wielkiego napisu "happy end" i wyszło jak wyszło. Ale ona podobieństw nie widzi, ostrożna być nie chce, wchodzi va bank w coś, na co ja, mądrzejsza już, postawiłabym tylko określoną kwotę.
Możliwe jest, że Książę tak szybko zauroczył się inną? Możliwe jest, że to jest bajka, a nie lek na zapomnienie o czarownicy?
Jak powiedzieć "uważaj" by nie zniechęcić, nie wyjść na tą złą, która nie wierzy w miłość i szczęśliwe zakończenia?
Po czym poznać czy te uczucia, które on jej okazuje są tam dlatego, że Ona, a nie dlatego, ze nie było co z nimi zrobić?
Bo to idzie za szybko, są razem krótko, a tu już plany są na wszystko... z mieszkaniem w bliskim czasie włącznie.
Martwię się.
nine, powiem tyle - ja już nie wierzę w to, że ktoś wychodząc z długoletniego związku potrafi w następnym dać z siebie tyle samo. Ba, nie wierzę nawet, że związek tuż po rozstaniu jest związkiem - dla mnie to już tylko zapchajdziura na zapomnienie, taki odskok od lat spędzonych z tamtą osobą, przerywnik. Ale tego nie da się wytłumaczyć komuś, kto nie był "na zapomnienie".
nine, trochę jakbym czytała o sobie 😉 mój facet rozstał się z poprzednią laską, z którą był 3 lata (wspólne mieszkanie, plany, finanse etc.) tydzień przed tym, jak się zeszliśmy, nadal z nią mieszka (już niedługo, bo do końca sierpnia). jest we mnie bardzo zapatrzony, opowiedział już o mnie całej swojej rodzinie i znajomym (jest z drugiego końca Polski), poznał część mojej. Wierzę mu, że poprzednia historia jest już zakończona i nie dopatruję się nie wiadomo czego, a jestem zdecydowanie z tych podejrzliwych wariatek, które kierują się rozumem- nie sercem i podchodzą do wszystkiego bardzo ostrożnie 😉
Niech mu da czas wszystko pozamykać, wyjaśnić z tamtą dziewczyną. Jeśli facet jest szczery, to będzie mu zależało na jak najszybszym załatwieniu sprawy, jeśli będzie kręcił to dopiero wtedy według mnie należy zacząć się przejmować 🙂
I rozumiem Twoje obawy po ostatnich przejściach, ale nie każdy facet krętaczem, który tylko oszukuje ludzi na każdym kroku
edit: Teraz pewnie połowa z was będzie mnie miała za głupią i naiwną 😁
Ja zakończyłam 5-letni związek i właściwie od razu wskoczyłam w kolejny, który trwa do tej pory (już prawie 2,5 roku). Nigdy nie traktowałam mojego chłopaka jak zapchajdziury i sposobu na zapomnienie o ex. 🤔
ashtray, ja nie mówię, że każdy tak ma. Piszę z własnego doświadczenia, że nie spotkałam pary, która byłaby ze sobą z prawdziwego uczucia tuż po zakończeniu poprzedniego związku. I choć sama pcham się teraz na własne życzenie w coś z niewyjaśnioną historią związkową, to staram się jednak wciąż o tym pamiętać.
ja moge sie podpisac pod tym co napisala Ashtray wiec to chyba nie zawsze jest na zasadzie zapchajdziury 😵
edit. pisalam z Mundialowa rownoczesnie. Oczywiscie, tam gdzie sytuacja w zwiazku jest zawirowana, to juz inna bajka, wiec nie ma co wrzucac do jedego wora takiej sytuacji z po prostu kolejnym zwiazkiem - udanym dla odmiany.
Nie oceniam, pytam po czym poznać i czy da się?
Na co czekać, na co zwrócić uwagę?
Co i w zasadzie czy cokolwiek powiedzieć?
Chciałabym wierzyć, że faktycznie znalazła szczęście na długo, ale rozum mi podpowiada, że to za szybko [dla niego]... 🤔
nine nawet jeśli facet nie traktuje jej poważnie, to i tak jej tego nie przetłumaczysz, bo ona jest w nim zakochana i czuje się szczęśliwa. Będzie Ciebie uważała za kogoś, kto jej zazdrości i próbuje zburzyć jej szczęśliwe życie.
Ja bym się nie wtrącała, niech ich związek idzie własnym biegiem.