Sprawy sercowe...

e tam, moj i tak jest najnajnajlepszy 🙂  😉 🤣
Moj maz humorzasty. Albo wracamy ze stajni po wielkiej awanturze, bo kobylka go chciala zabic (czyt. tracila glowa o kieszenie w poszukiwaniu lakoci), albo, ze niby ukochany zwierzaczek:P
Ostatnio wsiadl na stepa, to panikowal, ze za szyyybko, a na filmiku z telefonu kobylka wazyla kaaaazdy krok.

No, ale na szczescie jakos daje rade wmawiac mu, ze konia utrzymuje sama hmm🙂😉
a ja nie sądziłam, że będę musiała tu napisać w takiej sprawie. tak, zerwaliśmy. gdyby nie to, że wciąż go kocham i mimo wszystko chcę z nim być... wiadomo, nic na siłę. nikogo przecież do miłości zmusić się nie da. wierzę jednak, że da się to naprawić. więc może teraz zacznę od początku, bo koniec już napisałam- byliśmy razem 9 miesięcy. tak, krótko. nie znaliśmy się dobrze przed związkiem- wszystko było robione na szybko i doszliśmy do wniosku, że skoro obydwoje chcemy związku to będziemy się w nim poznawać. dobra, to jest mało istotne. istotne jest to, że napisałam mu coś, co go bardzo zraniło. nie będę się tłumaczyć, że to było w złości, bo dla takich słów wytłumaczenia nie widzę. on mi nie wierzy że już tak więcej nie zrobię. nie chce przeżyć jeszcze raz takiego zawodu. mówi, że mnie nie kocha- ja mu nie wierzę. nie wierzę, że można przestać kochać ot tak, mimo wszystko. tylko... no właśnie. ja jednak wierzę, że się uda. że jeśli naprawdę to jest to, a wszystko mi mówi, że to jest to, to wszystko się ułoży. przepraszam że tak bez ładu i składu, już od miesiąca mam rozpiernicz w środku. chciałabym odzyskać jego zaufanie. oczywiście, każdy mężczyzna jest inny, ale wydaje mi się, że każdy w takich kwestiach jest "uniwersalny"... 🙁 coś więcej oprócz czasu, cierpliwości i wsparcia dla niego jeśli sam będzie chciał? wiem, że to będzie trudne i długie. nikt nie mówił, że będzie łatwo i nikt mi nie da 100% pewności, że się uda, ale wiem, że on jest tego wart.
Jak nie kocha to nie kocha. Niestety.
escada naprawdę można ot tak przestać kochać?
desire   Druhu nieoceniony...
10 lutego 2014 08:34
queridiculomas, sama byłam w takim związku, tyle że po tej drugiej stronie.  I tak jak mówi escada - jak nie kocha to nie kocha.  Mi się wydawało, że kocham - bo gdybym kochała to wybaczyłabym pewne rzeczy, przez które cały obraz tej osoby się zatracił. Poza tym - jestem osobą, która wiele zrobi żeby nie sprawić tej drugiej (nawet jeśli uczucia już za bardzo nie ma) zawodu czy też przykrości.. i taplałam się w tym g^*&#e zbyt długo.    A z boku wyglądało, że jesteśmy idealną parą, wręcz stworzeni dla siebie.  🤔
jednak jego przyjaciółka uważa, że on zachowuje się tak, jakby się pogubił i zrobił to wbrew sobie...
desire   Druhu nieoceniony...
10 lutego 2014 08:43
queridiculomas, moi przyjaciele i znajomi też tak uważali.  To jest również przykre dla tej niekochającej osoby, nie jest to robot.
desire jego przyjaciółka, nie moja. rozmawiam z jego znajomymi żeby wiedzieć jak się sprawy mają z drugiej strony barykady.
desire   Druhu nieoceniony...
10 lutego 2014 09:00
queridiculomas, źle mnie zrozumiałaś. Podałam Ci dokładnie taki sam przykład. (Przypominam, że to ja byłam ta na nie) Myślisz, że mój ex nie dobijał się do znajomych? 😉

Odpuść. Czas leczy rany. A Ty się ciągle ranisz sprawdzając 'jak się sprawy mają'.  Mi kiedyś pomogła zmiana otoczenia i praca w głuszy (dosłownie).  :kwiatek:
escada naprawdę można ot tak przestać kochać?


Ot tak nie można przestać kochać. Wniosek jaki mi się nasuwa jest smutny: może to jednak od początku nie było to.
Jak się kogoś kocha, to faktycznie wiele można wybaczyć. Pamiętam początki związku z moim mężem. Jak się kłóciliśmy, to czasem porządnie siebie raniliśmy. Ja w złości robiłam i mówiłam nie fajne rzeczy, a mój S. mimo wszystko potrafił mi to wybaczyć i zapomnieć.
dlatego ja mimo wszystko wierzę, że on schowa dumę do kieszeni i się złamie. żyję na razie tym, że jeśli to jest to, to wróci. więc czekam. i jeśli kocha tak jak mówił, to nie da się tego długo ukrywać.
safie   Powyższy post wyraża jedynie opinię autora w dniu dzisiejszym.Nie może on służyć przeciwko niemu w dniu jutrzejszym, ani każdym innym następującym po tym termin
10 lutego 2014 11:33
queridiculomas, ale jeżeli nie kocha to chyba nie ma na co czekać.
queridiculomas skoro sam Ci powiedzial, ze Cie nie kocha, to chyba nie ma na co liczyc...
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 lutego 2014 11:37
queridiculomas, chcesz go łamać?
ja nie chcę go łamać. źle to ujęłam. chodzi o to że sam zrozumie.
Strzyga   Życzliwościowy Przodownik Pracy
10 lutego 2014 11:46
Ale co zrozumie?
JARA   Dumny posiadacz Nietzschego
10 lutego 2014 11:50
Skoro przez miesiąc nie zrozumiał to chyba nic się nie zmieni? Jesteś tak bardzo zdesperowana, że po tym jak w kłotni na wyrzucałaś mu teraz uważasz, że to on zrozumie i nagle wróci? 😉
ja nie chcę go łamać. źle to ujęłam. chodzi o to że sam zrozumie.


Sam zrozumie, że Cię kocha?
Nie martw się, czas leczy rany.
Czasami trzeba odpuścić.
Jeśli kochasz, to daj mu wybrać.
Okaż szacunek dla jego decyzji. Jeśli zrobiłaś wszystko co w Twojej mocy, to może po prostu on szukał czegoś/kogoś innego.
:przytul:
queridiculomas gdyby kochał faktycznie, to chyba by nie odchodził, a już na pewno nie na dłużej.
W każdym razie trzymaj się mocno  :kwiatek:
Jakoś tak jest, że gdy facet MÓWI, że NIE kocha to tak jest. I już. W zasadzie - szacunek za odwagę cywilną. Myślę, że "nawrzucanie" było tylko inspiracją do wyrażenia uczuć - uczuć nie dość silnych, by nazwać to miłością. Ot, chłop "sprawdził uczucia" przy okazji. I wyszło mu że NIE.
po prostu dla nich to śmierdzące, wielkie, lekko durnowate zwierzęta. Mój syn szczerze (jeszcze) mi mówi, dlaczego nie lubi jeździć do koni - śmierdzą, są wielkie, mało bezpiecznie wyglądają, jak dotykasz to się syfisz, później śmierdzisz, w samochodzie śmierdzi etc. Ja rozumiem, że można po prostu mieć wywalone na taka pasję 😉 I nie chcieć jeździć do stajni.


He, he mogłabym tak samo o moim mężu napisać. Tylko on się koni nie boi- wielokrotnie pomagał mi przy końskich obrządkach, karmieniu, ścieleniu, przeprowadzał, a raz jak chciał coś komuś udowodnić podszedł po prostu do stojącego na padoku konia (fakt, starszego już wówczas i mega spokojnego) złapał się kłębu i po prostu na niego wskoczył (mnie się nigdy taka sztuka nie udała)- to był jak do tej pory pierwszy i jedyny raz gdy mój W siedział na koniu 😁. Podejrzewam też, że także ostatni.
desire   Druhu nieoceniony...
11 lutego 2014 12:08
matkoicórko, chyba dałam się wyciągnąć dziś na spotkanie. 😜  policjantowi 😁
desire, jak to "chyba"? To randka czy nie randka?  😁
niby-randka? :P
Breva a jak tam u Ciebie?
desire   Druhu nieoceniony...
11 lutego 2014 13:25
whitemoon071, mundialowa,  jeszcze nie jestem całkowicie zdecydowana  😵 😁
Byłam na kolejnej randce i.. było dziwnie. Strasznie mi przypominał mojego byłego, ale po prostu w każdym jednym zachowaniu, sposobie mówienia, nawet się przeszliśmy w miejsce gdzie mój były lubił spacerować. No masakra  🤣 teraz nie wiem czy to normalne, że sie porównuje nową osobę do byłego i to minie, czy mam aż tak jednolity typ facetów czy o co chodzi. Ale trochę mnie to zniechęciło..
branka, u mnie numerem jeden jest teraz facet, który ma tak samo na imię, jak mój pierwszy i zajmuje się tym samym zawodowo. Owszem, na początku łapałam się na porównaniach, w ogóle miałam coś w rodzaju "to się nie uda, będzie tak samo", ale z czasem mi przeszło. Mam na uwadze to, co nie podobało mi się w moim ex, pamiętam czemu się rozstaliśmy i wiem, że gdyby aktualny pan wykazywał te same cechy, to bym się w to nie pchała.
A tak... mam wirtualny... nie wiem sama jak to nazwać  🤔 Wirtualną przyjaźń? Nie, M. nie wierzy w przyjaźń damsko-męską. Wirtualny flirt? Też nie, bo flirt jest małym dodatkiem do naszych całych dni przegadanych na fejsie. Wirtualne wsparcie zawodowe? Nie do końca, bo wpieramy się, pomagamy sobie nawzajem, ale potrafimy w ciągu paru sekund przeskoczyć z tematu marketingu na rozkminy życiowo-filozoficzne  😁 więc też to nie to. W każdym razie nie wiem, co to takiego, ale niezwykle mi się podoba 🙂

desire, a co Ci szkodzi pójść? 😉
Martolina, miło że pytasz🙂 u mnie ok. ostatnio niestety z tego całego stresu spadła mi odporność i złapałam grypę żółądkową (5 dni wyjęte z życia:/) ale już jest ok. L ostatnio się uaktywnił, łącznie z tym, że wczoraj wpadł bez zapowiedzi:/ ale trzymam się swojej decyzji.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się