Kupno konia

Ja, ja 😀
Serio, nigdy nie ukryłam żadnej wady u któregokolwiek ze sprzedawanych przeze mnie koni 🙂 
Maria89, ja bym pewnie też powiedziała, bo mam jednego konia i  przy sprzedaży zależałoby mi na jego dobru. Z tym, że wiara, że tak jest to zakrawa na mocną nieznajomość rzeczywistości.
Ja znam .Są ludzie którzy dbają o markę. Za to na pewno nie są tani. Mają bardzo dobre konie , ale cena tych koni jest adekwatna do jakości. Sprzedają konie w Polsce i na zachód i klienci są zachwyceni.
Są też zwykli prywatni ludzie którzy czasem kupują i czasem sprzedają konia. Im jest wszystko jedno, bo nie zależy im na marce. Ja jak sprzedawałam stary samochód to specjalnie umawiałam na słoneczne dni po czasem w trakcie deszczu gasł a nie chciało mi się zlecać sprawdzania wszystkich kabelków  🙄 Więc sprzedałam poniżej wartości i wyprowadziłam się z kraju  😁 Wiele osób tak postępuje i to nie jest fair... Ale jak ktoś chce się pozbyć problemu to własnie tak postępuje - szuka łosia.
no dobra ale to widać, to jak ktoś szukał łosia?
miałyśmy nie zauważyć blizny wielkości zeszytu?
no dobra przegięłam ale 15 cm to ona miała...
co tu ukrywać?
ukrywać to można że koń ma np skłonność do kolek albo lipcówkę....
Nie odnosiłam się bezpośrednio do waszej sytuacji tylko opisywałam ogólne zjawisko.
W tym wypadku szukaniem łosia jest ściągnięcie zainteresowanych kupnem do stajni i próba sprzedaży konia z wadą której miał nie mieć. Może to było myślenie - ktoś się zakocha w koniku, spuścimy cenę o połowę i emocje wezmą górę i kupiec przymknie oko na bliznę skuszony dobrą ceną za miłego konia. Albo naprawdę wg. właścicielki była ona bez znaczenia 😉
Niestety , handlarze też zobaczyli że największą kasę zgarnia się żerując na ludzkich uczuciach i na fakcie poszukiwania okazji więc w 99,9 % przypadków jest tak jak napisałaś .. Prawdziwe okazje są podobne do totolotka. Niby się zdarzają i niby ktoś wygrał ,ale ilu znasz takich ludzi ???  🤣


Dokładnie , tak to opisałem  🤣
Zupełnie na opak to zrozumiałam  🥂
Z drugiej strony może właścicielka nie wspomniała o bliźnie, bo po prostu w niczym ona nie przeszkadza? Moja koleżanka też kupiła konia z paskudną blizną na nodze, nawet noga jest grubsza niż druga, ale dowiedziała się co z nogą się stało, zrobiła badania i blizna do dziś w niczym nie wadzi.
ale tak czy siak należało o tej bliźnie powiedzieć, takich rzeczy sie nie zataja przed kupujacym!


kajpo żeby ten koń był jeszcze miły i dobrze ujeżdżony! ale nie za bardzo....

Nie rozumiem myslenia, ze zakup konia z nizszej polki cenowej sie nie kalkuluje...nie powiedziane, ze konia za np. 100tysiecy pojedziemy i kupimy, bo na zywo tez moze sie nam nie spodobac. Czasami ten tanszy kon lepiej mi sie podoba niz ten drozszy. To, ze sie jezdzi i probuje to jak najbardziej normlane...tak juz jest. Jakby tak wszystko kalkulowac to najlepiej konia nie kupowac  😉

Uczciwosc sprzedajacych w kwesti zdrowia konia to druga sprawa. Po to jest badanie...zeby miec wieksze prawdopodobienstwo, ze nie bedzie pozniej zdrowotnych niespodzianek.
Ta , powiedz klientowi na konia za 3-5 tyś po którego ma jechać 500 km że ma zrobic pełny TUV  😁
Bez przesady...TUV osculuje w granicach 1000zl...jezeli ktos podchodzi z glowa do kupna, to nie wazne ile ten kon ma kosztowac. Ogladasz konia za 5 tysiecy, podoba Ci sie, ''na oko'' wszystko w porzadku...robisz TUV. Jezeli kupujesz konia za 30 tysiecy i cos wyjdzie w badaniu, to tez jestes stratny o koszt tego badania. Poza tym sa tacy co kupuja drozsze konie i ich nie badaja- kazdy ponosi wlasne ryzyko.

Idealnie byloby gdyby wlasciciel robil TUV, jak np. w Niemczech, ale pewnie jeszcze troche przed nami.
smoku zdziwiłbyś się ile osób kupujących konie do 5tyś robi tuv, a ile osób kupujących konie za 25-30tyś ich nie robi. Na to nie ma reguły.
Dlaczego mam się dziwić ? raczej jestem mike zaskoczony  😉
ja nie odbieram tego jako miłe zaskoczenie- bo niestety nadal to za mało , chociaż... przestało mi byćżal takich co nie robili i wsadzili sięna minę z koniem, co się rozpadł po miesiącu😉
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
04 czerwca 2015 21:26
Ja swojego pierwszego konia kupiłam bez TUV i bardzo tego żałuję, powód prosty - nie miałam o nim zielonego pojęcia, bo kilka lat wstecz nie było to takie oczywiste i popularne. Obecnie jak słyszę teksty na zasadzie "nie zrobię TUV, bo inaczej nie będę mieć na siodło" przy zakupie konia za 3-5tys to się pukam w głowę i w duchu życzę przyszłemu właścicielowi "powodzenia". Sama bez TUV nie kupiłabym konia nawet i za 500zł, ba bez TUV nie wzięłabym konia nawet za darmo bo wiem ile kosztować może potem leczenie konia  🤔
xequus, amen. Szkoda ze nie wszyscy tak myślą. Najbardziej bawi mnie jak mówią że konia znają. No i co z tego? I 3-4 latki co siodła nie widziały mają różne problemy zdrowotne, co to ich nie widać jeszcze, tylko z czasem wylezą.
Kto jest zazwyczaj odpowiedzialny za TUV- strona kupujaca czy sprzedajaca konia?
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
04 czerwca 2015 23:44
Kupujący
Kiedy otrzymuje się wyniki TUVu?
xequus   Miłość na dwa serca i sześć nóg...
05 czerwca 2015 09:42
Wszystko na bieżąco przy wykonywaniu badań 😉
Najbardziej bawi mnie jak mówią że konia znają.


dokładnie! Sama jeździłam 5-letnią kobyłę kilka miesięcy, znałam odkąd przyszła surowa do stajni i miałam kupować bez robienia badać oczywiście. Bo przecież znałam i widziałam, że nigdy żadnej kontuzji nie miała. Z perspektywy czasu cieszę się, że ktoś mnie z kupnem wyprzedził (też nie robiąc TUVu) i po niecałym pół roku przy okazji jakiejś bardzo głupiej i niewielkiej kontuzji okazało się, że kobyła ma czipa w takim miejscu, że po mega kosztownych operacjach nadaję się na kosiarkę i matkę. Koń na pewno nie za 5 tys, a dużo dużo więcej. 😉

Teraz mam przynajmniej nauczkę na przyszłość, bo obecny koń chociaż był tańszy niż kobyła, badania zrobione miał i nie muszę się takimi kwiatkami martwić. 😉
desire   Druhu nieoceniony...
05 czerwca 2015 09:58
Ja kupiłam swojego, bo znałam już troche lat 😀  I nie żałuje, no jedynie co to mógłby być młodszy 😉
ale to chyba inaczej jest, gdy kupuje sie konia, który ma na koncie 22 lata.   😂
Viridila   ZKoniaSpadłam & NaturalBitsBay
05 czerwca 2015 13:27
Najbardziej bawi mnie jak mówią że konia znają.


To też zależy na jakiej zasadzie się konia "zna", bo kilka miesięcy to pikuś przy np. kilku latach. Swoją kobyłę znałam od kiedy miała niecałe 3 lata - od źrebaka do tego 3 lata wiedziałam o wszystkim co się z nią działo. Później jeździłam na niej jako "rekreant" (niezbyt mądre, ale cóż - czasu nie cofnę). Kupiłam ją po ponad 2 latach - jako 5. letniego niemal surowego konia w sumie. Za cóż.. grosze. Tylko w tym momencie wiem o wszystkim co kobyłę spotkało w życiu - gdy coś się dzieje jestem w stanie odpowiedzieć na większość pytań nt. kontuzji, chorób itd. Badań nie robiłam (nie twierdzę, że to dobrze - teraz bym robiła), ale liczyłam się (a bardziej moi rodzice na to przystali), że jak coś wylezie to trzeba będzie leczyć. Koniec końców - poza lekkimi kłopotami z plecami nie ma żadnych kłopotów. Koniec końców trafił się nam kilka dni temu skręt jelit - koszty leczenia będą duże (jak nie będzie powikłań i wszystko pójdzie dobrze), ale taki "urok" tych zwierząt.

Teraz TUV bym zrobiła bez dwóch zdań. Ale on i tak nie gwarantuje niczego poza tym, że kupujemy konia zdrowego - co może się zmienić już na drugi dzień. W sumie to lepiej konia nie kupować - chyba, że jest się masochistą 😁
Znajomi którzy nic nie wiedzieli o koniach kupili dwie klacze (nie mając stajni). W dzień "dostawy" dogadali się z sąsiadem czy je przygarnie na jakiś czas. Kupili dwie choć chcieli jedną ale bez tej drugiej tamta oszalałaby bo w szkółce chodziły razem. Jedna miała wielką bliznę na zadzie. Nie robili badań. Uczyli się wszystkiego od podstaw. Minęło 5lat. Teraz mają 4konie. Zrobili kurs instruktora rekreacji ruchowej. Problemy z nogą wyszły u tej  bez blizny dopiero po paru latach. . Wielu znajomych nie robi badań Przed kupnem. Może mają szczęście.... Będę chciała kupić konie..... może za rok. Leczyłam poprzedniego 4lata. Chyba zdecyduję się na badania Tuv żeby uniknąć próby oszustwa. Niestety spotkałam się z podawaniem blokad przed sprzedażą, środkami uspokajającymi  itp... Robili to znajomi koniarze i nie widzieli w tym nic złego.
ale słuchajcie po co teraz każdy pisze że kupił konia bez Tuvu i jest ok? Przypuszczam że spora część konia jest zdrowych, i przy użytkowaniu rekreacyjnym nawet jak mają wady to to nie wyjdzie. Ale są przypadki że konie mają naprawdę niezłą kaszanę gdzieś w nogach, i nawet jeśli jest to 1 na 10 to akurat na kogoś to 1 może wypaść. TUV należy robić żeby sobie potem uniknąć niespodzianek.

Pytanie również ile z tych "Zdrowych" jest faktycznie zdrowych. Mało to ludzi co nie widzą, nie czują że koń: kulawy, znaczy, sztywny, nie ląduje, nie galopuje na daną nogę? Ile koni ma masakryczne trzeszczki które wychodzą dopiero po jakimś czasie? Serio ja też nam stos przypadków koni bez TUVu co chodzą no i co z tego?

Viridila, nie ma znaczenia ile lat znasz konia. ABSOLUTNIE. Może mieć wadę od urodzenia, może sobie gdzieś po drodze coś zrobić. Tak jak mówisz, konie to skarbonki bez dna, więc naprawdę wydanie 1000zł to pikuś przy tym jak to się może skończyć. I nie wiem co ma jeszcze TUV gwarantować oprócz tego że w danej chwili koń jest zdrowy. No o to chodzi przecież. A to że się koń popsuć może to chyba rzecz najbardziej oczywista. Ale lepiej jak się popsuje niż już jest popsuty.

Viridila, nie ma znaczenia ile lat znasz konia. ABSOLUTNIE. Może mieć wadę od urodzenia, może sobie gdzieś po drodze coś zrobić. Tak jak mówisz, konie to skarbonki bez dna, więc naprawdę wydanie 1000zł to pikuś przy tym jak to się może skończyć.

Niestety dla kogoś, kto planuje kupić konia za 5000 każdy kolejny 1000 to nie jest pikuś 😉 Ale powiedzmy sobie szczerze, że niewiele jest osób, które planując jazdę sportową szukają konia do 5000 zł. Sportowcy raz, że raczej szukają droższych koni (choć nie zawsze tani znaczy gorszy), a dwa, że nie szczędzą na badania. Tanie konie są zwykle kupowane przez sympatyków przejażdżek po lesie albo wożenia tyłka po okólniku. Jeśli są to osoby doświadczone to brak robienia badań tłumaczą tym, że oni chcą konia na spacery po lesie, więc ten koń nie będzie na tyle obciążony robotą, żeby mu ewentualne wady ukryte miały przeszkadzać. A amatorzy nie robią badań z wiadomych względów 😉

I jeszcze jedna rzecz. Koni kupowanych bez badań jest cała masa. I są to konie względnie zdrowe (piszę 'względnie', bo nikt rentgena w oczach nie ma), pracujące w rekreacji, również w małym sporcie, startujące od lat w różnych dyscyplinach (od L do C). I powiem Wam, że jak patrzę na te konie to dochodzę do wniosku, że jednak z tym końskim zdrowiem nie jest tak najgorzej 😉
Konia za 100 tyś powinno się leczyć tak samo jak konia za 5 tyś , tylko że tak nie jest . Kupuje się konia za 5 tyś , ciura na maxa a jak się rozleci to się sprzedaje , gdzie nie napiszę bo znowu będzie zadyma.  🤔 Badać powinno się konia za 5 tak samo jak i za 500 tyś .
Maria89, sory ale twój argument w ogóle do mnie nie przemawia. A jak koń zakolkuje to też nie będzie 1000zł za na weta? I mówię tu tylko o przypadku gdzie kroplówki i sonda pomogą. Nawet nie śmiem mówić o wycieczce do kliniki. Koń to koszmarne pieniądze wydawane co miesiąc. Licząc utrzymanie nawet jakoś mega tanio to te 400-500zł trzeba liczyć.. Wystarczy więc kupić konia 2-3 miesiące później i już można podstawowy TUV zrobić. Naprawdę da się, nie jest to nie wykonalne.
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się