Dłuuuuga "kolka"

Anitka33241, przyjmij wyrazy współczucia 🙁 trzymak się bardzo dzielnie, zrobiłaś dla koniska co mogłaś - niestety, przychylam się do poprzednich opinii, nie było ratunku.


Dziękuje. Jak bardzo przerażajace to jest, ze kolka w kilka dni może zabrać życie..
Bałam się, ze mogłam zrobić więcej. Ale decyzja od razu zapadła jedziemy na Służewiec. Jedyne co czekał godzinę na transport. Właściciel stajni odmówił mi przewiezienia konia natychmiast. Może ta godzina coś by zmieniła..
Gillian   four letter word
11 sierpnia 2020 22:05
Nie zadręczaj się tym, może by pomogło a może nie. Zawiozłaś konisko do kliniki, to i tak więcej niż niejeden właściciel robi dla swojego zwierzaka. Pomogłaś mu i był do końca w dobrych rękach  :kwiatek:
Nie zadręczaj się tym, może by pomogło a może nie. Zawiozłaś konisko do kliniki, to i tak więcej niż niejeden właściciel robi dla swojego zwierzaka. Pomogłaś mu i był do końca w dobrych rękach  :kwiatek:


Dziękuje za te miłe słowa  :kwiatek:
Anitka, ta godzina przy tym opisie już by chyba raczej nic nie zmieniła.

Mam taki okaz, który jak się zatyka to natychmiast mu się przemieszcza okrężnica. Wierz mi, słucham, mierzę temperaturę i nawet nie marnuję czasu na szukanie weta tylko dzwonię do kliniki żeby szykowali boks. Wsiadam w Koniowóz, do kliniki mam zaledwie 30 km. Jak dojeżdżam na miejsce okrężnica jest przemieszczona. Raz na pół roku taki numer. Żaden inny koń w stajni nie kolkuje...

Raz wsiadłam na innego konia i ten ancymon skubał sobie sianko. Zasiadam po godzinie a ten juz grzebie i się kładzie ...wiec nie są to jakieś niezauważone długo kolki. Każdego innego konia bym najpierw wrzuciła do karuzeli. Tego natychmiast wsadzam w samochód. I co? I nic ... zawsze to samo. Lekarze w klinice w zasadzie mogą mu postawić Prawidłową diagnozę bez wsadzania ręki w d..pę. Tak go świetnie znają.
Dance Girl, podejrzewają jakaś wadę anatomiczną u niego? W sumie ciekawy przypadek, ale nie chciałabym być jego właścicielem
Dance Girl, a bez kolki go ktoś badał czy on nie ma stale tej okrężnicy przesuniętej? Bo np mój ma...Wyszło w klinice jak go badali 2 razy dziennie z kompletnie innego powodu. Zresztą przez to opóźniło się mocno jego leczenie, bo miał objawy podobne do kolki (poza jednym) i wszyscy po umiejscowieniu okrężnicy uznawali, że no przesunięta itp - typowa kolka. Wyszło kompletnie co innego. Zresztą jestem przekonana, że parę lat temu też ta cholerna okrężnica myliła wszystkich jak miał częste kolki niewiadomego pochodzenia, które zakończyły się po leczeniu wrzodów.
Koń nie ma żadnej wady anatomicznej, okrężnica jest prawidłowa. Teraz już każda kolka będzie najprawdopodobniej się kończyła przemieszczeniem, bo ściana okrężnicy jest osłabiona Przez poprzednie przemieszczenia.

Pierwszej kolki dostał w wieku ok 12 lat (teraz ma jakieś 17). W tej samej stajni od źrebaka. Przy okazji jednej z kolek miał gastroskopię i poza lekkim podrażnieniem błony śluzowej żołądka na które została wdrożona profilaktyka - nic mu nie jest. Dodatkowo wiedzie komfortowe życie lekko pracując godzinę dziennie i spędzając czas z koleżanką na padoku. Ma badaną regularnie krew, robione zęby, nie podajemy mu jedzenia na które ma uczulenie. Ma u mnie dożywocie, jedyne co mnie stresuje, że jak go kiedyś puszczę na emeryturę to na łące tej kolki dostanie i ktoś nie zauważy.

Jedyne co zauważyliśmy jako potencjalne przyczyny to fajerwerki i zmiany ciśnienia.
Dance Girl, masakra.
Dance Girl, pewnie coś jednak jest przyczyną, tylko niezdiagnozowaną.
Maiłam u siebie konia, który kolkował, zdarzało się, że kilka razy w tygodniu. Miał skręt okrężnicy, był operowany, ale kolki nie ustały. Potem był jeszcze dwa razy w klinice na leczeniu zachowawczym. Cały czas nikt nie potrafił postawić diagnozy skąd te kolki. Ostatnia kolka skończyła się eutanazją, a przy badaniu pośmiertnym okazało się, że miał przepuklinę przeponową...
Kochani, pomóżcie! Kucyk, szetland, 20 lat. Od tygodnia kolka, jest w szpitalu. Diagnoza: zatkane jelito, prawdopodobnie kamienie jelitowe lub bezoary. Koń na lekach, które miały to rozpuścić, nie udało się. Mimo to jakiś prześwit jest, kupka raz dziennie jakaś idzie. Nie ma bolesności, jest bez leków przeciwbólowych. Lekarze rozkładają ręce. Na operacje nie chce jej dawać, bo raz wiek, dwa duże ryzyko stłuszczenie. Koń pełen werwy i chęci do życia. Usypiać??? Tak sugeruje lekarz, ale nie wiem czy to dobra decyzja. Coś można jeszcze zrobić nieoperacyjnie? Myślałam o coca-coli, może rozpuści to dziadostwo? Może ktoś miał podobny przypadek??
To jest post z Facebooka „Equine Veterinary & Dental Services Pty. Ltd. (EVDS)” a 15 sierpnia 2020


For the second time in a fortnight this week, our gastroscopy service at EVDS  has proved that not every horse with symptoms of gastric ulcers should simply be treated without evidence through scoping.

This horse an 8 yo stock horse gelding , had a dull rough coat, 9 ribs showing , would seem hungry but then stand for 5 hours without eating grass.
He also didn’t want to eat his carrots and was girthy.

The option to just treat him properly for gastric ulcers was considered and would cost upwards of $600 for 4-8 weeks of treatment.

But the better option of scoping him was chosen and revealed that he did not have ANY ulcers - in the pylorus or non glandular stomach  - but he had a gastric impaction !

Gastric impaction is diagnosed as a hard ball of feed that should have passed after a suitable period of fasting. This horse had the standard pre-scoping protocol of fasting for 18 hrs and no water for 6 hrs. His stomach should have been close to empty!

Gastric impactions can last weeks to months and cause symptoms similar to stomach ulcers.

Causative factors include gulping/rushing of feed, feeds that swell, teeth problems, and stalky hay/straw being fed.

This horse had 3 of those factors, plus was only been fed once daily in a paddock with little grass.

Treatment of these involves administering large volumes of diet coke and water , over several hours to days, and rescoping until the hard ball has dissolved and passed.

This horse received 4.75 ltrs of diet coke over 3 tubings and 4 hours and that did the trick.

He was scoped again yesterday to check his pylorus and non glandular stomach and all was good. No impaction.

The reason diet coke works is that is has a pH of 2.6 from the phosphoric and carbonic acid, so the acid, along with the bubbles, help to penetrate and break up the cellulose fibre impaction.

Regular coke has far too much sugar and could cause the horse to get laminitis.

There were NO ill effects from the diet coke or the scoping and fasting procedure.

Even within a week, this horse’s coat, body condition and energy levels have improved a lot.
Czy ktoś ma może jakieś rady? Jakieś niekonwencjonalne metody których mogłabym się złapać po porozumieniu z Klibika?
Sprawa wyglada tak w niedziele o 20 wyjechałam se stajni zostawiajac w pełni zdrowego konia. W poniedziałek o 7 dostaje telefon, ze ma mocna kolkę wtedy tez dostał leki rozkurczowe. O 8:30 z weterynarzem robiliśmy mu sondę, ale po sondzie wyszło, ze jest skręt jęli lub cos. O godzinie 17 poszedł na stół. Na następny dzień czyli we wtorek samopoczucie bardzo dobre, wszystko super. W środę kolejny raz objawy kolkowe i kolejna obserwacja, ale wszystko było technicznie ok - został przeczyszczony. W czwartek, piątek refluks. Klibika mówi, że już raczej nie maja dodatkowych środków które mogłyby mu pomoc, a jelita powinny już ruszyć. Czy jest jakakolwiek rzecz która mogłabym ze swojej strony zrobić? Czy ktoś zna konia który wyszedł z takiego przypadku. Dodam, ze wczoraj u niego byłam i nie mogę uwierzyć, ze to miałby być koniec: rży na konie, stawia uszy so przodu i moim zdaniem mimi podłączonych kroplówek, dziury w brzuchu wyglada całkiem niezłe
Ciężko mi znaleźć podobny wątek wiec napiszę tutaj. Zastanawiam się nad ubezpieczeniem konia na wypadek operacji kolki w klinice.

Chciałam się zorientować jakich cen mogę spodziewać się i czy ubezpieczenie mi to pokryje w całości.
ms_konik   Две вечности сошлись в один короткий день...
28 sierpnia 2023 16:03
Gillian   four letter word
24 kwietnia 2024 10:37
Odkopuję, nie znalazłam lepszego wątku w sumie 😜
Możecie opisać proces dochodzenia do normalności z koniem po kolce operacyjnej? Jak długo trwał powrót do padokowania i jakiejś roboty, spacerów itd? Wiem, że koń koniowi nie równy ale nie mam doświadczeń to chętnie poczytam 🙃
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się