Dłuuuuga "kolka"

Dzieki poszukam
Gillian   four letter word
02 grudnia 2014 18:48
deszczowa, szukaj przyczyny - nie ma koni kolkujących BO TAK. Jeśli koń ma wrzody ma żołądku to widać je na gastroskopii. No chyba, że lekarz jest kretynem i nie wie na co patrzy 🙂 nie widać wrzodów na jelitach natomiast to fakt. Ale i na to są sposoby. Skąd jesteś? może ktoś doradzi sensownego lekarza w okolicy.
Kolejny przykry wątek do którego się dołączę...

Mój podopieczny w zeszłym roku kolkował parę razy.. albo to było zapchanie, albo zapiaszczenie, głównie wiosną lub jesienią. Fatalny dzień się trafił w pierwszy dzień Świąt.. Kolka, cisza w jelitach, pocenie się, kładzenie.. telefon do wetki, która jest najbliżej, po 40 minutach dostał zastrzyk. Badanie rektalne wykazało skręconą okrężnice. Tak więc szybki ładunek i kierunek klinika.. Po 3 godzinach od wystąpienia kolki koń był już otwierany.. Operacja, wybudzanie, wszystko przebiegło sprawnie. Myślałam, że można odetchnąć z ulgą.. Jakże się myliłam.. po 48 godzinach od operacji, koń dostawał ataków paniki, rzucał się, skakał w boksie, nie dało się do niego podejść.. atak trwał parę minut, a później spokój.. okazało się, że ma refluks, więc zostały mu ściągane płyny z żołądka. I tak do dnia następnego, pierw co 4 godziny a później już co półtorej.. W rezultacie zakończyło się to drugą operacją..

Na dzień dzisiejszy, refluksu nie ma, koń się załatwia, pomalutku schodzi z leku, który pomaga w pracy jelit. Natomiast, występuje gorączka (przeważnie rano i wieczorem ma temperature ok 38/39), dostał lek przeciwzapalny w kroplówce. Oprócz tego dostał zapalenie żył... Nie będe pisać ile nerwów i stresu przeżyliśmy.. bo Nasza walka się nie skończyła i te 60% szans choć mogłoby byc większe to dla Nas i tak dużo by zrobić wszystko by konia uratować..

A teraz pytanie do osób po podobnych przejściach, odnośnie rehabilitacji konia, na co szczególnie zwrócić uwagę, jakie pasze byście polecali? jakie suplementy? wiem, że tego jest mnóstwo, tak jak informacji w internecie, ale zależy mi na sprawdzonych sposobach (ciągle mam nadzieję, że koń wróci do domu i będziemy pracować nad jego wyglądem, zdrowiem i psychiką..)

Z góry dzięki za wszelkie rady.
Gillian   four letter word
09 stycznia 2015 15:35
Na co zwrócić uwagę? na ciszę, spokój, koń ma prawo być wydojony psychicznie po takich przejściach. Mój długo dochodził do siebie, fizycznie nadal jesteśmy w fazie odpasania. Odnośnie jedzenia wytłumaczą Ci wszystko przy wypisie do domu - co koń jadł do tej pory w klinice i w jakich iościach 😉 ze swojej strony doradzam dietę papkową póki co, wysłodki, otręby, siemię, sieczka. Małe ilości a często. Nielimitowany dostęp do siana. Jakieś dobre witaminy. Warto zrobić kontrolnie morfologię.
Powodzenia i dużo zdrowia dla zwierzaka!
Ja się z nielimitowanym dostępem do siana nie zgodzę. Powrót po takiej chorobie powinien być przezde wszystkim ostrożny.
Gillian   four letter word
09 stycznia 2015 15:43
powrót do żywienia zaczyna się w klinice, pod okiem lekarza. Konia oddaje się w stanie, kiedy można go karmić względnie normalnie. Przynajmniej ja się nie spotkałam, żeby oddawać wcześniej.
Znam pare koni po operacjach. Wszystki wracały z kliniki na diecie "meszowej" potem stopniowe wprowadzanie normalnego jedzenia i zwiększanie porcji
Mój po wypisie z kliniki miał jeść garstke siana co chyba 3 albo 4 godziny. Pozniej co dwie. Pozniej co godzine. A póxniej max dostęp do siana i dopiero za dwa dni mozna bylo postawic na słomie.
Nasza Forteca jest po podobnej operacji. Ciężko było wet powiedział, że niewiele brakło a nic nie można byłoby zrobić. Po wyjściu ze szpitala miała mieć siano non stop, ale w siatce z małymi oczami, żeby nie żarła wiele na raz. Zadziałało, dwa lata mijają w marcu i (odpukać w nie malowane) spokój.
Dziękuję za odpowiedzi.

A po jakim okresie Wasze konie wracały do domu? Dziś mija nam równe dwa tygodnie od drugiej operacji.

Co do jedzenia, wyglądało to tak, że po ok 2 dniach od operacji koń co 2 godziny dostawał garść siana i meszu. Siano jadł, mesz nie bardzo.. Potem oczywiście co dzień to były zwiększane te ilości, dostawał otręby, siemię, mesz, musli. Siana póki co dostaje 3x 1/2.


Jakieś dobre witaminy. Warto zrobić kontrolnie morfologię.


No własnie tylko jakie witaminy? Jakiś konkretny suplement?

znalazłam coś takiego http://animalia.pl/produkt,9217,,baileys-digest-plus-prebiotyk-wiaderko-1kg.html
myślisz, że jest sens podawać?

albo to: http://animalia.pl/produkt,22416,,muhldorfer-revital-klinikum-prebiotic-20kg.html

Morfologie miał wczoraj,czekamy na wyniki.

Nasza Forteca jest po podobnej operacji. Ciężko było wet powiedział, że niewiele brakło a nic nie można byłoby zrobić. Po wyjściu ze szpitala miała mieć siano non stop, ale w siatce z małymi oczami, żeby nie żarła wiele na raz. Zadziałało, dwa lata mijają w marcu i (odpukać w nie malowane) spokój.


Myśmy tez mieli te szczęście w nieszczęściu.. gdyby koń trafił 2 godziny później, nie byłoby co operować..

Ja się strasznie obawiam nawrotu 🙁 przyznam, że jestem nawet spokojniejsza póki koń stoi w klinice, strach pomyśleć jak wróci do domu..

Gillian   four letter word
10 stycznia 2015 09:00
Monia_lol, probiotyki nigdy nie zaszkodzą 🙂 mój dostaje zwykłe EM-y oraz Chevinal w uderzeniowej dawce, bo wypłukany był ze wszystkiego - obecnie wyniki ma coraz lepsze. Mam zaprzyjaźnione laboratorium i kontroluję morfologię co tydzień, pewnie nie ma potrzeby ale jak mogę to czemu nie 😉

z tymi obawami to doskonale Cię rozumiem, sama miałam pełne gacie jak wracaliśmy do domu - czy będę umiał go karmić, czy nie będzie znowu kolki, jak bezkolizyjnie wypuścić na padok, o mamo! śmiałam się, że noworodka do domu wiozę, kompletnie nie wiedziałam co robić 😉 pierwsze dni były okropne, co się koń położył to ja w panikę że boli go brzuch, nie wyjadł jedzenia - panika, obejrzał się za siebie - panika. Ale to przechodzi 🙂 jak się upewnisz że naprawdę wszystko jest w porządku, koń się czuje dobrze to w końcu się zrelaksujesz i odetchniesz z ulgą 🙂
Gillian czy możesz napisać obecne menu Twojego konia?

My na dzień dzisiejszy dalej w klinice, doktor daje mu 85% szans (zaczynał od 45%..). Przez ostatni tydzień niestety zdarzyło się iż miał 2 razy ataki bólowe, po podaniu zastrzyku od razu przeszło.. Koń psychicznie czuje się już dobrze, odzyskał apetyt i humor 🙂 Dostaje min 3 razy dziennie jeść, mesz, otręby i sieczkę. Wcześniej trochę wydziwiał i nie zjadał wszystkiego, albo nawet gardził meszem, ale teraz już jest ok.

Niestety dowiedziałam się, że możemy zapomnieć o pastwiskach i trawie już na zawsze... 🙁
Pozostaje rygorystyczna dieta, jak wszystko będzie dobrze to po roku można odetchnąć (zagrożenie zlepienia się/sklejenie jelit)...

🤔
Gillian   four letter word
21 stycznia 2015 11:12
dostaje 4 posiłki dziennie, ostatni około północy.
Śniadanie - miarka wysłodków z otrębami, dwie garści sieczki
obiad - miarka sieczki
podwieczorek - pół miarki wysłodków plus pół miarki paszy, witaminy
kolacja - miarka wysłodków z siemieniem

Miarka zwykła Pavo, ale czubata. Siano zawsze, w boksie i na padoku. Odpukać - nic się nie dzieje.
Prosze o pomoc w sprawie klaczy. Kobyław 8 mies. w stajni dostała kolki. Po krótkim czasie przyjechał lekarz weterynarii, zbadał, zdiagnozował przemieszczenie okrężnicy i jej przpełnienie, podał 2 litry parafiny sondą, płyny dożylnie. Rano nadal nie bylo poprawy....  Znów przyjechał weterynarz, powiedział, iż parametry klaczy są w normie, tętno jak dobrze pamiętam 44, klacz dostała buscopan i sonde z soli, oraz znów lewatywę... wieczorem nadal nie było poprawy, znów przyjechał weterynarz, podał sondą wode, ok.5l dożołądka, 3l plynu wieloelektrolitowego, stwierdził, iż czop w.okrężnicy stał sie bardziej plastyczny w badaniu rektalnym, jelita są mniej napięte, brak wskazania do leczenia operacyjnego. Następnego dnia nadal brak poprawy, kupy. Znów przyjechał weterynarz, już nie podawał leków, ze wzgledu na wysoką ciąże, klacz dostała sondą siemie lniane,  by przywrócić prace jelit, oraz znów sól, do tego ponownie lewatywę. Miała być poprawa, gdyż ponowne badanie rektalne mówiło, że czop jest mniejszy i znów bardziej plastyczny. Mija kolejna, 3 doba, klacz stabilna, parametry w normie, ale kupy brak, nawet po oprowadzaniu lekkim w ręce. Jest poniedziałek, 4 doba. Właściciel niepokoi się brakiem poprawy, wzywa znów lekarza, ten po badaniu stwierdza, że rektalnie jest duża poprawa, źrebie żyje w brzuchu. Klacz dostaje 3 litry płynu dożylnie, sondę z siemienia lnianego, oraz litr parwfiny. Diagnoza ulega zmianie, przeładowanie jelita ślepego, tragedii nie ma, parametry w normie, brak wskazań do operacji. Po poludniu stan w 4 dobie sie pogarsza,tętno wzrasta do 75 uderzeń, właściciel wzywa ponownie weterynarza. Ten potwierdza znów zatkanie jelita ślepego, nie podaje leków, tylko wlewa ok.12 litrów ciepłej wody z solą glauberską, oraz siemię, mówi, iż nie trzeba wieść na operację, tętno spada do 50, klacz mocno krwawi z nosa po wyciągnięciu sondy. Wet po 20 odjeżdża, mowi, że bedzie dobrze. Rano klacz ma tętno 60 wykazuje oznaki bólowe, właściciel postanawia wbrew zaleceniombweterynarza zawieść klacz na operację w 5 dobie kolki i braku kupy. Klacz dojeżdża na operację, ma ataki bolowe, ale jest stabilna. Po otworzeniu brzucha okazuje sie, że ma pęknięte jelito. Zostaje poddana eutanazji. Przyczyną było zbyt duże ciśnienie w jelicie i zbyt dużo wodnitej treści w ilości ok.25litrów wypłukanych z żołądka.. pozostaje żal i ból po śmierci klaczy i jej źrebięcia..... Ktoś z Was miał podobną sytuację?
Takiej sytuacji nie miałam, ale trochę podobną, dwulatka z przytkana okrężnicą i jelitem ślepym. Dwa razy dziennie sondy z parafiną i leki, głodówka, spacery. 
Tylko moja klacz cały czas robiła kupy, cały czas była drożna. Małe kupy szły praktycznie co godzinę. Już po dobie zaczął pojawił się olej w kupach.
Nie bardzo rozumiem jak weterynarz mógł zbagatelizować 4 dniowy brak kup  🙄 Pół dnia to już byłby znak żeby konia natychmiast pakować do przyczepki i jechać do kliniki.
Louisa, a jak długo trwała kolka u Ciebie? Mnie też bardzo zdumiewa brak zalecenia leczenia operacyjnego przez tyle dni u tak wysoko źrebnej klaczy.... Ale właściciel ufał weterynarzowi i jego zapewnieniom, że jest lepiej.
Niestety nasza historia nie skończyła się dobrze.. pojawiły się zrosty na jelitach, kolejne kolki i trzeba było podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji w życiu... 😕 😕 😕
Monia_lol trzymaj się  😕 współczuje
Współczuje, Monia_lol 🙁
Monia_lol zrobiłaś wszystko co mogłaś żeby pomóc, bardzo współczuję tak ogromnej straty 🙁 trzymaj się  :kwiatek:
Monia bardzo mi przykro, współczuję ogromnie 🙁
Znam z autopsji sytuację gdzie jeszcze godzina a konia by już nie było. Zaczęło się rano kolką. Mimo podania leków, lewatywy, sądowania, konia na chwilę puszczało, za chwilę znów łapało z dużą siłą bo praktycznie zwalało go z nóg. Cała sytuacja zaczęła się kolo 6😲0 rano. Około godziny 12😲0 weterynarz kazała jechać właścicielowi do kliniki bo nic nie pomagało. Godzinę później właściciel wyjechał z koniem do jednej z niemieckich klinik. Po otwarciu konia okazało się że martwica jest już bardo rozległa, wycięto mu sporo jelita cienkiego. Okazało się że powodem był tłuszczak w jelicie, który z biegiem lat rosnąć zamknął jego światło. Gdyby nie szybki wyjazd do kliniki konia by już nie było. Lekarze mówili że jeszcze pół metra i trzeba było by go uśpić na stole.
Bardzo dziękuję dziewczyny..

Pociesza fakt, że wszystko co było możliwe by konia uratować zostało zrobione, i że teraz już go brzuszek nie boli..nic nie boli..

3 miesięczny pobyt w klinice, 3 razy na stole. Koń swoje przeżył, miałam nadzieję, że będzie już dobrze i że wyjdziemy na prostą, ale niestety.. 🙁

Rudzielc_23

u Nas też  już parę razy konia miało 'nie być', każda pomoc była na ostatnią chwilę..był silny i dzielny i była w nim chęć życia, ale serduszko i tak zgasło..
Gillian   four letter word
03 kwietnia 2015 14:09
Monia_lol, wyrazy współczucia. Dzielnie walczyliście, strasznie przykro, że taki finał 🙁
Koń w środę pod wieczór zaczął się pokładać w boksie, wet. leki, kroplówki, zatkany trawą. Odcięty od jedzenia całkowicie. Tętno 48 po lekach zeszło do 32. W nocy spacery, załatwił się twardą kupą z dużymi bobkami. Nad ranem zrobił druga kupę bobki miękkie, o 10:30 w czwartek zrobił małą kupę, o konsystencji niczego. Do końca dnia nic nie zrobił. Od 18 zaczął dostawać siano od garstki do jednego wiadra o 22. Tętno 36. W nocy zrobił kupę maziastą, o 5 rano kiedy u niego byłam zrobił jeszcze jedną bardzo maziastą. Dostał siano jedno wiadro, i mesz, wymasowałam go, rozchodziłam. Brzuszek bulgota, koń ma apetyt na siano bardzo duży, nie ma temperatury, nie poci się, nie jest osowiały.
Jestem na telefonie z wetem ale świruję. To moja pierwsza kolka, czy to idzie w dobrym kierunku czy za mało tych kup robi?
🙁 
Ava, nie je to i kupy nie robi. nie ma co się martwić, będzie dobrze 🙂
Met   moje spore
15 maja 2015 12:04
u nas przy zatkaniach jednak było kupy dużo więcej - nawet do 6 na godzinę
pamiętajmy, że treść idzie przez układ pokarmowy konia nawet 72h, więc jeszcze nie powinno być skutków nie jedzenia

nie histeryzowałabym, grunt, żeby koń miał wymuszony ruch
Dzięki za podtrzymanie na duchu  :kwiatek: Oby już było tylko lepiej  🙂
Odświeżam temat. Ostatnio w ciągu 2 tyg 2 kolki. W całym życiu ze 4. Kobyła ma 8 lat. Kolki dość dziwne, pierwsza rok temu: koń robił kupę ale tarzała się. Pierwsze co wet stwierdził: problemy neurologiczne bo kobyła słaniała się na tylnich nogach. Dopiero po drugim badaniu wyczuł zgrubienie w pewnym miejscu. Rozkurcze pomogły. 2 tyg temu już z nowej stajni telefon: koń się tarza, zjadła, ale jak już zaczęła się tarzać nawet nie patrzyła się na żarcie, kupe sadzi, mokra jak szczur, tętno jak po maratonie. Przyjechałam, podaliśmy rozkurcze pomogło. Po 1.5tyg to samo ale miałam wrażenie, że trochę "łagodniej". Jestem zielona w temacie kolek. Podawaliśmy Biovetalgin. Wet przez tel mówi, że te kolki robią się "nieciekawe". Kobyła dostaje 2x dziennie gniecione, noce spędza na pastwisku. Ozłocę za każde info  :kwiatek:
famka   hrabia Monte Kopytko
17 czerwca 2015 11:56
wrzody ? zapalenie jelit ?
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się