własna przydomowa stajnia

agull   Dążąc do celu
10 października 2012 09:32
Tylko, ze ja musze mieć opcję podpięcia do akumulatora i to mnie blokowało najbardziej  😵

Edit: Jakbym miała wybierać sieciowy, to nie miałabym żdnego problemu, bo po pierwsze jest duży wybór, a po drugie i ceny korzystniejsze. W moim przypadku niestety wchodzi w grę w tej chwili tylko opcja na akumulator.
andegavenka  wcale ci się nie dziwię takiej decyzji, po pierwsze 10 koni do obsługi to harówka, a 2 to już drobna praca, albo zabawa, zwłaszcza w stajni wolnowybiegowej, po drugie nie każdy wypoczywa przy wywożeniu gnoju i rozczyszczaniu kopyt  🤣

Dla mnie to jest forma relaksu. Taki miły, codzienny rytuał. Lubię rano witać konie i karmić je, a pod koniec dnia siedzieć z nimi w stajni aż się ściemni. W zimie faktycznie bywa ciężko, ręce marzną, taczka z trudem przetacza cię przez błocko lub śnieg, trzeba taszczyć po 25 litrów wody dziennie. Potem bolą plecy i nic się już nie chce. Ale mimo tych trudów, nigdy nie przyszło mi do głowy, żeby zrezygnować z koni  💘 Są ze mną już prawie 10 lat i chciałabym, żeby tak było na zawsze. Jedynym problemem może być moja sprawność i zdrowie. Bo co pocznę, gdy np. wysiądą mi stawy i nie będę mogła chodzić, albo zachoruję na raka. Niestety z każdym rokiem stajemy się coraz starsze i starsi  🙁 no i mniej sprawni.

Angela czuję się tak samo, gdy córka mnie wyręcza, ale przydaje się taka odmiana, żeby wiedzieć co można  straci 😉

nasicc moja Azja, gdy miała 2-3 lata też miewała takie humory, w tym okresie u koni kształtuje się charakter. Aby ją dobrze wychować, musisz pokazywać jej, że zawsze ty rządzisz i wymagasz respektu. Chodź przy niej z bacikiem i często ją przestawiaj, ucz szacunku, a gdy będzie potrzeba, skarć ją krótko, ale ostro. Chwal i nagradzaj klacz za każdą poprawę. Tak samo postępują klacze alfa. Koń doskonale wie, kiedy zasłużył na karę i nie czuje za nią urazy. Z czasem młoda zaakceptuje to, że musi się podporządkować, poczuje się bezpiecznie na ustalonej pozycji i będzie grzeczna. Ale do tego potrzeba sporo czasu i pracy.
kasik, a moznaby u Ciebie taki pastuch zamowic, albo moze podalabys namiary na tego Pana?🙂
Ile ma J?


agull, ale kazdy mozesz sobie podpiac pod akumulator🙂 wystarczy sobie wtyczke przerobic 🙂 nawet nie musisz klem montowac, wystarczy odciac wtyczke i gole kable podpiac pod aku.
agull   Dążąc do celu
10 października 2012 09:55
Kochana ja mam już dość przerabiania. Poprzedni elektryzator trzeba było przerabiać bo miał tak dobrane kable do akumulatora, że po podłączeniu po prostu się stopiły.
I tak wybrałam mocniejszy niż chciałam, 30zł różnicy (tyle wychodzi ten, który wstawiłaś, z przesyłką) mnie nie zbawi.
Mam gwarancję, w razie co zareklamuję, a jak bym odcięła wtykę to i tej bidnej gwarancji bym nie miała.
Niby racja, tylko ten Twoj ma wyjsciowa 2,1J a ten Coral 3,5J. Ale pewnie i jeden i drugi skutecznie konie zniecheci do kombinowania😀
agull   Dążąc do celu
10 października 2012 10:05
stillgrey mam konbylę sztuk jeden i ona mi nie kombinuje. Obczaja jak nie podłączę prądu i wtedy lubi sobie podejść i sprawdzić  😵 Jak podłączone ogrodzenie sprawdza raz na sezon  😂, no może dwa i więcej nie próbuje. Gorsze są chłopy u mnie na wsi, które podchodzą, łapią za taśmę i majtają w górę w dół sprawdzając czy "kopie" strasząc mi jednocześnie konia  😵
Kobyła kulturka, wystarczy że leciutko ją kopnie i rozumie, że się nie podchodzi, chłopom lekkie kopnięcie nie wystarcza  😁 Więc jak łupnie ich trochę bardziej niż zazwyczaj, to może zaprzestaną tych głupich praktyk  🤬
Żeby mieć konie u siebie pod domem nie wystarczy stajnia, padoki i siodlarnia, musi być jeszcze świadomość obowiązku. Liczylam się od samiuśkiego początku z tym że konie pod domem równają się ograniczonemu życiu, chociaż w ogóle do dnia dzisiejszego tego nie odczuwam. Pomimo że jeszcze nie mieszkam przy stajni tylko muszę dojeżdżać 10km to nie czuję się ani znudzona ani zmęczona, a jak zamieszkam to już w ogóle będę miała rarytas.

Prawda jest taka że jak kończę wieczorem pracę przy koniach to spokojnie znajduję jeszcze czas na odwiedzanie rodziny i przyjaciół i wyjścia do kina, chyba nawet robię to częściej niż kiedyś. Z jeżdżeniem nie mam problemu, bo nie robię tego od dłuższego czasu z przyczyn zdrowotnych, chyba samo obcowanie sprawia mi więcej przyjemności i świadomość że konie w końcu mają dobrze. Zresztą najlepszym dowodem na to jest ich zachowanie, wszystkie stoją w boksach obok siebie oddzielone tylko murkiem na 1.50 m, miały być kraty a nie potrzeba bo nie kopią się i nie gryzą. Mój Macho jak stał w innych stajniach to wiecznie skakał do koni bo to pazerne było chyba bał się żeby mu nikt nie zabrał, a teraz al paria zagląda mu do żłobu jak je i nawet do niej uszu nie tuli.
Niewspomnę już o wiecznym lamęcie ile to mój Macho nie gnoi ile to nie trzeba mu ścielić a teraz po wyrzucaniu obornika dostają dwie kostki do boksu i wcale nie ściele do kolejnego wyrzucania bo mają sucho, sprzątam na bieżąco do 3 dni po, nie je słomy bo ma tyle siana że nie musi i jakoś nie zauważam gnojenia takiego jak stał na pensjonatach.
No i koszt utrzymania bez porównania, dlatego jeżeli było mnie stać 1000zł na pensjonat to tym bardziej w razie wyjazdu znajdę te 500zł żeby zapłacić zaufanej osobie za opiekę gdy wyjadę sobie dupę wygrzewać przez tydzień.

a ja bywam zmęczona
jeździć o tej porze roku zwyczajnie nie zdążam
Ojciec w morzu, luzak bywa raz w tygodniu lub rzadziej i to późno. W stajni po pracy jestem ok 16😲0, do 17😲0 sprzatam boksy i pastwiska, potem zbieram jabłka (sporo spadów, jak się nie pozbiera - natychmiast gniją), orzechy, ogarne podwórko, zrobię popołudniowy obrządek, przygotuje kolację i... jest prawie 19😲0 - ciemno :'-(
i przykro mi, bo konie chodzą co 2-3 dni jak są jeźdźcy. Oni ogarniają konie - ja resztę... Jeździć siłę bym miała i ochotę również ale niestety ciemno i lipa
Ojciec wraca jakoś w przyszłym tygodniu - będzie łatwiej zdecydowanie
Może też poszukam jakiegoś drugiego luzaka... cholibka no... nie lubię jak konie nie chodzą, potem energii za wiele, pomimo ograniczenia treściwej do minimum...
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
10 października 2012 12:15
_Gaga, chciałabym wracać z pracy o 16 ... ja w domu jestem dopiero o 19:30 i też muszę ogarnąć konie, a już ciemno, zimno i niefajnie... też szukam osoby, która by się zajęła rehabilitacją jednego konia, bo ja z dwoma nie nadążam... później byłaby mi potrzebna pomoc w zajeżdżaniu młodej i regularnej pracy z nią... ale nikogo chętnego 🙁
Ja obecnie jako, że nie pracująca to ze wszystkim zdążam. Ale jak pracowałam to całe szczęście rodzice się opiekowali bądź dziadek. Ale nieraz tak było,że musiałam już o 3 wstawać jak na rano na 5 żeby wszystko ogarnąć. Terraria,konie nakarmić,psy,koty. Teraz na szczęście mam na wszystko czas, ale nie ukrywam, że praca by mi się przydała, bo od rodziców ciągle ciągnąć nie chcę. Ciężko w moich okolicach o jakąkolwiek pracę 🙁 szukam i szukam...ahhh;/
cranberry   Fiśkowo-Klapouchowo
10 października 2012 12:50
nasicc wysyłam Ci PW
Gaga moje też ostatnio mało chodzą pod siodłem, ale jakoś nie zauważyłam, żeby w czasie jazdy rozpierała je energia, chociaż jak się je zmotywuje, to potrafią nawet brykać w galopie, ale zaznaczam, tylko, gdy się je solidnie pogoni. Normalnie są raczej leniwe  🤣 Wynika to z tego, że całymi dniami chodzą po 4 ha pastwiska i lasu, gdy np. pada deszcz pędzą do stajni, żeby przeczekać (mimo, że mają derki przeciwdeszczowe), gdy przejdzie wychodzą jak najdalej na trawę i tak w kółko. W przerwach tarzają się w piachu, ganiają między sosnami i znów jedzą. Jedynie w samo południe mają krótką dżemkę. Praktycznie przez cały czas mają swoje ważne, końskie zajęcia, ale gdy do nich przyjdę, przybiegają na zawołanie i szukają towarzystwa. Są bardzo grzeczne, chętnie przyjmują siodła, wiedzą co do nich należy. Fajnie się na nich jeździ. Ale nie na ciasnym padoku, czy ujeżdżalni, tylko w terenie, który znają. Wydaje mi się, że koń żeby był spokojny i posłuszny pod siodłem, musi być wybiegany, nasycony wolnością i dzięki temu wypoczęty psychicznie. Tylko taki koń będzie w stanie dobrowolnie skupić się na jeźdźcu i jego wymaganiach.
Moje chodzą po pastwisku 1 ha (2 konie) aktualnie od 6 rano do 20 wieczorem
w okresie ciepłym 24 h
więc raczej cieszą się wolnością
Z tym, że mam 2 konie ras wyścigowych (standardbred i folblut) , zatem nadmiar energii mają "we krwi" raczej
Pod siodłem są grzeczne, nie brykają, nie ponoszą, ot spłoszą się motylka czasem - jak to konie
Z tym, że naładowane energią nie koncentrują się na zadaniach treningowych, mając między uszami jedynie opcję: biegac biegać, biegać... 🙁
z takim koniem gorzej się pracuje, cięzko wprowadzać nowe elementy, wymaga (koń) dłuższej rozgrzewki i dłuższego stępowania
tylko daltego "marudzę" , że jednak chodzą za mało
poza tym jeśli na 1 treningu wprowadziłam nowy element, to ten sam element wymagany za kilka dni - znów będzie nowością
brak systematycznej pracy = brak rozwoju
w okresie letnim, kiedy doba jest "dłuższa" (w znaczeniu dłużej jest jasno) treningi rzeczywiscie przynoszą wymierne efekty
aktualnie konie raczej zaczynam roztrenowywać, bo sporadyczne wsiadanie niej ma się do prawdziwej pracy :-(
_Gaga a Twoje konie nie zadeptują sobie trawy na łące? Bo ja też mam dwa duże konie na 1 ha łąki, ale ja tą łąkę dzielę na 4 części pastuchem i zmieniam co miesiąc(a teraz co 2 tygodnie, bo trawa została już krótka). W ten sposób trawy wystarcza do pierwszych śniegów spokojnie. Ale zmienianie tego pastucha jest męczące na dłuższą metę i zastanawiam się właśnie czy całości nie ogrodzić i niech robią co chcą. Jak to u Ciebie wygląda?
Ja mam ogrodzone jakieś 0,7 ha i żałuję,że nie zrobiłam chociaż 2-wóch kwater, teraz już późno ale na pewno zrobię na wiosnę. Konie wszystko rozdeptały bo puściłam je od początku na całość bo było tak dużo tej trawy a teraz jakieś korzonki tylko🙂
Mehari, a co trzeba by z koniskiem robić? Potrzebuje kontrolowanego ruchu, ćwiczeń? I kiedy młoda do zajazdki będzie gotowa? Jak napiszesz jakieś konkrety to popytam w stajniach, które odwiedzam.
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
10 października 2012 20:20
abre, młoda jest surowa, więc trzeba ją do zajazdki przygotować, a póki co kontrolowana musi być przez kontuzję. Wysłałam więcej na pw 🙂
dzięki za pomoc !
Nie wyobrażam sobie nie mieć koni przy domu, codzienny rytuał oporządzania koni jest jak oddychanie, nie da sie bez tego żyć  😜, Wiem jesteś świrnięta.  🤔wirek:
Konia pierwszego własnego mam od prawie 14 lat, od prawie 8 lat dwa własne, i od prawie 3 lat konia w pensjonacie. Więc w sumie 3 sztuki, chciałabym jeszcze jednego, dwa  skołować, ale na własne chwilowo mnie nie stać, a w pensjonat znaleźć bardzo trudno.

Wcześniej były konie dziadka, właściwie prawie u dziadków mieszkałam, właśnie ze względu na konie. 
Ostatnie mini wakacje miałam jakieś 8 - 9 lat temu, które trwały 3 dni  😁, szybciej wracałam niz wyjeżdzałam. Teraz nie ma mnie w domu najwyżej dzień, ale zawsze rano przed wyjazdem wszystkiego doglądam, wszystko przygotuje, a po powrocie do domu nawet jak jest już po północy i tak  musze wszystko sprawdzic czy zostało zrobione tak jak powinno. Pod moja nieobecność zwierzętami ( nie tylko konie) zajmują sie rodzice. Jak mam wyjazdy staram sie zrobić jak najwiecej, by rodzice mieli wszystko gotowe, tylko podać i sprowadzić konie do stajni. Czasami dzwonie po 5 razy i pytam czy to to i to juz zrobione  😁.
Rano zdarza mi sie pospać dłuzej, szczególnie jak poprzedniego dnia wracam późno i jestem mega zmęczona, to też wszystkiego dopilnują i zrobią.

Jestem bardzo zadowolona, że moge na nich liczyć, ale dłuższy wyjazd mimo wszystko nie wchodzi w gre.

To czego nie lubie najbardziej to wyrzucanie obornika, po tylu latach jednak ta robota może wykończyć - szczególnie zimą jak jest zasypane i latem w czasie żniw i sianokosów, kiedy jest sie bardzo zmęczonym pracą w polu, a posprzatać trzeba. Od samych koni to pikuś, ale jak było po 3 - 4 sztuki rogate to trzeba było się namachać. Teraz została jedna krowa i zdecydowanie wystarczy.
Nie lubie wyrzucania obornika, ale za to lubie jak jest czysto, dlatego sprzątam z zapałem  🏇.

Nigdy nie przeszła mi przez głowe myśl  by trzymać konie w pensjonacie, uważam, że przez to traci sie całą przyjemność z posiadania konia, po za tym - jak zrobie koło swoich koni sama to wiem, ze jest zrobione tak jak trzeba i najwazniejsze, wiem co jedzą, że pasza jest najlepszej jakości a słoma jest czysta i pachnąca. 
są dni ,że jestem mega zmęczona. Codzienne wstawanie o 4-tej rano daje mi niezle w kosc. Pare razy zdarzyło mi sie nagle wstac i pobiec do stajni o 2-giej w nocy bo by łma przekonana,ze zaspałam. O 6-tej muszę wyjechac do pracy wiec mam tylko 2 godziny na ogarniecie koni, prysznic i kawę. I tak od 5 lat.Czy czloweik chory czy zdrowy konie obrządzic trzeba. Latem znajda się ludzie do pomocy ale jesienią, zima - eh z tym róznie bywa.Z pracy wracam bardzo róznie, zdaza się,ze jestem grubo po 22-giej, na szczescie w domu jest mąz , pozamyka konie do stajni ,siana tez dostają ale na "kolacyjkę" czekają na mnie.
Zmęczona? Tak i owszem ale...nie wyobrażam sobie innego zycia. No niby jak, mam mieszkac w bloku w miescie, wracac do czterech scian i gotowac, spprztąc i telewior i komp. Nie, to nie życie dla mnie, fakt na codzien brakuje czasu na przyjemnosci typu jazda konna (choc wiosna i latem czasu starczało), brakuje czasu na fryzjera, solarium itp itd ale...wole to swoje zycie, te swoje kopytne i inne niz codzinną szara egzystencje w miescie. Może i szybciej się starzeje, może jestem bardziej zaniedbana ale nie wyobrazam juz sobie życia bez moich "urwisów"
_Gaga a Twoje konie nie zadeptują sobie trawy na łące? Bo ja też mam dwa duże konie na 1 ha łąki, ale ja tą łąkę dzielę na 4 części pastuchem i zmieniam co miesiąc(a teraz co 2 tygodnie, bo trawa została już krótka). W ten sposób trawy wystarcza do pierwszych śniegów spokojnie. Ale zmienianie tego pastucha jest męczące na dłuższą metę i zastanawiam się właśnie czy całości nie ogrodzić i niech robią co chcą. Jak to u Ciebie wygląda?

Mam 3 kwatery na stałe pogrodzone pastuchem. O tej porze roku za wiele trawy juz nie ma, ale cośtam jeszcze skubią.
Przy zmianie kwater 2-3 dni gardzą sianem z paśnika ;-)
OK, dzięki. Czyli zostaje tak jak jest🙂
Gaga no to faktycznie, dobrze mają te twoje konisie, a gdy tak sobie poleniuchują, to nie chce im się pracować, zwłaszcza, gdy więcej wymagasz. Normalne  🤔 ja też nie lubię wracać do roboty po dłuższym weekendzie. Nie ma innej rady ... na sportowym biegaczu trzeba regularnie jeździć, żeby były jakieś trwałe efekty. Moje chodzą tylko w rekreacji.

JolantaG masz rację - nie ma to jak samemu się wszystkiego dopilnuje, a konie wymagają szczególnej troski. Dwa lata temu wyjechałam trylko na 3 dni. Mąż wszystkiego doglądał. W dobrej wierze pozwolił sąsiadowi, aby dał konikom wykoszoną trawę ze swojego trawnika. Nie upewnił się jak ona wygłąda. Była z poprzedniego dnia, mocno zaparzona. Niewiele brakowało, a Olka byłaby już na wiecznie zielonych pastwiskach. Po powrocie zastałam ją leżącą w stajni. Dostała ostrej kolki. Na szczęście weterynarz szybko przyjechał i zdołał ją wyratować. Gdybym wróciła parę godz. później ...  😕 Nie zostawiam już koni. Chyba, że pod opieką córki, ale to ostateczność.

Faza mieszkałam kiedyś w bloku, ale uciekłam na wieś, to było jakieś 20 lat temu, także nie wyobrażam sobie innego życia. Dla mnie miasto-blokowisko to więzienie  😲 tam nawet nie masz swojego czystego kawałeczka trawnika, wszędzie jesteś na cudzym i obca, giniesz w tłumie. A na wsi masz swój dom, ziemię, swój mały, ukochany świat, gdzie nikt obcy nie ma wstępu. A konie są dopełnieniem tego szczęścia i sposobem na życie. Obawiam się, że bez koni wcale nie byłabym mniej zmęczona. Wolę psychiczny spokój w stajni z widłami w rękach, niż leżenie przed tv w ciasnym pokoju z głową pełną mysli po stresach całodziennej gonitwy. Chyba mamy coś z koni, tak jak one potrzebujemy przestrzeni i kontaktu z naturą 😉 a fryzjerem się nie przejmuj, ja też wybieram się do niego już od 3 miesięcy. Pewnie do Bożego Narodzenia zdążę  🤣

Faza mieszkałam kiedyś w bloku, ale uciekłam na wieś, to było jakieś 20 lat temu, także nie wyobrażam sobie innego życia. Dla mnie miasto-blokowisko to więzienie  😲 tam nawet nie masz swojego czystego kawałeczka trawnika, wszędzie jesteś na cudzym i obca, giniesz w tłumie. A na wsi masz swój dom, ziemię, swój mały, ukochany świat, gdzie nikt obcy nie ma wstępu. A konie są dopełnieniem tego szczęścia i sposobem na życie. Obawiam się, że bez koni wcale nie byłabym mniej zmęczona. Wolę psychiczny spokój w stajni z widłami w rękach, niż leżenie przed tv w ciasnym pokoju z głową pełną mysli po stresach całodziennej gonitwy. Chyba mamy coś z koni, tak jak one potrzebujemy przestrzeni i kontaktu z naturą 😉 a fryzjerem się nie przejmuj, ja też wybieram się do niego już od 3 miesięcy. Pewnie do Bożego Narodzenia zdążę  🤣

No to podobnie do mnie z tym że ja na wsi 7 rok
Konie dla mnie nie tylko dopełnieniem ale motywacją do pracy na gospodarce
Sprzątanie męczy czasem ale nie wyobrażam sobie zrezygnować
Zauważyłam jeszcze jeden mały drobiazg- wieczorem gdy po całym dniu jestem totalnie zmęczona i człapię ledwo do stajni to jak tylko tam wejde wracają mi siły do tego stopnia że mogę im sprzątać ,ścielic ,ładować jedzenie i robię to z ogromnym zadowoleniem.Czy konie ładują energią?
Czuję to co wieczór od ponad roku więc cos w tym jest.Czasem mam ochotę tam poprostu siedzieć i siedzieć.
A co do fryzjera -nie smiejcie sie ale nie byłam już od 7 lat  🤣
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
11 października 2012 14:26
a ja zazdroszczę tym, którzy mają pełne ręce roboty i są w ciągu dnia w domu, na gospodarstwie... ja niestety jeżdżę do pracy i to mnie dobija 🙁
Ja też do pracy jeżdżę i to na 7 rano 30 km...
Jakoś trzeba na te ogony zarobić przecież ;-)
Mehari   nic nie dzieje się bez przyczyny..
12 października 2012 07:58
ja jadę 2,5 godziny do pracy w jedną stronę... to jest straszne 🙁
Mehari, to ja Ci nie zazdroszczę. Tyle czasu to mnie zajmuje podróż do pracy w obie strony. W pracy 8-11 h + kilka koni i czasami też nie jest wesoło. Z tym, że ja mam pomoc w postaci forumowej Zuzy i mojej mamy.
ja jadę 2,5 godziny do pracy w jedną stronę... to jest straszne 🙁

Czyli jesteś po 13 godzin w pracy. W takiej sytuacji nie chiałabym chyba mieć własnego konia , bo po co...  🙁
Jejku dziewczyny to ja nazekam na swoja 7 godzinna prace (od 8 do 15) ktora mam 5 km od domu 🤬 Ale jak czytam ja wy macie to  🤔
4 konie w domu 2 w treningu( w tym jeden mlody w zajazdce a drugi z RAO wiec ostroznie z jazdami ale musi chodzic codziennie) stajnia,sprzatanie,pastwiska i kucka z rematuzmem (czyli wcierki,oklady itp) I zero pomocy od kogokolwiek ale wiecie co ja bym chciala zeby poprostu nie komentowali nie interesowali sie i nie mowili przykrych slow typu "jakie ty masz okropne zycie tylko konie,stajnia i brud" Nie chce od nich pomocy radze sobie sama ale po co te nie potrzebne slowa... niech sie zajma soba i tym ze siadza w domu przed telewizorem po pracy i narzekaja ze nie maja sily  🤔
Eh w mojej rodzinie nie ma w slowniku polskim slowa "pomoc"  przyzwyczakilam sie ale po co to gadanie ono mnie gorzej przybija  🙁
ja bym chciala zeby poprostu nie komentowali nie interesowali sie i nie mowili przykrych slow typu "jakie ty masz okropne zycie tylko konie,stajnia i brud" Nie chce od nich pomocy radze sobie sama ale po co te nie potrzebne slowa... niech sie zajma soba i tym ze siadza w domu przed telewizorem po pracy i narzekaja ze nie maja sily  🤔

Nie za bardzo wiem kto "komentuje" ale skoro sobie nie życzysz, nie możesz albo o tym poweidzieć, albo nie utrzymywać kontaktów z takimi ludźmi?
Bo nie rozumiem
Osobiście staram się nie mieć wśród znajomych osób z natury "dołujących" bo i po co?...
Aby odpisać w tym wątku, Zaloguj się